Odwiedziłem kino wczoraj po bardzo długiej przerwie od seansów (ostatni raz byłem na Pianiście) i jestem bardzo zadowolony, że padło akurat na ten film. On chyba specjalnie był zrobiony w tym sennym stylu, bo rzeczywiście kupa ludzi ziewała pod koniec, łącznie ze mną, a wcale nie byłem znudzony i czekałem jak cała historia się skończy.
E: A no i jeszcze przypomniało mi się jak dwa razy zdarzyło mi się zjarzyć, że jestem we śnie. Nie wiem czy ktoś z was tak kiedyś miał, ale jest to naprawdę kapitalne uczucie