Skocz do zawartości

kotlet_schabowy

Użytkownicy
  • Postów

    4 238
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kotlet_schabowy

  1. To wychodzi na to Sebastian, że mimo wszystko najbardziej propsujesz jedynkę za poziom trudności. Dla Ciebie to jest najbardziej znaczący aspekt, dla kogoś innego nie. Ja kończyłem Crashe w kolejności 3, 1, 2 o ile się nie mylę, w każdym razie trojka byla na pewno pierwsza i cóż, zagranie potem w jedynkę to był spory przeskok w kwestiach czysto estetycznych, muzyka też jakaś taka zamulasta (w dwójce i trójce rewelacja), jest niezbyt duża różnorodność miejscówek i liniowość rozgrywki, plus niewygodny save, dla mnie to aspekty, które decydują o tym, że jedynkę stawiam najniżej w rankingu trylogii.
  2. No obejrzałem w końcu. Film wokół którego wytworzył się ogromny hype i miała miejsce masa spustów, moim oczekiwaniom nie do końca sprostał. Od Quentina nie widziałem tylko Deathproof, i jeśli mam się bawić w jakieś rankingi, to Django stawiam na poziomie Bękartów i Kill Billów, czyli najniżej (poza Jackie Brown, ale to oglądałem dawno i może teraz bym zrewidował ocenę). Porównywanie do Pulp Fiction czy RD jest wg mnie nie na miejscu. Tak chwalona muzyka, dla mnie bez szału. Gra aktorska oczywiście rewelacyjna, z wyróżnieniem dla Waltza i DiCaprio. Film wciąga, nie dłuży się, mimo czasu trwania, ale też chyba w żadnym momencie nie sprawia, że emocje naprawdę sięgają zenitu. Nie wiem, całość mnie nie powaliła. Co nie zmienia faktu, że jest to nadal dobry film i jak wszystko od Tarantino, pozycja obowiązkowa.
  3. W ocenianie cyferkami bawię się od niedawna, odkąd założyłem konto na filmwebie i traktuję to jako czystą zabawę i oczywiście budowanie bazy obejrzanych filmów. Natomiast w jakiekolwiek dyskusje tam nawet się nie zaczynam wciągać, bo to bez sensu. Oczywiście nie oceniam czegoś, czego nie widziałem, a czasem również czegoś, co widziałem bardzo dawno. Jak traktuję takie ocenianie : na pewno nie wczuwam się nigdy w jakiś wyższy cel tego działania, chęć, jak to niektórzy tu próbują określić, obiektywnej oceny, oddania szacunku dziełu : oglądnąłem film, daję ocenę na podstawie frajdy, przyjemności, jaką mi sprawił seans. Czasem też ze względu na sentyment, nie ukrywam. Mogę dać ósemkę Kosmicznemu Meczowi i dać 5/10 Odysei Kosmicznej 2001, trudno, a że jako sztuka filmowa są to dwa skrajne poziomy, to inna bajka. Dlatego inaczej sprawa wygląda, jak mam wyrazić jakąś bardziej rozbudowaną opinię. Upraszczając to wszystko, w pewnym sensie zgodzę się z tym, co napisał Kalinho : albo coś jest shitem (bardzo rzadko, bo raczej oglądam filmy, o których przed seansem mam jakiekolwiek pojęcie, żeby nie marnować czasu, więc crapów lub rzeczy typowo nie w moim guście nie tykam), albo średniakiem, albo kozakiem. Z podziałem ostatniego na "świetne" i "objawienie". Jeszcze zacytuję Manora : Przecież o to tu chyba chodzi w tym wszystkim, żeby to było zgodne z Twoim sumieniem, odczuciem, a nie z jakąś wyższą prawdą objawioną. Można założyć, że większość tu piszących nigdy nie będzie alfą i omegą w dziedzinie kinematografii w ogóle, no ale to znaczy, że mamy przestać oceniać filmy ? Z jednej strony łapię o co Ci chodzi i się częściowo zgodzę, szczególnie, jak taki ignorant zaczyna z wielkim przekonaniem besztać jakieś dzieło, albo zaczynają się wypowiedzi już bijące nie w film, a innych ludzi (film dla debili/tylko debilom się spodoba/jak ci się nie podoba, to jaki ty masz gust itd.). No ale mimo wszystko, czy chcesz odebrać komuś prawo powiedzenia, że JEMU się nie podobało ? Bez względu na powody wynikającego z jego, nie wiem, gustu, obeznania, charakteru. Na tym polega ocenianie. Problem zaczyna się, gdy ktoś nie wytrzymuje i zaczyna narzucać swoją słuszną rację innym (ignorant czy ambitny krytyk, nie ma tu znaczenia).
  4. Oby to yebanie światłem w DS4 dało się wyłączyć. Ogólnie jak dla mnie to te "panele" okrągłe, na których leży krzyżak i przyciski lepiej się prezentują w DS3/2/1, w czwórce jak gdyby wystają za pada, nie ładne to dla mnie.
  5. Little Big Planet. Może nie tyle nie rozumiem, co po prostu te wszystkie spusty, oceny i ogólna podjarka nastawiły mnie na to, że siądę do gierki i zostanę momentalnie wciągnięty, dostanę czysty fun, a tu w sumie nic takie nie nastąpiło, raczej gra mnie odrzuciła. Dziwna, zbyt dla mnie bezwładna fizyka, design plansz głównych słaby, gameplay bez rewelacji. Miałem z nią styczność kilka razy po kilka minut, więc zakładam sprawiedliwie, że pewnie jak bym do gierki usiadł na dłużej to bym wsiąknął w ten świat, no ale niesmak zostaje. Nie wspominam o edytorze, bo w ostatnich latach takie bajery mnie nie jarają, ani by mi się nie chciało czegoś tworzyć, ani przeszukiwać zbiorów plansz z neta.
  6. kotlet_schabowy

    The Hobbit

    Obejrzałem w końcu Hobbita. Zaznaczam, że nie jestem jakimś fanem Śródziemia, ot, Władcę przeczytałem jakoś w okresie premier filmowej trylogii, podobnie z Hobbitem, którego przeczytałem z pół roku temu, książki oceniam pozytywnie, ale tak jak mówię, nie wciągam się w szczegóły tego świata jakoś mocniej. Filmowa trylogia jest świetna, z naciskiem na drugą część, Drużyna dla mnie najsłabsza i właśnie do niej bym porównał Hobbita. Film lekko rozwleczony, przymulający, jak już postawili na tworzenie nowej trylogii (bardzo naciągana decyzja), to spokojnie by wystarczyły dwie godziny materiału w każdym z filmów. Takich naprawdę rozwalających scen nie stwierdziłem (seans w kinie to pewnie inna bajka), plus za prolog, kilka widoczków, całkiem efektowną scenę z gigantami no i epizod z Gollumem. Muzyka, poza znanymi i lubianymi motywami z trylogii LOTR, raczej niezbyt charakterystyczna (w miarę fajna melodia pieśni krasnoludów), co też ma wpływ na moc określonych scen. Co nie zmienia faktu, że klimat tego świata jest mocny (mimo, że nie przepadam za typowym fantasy). Aha, jak już parę osób zauważyło, film w temacie CGI nie zrobił chyba żadnego kroku naprzód od Powrotu Króla, a momentami efekty wypadają nawet gorzej. Zresztą to nie jedyny przykład z ostatnich lat, także nie wiem, co jest grane. Cóż, zaraz po przeczytaniu książki miałem wielką zajawkę, żeby obejrzeć film, ale wyszło jak wyszło, trochę czasu minęło, emocje siadły i teraz jakbym miał się bawić w ocenianie to takie 7/10. Czekam jednak na kolejne części i z chęcią je obejrzę, bo w książce również najciekawsze miało się dopiero wydarzyć.
  7. Grubo, czekam oczywiście.
  8. Byłem w kinie (swoją drogą, w weekend wieczorem pustki) i niestety trochę żałuję. Nie da się uniknąć porównań do Drive, także powiem tyle, że OGF raczej nie ma do niego podjazdu. Ja wiem, że drugie dno, artyzm itd., no ale mnie zwyczajnie film zawiódł, jest momentami rozwleczony, historia przedstawiona wyrywkowo, rola Goslinga jest mało rozbudowana, w zasadzie to najwięcej pokazał ten policjant, zresztą największy kozak w filmie. Plus za muzykę, zdjęcia i egzotyczny klimat. No i film ma parę mocnych scen przemocy. Tak jak wspomniałem, dużo poniżej oczekiwań, aczkolwiek warto sprawdzić, bo wywołuje raczej skrajne emocje.
  9. kotlet_schabowy

    Elysium

    W sumie kierując się samym nazwiskiem twórcy to pewniak, a jako że lubię si-fi, to się wybieram do kina. Co prawda założenie trochę przeruchane ("biedni na dole i źli bogaci na górze, odbierzmy im to bogactwo !"), ale wizualnie może być świetnie.
  10. kotlet_schabowy

    Fotki

    Podbijam Kazuba, bo niektórzy to skrajności, albo abstynencja, albo zadupcenie się do zgonu co weekend. Oczywiście, że da się bawić i mieć życie towarzyskie bez używek, zresztą sam jestem osobą, która w porównaniu do swojego towarzystwa naprawdę niewiele baluje, właśnie z powodu sportu, ale jak dla mnie są okazje i sytuacje, w których zabawa całkiem na trzeźwo ma mniejszy sens. Że nie wspomnę o jakichś pojedynczych piwach czasami.
  11. Dla mnie TitanFall słabo, prawie zero zainteresowania w moim przypadku, Destiny trochę lepsze wrażenie na mnie zrobiło, ale jeśli to mają być hity targów i kierunek, w którym się "rozwijają" blockbustery, to lekka lipa.
  12. Również MGS V na pierwszym miejscu, mocne uderzenie na początek zabawy z konferencjami. Watch Dogs, kolejny pokaz i znowu świetne wrażenie, mowa oczywiście o demie na konfie Sony, na ten moment jedna z najciekawiej zapowiadających się nadchodzących gier. Poza tym bardzo ładnie prezentowało się FF XV, ale ta seria to nie moja bajka, więc się nie wypowiadam bardziej. W ME2 z chęcią zagram, ale nie byłem jedną z tych bardzo oczekujących na tę gierkę osób. Ot, fajnie, że wyjdzie. Jeszcze nie widziałem konfy i trailerów od Nintendo. Jeśli chodzi o konferencje i informacje o next genach same w sobie, to oczywiście duży props dla Sony, konsekwentnie idą dobrą ścieżką. Microsoft nie dał tym razem powodów do większej beki, mocno uderzył wspomnianym MGSem. BFy, CODy mnie nie interesują, Wiedźmin na razie (nie skończyłem dotąd żadnej części) również, choć tu zaznaczę, że zrobił średnie wrażenie pod względem czysto estetycznym,
  13. Kto ciśnie to ciśnie, ten kto się bawi w używki/odsprzedaż/pożyczanie był dotąd w innej sytuacji, więc tak, nagle się okazuje.
  14. Najbardziej mnie wkur.wia ta bezczelność, pazerność wydawców. Odkąd siedzę w temacie konsol, czyli lata 90te, to czytam o tym, jak strasznie są poszkodowani finansowo z różnych powodów developerzy i wydawcy, że piractwo, że trzeba szukać sposobów na walkę z tym, itd. itp. Jednak sukcesywnie branża przynosi coraz większe zyski, a oni wymyślają coraz nowsze sposoby, żeby mieć JESZCZE WIĘCEJ kuhwa, aż kiedyś ta bańka pęknie. Rok, dwa temu temat zablokowania używek to był temat do gdybania w felietonach, z lekkim prawdopodobieństwem spełnienia się. Nie do wiary, jak to szybko poszło.
  15. W czasach gdy oglądałem DBZ to rządził Mugen : bijatyka 2D na PC, nieoficjalne wydawnictwo, opierające się na systemie i sprite'ach z jakichś bijatyk o tematyce Dragon Ballowej 2D z SNESa. Możliwości edycji i tworzenia nowych ciosów, postaci itd. były w sumie nieograniczone, więc w pewnym momencie dostępne były wersje z niesamowitymi ilościami postaci, praktycznie każdą z uniwersum. Była zajawka. Z oficjalnych gierek to grałem tylko w Final Bout na PSXie i straszna lipa jak dla mnie, ale niezłe było intro.
  16. Nie wiem, czy było wspominane, ale dwie sprawy, choć to pierdoły, trochę wkurzają : - główny "panel" z newsami, ten z sześcioma kafelkami : nie można otworzyć ich jako nowe okna w przeglądarce, muszę przeskakiwać z poziomu głównej strony. W sensie, że nie da się kliknąć PPM i "otwórz w nowej karcie", w żadnym obszarze. W przeciwieństwie do normalnych newsów na dole. Niezbyt wygodne. - żeby się cofnąć z newsa do strony głównej, za każdym razem trzeba klikać wstecz dwa razy.
  17. Andreal, ja tam polecam mono, również przyłączę się do pochwał w kierunku Treca, poprzedni cykl miałem właśnie mono tej firmy i pod względem czysto wizualnym było naprawdę dobrze, na dodatek prawie niezauważalne spadki przez kilka miesięcy po cyklu. Jabłczan jadłem raz w życiu i poszła ładnie siła, wygląd bez większych zmian, co niby naturalne z uwagi na mniejsze łapanie wody. Mono brałem 10 gramów dziennie, rano 5 na czczo (po 30 minutach śniadanie) i od razu po treningu również 5, w dni nietreningowe tylko 5 gramów na czczo, ale zastanawiam się, czy zmniejszanie dawki w DNT miało sens, w każdym razie kiedyś tak polecali jeść. Z jabłczanem jest z tego co pamiętam inaczej, jakaś większa dawka dzienna. Niedawno skończyłem 6 tygodni na mono Hi-Tec i w sumie szału nie ma, siłowo trochę do przodu, w zależności od partii, a wizualnie zmiany zauważalne, ale nie rewelacyjne. Najważniejsze i tak, co powiem za miesiąc, dwa. Tak czy siak, warto było, szczególnie, że za dobrą cenę, ale w przyszłości raczej wrócę do Treca.
  18. Sprawdź My Blueberry Nights, choć mnie nie przypadł do gustu.
  19. kotlet_schabowy

    Pomoc

    Możesz zastąpić, będzie to urozmaicenie, skoro podciągasz się w inny dzień. Moje uwagi : - jak robisz na plecy wiosłowanie w poniedziałek, to podciąganie jest już drugim ćwiczeniem na plecy w ten dzień, i to złożonym, nie widzę sensu w przypadku fbw. - gdzie bic, tric ? Jeżeli na trica uznajemy wyciskanie wąskie w środę, to jest to wg mnie za mało, analogicznie z podciąganiem podchwytem na bica. - barki trenujesz tylko w środę ? słabo, jak na FBW. No i wyciskanie do czoła, nie bardzo rozumiem. - ogólnie rzecz biorąc to i tak przy redukcji najważniejsze będą aeroby i to, jak jesz. Na temat serii i powtórzeń się nie wypowiadam, widzę, że to jakieś 15, 10, 5. No chyba, że Twoim założeniem z góry jest priorytet na plecy i nogi, bo łapy uznajesz za wystarczająco rozwinięte, to inna bajka.
  20. kotlet_schabowy

    OFFTOPIC

    Qvastra : jak długi dojazd, to popier.dol karnet, siłka jest fajnie spędzonym czasem, ale nie widzę sensu w dublowaniu go w przejazdach dodatkowo. Sam dalej niż 10-15 minut na nogach nie wyobrażam sobie śmigać, tym bardziej, że człowiek chce (i powinien) szybko coś zjeść, a jak się wskoczy pod prysznic na siłce to już w ogóle czas do posiłku się wydłuża. Wiadomo, mniejszą zajawką jest na pewno przejście do innego pomieszczenia w domu niż spotkanie ze znajomymi, przestrzeń itd., no ale cóż, jakieś priorytety muszą być. Aha, nie wiem jak tam przestrzeń w Twoim domu i pokoju, ale myślę, że na upartego zawsze się da wcisnąć gdzieś w zimie.
  21. This is 40 : spadek formy Apatowa niestety wyczuwalny, chyba najmniej śmieszny jego film, co nie zmienia faktu, że ogląda się przyjemnie. Jak zwykle świetne dialogi, rzekłbym, naturalne, czasem są to oczywistości, ale powiedziane w trafny sposób. Na nerwy działa jedynie starsza córka bohaterów, wiem, że taka rola, no ale po prostu jest wkur.wiająca. Tak czy siak, jak ktoś lubi twórczość Judda, to śmiało oglądać. Aha, minus za brak
  22. Zawsze mnie właśnie wkur.wiały w anime te odcinki rysowane w ten kanciasty sposób, ze zyebanymi proporcjami itd. Dało się wyróżnić trzy albo cztery rodzaje rysowania. Chyba najbardziej dawało się to odczuć w DBZ, może dlatego, w czasie DB kreska ogólnie jeszcze była w innym stylu i na innym poziomie. Dla przypomnienia : - kanciasty : - drugi, trochę lepszy, ale nadal średnio, dziwne proporcje również : I najlepszy, prawidłowy :
  23. Skończyłem ostatnio Mass Effect 3. Dużego posta wysmażyłem w odpowiednim temacie, tutaj krótko : wspaniałe uniwersum dostało na koniec świetną grę, której finał trochę rozczarował. Mimo, że przez całą przygodę mamy epickie wydarzenia, sama końcówka wypada bardzo kameralnie. Tak czy siak, gameplay na najlepszym z trylogii poziomie, choć strzelanie jest najmniej ciekawym aspektem tej gry i raczej traktuję je jako przerywnik. Muzyka ma kilka świetnych momentów, niektóre dopiero po przesłuchaniu na spokojnie soundtracku się "wkręcają", graficznie postęp w stosunku do poprzedniczki. Plus za w większości interesujące DLC (Omega jedynie średniawa, ale miło odwiedzić znajomą miejscówkę), wielki minus za to, ze Javik jest DLC, również minus za kilka rzeczy, które w ostatniej części powinny być przynajmniej pokazane, a zostały olane (nie wnikam teraz w szczegóły). Drużyna i nasze więzi z nimi to marna namiastka tego, z czym mieliśmy do czynienia w poprzedniku (wyróżnienie w sumie dla dwóch postaci z ekipy), ale wynika to niejako z kontekstu, historii. Misje i miejscówki bardzo dobre, zarówno te priorytetowe, jak i poboczne. Nawet nieźle udało się rozwiązać sprawę towarzyszy z ME2, bo, jak pamiętamy, . Ogólnie nie ma tu miejsca na nudę, emocje są duże i jest to (jak i cała seria) pozycja obowiązkowa, szczególnie dla fanów kosmicznych klimatów. Mimo wszystko jako całość wyżej stawiam Mass Effect 2.
  24. Sorry, że ciągnę offtop, ale wg. mnie humanno trochę się motasz i nie masz racji. No to bez sensu, bo biorących sterydy też można podzielić na tych, co robią cykl raz na rok, dwa lata, i na tych, co się uzależniają (też się da) i jadą na tym ciągle. Dalej : Pomijając już bezsensowność argumentu, że jak coś jest legalne to automatycznie problem jest mniejszy, to analogicznie, dla rozgarniętego człowieka koks nie stanowi zagrożenia. A uznanie za frajerstwo brania koksu to również Twój bardzo subiektywny pogląd. Widzisz, ja bym się dopatrywał tutaj złości o to, że ktoś jest większy/silniejszy/cokolwiek, a robi to niezgodnie z Twoim "kodeksem". Tyle, że Twój "kodeks" nie musi być tą jedyną prawdą objawioną. To jest kulturystyka, pomijając tych mutantów, którzy zarabiają na tym, że wychodzą na scenę się pokazać, to tak na prawdę nie jest typowo pod współzawodnictwo sport, robisz to, bo chcesz lepiej wyglądać/być silniejszy/być większy, a to, gdzie jest granica, to już sobie określasz. A przykład z Armstrongiem jest słaby nie dlatego, że tam jest to normalką, tylko dlatego, że zawodnicy pozują na czystych i teoretycznie konkurencja jest dla osób nie biorących dopingu, a oszuści robią to, żeby wygrać z tymi, którzy nie oszukują/nie umieją oszukiwać tak dobrze, i wygrywają medale. Dwa różne światy, dwa różne cele brania sterydów. Andrzej z siłowni nie zarabia kasy przez swoją lepszą formę, no chyba, że na bramce . Wiadomo, jak mi ktoś, kto brał sok, wyskoczy z jakimiś przechwałkami na temat swoich osiągów itd. to zawsze skwituję to w odpowiedni sposób, choć to z reguły wszystko z dystansem. Ale samo to, że robił cykl ? Jego sprawa. Wiesz, nie każdy kto tknął sterydy to jest taki typowy polski koks z 50 % tłuszczu, żrący mietki po pół roku siłowni, bo chyba Ci taki obraz za bardzo utkwił w głowie. Wkręcasz kompleksy osobom, które, załóżmy, osiągnęły już co się da na sucho i im za mało. Dla mnie większy problem mają Ci, którzy mimo wyglądania jak kwadrat patrzą w lustro i wydaje im się, że są chudzi, mała łapa, zapadnięta klata, no ale to się nazywa chyba bigoreksja.
  25. kotlet_schabowy

    OFFTOPIC

    Jakoś mi się nie wydaje w sumie autentyczne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...