Return to Castle Wolfenstein - odkopałem z szafy starą prawilną strzelankę zakupioną milion lat temu na stadionie dziesięciolecia w Warszawie. Szczela się nadal bardzo miodnie, no i trochę kupa w majtach nadal jest jak się pojawiają mutanty i zombiaki. Grafa o dziwo jakoś bardzo w oczy nie kole i da się spokojnie grać bez kręcenia nosem. Co do czasu gry to naszła mnie taka refleksja,że gierki wcale nie stają się krótsze tak jak wszyscy pjerdolą na około. Przejście wolfa na normalu,który taki super prosty nie jest zajęło mi niecałe 5h, więc to słaby wynik jak na przedstawiciela staroci i ich legendarnego czasu gry. Wydaje mi się,że niektórzy zapominają, iż dawniej nie było neta,dostęp do gier był słaby i tak naprawdę katowało się jedną pozycję całymi dniami w te i z powrotem i stąd iluzja,że stare gry były dłuższe.
Sam wolf to nadal klasa strzelanka i bawiłem się świetnie mieląc popleczników Himlmera na 1000 kawałków Venomem.