DarealRadexHEJOO

Po prostu jesteś kolejnym dzieckiem ne0 nabierającym się na moje prowo for the beka, ot co. I jeszcze odnośnie The Good, The Bad and The Queen: http://www.youtube.com/watch?v=eBEqBsgz7aQ

Za parę lat jak będzie kolejna nowa płyta to będziecie pitolić, że to ona jest najgorsza, zaś "Plastic Beach" było taaaaakieeeeee wybitne . Dla mnie każdy kawałek Gorillaz trzyma zbliżony, za(pipi)ingowy poziom. Gorillaz w każdym kawałku, albumie próbuje zaprezentować coś zupełnie innego. Może w tym problem? Ś-W-I-E-T-N-E. Spokojna, oddająca hołd naturze muzyka. Damon Albarn popisuje się w tej płycie swoim zmysłem poetyckim i ujarzmieniem kombosa organki + pianino + gitara akustyczna + perkusja. Jestem w tym albumie naprawdę zakochany. Ogólnie to zawsze mam tak, że gdy przesłu(pipi)ę sobie "Empire Ants" to myślę sobie "The Good, The Bad and The Queen spotyka Little Dragon" - ot, jeżeli ktoś chce mieć przedsmak. A zresztą: http://www.youtube.com/watch?v=HYtn7yx8y6I

Pieczara, streść to pliz.

No, siema. To ja i mój HC ROOM.

Poza 2-stronicowym dodatkiem na końcu daaaaaaaaaaaawnooooooooooooooo zmarłego SECRET SERVICE nic przyzwoitego nie kojarzę. Przeglądam tematyczne pisemka w empikach (zaraz obok periodyków o Barbie i Witch) i widzę tylko lanie lanie wody dla 13-letnich emo.

Przejrzałem całą serię. Nie żałuję ani trochę. Styl jest oczywiście z deka inny od "Cowboy Bebop", ale wystarczy się przestawić z udramatyzowań i metafor życiowych na przymrużanie oka w lekko karykaturalnym sosie hyphopowo-samurajskim (choć "powaga" wciąż się pojawia). Można się przyczepiać, że to wszystko żadna sztuka wyższa (ja nie będę), ale wszystkie standardy są w mojej opinii spełnione. Ot, orientalna przygoda w podróży.