Treść opublikowana przez kotlet_schabowy
-
własnie ukonczyłem...
Skończyłem Assassin's Creed : Brotherhood. Dałem sobie ponad rok przerwy po skończeniu dwójki, żeby w ogóle nabrać ochoty na tak podobną kontynuację, i zapewne nieprędko zacznę Revelations. Powiem tak : mimo, że zmian i nowinek w gameplay'u jest całkiem sporo (fajny system rozwoju bractwa i ich pomocy w grze), to jest to "więcej tego samego", łącznie z bohaterem. Ezio jest w sumie spoko, ale reszta jest raczej bezbarwna, a fabuła, choć ma potencjał, jest prowadzona w dziwny i niezbyt frapujący gracza sposób. Końcówka to już w ogóle przegięcie (poucinane to strasznie), mam na myśli koniec wątku Ezio, bo Wątek ekonomiczny, odnawianie miejscówek itd. nawet wciąga, misje w Romulus Lair i odkrywanie The Truth, przejmowanie wież Borgiów również, momentami nawet bawią bardziej, niż wątek główny. AC to AC, skakanie i free roaming (chyba najbardziej z dotychczasowych części wkur.wiało mnie sterowanie), klasyczny system walki oparty na kontrach itd. Gameplay ma parę irytujących cech, których nie chce mi się wymieniać, za co też minus. Plusik za muzykę. Całość oceniłbym na takie 7.
-
Mój pierwszy kontakt z PSX Extreme
Pierwszy numer PE, który zakupiłem (a właściwie dostałem), a jednocześnie pierwszy z pismem kontakt, to #25 (wrzesień 1999) : Od kilku miesięcy byłem szczęśliwym posiadaczem PSXa, ale w pierwszej kolejności miałem kontakt z konkurencją (Oficjalny PS Magazyn, oczywiście z uwagi na dema, no i Neo Plus, które było moim pierwszym regularnie kupowanym pismem o konsolach, sorry). Nie przypomnę sobie teraz konkretów, strzelam, że PE dorwałem w pobliskim kiosku, na zakupach z rodzicami, na pewno było to spontaniczne, bo o magazynie w życiu nic nie słyszałem. Jak tak teraz na to patrzę, to zawartość merytoryczna nie miała wpływu na mnie jako gracza : żadnej z recenzowanych gier wówczas nie zakupiłem i się nimi nie jarałem, zresztą nawet nie wszystko chciało się czytać (tu przypomnę, że oprawa graficzna pisma, niestety już wtedy dało się to odczuć, była, delikatnie mówiąc, słaba), za to wrażenie zrobiły na mnie inne elementy pisma, takie jak komiksy (słynne rozjechanie postaci Nintendo, ogólnie Kleju w formie), jakieś chore odpały redakcji, Wesoła Kamera itd. (po tekście "3 dni głupawki" mniej więcej zrozumiałem, jacy ludzie tworzą to pismo). Bądź co bądź, z takimi gębami jak w HP, tudzież ich tekstami, raczej ciężko się było gdziekolwiek spotkać. Początkowo nawet nie do końca mi to przypadło do gustu, zresztą przez następne dwa lata kupiłem tylko kilka losowych numerów (utkwił mi w pamięci numer z testem GBA, którego miałem wnet się stać świeżym nabywcą, duży błąd swoją drogą), ale klimat zaczął mi się podobać. Mimo wszystko w tamtym okresie PE przeglądałem głównie w Empiku, który wówczas był dla młodego gracza niesamowitym miejscem, bez porównania do obecnych standardów : gier na półkach dużo, wystawione do grania konsole, pisma polskie i zagraniczne (z czego samych polskich ukazywało się miesięcznie z pięć tytułów). Prawdziwe zbieranie PE zaczęło się dopiero w grudniu 2001, od numeru z jednym z najmocniejszych zestawów recenzji w historii (GTA3, Silent Hill 2, MGS 2, Tony Hawk 3 itd.). Ale to inna historia.
-
Mass Effect 3
Jak liczysz każdą złotówkę, to olej Omegę. Monotonny gameplay (opierający się w sumie tylko na strzelaniu), zerowy w zasadzie wpływ na wydarzenia w ME3 (bo, jak wiadomo, wszystkie DLC odbywają się przed ostateczną bitwą) i szaro bure levele. Plus za powrót na Omegę (ale, potencjał niewykorzystany, bo to głównie korytarzyki z zasłonami) i kooperację z Arią (i przedstawicielką innej rasy, w sumie ciekawostka, ale też nie rozwinięty potencjał). No i jakieś bajerki typu nowy przeciwnik czy broń, ale to żadne cuda. Grania jest, nie wiem, z 2-3 h ? Za to Cytadela obowiązkowa dla fana. Czas zabawy zapewne podobny, ale tu mamy fajne propocje walka/dialogi/łażenie/mini gierki.
-
Mass Effect: Andromeda
To jeszcze pół biedy, scenarzyści zawsze coś by na to poradzili, większym problemem jak dla mnie byłoby olanie trzech pozostałych możliwych wyborów, w grze, która zawsze szczyciła się możliwością podejmowania różnych decyzji i ich wpływem na dalszy rozwój akcji. Zauważ, radek, że zakończenia się raczej wykluczają (to nie jest końcówka ME2, po której w ME3 albo ktoś żyje i ma epizodyczną rolę, albo go nie ma w ogóle, tam jedynie mieliśmy problem Zresztą troszkę podobny problem będzie z potencjalnym sequelem Deus Ex : HR. Oryginalny DE toczy się co prawda po HR, jest to jednak wiele lat (mogłoby to być rozwiązanem problemu nowego ME : ustawić akcję w tak odległej przyszłości, że wybory z zakończenia trójki by nie miały już znaczenia, ewentualnie dla posiadających save'a, zaowocowałyby jakąś wzmianką na początku gry, ale to jest baardzo naciągane, szczególnie przy końcówce z
-
Poleć coś w stylu...
Co nie zmienia faktu, że robi wrażenie. Również polecam (Project : Monster). Zważywszy, że w trailerze Godzilli prawie nie widać potworów, a spodobało mu się, to tym bardziej nie widzę problemu.
-
Marginalizacja recenzji i metacritica
Fajnie, ale nie dopowiadaj sobie czegoś, co nie wynika z mojego posta. Na temat CW padły dwa zdania, a już się wczuwasz, jakbyś się poczuł potencjalnym adresatem i się zdenerwował. Bo widzisz, właśnie o tematach poświęconych danym tytułom też wspomniałem. Uproszczę Ci to : cały post dotyczy zjawiska, postawy graczy, pod "to podforum" (no własnie, podforum, nie CW) mógłbyś wstawić prawdopodobnie GAFa, Gameonly, co tam chcesz.. Tak, mało jest miejsc na FPE, w których można poczytać jakieś bieżące komentarze o świecie gamingu, a że w CW jest burdel, dużo trollingu i pojazdów, no to chyba osoba myśląca i kojarząca użytkowników umie oddzielać ziarna od plew. No chyba, że 100 stron tematu o grze, z których 60 jest nabitych przed premierą i dotyczy podniety trailerami, potem mamy 20 stron opisywania, czy kurier już doszedł, i zostaje na końcu coś konkretnego, to szczyt marzeń.
-
Marginalizacja recenzji i metacritica
Jasne, subiektywizm to podstawa takiego tworu, jak recenzja, ale to niezależne od formy (video, www, pismo). Spójrz, co sam napisałeś : vlogerzy wypierają pismaków i mają już nawet na eventach zagranicznych mocniejszą pozycję, a potem wspominasz, że dziennikarze tradycyjni zawyżali oceny z uwagi na to, jak zostali przyjęci na pokazach. No to właśnie rzetelność vlogerów (tych trafiających do mas) zaczyna być coraz bardziej wątpliwa w tym układzie, a nie na odwrót. Prasa będzie wypierana, to oczywiste, ale nie wynika w żadnym przypadku z rzetelności czy jakości, tylko z postępu i kochanej przez ludzi natychmiastowości, łatwości formy, no i w necie jesteś na bieżąco, to niezaprzeczalny fakt.
-
Marginalizacja recenzji i metacritica
Na średnie z metacritica mam wyj.ebane, zresztą gdyby nie obwieszczający je regularnie bohaterowie Console Wars, to nawet bym ich nie znał. Oglądanie gameplay'u to zupełnie inna bajka niż recenzja, gdzie czytam opinię człowieka, który skończył grę, a przecież nie obejrzę całego playthrough. Wolę, przykładowo, przeczytać kilka zdań o tym, że design leveli trzyma poziom przez większość gry, ale końcówka jest średnia i zrobiona na szybko, niż obejrzeć 10 minut jednego losowego poziomu. Analogicznie do dema, które jest mile widziane, żeby poznać mechanikę gry (i często po zagraniu łapałem zajawkę na dany tytuł), ale nie wywnioskuję z niego wieeelu innych aspektów tytułu. Choć nie jest to decydujące przy wyborze gry (jak Yano, zazwyczaj wiem już dużo wcześniej, czy chcę sprawdzić dany tytuł, szczególnie w obecnych czasach), to jednak nadal jakąś tam wagę przywiązuję do recenzji w PE, może częściowo to sentyment, może nie. Są to tak czy siak ludzie, którzy grają na większości sprzętów, i to od wielu lat, jako tako kojarzę ich gusta i podejście do gier, co biorę też pod uwagę czytając tekst. Natomiast typowy gracz : znafca, jakich wielu na tym podforum chociażby, kreowany obecnie na ostoję obiektywizmu i rzetelności, ma już tak wypaczone podejście do gier, że w bardzo małym stopniu się jego opinią sugeruję. Ot, wchodząc do CW czy jakiegoś tematu dedykowanego danej gierce, zawsze przeczytam, że to crap, to przeciętniak, A i tak lepsze od B. Nie chodzi mi nawet o trolling, taki typ gracza jest już po prostu rozpieszczony, dużo gier, dużo czasu, wszystko staję się "meh", Bioshock Infinite to crap, Beyond to crap, Uncharted to crap, MGS4 to crap nie warty wliczania w kanon, itd. itp. Jeśli chcę popatrzeć jak gra wygląda w akcji, to raczej wskakuję na gametrailers, niż kanały jakichś marnych youtuberów, którzy z rzetelnością, jak nieraz już się okazywało, też mają często niewiele wspólnego. Te słynne "kupowane oceny" czy inne akcje, o które oskarżało się pisma tradycyjne, to w dzisiejszych czasach raczej bolączka kanałów z milionami widzów. Na YT prędzej obejrzę materiały, które nie są recenzją, jakieś testy sprzętu, oldschoolowe klimaty, itd.
-
własnie ukonczyłem...
Nie no końcówki to Ci te dwa trupy i tak nie zmieniły, z tego co pamiętam (grałem w grudniu) to trzeba by się mocno rozpędzić z zabijaniem, żeby mieć złą końcówkę. Ja skończyłem jakiś czas temu God of War HD na PS3. Gierkę oczywiście wymaksowałem kilka lat temu na PS2, później też zdarzyło mi się ją powtórzyć, więc na PS3 to był już piąty albo szósty raz. Jedno trofeum wpada za przejście poniżej 5 h, a jako, że nie wyrobiłem się za pierwszym razem, to od razu zacząłem od nowa i powiem szczerze, że już mam serdecznie dość tego tytułu, szczególnie, że cierpi na chorobę, jaką jest brak możliwości wyłączania cutscenek. No ale pomijając to wszystko : reedycja jest na niezłym poziomie, gierka, jak pamiętacie, razem z sequelem prezentowały maksimum mocy PS2, więc i teraz w wysokiej rozdziałce wygląda to naprawdę spoko, no i 60fpsów (choć GoWy były raczej płynnymi gierkami). Jestem fanem serii, więc gameplay zawsze sprawiał mi dużą frajdę, choć teraz pewne motywy zaczęły już lekko nudzić (co innego pierwsze podejście, a no i na poziomie trudności God też było ciekawie). Oczywiście nie ma opcji, żebym kupił ten tytuł (mam sprawne PS2 i oba GoWy), ale miałem okazję pożyczyć od kumpla, wbić pierwszą platynę i posmakować tych reedycji HD. Dwójeczkę też sobie skończę, jako preludium do trójki, ale zaraz po sobie to tych gier lepiej nie przechodzić. Bardziej mnie interesuje kolekcja z PSP, szczególnie Ghost of Sparta.
-
POPEK [2013] MONSTER
Od 1:30. Popek przede wszystkim często ogarnia kozackie bity, flow już nie tak tragiczne, jak było kiedyś, a wersy przynajmniej wywołują uśmiech. Ja tam gościa (jako rapera) lubię i sprawdzam to, co od niego wychodzi, chyba po prostu jest coś w jego postaci, za to robionych hurtowo gó.wien Ciemnej Strefy nawet nie tykam.
-
Godzilla
Podpisuję się pod słowami Mejma, PR to słabizna, zresztą jedna rzecz, ile tych walk było, druga, że nie miały wcale takiej mocy, jakiej by się człowiek spodziewał. Nijakie to, design kreatur i mechów też taki se. A po nowym trailerze czekam na Godzillę jeszcze mocniej i teraz wizyta w kinie jest już niemal pewna, wykonali swoją robotę.
-
Poleć coś w stylu...
Kasyno oczywiście obowiązkowe. Pesci ma też drugo, czy nawet trzecioplanową rolę w serii Zabójcza Broń, no ale to chyba znasz ? W Dawno Temu w Ameryce, który również jest rewelacyjnym filmem, ma jakiś mały epizod, nawet go dokładnie nie pamiętam, bo film oglądałem parę dobrych lat temu.
-
Poleć coś w stylu...
Z tym, że nie dzieje się w kosmosie, w sensie, poza Ziemią. Nie wiem zresztą do końca, czy Qvastrze chodzi o dryfowanie w przestrzeni, czy cokolwiek pozaziemskiego, no ale jedziemy : Trochę klasyki jest do sprawdzenia, cztery części Alien to pozycje obowiązkowe. Z najświeższych to wiadomo, Gravity, jest już na BD. Moon również polecam. Odyseję Kosmiczną 2001 sprawdzić wypada, ale szczerze mówiąc nie polecam. Sunshine jest całkiem niezły. Typowo luźne podejście to obie nowe części Star Trek, obie dobre. Lubię też Misję na Marsa i Czerwoną Planetę, choć powszechnie uważane są raczej za średniaki/słabiaki.
-
własnie ukonczyłem...
The Wolf Among Us: Episode Two : w sumie ciężko coś pisać o kolejnych epizodach gier Telltale, formuła się nie zmienia, interaktywności tu chyba jeszcze mniej, niż poprzednio, no ale losty postaci nadal interesują. Twist przewidywalny od pierwszego odcinka w sumie. Zastanawiam się, czy nie darować sobie teraz grania na bieżąco w nowe epizody Wolfa i WD i skończyć wszystko po premierze ostatnich odcinków, bo jakoś tak wybija człowieka z klimatu granie na raty. Uncharted 3 : koniec przygody. Trzy części zaliczałem sobie po trochę od stycznia, z czego najwiecej czasu spędziłem w mutli U2. Tu zaznaczę, że U3 ma online passa, więc nie pogram pożyczając gierkę od kumpla, najśmieszniejsze jest tłumaczenie Naughty Dog mówiące o "kosztach utrzymania multi", kiedy w U2 passa nie ma, a multi jest popularny od lat (poniekąd pewnie z tego własnie powodu). "Moda" na passy przyszła i odeszła, ale nie wszyscy udostępniają je teraz darmowo (sorry, ND puściło U3 w formule F2P z blokadą expa na 15 poziomie bez dopłat, dziękujemy).Ale mniejsza z tym, przejdźmy do singla. Dominują opinie, iż gra jest znacznie gorsza od U2, z czym się nie zgodzę. Fabuła jest na klasycznym Unchartedowym poziomie, za to mamy tu wreszcie ciekawszych antagonistów (najlepszych w serii), fajną ekipę bohaterów (po trochę każdego, ale też większa niż w U2 rola Sulliego), świetne, zróżnicowane miejscówki (props za całą akcję na oceanie, mega klimatyczną pustynię i inne) i bardzo dobrą muzykę. Grafika jest jeszcze lepsza niż w dwójce, rewelka. Ogólnie przypadły mi do gustu bliskowschodnie klimaty. Nie da się ukryć, że mechanika, patenty, skrypty to powtórka z rozrywki w stosunku do U2, zmian tu praktycznie nie ma (pomijając pierdoły, jak nowe bronie, małe różnice w systemie walki). Tak czy siak, gierka zapewnia masę frajdy i mocno wciąga, co zresztą trzeba powiedzieć o całej serii. Świetna seria, z chęcią zagram kiedyś w czwórkę. Biorąc pod uwagę, że to prawie to samo, ale w innych miejscówkach, stawiam poniżej dwójki, której atmosfera mimo wszystko bardziej mi się spodobała.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Her : ujdzie, ale trochę to wszystko mdłe i błahe, jak sobie przypominam teksty o tym, że rola Johansson zasługuje na Oscara/Glob, to mi się śmiać chce. Phoenix jak zawsze na poziomie. Dla mnie średniak. Weather Man : film niezbyt głośny, a szkoda, bo jest bardzo dobry. Główny bohater to prezenter pogody w TV, który, choć ma poukładane życie zawodowe i finansowe, nie radzi sobie zupełnie w kontaktach z rodziną, ciągle próbując je poprawić (zdobycie lepszej pracy w jego mniemaniu ma być środkiem do tego celu). Cage w produkcji na wyższym poziomie to dla niektórych pewnie w ogóle święto (no ale premiera w 2005 roku), no i spisał się ok, pasuje do takich ról. Ogólnie dosyć depresyjny klimat miesza się z całkiem śmiesznymi momentami. Polecam.
-
PS3 - Komentarze/aktualności/inne rozmowy o PS3
Co do serii Uncharted, to własnie ogrywam i bardzo mało danych wrzuca na dysj, o TLoU nie powiem, ale na pewno poniżej kilku GB, także śmiało. Zresztą, nie będziesz chyba grał we wszystko na raz, w razie konieczności pousuwasz instalki gier, które skończyłeś i elo. Co do exów, to na pewno God of War 3 i MGS4, o ile jesteś fanem serii, jak lubisz platformówki to seria Ratchet and Clank, dla mnie to pozycje, które zadecydowały o zakupie tej konsoli.
-
Mass Effect: Andromeda
W skrócie : Bardzo klimatyczne DLC, ale, jak już wspomniano, duży skok na kasę. Mimo wszystko i tak za bardziej bezczelne uważam wrzucenie Javika jako DLC. No ale to EA. Co do czwórki, to po tym, co zrobiono z zakończeniami ME3, wątpię w cokolwiek innego, niż prequel/pokazanie wydarzeń z czasów trylogii z innej perspektywy. Czekam na trailer na E3.
-
Mass Effect 3
Co prawda Słupek pewnie skończył miesiąc temu ME3, ale dodam tylko, że każde zakończenie da się uzyskać bez multi , ale trzeba ograć wszystkie DLC (wiem, bo tak miałem).
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Ostatnio widziałem : Ain't Them Body Saints : w skrócie, mąż idzie do więzienia, żona w ciąży zostaje na wolności, facet ucieka i kombinuje, jak nawiązać z rodziną kontakt i razem się ulotnić. Zarys brzmi ciekawie, film jednak przedstawia tę historię w sposób monotonny, bohater podejmuje sporo nielogicznych, nieostrożnych decyzji. Aktorsko ok, ale ogólnie nie ma co sobie zawracać głowy, zresztą sam nie wiedziałbym o tym filmie, gdyby nie jakiś ranking najlepszych plakatów filmowych 2013. Best Man Down (Drużba Nie Żyje) : nastawiałem się na komedię, ale w trakcie trwania filmu zrozumiałem, że takie spojrzenie na ten film nie ma sensu, to raczej dramat z kilkoma śmieszniejszymi dialogami. Początkowo niezbyt mi się podobał, ale z czasem film zaczyna interesować. Trochę irytująca (początkowo) postać młodej dziewczyny, reszta bez większego wyrazu (poza grubym, który w każdym filmie w którym go widzę, gra prawie tą samą postać). Tzw. film z przesłąniem. Można sprawdzić. Szefowie Wrogowie : takie se, głupkowate w negatywnym sensie i generalnie mało śmieszne. Najzabawniejszy w tym wszystkim jest chyba Jamie Foxx, Jennifer pojawia się tylko, żeby poświecić buźką i ciałem, a główna ekipa to irytujący i nieśmieszny Charlie Day, ni chooja nie sprawdzający się w komediach Bateman (w ogóle za nim nie przepadam) i w miarę spoko Sudeikis. No i Spacey na poziomie. Z braku laku można obejrzeć, ale raczej nie polecam. The Watch (Straż Sąsiedzka) : znowu, sięgnąłem po film, znając w zasadzie tylko obsadę i jednozdaniowy zarys fabuły, jakież więc było moje zdziwienie, kiedy okazało się (dosyć szybko), że co może i nie byłoby problemem, gdyby film był śmieszniejszy. Chociaż nie powiem, są zabawne momenty, no i całkiem niezły soundtrack. Ujdzie. Doubt : po śmierci P.S. Hoffmana rzucały się w oczy różnego rodzaju filmografie owego aktora, a co za tym idzie przypomniałem sobie o paru zaległych produkcjach z jego udziałem. Wątpliwość jest filmem bardzo dobrym, Hoffman stworzył świetną kreację, o Meryl Streep nie trzeba nawet nic pisać. Jak najbardziej polecam tym, którzy nie widzieli, ale nastawcie się na produkcję powolną, spokojną (bynajmniej nie nudną) Człowiek z Księżyca : jako film biograficzny : ok, tyle, że biografia Kaufmana zupełnie mnie nie interesowała sama w sobie (nie ukrywam, że typa po prostu nie znałem, na dodatek jego poczucie humoru było bardzo specyficzne), choć pokazane epizody z jego życia "scenicznego" były całkiem ciekawe. Jim świetnie wcielił się w Kaufmana, co nie zmienia to faktu, że film nie zrobił na mnie specjalnego wrażenia, ot obejrzeć i zapomnieć, niestety. 12 Years A Slave : no całkiem całkiem, ale czy film roku ? Raczej nie. Aktorsko bardzo wysoki poziom (Fassbender jak zwykle rządzi, mimo, że w epizodzie), ładny motyw przewodni, no i historia oparta (w jakim stopniu, to inna sprawa), na faktach. Mnie się spodobało, odrzucam całą dyskusję o poprawności politycznej itd. Przemoc jest pokazana całkiem dosadnie. Szkoda że ciężko odczuć tu w jakikolwiek sposób mijanie lat (charakteryzacji w zasadzie brak, Solomon wygląda po 12 latach prawie tak samo, jak przed całym koszmarem). W każdym razie, polecam. Kamerdyner : przy okazji skusiłem się na inną historię Murzyna w USA. Tutaj pachnie to wszystko już większą sztampą i uproszczeniami, główny bohater i jego historia mają w zasadzie niewiele wspólnego z prawdziwą historią kamerdynera z Białego Domu, ale oglądało się to i tak całkiem przyjemnie. Lubię Whitakera, więc tu plus, epizody prezydentów wypadały różnie (Nixon to nieporozumienie, Reagan całkiem nieźle, mówię tu o podobieństwie fizycznym), Oprah na drugim planie, o dziwo, spoko. Można sprawdzić. Grawitacja : niestety, typ filmu, który ewidentnie traci, gdy nie ogląda się go w kinie. Widoki i efekty piękne (choć to odbijanie się kosmonautów od wszystkiego trochę groteskowo momentami wyglądało), Bullock ok, ale też brak tu jakichś wyżyn aktorskich. Clooney przyjemny drugi plan. Już pomijam pewne nieścisłości związane z realiami kosmicznymi (orbitowanie satelit, prawa fizyki).Fajna muzyka i oczywiście świetne udźwiękowienie. W sumie szkoda, że taki krótki to film, polecam. Now You See Me : efekciarskie kino z całkiem niezłą obsadą, momentami naciągane i głupie, ale jako lekka rozrywka się nadaje.
-
Awaryjność PS3
Co do tego fan testu, to spotkałem się z tekstami, że to może uszkodzić konsolę, pier.dolenie czy jest taka szansa ?
-
Uncharted 3: Oszustwo Drake'a
Miałem to samo przy pierwszym uruchomieniu wersji F2P, zresztą chyba sporo osób tego doświadczyło, spotkałem się z dwoma rozwiązaniami : albo czekać (ale nie więcej, niż 5-10 minut mimo wszystko), a jak dalej się nie udaje, to usunąć zapisane dane gry (nie instalka, nie save, tylko ten mały pliczek), po czym znowu spróbować uruchomić. U mnie i u kumpla pomogło.
-
Poleć coś w stylu...
Sprawdź Alone Came The Spider (W Sieci Pająka), prequel Kolekcjonera, Freeman znowu gra tego samego detektywa, bez rewelacji, ale w podobnych klimatach.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
No tak samo, jak można nie być fanem westernów czy sci-fi. Rozumiem jaranie się tym gatunkiem za dzieciaka, albo wracanie do osobistych klasyków przez sentyment, ale teraz ? Jeszcze jak widzę (chociażby w tym temacie) konsekwentnie oglądane i oceniane na 1-5/10 "dzieła" to się w tym utwierdzam jeszcze mocniej, bo tak jak wspomniałeś, gatunek jest obecnie upodlony. Raczej nie ma opcji, żebym się bał oglądając horror, no może jakieś dziwne wynalazki polecane przez fanów, z drugiej strony i tak nie mam potrzeby odczuwania strachu/obrzydzenia oglądając film, więc po chooj w ogóle oglądać ? Ogólnie to wiadomo, co kto lubi, no ale Ty już się zaczynasz rozkręcać w dochodzeniu, czego kto się bał w kinie i w ogóle jakie miał dzieciństwo. The Shining mnie też rozczarował, widziałem tylko raz (i nie mam ochoty do niego wracać, ale pewnie to kiedyś zrobię), sprawdziłem bo klasyk, no ale nie będę propsował, "bo trzeba", bo Kubrick. Ostatnio widziałem Filth : świetny, McAvoy wypada rewelacyjnie, dobry klimat. W skrócie : Szkocja, detektyw ćpun i seksoholik dąży do awansu poprzez uje.banie każdego ze swoich konkurentów w wydziale, to oczywiście tylko główny wątek. Film jest na podstawie książki Welsha, co dla niektórych może być zachętą do obejrzenia (napisał też Trainspotting). Polecam.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Ostatnio obczaiłem parę względnie nowych filmów. Dallas Buyers Club : czekałem na to w sumie od pierwszego zdjęcia wychudzonego McConaughey'a. Do końca nawet nie wiedziałem, o czym film w ogóle będzie, stąd zdziwienie, że to historia oparta na faktach. W każdym razie : film bardzo dobry, Mefju gra rewelacyjnie, no i oczywiście wrażenie robi jego głośna przemiana fizyczna (swoją drogą, patrząc na foty prawdziwego Woodroofa śmiem twierdzić, że nie był aż tak chudy w tamtych latach), Leto też na poziomie (gdybym nie wiedział, że to on, to mniej więcej do sceny z jego ojcem pewnie bym się nie domyślił). Film poszedł w kierunku, którego się raczej nie spodziewałem, czyli perypetii związanych z rozkręcaniem biznesu i walką z wiatrakami w postaci określonych organizacji. Niewiele tu skupienia się stricte na chorobie, może to i lepiej. Polecam, ale filmem roku toto nie jest. Bad Grandpa : no nie powiem, momentami mocna beka, choć czuć ewidentnie, że potencjał był duużo większy (liczę na jakieś dodatki albo rozszerzoną edycję jak Jackass 1,5 itd.). Duże wrażenie robi charakteryzacja, zresztą o ile się nie mylę, film jest w tej kategorii nominowany do Oscara. Knoxville serio wygląda jak dziadek. Ogólnie film opiera się na gagach ala Borat, ukryte kamery, reakcje prawdziwych ludzi itd., moje klimaty. Jak wspomniałem, parę razy można się mocno pośmiać, ale większość akcji raczej taka sobie. Film zdecydowanie powinien być dłuższy. Escape Plan : bardzo fajnie się ogląda, film miesza parę motywów, które można kojarzyć np. z Face Off czy Tango i Cash, co jest oczywiście plusem. Czuć klimat starszych akcyjniaków, Sly i Arnie wypadają całkiem spoko i naturalnie (jak już wspomniano, Sly trochę zbyt "na poważnego", Arnie z większym dystansem, tzn. to już bardziej kwestia scenariusza), końcówka trochę przesadzona i kiczowata, bo Polecam, dla mnie dużo lepszy niż, chociażby The Expendables (inne klimaty, ale jakieś tam porównanie jest)
-
własnie ukonczyłem...
Skończyłem Uncharted 2. Było tak, jak niemal każdy pisał : gra o wiele lepsza od poprzedniczki, mimo, że trzon rozgrywki jest właściwie niezmieniony. Grafika na duży plus (choć obok obszarów w wyglądających rewelacyjnie, są miejsca przeciętne, jak końcówka), muzyka również (jednym z minusów U1 dla mnie była za duża cisza), ciekawsza historia i więcej interakcji z postaciami, szkoda tylko, że prawie nie ma Sulliego, za to Chloe ani piękna, ani specjalnie ciekawa, dziwię się podnietom, jakie towarzyszyły tej postaci w czasie premiery. Inna sprawa, że główni źli tacy sobie, no i znowu, jak w jedynce, naciągane . Ogólnie gra jak dla mnie słabuje przy końcówce, ale mniejsza z tym. Piękne i przede wszystkim zróżnicowane scenerie, humor i ogólny fun (Drake to fajna postać, po prostu), większa frajda ze strzelania itd. Do tego dodać bardzo fajny (choć momentami wkur.wiający) tryb multi, który mocno przedłuża żywotność, zresztą na PS3 nie ma za bardzo alternatywy w podobnym gatunku. Tak czy siak, gra jako całościowe "przeżycie" jest świetna, ośmieszany już wielokrotnie cinematic experience, czy ktoś tego chce czy nie, zapewnia pozytywne emocje i frajdę, a o to chyba chodzi. Na normalu, zbierając jakieś 70 % skarbów, skończyłem w 13 h, także całkiem spoko wynik. P.S. singiel U2 > singiel Gearsów 1 (w dwójkę nie grałem). O multi nie mówię, w GoW grałem tylko na split screenie w Hordę (notabene, zayebiste).