Treść opublikowana przez kotlet_schabowy
-
Alien Cinematic Universe
Post na sucho, potem przejrzę cały wątek : mnie film przypasował, mówiąc całkiem ogólnie. W sensie, że wychodzę z kina zadowolony z tego, co widziałem, a w kinie jestem pochłonięty tym co się dzieje na ekranie. Głównym minusem są głupoty i nielogiczności w zachowaniu bohaterów, nie da się obok tego przejść obojętnie, bo często nakręcają one dalszy przebieg wydarzeń. Zapewne podstawowe sprawy zostały tu już przedstawione i omówione, mnie głównie w oczy kłuł wątek zagubienia dwóch naukowców (błagam), łącznie z "zabawą" z kosmicznym potworkiem, brak logicznych reakcji (i jakichkolwiek emocji) większości załogi na COKOLWIEK, co się działo w filmie (odkrywanie nowej cywilizacji, poznawanie własnego pochodzenia, zainfekowanie innych członków załogi, poród obcego stworzenia przez jedną z ekipy, plus dziwne motywacje ostatniego Inżyniera, no i namieszanie w kanonie Alien, choć to jest do rozwiązania w sequelu). Sam pomysł i wątek Inżynierów dla mnie na dużym plusie, film mnie mocno wciągnął, choć głównie czekałem na jakiekolwiek sceny z udziałem wyżej wymienionych. Swoją drogą, jak to już ktoś gdzieś napisał, dużo większą dawkę emocji dostarczyłaby scena odkrycia wyglądu SJ w momencie rozcinania hełmu znalezionej głowy, niż wyskakiwanie z całą ich sylwetką w prologu. Co nie zmienia faktu, że prolog to jedna z najlepszych scen filmu dla mnie. Wizualnie Prometeusz miażdży, zresztą w oczach wielu osób nastawionych do niego negatywnie, tylko to go ratuje. Aktorsko jest ok, tzn. Fassbender jak zwykle rewelacyjny, Theron też na wysokim poziomie, choć postać nie do końca rozwinięta, Rapace dobrze, choć nie jest to powalająca kreacja. Reszta to w większości tło (nie mówiąc o Pearce'ie, który w ogóle nie miał okazji się popisać poza kampanią promocyjną, no ale to niby kwestia wyciętych scen). Co do 3D, to uznaję je w tym filmie za zbędne, oczywiście fajne wrażenie robi parę scen (jak już mówiono, głównie z mapą), ale tylko dla nich nie warto się bawić w oglądanie go w tych zafajdanych okularach. Są sceny, kiedy przez kilka-kilkanaście minut nie ma mocniej zauważalnego 3D, wręcz po zdjęciu okularów nie ma problemów z czytelnością obrazu. Podsumowując : potencjał został w pewnym stopniu zmarnowany, na dodatek w głupi sposób. Kilka prostych zmian i już poziom scenariusza by skoczył do góry. Nie zmienia to wszystko faktu, że film chętnie obejrzę drugi raz, a później pewnie i następne, czekam na wersje rozszerzone itd. Aha, piszę to z perspektywy fana sagi Alien. Ok, edytowane.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Ostatnio widziałem ; Odyseja Kosmiczna 2001 : zupełnie do mnie nie trafił. Właściwie od dzieciaka się o tym filmie słyszało i czytało jako o ultra klasyku gatunku i w ogóle arcydziele no i albo miałem przerośnięte oczekiwania, albo oglądanie go w 2012 nie zrobi już na człowieku takiego wrażenia. No nie jest to kino dla mnie, zresztą kolejny klasyk Kubricka, który mi nie podchodzi i coraz bardziej wskazuje, że po prostu jego sposób tworzenia nie trafia w mój gust. Może mnie ktoś nazwać prostakiem, trudno, ale nie jaram się dziesięcioma minutami pokazywania, jak "kapsuła" rusza do domniemanej usterki. Plus za pierwszy "rozdział" i HALa, ogólnie wątek wyprawy na Jowisza ok. Cóż, na jednym seansie i tak nie wypada skończyć i rzucać ocen, za parę lat sprawdzę sobie ten twór znowu, zobaczymy co będzie. Take Shelter : jest ok, przede wszystkim bardzo dobra rola Shannona (mocna scena w stołówce), to wiadomo. Mimo, że film raczej z tych "powolnych", bez wielkiej ilości dialogów (nie mówiąc o akcji, że tak powiem), to nie nudzi, jest klimatyczny. Polecam. Chłopaki też Płaczą (Forgetting Sarah Marshall, lol) : skusiłem się, bo ma jakikolwiek związek z Apatowem (chyba producent), no i nie zawiodłem się. Jest lekka porcja beki (Segel typowo dla siebie, ale lubię go), no i historia, choć momentami w to wątpiłem, rozwija nie tak sztampowo, jak to bywa w komedyjkach romantycznych . Polecam. 21 Jump Street : szału ni ma, parę śmiesznych momentów, liczyłem na więcej. Nawet niezły pomysł (choć zaadoptowany) na historyjkę. Końcówka trochę nie w klimacie jak dla mnie. Nie dołączam się do fali dziwnie mocno pozytywnych recenzji. Obejrzeć warto, ale nic ponad ostatni poziom średniej komedii. Young Adult : film wyskoczył dla mnie znikąd jak dla mnie, przez KMF się w ogóle nim zainteresowałem. W skrócie : typowa "kobieta sukcesu", pracująca w biurze w metropolii, z pewnego powodu wraca do rodzinnych stron (małe miasteczko) i próbuje tam odszukać swojego chłopaka z młodzieńczych lat. Ogólnie konfrontacja jej podejścia do życia i wielkiego ego z dawnymi znajomymi i realiami. Theron gra (no i prezentuje się) świetnie, momentami aż chciałoby się wypłacić odmulacza, dobry wątek z kalekim kumplem, dosyć mocna scena zakończenia imprezy u byłego. Ogląda się dobrze, ale nie jest to raczej film, do którego będę wracał. Prometeusz : dla mnie git, więcej pewnie napiszę w wątku osobnym. Warto obejrzeć, czy jest się fanem Obcego, czy uniwersum nam zwisa (choć raczej sporo się w tym przypadku traci). Oczywiście są osoby, które miały nie wiadomo jakie wyobrażenie o rozwiązaniu tajemnicy SJ z Obcego i film jest dla nich profanacją, ale trzeba mieć leciutki dystans. Siedem Dusz : dobre, klimatyczne kino. Smitha nie mam za często okazji podziwiać w zupełnie nie-komediowej roli, sprawdził się. Sam pomysł na film i "twist" końcowy, jest z jednej strony ok, a z drugiej widz przez sporą część seansu nie ma pojęcia, jaka jest motywacja bohatera i do czego to zmierza, takie luźne wydarzenia. Tak czy inaczej, warty obejrzenia, ale bez wielkich rewelacji
-
Dissy, Beefy
Proste, że śledzę, chociażby z tego powodu, że w sumie wśród uliczników nie było jeszcze jakiegoś większego beefu, zawsze było albo propsowanie się i lizanie po dupach, albo jakieś hasła rzucane w eter, bez konkretnego adresata. Jak widać, potrzeba było wewnętrznego sporu w jednej ekipie, żeby coś takiego miało miejsce. Dochodzi tu kwestia reakcji sceny (ciemnostrefowcy już biorą stronę Firmy). Beka.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Podbijam, też widziałem niedawno po raz pierwszy, naczytałem się wcześniej jaki to klasyk i w ogóle, a tu praktycznie brak jakiegoś yebnięcia, nie czuję w ogóle chęci obejrzenia tego ponownie. Pewnie jakbym to widział za dzieciaka, to mogłoby być teraz moim klasykiem, no ale niestety. Ostatnio sporo flmów obejrzałem, z takich najświeższych to wspomnę o paru komediach : Funny People : bardzo dobry, polecam. Na necie natykałem się raczej na umiarkowanie opinie, a tu pozytywne zaskoczenie. Dobre dialogi, mimo, że film jest bardziej dramatem z elementami komedii, to uśmiałem się częściej niż na wielu ostatnich typowych komediach. Da się odczuć niestety "podział" na dwie części, no i ta druga wypada już słabiej, zbytnie skupienie się na wątku romantycznym (jeśli można to tak nazwać), kilka mało logicznych jak na ten film zachowań i rozmów itd. Co nie zmienia faktu, że warto obejrzeć. No chyba, że jest się uczulonym na Sandlera i/lub Rogena (ten pierwszy zagrał naprawdę nieźle, a Rogen to Rogen, ja go lubię). Kocha, Lubi Szanuje (Crazy, Stupid Love, lol) : na pierwszy rzut oka może się wydać jakąś ckliwą komedyjką romantyczną, ale wg. mnie warto sprawdzić. Uśmiałem się parę razy, fabuła też jak na tego typu filmy całkiem niezła, jedynie wątek syna trochę irytujący, nie wiem, czy serio są takie osoby. Carell dobry, Gosling to wiadomo, zresztą najciekawsza postać, reszta ok (Moore nie miała specjalnie dużo do gry). Role Models : dwóch kolesi w wyniku pewnych wydarzeń musi odpracować społecznie 30 dni jako opiekunowie/kumple młodzieży. W rolach głównych Stifler i Paul Rudd (typ z Wpadki i I Love You Man). Słabe, właściwie nie śmieszne i nudne. Rozwleczony wątek świata fantasy, w który wczuwa się jeden z wychowanków, właściwie stający się wątkiem głównym, to jakieś nieporozumienie dla mnie. Ciężko się oglądało do końca, no ale jak już film zacznę, to staram się dokończyć. Omijać. Fanboys : fani Star Wars podróżują przez Stany aż do rancza Lucasa, żeby tuż przed premierą Mrocznego Widma obejrzeć i wykraść jego kopię. Mimo, że fanatykiem SW nie jestem, to film nie męczy jakimiś strasznie nerdowymi smaczkami (choć paru rzeczy nie załapałem), są za to fajne cameo. Pękania ze śmiechu nie uświadczycie, ale jest czasem wesoło, wciąga. Nie ma oczywiście sensu oglądać, jeśli w ogóle się nie zna/nie lubi uniwersum SW. Troszkę nijaka połowa ekipy głównych bohaterów. Można sprawdzić. To Tylko Seks : Justin Timberlake i Mila Kunis bawią się w "związek" typu fuck friend. Kilka (nie za wiele) zabawnych dialogów (w ogóle to pewne sceny miały chyba z założenia gorszyć czy szokować, szału ni ma), tyłek Kunis, a poza tym typowy rozwój scenariusza. Taki średniak, do obejrzenia z laską jak znalazł, ale nic nie stracicie olewając tę produkcję.
-
Pomoc
No akurat porządnie zmęczyć mięsień można na FBW, tylko że subiektywne odczucie zmęczenia jest zupełnie inne, stąd wrażenie "a nie nakur.wia mnie pół tygodnia, to pewnie nie urośnie". Uszkodzenia się kumulują, mięśnie nie mają odpowiedniego czasu na pełną regenerację (trening każdej części co drugi dzień). To tak na chłopski rozum, są na to profesjonalne terminy, ale teraz nie chce mi się szukać. Oczywiście to, czy robimy split czy fbw jest na pewno jakąś różnicą dla organizmu i w efekcie dla naszych osiągów, no ale nie mówmy, że nie da się porządnie zmęczyć mięśnia (w perspektywie tygodnia). El Loco : nie widzę sensu wciskania na siłę w ten rozkład obiadu, przecież taki typ posiłku chyba nawet nie jest mile widziany o takiej porze przez organizm. Jeżeli mieścisz się w tych 2 godzinach czasu między jedzeniem a siłką, to nie ma tragedii, jedno danie na ten moment wystarczy, wypij to carbo albo przekąś coś z 40 minut przed ćwiczeniami.
-
Nowości
Przecież nie mówię, że są zayebiści, mówię, że progres to fakt, bo byli marni, a teraz DA się tego słuchać (ale ich mądrości i przekaz też nie dla mnie, w większości) na dodatek Bosski, trochę dla beki, trochę na przekór, nagrał niedawno kawałek na wielokrotnych : Nie mówię, że to dobry numer, czy świetne jakościowo rymy, ale jak widać da się, jak się chce, a dla wielu osób od jakiegoś czasu obecność wielokrotnych się stała wyznacznikiem poziomu. Widzisz, ja np. szanuję 3W za ich skillsy, lubię niektóre kawałki, ale na dłuższą metę słuchanie ich rapu mnie męczy, dosłownie. Oczywiście, każdy z nas sobie tworzy "listę" wykonawców, albumów, które uważa za warte swojego czasu, ja też niektóre płyty odrzucam z góry, i tu się zgadzam, no ale dyskusja wyniknęła raczej z oceniania czegoś na podstawie stereotypu, a nie aktualnych danych. W sumie tak dyskutuję dla samej sztuki, bo ich twórczość mnie raczej mało interesuje (poza tym, co wspomniałem wcześniej).
-
No kur*a, zróbcie to!
Za dużo przeciętnych/słabych części wydali pod tym szyldem, no i się skończyło. W sumie szkoda, bo w dobrego sequela bym popykał (ale nie jakieś wydziwianie z nowymi postaciami).
-
Nowości
Podbijam asfalta. Po pierwsze, jeśli tak mamy rozumować kwestię chorogiewek i hipokryzji, to na prawdę nie będzie łatwo wskazać na scenie wykonawców, którzy działają więcej niż kilka lat i są "prawdziwi". No bo Molesta też już nie wspomina o Legii i chuligance, Hemp Gru mało co napier.dala na policję i frajerów, Pezet nie siedzi na murku z piwem, Onar nie baunsuje, Pih nie zapina dziw.ki w pięciu itd. Rozróżniajcie pojęcia, bo zmiana podejścia do pewnych spraw, czy tam dojrzałość, to co innego niż hipokryzja. Chociaż odwracanie teraz kota ogonem przez Firmę i mówienie, że JP znaczy teraz to i tamto, to trochę śmieszne mimo wszystko, mogliby być konsekwentni. Może zauważyli co się dzieje z gimbusami pod wpływem ich twórczości i starają się w miarę to ogarnąć teraz. Co nie zmienia faktu, że za Firmą nie przepadam, choć parę klasyków lubię, z nowszych produkcji mało czego słuchałem, natomiast solowe projekty sprawdzałem i Kali wypada na prawdę nieźle, Bosski bawi się w jakieś elektroniczne zajawki, które można lubić lub totalnie się tym brzydzić (mnie ostatni Krak nawet przypadł do gustu); Tadka styl nawijania mnie męczy, jest słaby i raczej nie śledzę za bardzo jego dokonań. Do drugiej płyty Popka mam pewien sentyment, niezłe bity i wcale nie tak głupie teksty, jak się niektórym wydaje (o skillsach nie mówię). Także asfalcie, z okresu 2011/12 możesz sprawdzić obie solówki Kaliego. Ogólnie ciężko teraz o uliczny rap w starym stylu. Ciemnej Strefy w większości nie trawię; nie wiem, czy Fabułę można do tego nurtu zaliczać, ale ostatni album jest niezły, a chłopaki mają nawet niezłą technikę (przynajmniej część składu). Z tym się już na innym forum spotkałem, coś na zasadzie "choćby Bosski miał zayebiste flow i nawijał poczwórne to dla mnie będzie wackiem". Spoko, można ich nie lubić, ale pewne rzeczy są obiektywne, progres zrobili, a że tekstowo nadal wg. Ciebie leżą, no to trudno. Macie tu nowość : http://www.youtube.com/watch?v=r8gMdypVKOc&feature=player_embedded
-
Trening
Wyciskanie na ławce skośnej głową w dół samo w sobie działa lepiej na dolne części klatki, o ile się nie mylę, także chłopak w ten sposób pośrednio osiąga ten efekt. Z drugiej strony, taki układ ciała CHYBA pozwala zwiększyć ilość wyciśniętych kilogramów, a jeśli dobrze kojarzę, to ten gif jest z filmiku, na którym ten typ całkiem spore ilości wyciska.
-
OFFTOPIC
Widziałem jakiś czas temu krótkometrażówkę, która była chyba inspiracją do tego, no i było to niezłe. Jeżeli pełny metraż zachowa ten spokojny, cichy klimat, to będzie pozytywnie. Byle za bardzo nie męczyli wątkiem romantycznym w takim klasycznym, filmowym stylu.
-
Przeglądarki internetowe
Yo, mam pewien problem z Firefoxem. Od jakiegoś czasu zaczęły się pojawiać problemy z obsługą niektórych stron czy usług, na przykład brak obsługi vimeo w przypadku wklejenia filmiku w okienku strony, nie działająca bramka sms, nie wczytywanie się od razu niektórych stron (trzeba odświeżać, za każdym razem) itd. itp. Wszystkie te problemy nie występują w Operze. FF był zawsze na bieżąco aktualizowany, a dziś zainstalowałem od zera najnowszą wersję : identyczne problemy. Od razu mówię, że nie wyświetlają się żadne okienka z propozycją pobrania brakujących wtyczek czy coś. Na FF jadę od paru lat, problemy zaczęły się z rok temu. Co może być przyczyną ? Dodam, że na innym PC z tą samą przeglądarką problemów nie ma.
-
Przepisy
Dla poszukujących odmiany przy przygotowaniu filetu, polecam filet pieczony, z zawiniętym w niego kawałkiem sera żółtego i plastrem pomidora. Z szybkich i prostych, choć nie będących szałowymi w kwestiach smaku, dań, stosuję dosyć często mieszankę ryżu (worek), maślanki (ok. szklanki), twarogu (50-100 g) i cukru dla smaku ( bo nie mam z tym problemu). Takie tam, nie zawsze można mieć mięcho.
-
Sulin
Beka z beefu, tym bardziej, że te wacki rozgrywają to chyba w większym stopniu nie rapowo (fejbucz itd.), co jest zresztą znakiem naszych czasów. Ogólnie cukierkowe, kolorowe chłopaki, choć w sumie umiejętności mają, szkoda, że nie idzie za tym charyzma i w pewnym sensie autentyczność (Sulin odgrażający się innemu no name'owi bijatyką, lol). Co nie zmienia faktu, że o ile pamiętam, to ten cały Bonson zaczął zaczepiać i ogólnie świruje kozaka, więc od razu ma minusa. A beef śledzę oczywiście dzięki zarzucającymi newsami o nim Glamrapowi.
-
-:Pokaz jak sie nosisz:-
Ostatnie fity Roziego ujdą, choć nie przepadam za takimi spodniami. Wyrównaj sobie sznurki w bluzie. W sprawie tanków : obecnie nie ubrałbym tego "na miasto", ale na trening czy mecz w takiej temperaturze, jak dziś, jest w sam raz, jeśli się nie chce lub nie może zdjąć koszulki. Dochodzi oczywiście kwestia tego, jaką się ma rękę, bo poniżej pewnego poziomu to wręcz nie wypada się "chwalić". Opcję wrzucenia pod koszulę również popieram, o ile nie jest to taki zestaw, że kształt tank topa jest widoczny przez prześwitujący materiał koszuli. Co prawda trochę czasu minęło, ale nawiążę jeszcze do tej wymiany zdań o "młodzieżowym" ubieraniu się. Nie da się ukryć, że elegancki strój jest spoko i wygląda się w tym dobrze, ale nikt mi nie wmói, że jest też wygodny, chodzi się w nim świetnie itd. Ubranie to nie tylko wygląd, choć niektórzy powoli zaczęli się kierować tylko tym. Ja tam się zgadzam częściowo z Rozim , bo jedna sprawa to umieć się dobrze ubrać z jakiejś okazji, albo gdy wymaga tego praca, a inna to łazić w "wizytowej" koszuli z długim rękawem na co dzień. Wiadomo, wszystko zależy od człowieka, no ale ja mam takie skojarzenie jak Sig parę stron temu. Zresztą, skoro 30sto latek w hip hopowych ciuchach jest śmieszny bo wygląda jak gimbus, to czemu nie ma być dla mnie śmieszny gimbus ubierający się na siłę na elegancko ? W temacie było oczywiście od razu przeskakiwanie od skrajności w skrajność i pier.dolenie o chodzeniu ubranym w workowate ciuchy albo coś o JP, lol.
-
Nowości
http://www.youtube.com/watch?v=jr5HI3kYQ4Y&feature=player_embedded#! Co prawda nie jestem mega fanem Luki (choć w porównaniu do większości dzisiejszej ulicy to na pewno wypada pozytywnie), ale ten teledysk i kawałek zrobił na mnie dużo większe wrażenie, niż dwa dotychczasowe z projektu Donatana (bo klimaty podobne).
-
W co AKTUALNIE gracie?
Figaro, w current genowe tytuły (w to co wyjdzie ofkoz) cisnę na PC ale ostatnie pół roku nadrabiam dużo zaległości z PS2. Zresztą, majac do wyboru ogrywanie PoPa na PC i na PS2, to jakoś większą ochotę mam cisnąć na konsoli. Kupię PS3 a tu PS4 na horyzoncie będzie, trudno.
-
W co AKTUALNIE gracie?
Ja cisnę teraz w PoP : Warrior Within, o którym w tym momencie mogę powiedzieć, że jest odczuwalnie słabszą gierką niż poprzednik, na dodatek dużo bardziej irytującą (częściej zdarzający się game over, w połączeniu z często bez sensownie porozmieszczanymi checkpointami, plus yebane czekanie na powrót do gry, które w PoP : SoT trwało kilka sekund, potrafi wkur.wić). Co nie zmienia faktu, że gra się przyjemnie i mimo wszystko ma dużo wspólnego z jedynką. Oprócz tego zaliczam Burnout : Revenge, czyli ostatni, jakiego chciałem nadrobić. Burnout to zawsze Burnout, czysta zajawka i frajda, patent z rozwalaniem trafficku nawet przyjemny, zawsze to jakaś odmiana. Zabawę niestety trochę psują loadingi.
-
Watch Dogs
Raczej nie obecna generacja, może PC a później jakieś next geny ? W każdym razie, zayebiście się to prezentowało, choć na pewno skrypt na skrypcie, jeśli świat byłby otwarty jak w GTA, to byłby szok.
-
Kronika
Jeszcze mi się nie znudziły filmy oparte na tym pomyśle, choć po Kronice czuję, że już powoli formuła się wyczerpuje. W każdym razie, godny polecenia, wciągająca, choć raczej prosta historia, postaci raczej sztampowe, no ale nie nudzi (tym bardziej, że film jest krótki). Nieźle zrealizowane sceny akcji, no i ogólnie fajnie się ogląda takie przyziemne używanie nadprzyrodzonych mocy, choć w czasie seansu byłem zdziwiony, jak długo film opiera się praktycznie tylko na tym patencie.
-
Najbardziej oczekiwane filmy
Prometeusz, nowy Batman, Lawless, Killer Joe no i od niedawna Gangster Squad, to tak w tym momencie mi przychodzą do głowy. Cosmopolis też ciekawie się zapowiada, chętnie obejrzę.
-
Super - 2010 - James Gunn
Niedawno obejrzałem, dla mnie Super > Defendor, Kick Ass ciężko mi do nich porównać, bo komiksowy i mocno oderwany od rzeczywistości jednak, no ale oglądało się dobrze. Tak czy inaczej, Super polecam.
-
bieganie
Jeśli chodzi o przyjemność z ćwiczenia, to u mnie bieganie też byłoby na liście zajęć sportowych całkiem nisko, o ile nie najniżej. Tak samo było przed okresem ćwiczenia na siłce.
-
Odżywki, Gainery itp.
Jak miałeś 3 letnią przerwę, to pierwsze kilka miesięcy to będzie wracanie do formy sprzed przerwy, potem inwestuj w odżywy. Wiadomo, że jeśli w tamtych latach jadłeś lepiej niż teraz, to zawsze możesz się wspomóc jakimś białkiem czy węglami.
-
Quiz obrazkowy PS2
Freedom Fighters, jak coś to oddaję.
-
Infantylność - tak, o Japonii i Nintendo. Full h8.
Nawiążę do starszych postów, dotyczących Medievila : w jakimś tam wywiadzie czy wypowiedziach developerów jedynki i dwójki (bo edycja na PSP to już inny zespół) po premierze M2 padło zdanie, że developing dwójki tak im obrzydził tą serię że nie zamierzają do niego wracać nigdy/przez najbliższe 10 lat/coś w tym stylu, nie pamiętam dokładnie. Cóż, jak widać, są konsekwentni, zresztą widać, że poszli w innym kierunku w ogóle. Co oczywiście nie oznacza, że gierka nie mogła powstać lub nie powstanie, bo licencja już dawno sprzedana. Ktoś jednak zadecydował, że tego nie ma sensu robić. A obie części sobie powtórzyłem chyba w tamtym roku i po chwili na przyzwyczajenie wciągnęły mnie normalnie, bez krzywienia się, całkowicie.