Mi sie ta recka podobala, pare razy smiechlem, szczegolnie jak opisuje postacie poboczne "the only thing you know about manny is that he loves his dog and says pendejo a lot" xD
Co do joela to mam takie same odczucia jak w postach powyzej. Wlasnie ukonczylem ponownie 1 czesc no i joel to kawal egoistycznego, cwanego, ostroznego huya. Juz na samym poczatku kaze tommiemu olac rodzinke ktora widza na drodze jak jada samochodem, pozniej rusza fura na typa co krzyczy o pomoc. Do tego mowi ellie ze byl po dwoch stronach barykady. Wiec samo zabicie joela, ba, nawet rodzaj smierci (to brutalny swiat, moze mu sie przydazyc jakas nie bohaterska smierc) mi nie przeszkadzal jak to jak do tego doszlo. Co on (pipi) ghandim zostal przez te kilka lat? Przeciez on by wcale nie pomogl jakims randomom, jeszcze narazajac dodatkowo zycie swoich bliskich. A juz podanie swoich danych osobowych lacznie z peselem to wisienka na tym gownianym torcie.
Nawet jezeli zmiekla mu rura i stal sie naiwny to ja chcialbym to zobaczyc, jak do tego doszlo. Czy to przez ellie? Moze po drodze wydarzylo sie pare rzeczy gdzie mial moralniaka bo znowu zachowal sie jak kutas i w koncu zaczal byc bardziej pomocny. Zeby to bylo jakos bardziej wiarygodne a nie hop siup i zostal najufniejszym czlowiekiem w uniwersum. To samo wqrwialo mnie niemilosiernie w ostatnich sezonach gry o tron. Postacie nagle staly sie kretynami, jak by klej wachaly miedzy kolejnymi odcinkami i zrobili sobie zawody kto zostanie najwiekszym debilem. Strasznie tanie sa takie zagrywki.