Treść opublikowana przez kotlet_schabowy
-
Odżywki, Gainery itp.
Bo to w sumie jedzenie dwa razy tego samego, tyle, że jedno powoduje większe łapanie wody, czyli jak miałbyś dwa miesiące jeść jedno i drugie, ale, przykładowo, rano mono, popołudniu jabłczan, to na dobrą sprawę "czyste" działanie na mięśnie będzie takie samo, a i wodę złapiesz pewnie tak, jakbyś jadł samo mono. Czyli odpada jedyna ważna różnica w efektach między tymi specyfikami. To tak na chłopski rozum, nie mam pojęcia, jak to wygląda od strony biologicznej. Kanabis : dokładnie o tym piszę.
-
Odżywki, Gainery itp.
Ogólnie ciekawe obalanie mitów, ale dla tego typa wszystko, co nawet poprawia wygląd, obwody, a nie niesie za sobą zwiększenia siły, jest chooja warte, z czym nie zgodzi się wiele osób, które trenują TYLKO dla wyglądu. Wiadomo, siłacz się będzie śmiał z napompowanego, ale słabego zawodnika, ale w sumie co z tego ? Jak taki człowiek nie ma (a chyba 95 % ćwiczących na siłowni nie ma) na celu jakichś startów w zawodach itd, to wiele tych podpunktów to będzie czyste czepialstwo. Co do kreatyny, to również się trzymam zasady, że tylko mono ma sens.
- Konsole nowej generacji
-
Stare gry są fajne.
Nie chodzi o to, że tu ktoś się łudzi czy oczekuje, że coś się zmieni, ja się odnoszę do tego, że dla narzekających na obecny "styl" w mainstreamie niekoniecznie uniwersalną receptą jest "grajcie w indie kuhwa !", a już nie pierwszy raz się z tego typu podejściem spotykam. Z resztą zgoda, choć Halo to jest raczej uważane za kwintesencję core'u.
-
Dragon Ball (także Z, GT i Super)
DB GT do pojawienia się Bebi to niestety kiszka, potem robi się ciekawiej, ale cały ta otoczka, główni wrogowie (no może poza smokami) są naciągane i jakieś oderwane od klimatu serii. No i główni bohaterowie zawodzą (Trunks, jak już napisano, pierdoła, Pan słaba i Goku jakoś trzymający poziom). Co nie zmienia faktu, że SSJ4 i fuzja w Gogetę (jedyny raz w serialu), to były mocarne momenty. Podjazdu do przeprzednich serii tak czy siak nie ma.
-
Beka z rapsów, raperów, ich fanów pozerów
Kogo rozumiesz przez "każdy" ?
-
Stare gry są fajne.
Wiesz kaz, niektórzy chcieliby po prostu różnorodności nie tylko w tzw. grach indie, tylko też blockbusterach, proste. A jakie są tego powody, to mi się nie chce rozpisywać. Ludzie tęsknią za takimi grami, jak Medievil, Soul Reaver, nie wiem, stare Tenchu, Sheep dog n' Wolf, platformówki z czasów 32/64 bitów, a to nie jest poziom obecnych gierek indie raczej.
-
Crash Bandicoot 3: Warped
To wychodzi na to Sebastian, że mimo wszystko najbardziej propsujesz jedynkę za poziom trudności. Dla Ciebie to jest najbardziej znaczący aspekt, dla kogoś innego nie. Ja kończyłem Crashe w kolejności 3, 1, 2 o ile się nie mylę, w każdym razie trojka byla na pewno pierwsza i cóż, zagranie potem w jedynkę to był spory przeskok w kwestiach czysto estetycznych, muzyka też jakaś taka zamulasta (w dwójce i trójce rewelacja), jest niezbyt duża różnorodność miejscówek i liniowość rozgrywki, plus niewygodny save, dla mnie to aspekty, które decydują o tym, że jedynkę stawiam najniżej w rankingu trylogii.
-
Django Unchained
No obejrzałem w końcu. Film wokół którego wytworzył się ogromny hype i miała miejsce masa spustów, moim oczekiwaniom nie do końca sprostał. Od Quentina nie widziałem tylko Deathproof, i jeśli mam się bawić w jakieś rankingi, to Django stawiam na poziomie Bękartów i Kill Billów, czyli najniżej (poza Jackie Brown, ale to oglądałem dawno i może teraz bym zrewidował ocenę). Porównywanie do Pulp Fiction czy RD jest wg mnie nie na miejscu. Tak chwalona muzyka, dla mnie bez szału. Gra aktorska oczywiście rewelacyjna, z wyróżnieniem dla Waltza i DiCaprio. Film wciąga, nie dłuży się, mimo czasu trwania, ale też chyba w żadnym momencie nie sprawia, że emocje naprawdę sięgają zenitu. Nie wiem, całość mnie nie powaliła. Co nie zmienia faktu, że jest to nadal dobry film i jak wszystko od Tarantino, pozycja obowiązkowa.
-
Serduszko na Filmwebie i IMDb <3
W ocenianie cyferkami bawię się od niedawna, odkąd założyłem konto na filmwebie i traktuję to jako czystą zabawę i oczywiście budowanie bazy obejrzanych filmów. Natomiast w jakiekolwiek dyskusje tam nawet się nie zaczynam wciągać, bo to bez sensu. Oczywiście nie oceniam czegoś, czego nie widziałem, a czasem również czegoś, co widziałem bardzo dawno. Jak traktuję takie ocenianie : na pewno nie wczuwam się nigdy w jakiś wyższy cel tego działania, chęć, jak to niektórzy tu próbują określić, obiektywnej oceny, oddania szacunku dziełu : oglądnąłem film, daję ocenę na podstawie frajdy, przyjemności, jaką mi sprawił seans. Czasem też ze względu na sentyment, nie ukrywam. Mogę dać ósemkę Kosmicznemu Meczowi i dać 5/10 Odysei Kosmicznej 2001, trudno, a że jako sztuka filmowa są to dwa skrajne poziomy, to inna bajka. Dlatego inaczej sprawa wygląda, jak mam wyrazić jakąś bardziej rozbudowaną opinię. Upraszczając to wszystko, w pewnym sensie zgodzę się z tym, co napisał Kalinho : albo coś jest shitem (bardzo rzadko, bo raczej oglądam filmy, o których przed seansem mam jakiekolwiek pojęcie, żeby nie marnować czasu, więc crapów lub rzeczy typowo nie w moim guście nie tykam), albo średniakiem, albo kozakiem. Z podziałem ostatniego na "świetne" i "objawienie". Jeszcze zacytuję Manora : Przecież o to tu chyba chodzi w tym wszystkim, żeby to było zgodne z Twoim sumieniem, odczuciem, a nie z jakąś wyższą prawdą objawioną. Można założyć, że większość tu piszących nigdy nie będzie alfą i omegą w dziedzinie kinematografii w ogóle, no ale to znaczy, że mamy przestać oceniać filmy ? Z jednej strony łapię o co Ci chodzi i się częściowo zgodzę, szczególnie, jak taki ignorant zaczyna z wielkim przekonaniem besztać jakieś dzieło, albo zaczynają się wypowiedzi już bijące nie w film, a innych ludzi (film dla debili/tylko debilom się spodoba/jak ci się nie podoba, to jaki ty masz gust itd.). No ale mimo wszystko, czy chcesz odebrać komuś prawo powiedzenia, że JEMU się nie podobało ? Bez względu na powody wynikającego z jego, nie wiem, gustu, obeznania, charakteru. Na tym polega ocenianie. Problem zaczyna się, gdy ktoś nie wytrzymuje i zaczyna narzucać swoją słuszną rację innym (ignorant czy ambitny krytyk, nie ma tu znaczenia).
- Konsole nowej generacji
-
Platformówki których fenomenu nie rozumiecie.
Little Big Planet. Może nie tyle nie rozumiem, co po prostu te wszystkie spusty, oceny i ogólna podjarka nastawiły mnie na to, że siądę do gierki i zostanę momentalnie wciągnięty, dostanę czysty fun, a tu w sumie nic takie nie nastąpiło, raczej gra mnie odrzuciła. Dziwna, zbyt dla mnie bezwładna fizyka, design plansz głównych słaby, gameplay bez rewelacji. Miałem z nią styczność kilka razy po kilka minut, więc zakładam sprawiedliwie, że pewnie jak bym do gierki usiadł na dłużej to bym wsiąknął w ten świat, no ale niesmak zostaje. Nie wspominam o edytorze, bo w ostatnich latach takie bajery mnie nie jarają, ani by mi się nie chciało czegoś tworzyć, ani przeszukiwać zbiorów plansz z neta.
-
The Hobbit
Obejrzałem w końcu Hobbita. Zaznaczam, że nie jestem jakimś fanem Śródziemia, ot, Władcę przeczytałem jakoś w okresie premier filmowej trylogii, podobnie z Hobbitem, którego przeczytałem z pół roku temu, książki oceniam pozytywnie, ale tak jak mówię, nie wciągam się w szczegóły tego świata jakoś mocniej. Filmowa trylogia jest świetna, z naciskiem na drugą część, Drużyna dla mnie najsłabsza i właśnie do niej bym porównał Hobbita. Film lekko rozwleczony, przymulający, jak już postawili na tworzenie nowej trylogii (bardzo naciągana decyzja), to spokojnie by wystarczyły dwie godziny materiału w każdym z filmów. Takich naprawdę rozwalających scen nie stwierdziłem (seans w kinie to pewnie inna bajka), plus za prolog, kilka widoczków, całkiem efektowną scenę z gigantami no i epizod z Gollumem. Muzyka, poza znanymi i lubianymi motywami z trylogii LOTR, raczej niezbyt charakterystyczna (w miarę fajna melodia pieśni krasnoludów), co też ma wpływ na moc określonych scen. Co nie zmienia faktu, że klimat tego świata jest mocny (mimo, że nie przepadam za typowym fantasy). Aha, jak już parę osób zauważyło, film w temacie CGI nie zrobił chyba żadnego kroku naprzód od Powrotu Króla, a momentami efekty wypadają nawet gorzej. Zresztą to nie jedyny przykład z ostatnich lat, także nie wiem, co jest grane. Cóż, zaraz po przeczytaniu książki miałem wielką zajawkę, żeby obejrzeć film, ale wyszło jak wyszło, trochę czasu minęło, emocje siadły i teraz jakbym miał się bawić w ocenianie to takie 7/10. Czekam jednak na kolejne części i z chęcią je obejrzę, bo w książce również najciekawsze miało się dopiero wydarzyć.
-
POPEK [2013] MONSTER
Grubo, czekam oczywiście.
-
Only God Forgives
Byłem w kinie (swoją drogą, w weekend wieczorem pustki) i niestety trochę żałuję. Nie da się uniknąć porównań do Drive, także powiem tyle, że OGF raczej nie ma do niego podjazdu. Ja wiem, że drugie dno, artyzm itd., no ale mnie zwyczajnie film zawiódł, jest momentami rozwleczony, historia przedstawiona wyrywkowo, rola Goslinga jest mało rozbudowana, w zasadzie to najwięcej pokazał ten policjant, zresztą największy kozak w filmie. Plus za muzykę, zdjęcia i egzotyczny klimat. No i film ma parę mocnych scen przemocy. Tak jak wspomniałem, dużo poniżej oczekiwań, aczkolwiek warto sprawdzić, bo wywołuje raczej skrajne emocje.
-
Elysium
W sumie kierując się samym nazwiskiem twórcy to pewniak, a jako że lubię si-fi, to się wybieram do kina. Co prawda założenie trochę przeruchane ("biedni na dole i źli bogaci na górze, odbierzmy im to bogactwo !"), ale wizualnie może być świetnie.
-
Fotki
Podbijam Kazuba, bo niektórzy to skrajności, albo abstynencja, albo zadupcenie się do zgonu co weekend. Oczywiście, że da się bawić i mieć życie towarzyskie bez używek, zresztą sam jestem osobą, która w porównaniu do swojego towarzystwa naprawdę niewiele baluje, właśnie z powodu sportu, ale jak dla mnie są okazje i sytuacje, w których zabawa całkiem na trzeźwo ma mniejszy sens. Że nie wspomnę o jakichś pojedynczych piwach czasami.
-
Twoi faworyci z E3 2013
Dla mnie TitanFall słabo, prawie zero zainteresowania w moim przypadku, Destiny trochę lepsze wrażenie na mnie zrobiło, ale jeśli to mają być hity targów i kierunek, w którym się "rozwijają" blockbustery, to lekka lipa.
-
Twoi faworyci z E3 2013
Również MGS V na pierwszym miejscu, mocne uderzenie na początek zabawy z konferencjami. Watch Dogs, kolejny pokaz i znowu świetne wrażenie, mowa oczywiście o demie na konfie Sony, na ten moment jedna z najciekawiej zapowiadających się nadchodzących gier. Poza tym bardzo ładnie prezentowało się FF XV, ale ta seria to nie moja bajka, więc się nie wypowiadam bardziej. W ME2 z chęcią zagram, ale nie byłem jedną z tych bardzo oczekujących na tę gierkę osób. Ot, fajnie, że wyjdzie. Jeszcze nie widziałem konfy i trailerów od Nintendo. Jeśli chodzi o konferencje i informacje o next genach same w sobie, to oczywiście duży props dla Sony, konsekwentnie idą dobrą ścieżką. Microsoft nie dał tym razem powodów do większej beki, mocno uderzył wspomnianym MGSem. BFy, CODy mnie nie interesują, Wiedźmin na razie (nie skończyłem dotąd żadnej części) również, choć tu zaznaczę, że zrobił średnie wrażenie pod względem czysto estetycznym,
- Konsole nowej generacji
-
Konsole nowej generacji
Najbardziej mnie wkur.wia ta bezczelność, pazerność wydawców. Odkąd siedzę w temacie konsol, czyli lata 90te, to czytam o tym, jak strasznie są poszkodowani finansowo z różnych powodów developerzy i wydawcy, że piractwo, że trzeba szukać sposobów na walkę z tym, itd. itp. Jednak sukcesywnie branża przynosi coraz większe zyski, a oni wymyślają coraz nowsze sposoby, żeby mieć JESZCZE WIĘCEJ kuhwa, aż kiedyś ta bańka pęknie. Rok, dwa temu temat zablokowania używek to był temat do gdybania w felietonach, z lekkim prawdopodobieństwem spełnienia się. Nie do wiary, jak to szybko poszło.
-
Dragon Ball (także Z, GT i Super)
W czasach gdy oglądałem DBZ to rządził Mugen : bijatyka 2D na PC, nieoficjalne wydawnictwo, opierające się na systemie i sprite'ach z jakichś bijatyk o tematyce Dragon Ballowej 2D z SNESa. Możliwości edycji i tworzenia nowych ciosów, postaci itd. były w sumie nieograniczone, więc w pewnym momencie dostępne były wersje z niesamowitymi ilościami postaci, praktycznie każdą z uniwersum. Była zajawka. Z oficjalnych gierek to grałem tylko w Final Bout na PSXie i straszna lipa jak dla mnie, ale niezłe było intro.
-
PPE.pl - portal graczy
Nie wiem, czy było wspominane, ale dwie sprawy, choć to pierdoły, trochę wkurzają : - główny "panel" z newsami, ten z sześcioma kafelkami : nie można otworzyć ich jako nowe okna w przeglądarce, muszę przeskakiwać z poziomu głównej strony. W sensie, że nie da się kliknąć PPM i "otwórz w nowej karcie", w żadnym obszarze. W przeciwieństwie do normalnych newsów na dole. Niezbyt wygodne. - żeby się cofnąć z newsa do strony głównej, za każdym razem trzeba klikać wstecz dwa razy.
-
Odżywki, Gainery itp.
Andreal, ja tam polecam mono, również przyłączę się do pochwał w kierunku Treca, poprzedni cykl miałem właśnie mono tej firmy i pod względem czysto wizualnym było naprawdę dobrze, na dodatek prawie niezauważalne spadki przez kilka miesięcy po cyklu. Jabłczan jadłem raz w życiu i poszła ładnie siła, wygląd bez większych zmian, co niby naturalne z uwagi na mniejsze łapanie wody. Mono brałem 10 gramów dziennie, rano 5 na czczo (po 30 minutach śniadanie) i od razu po treningu również 5, w dni nietreningowe tylko 5 gramów na czczo, ale zastanawiam się, czy zmniejszanie dawki w DNT miało sens, w każdym razie kiedyś tak polecali jeść. Z jabłczanem jest z tego co pamiętam inaczej, jakaś większa dawka dzienna. Niedawno skończyłem 6 tygodni na mono Hi-Tec i w sumie szału nie ma, siłowo trochę do przodu, w zależności od partii, a wizualnie zmiany zauważalne, ale nie rewelacyjne. Najważniejsze i tak, co powiem za miesiąc, dwa. Tak czy siak, warto było, szczególnie, że za dobrą cenę, ale w przyszłości raczej wrócę do Treca.
-
Poleć coś w stylu...
Sprawdź My Blueberry Nights, choć mnie nie przypadł do gustu.