Dzis po drodze do celu mialem jeden GYM wiec zajechalem. Widze, ze dwa pokersy tylko to siekne.
Nagle podjezdza jakis wyplosz maly (widac, ze pozyczyl od rodzicow auto... ciekawe czy ma prawko w ogole) i sie czai tak.
Przejelem, wykonalem jeden telefon (akurat mi sie nie spieszylo)... gosc dalej sie czai (juz wiem, ze Czerwone scierwo :P).
Odjezdzam pozostawiajac mojego wykoksowanego Snorlaxa. Chwile potem zagladam (na swiatlach stojac :P), ze po jakis 12min dopiero 2gi raz go pokonal, to cyk i golden rasberry. Chlopak sie poddal