Skocz do zawartości

kotlet_schabowy

Użytkownicy
  • Postów

    4 238
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kotlet_schabowy

  1. No Gekon ma w sumie rację, ale od siebie dodam, że koks ma zawsze branie, a wyrzeźbiony chudzielec niekoniecznie. Czemu ? Prosta sprawa : koks ma tę przewagę, że na pierwszy rzut oka robi wrażenie. Chudy musi się rozebrać, posmarować oliwką i napiąć, żeby wyglądać jak na tych fotkach, w ubraniu wygląda po prostu przeciętnie. A, jak wiemy, liczy się pierwsze wrażenie. Mówię to na podstawie obserwacji życiowych, a nie z du.py. Koks z reguły ma zaje.biste dupeczki, sęk w tym, że też niekoniecznie zbyt ogarnięte. No ale samiec i samica alpha w końcu. No i nie mówimy tu o związku opartym na intelektualnych dyskusjach tylko czysto fizycznym pociągu.
  2. kotlet_schabowy

    Trening

    Myślę, że robiąc 8 powolnych powtórzeń dużym ciężarem i mając dietę na masę, nie będzie dużo zmieniać, jak przerwy między seriami będą "za krótkie". Tak w skrócie opisując, wiadomo, o co chodzi.
  3. kotlet_schabowy

    Trening

    Lepiej chociaż ze dwa, trzy tygodnie poćwicz trochę delikatniej, najlepiej treningiem ogólnorozwojowym (fbw). Co do samego planu, to wg. mnie klata i barki w jeden dzień to trochę za dużo dla barków samych w sobie (nawet jak nie mięśnie, to stawy). Poświęcać cały trening samym plecom też się trochę nie opłaca. Lepiej połącz standardowo klatę z tricem albo bicem, plecy z bicem albo tricem (wiadomo, żeby było na odwrót), i albo nogi z barkami, albo nogi i dajmy na to, przedramiona, oraz barki i kaptury w osobny dzień. Można rzecz jasna robić tric i bic w jeden dzień, ale resztę trzeba też wtedy jakoś w miarę rozsądnie ułozyć. Ewentualnie : poniedziałek klata, wtorek plecy, czwartek tric, bic, przedramię, piątek barki i nogi.
  4. kotlet_schabowy

    Mięsień Piwny

    Gorszy smak, może rozpuszczalność, ale na pewno nie jest to choojowe białko. Nie jestem odosobniony w opinii, że to dobry produkt za dobrą cenę, żadna tam "najniższa półka".
  5. kotlet_schabowy

    Trening

    Wiesz, z tą intensywnością to takiej tragedii nie ma, 2h to jeszcze nie tak źle (ale czuję, że jak na prawdę z zegarkiem w ręku będziesz pilnował przerw, to się ładnie zmieścisz w 1,5h). Poza tym, skoro trenujesz każdą partię raz na tydzień, to ma ona 7 dni na regenerację. Rób 6-8 powtórzeń dużym ciężarem w serii. Możesz robić progresję w seriach (10-8-6 powtórzeń przykładowo, za każdym razem większy ciężar), a dodawanie co tydzień, dwa, nowych kilogramów jak najbardziej jest ok. Na małe partie rób na zakończenie treningu jakieś ćwiczenie "dobijające" (triceps : pompki na poręczach, albo pompki "tyłem", na bica np ćwiczenie 21).
  6. Przede wszystkim Dawno Temu w Ameryce, świetny. American Gangster, z nowszych. Klasyki typu Ojciec Chrzestny to myślę, że znasz. Prawo Bronxu zbadaj. Canabis : Wyspę Tajemnic polecam, to odnośnie zakładów dla obłąkanych.
  7. Po pierwszym przesłuchaniu całości (plus częstsze przesłuchy pojedynczych kawałków) jestem bardzo zadowolony. Po Chorych Melodiach i zapowiedziach Demonologii (szkoda, że Dzieci Ognia się nie znalazły na płycie) spodziewałem się, że będzie git, i nie zawiodłem się. Kawałki zasługujące na wyróżnienie : Spłonka (dla mnie nr 1 na płycie, masakryczny bit, nawijka Pyska i Młodego na wysokim poziomie, Słoń w formie) Od Zmierzchu do Świtu (bit) Niech Płoną oraz dwa końcowe utwory. Tekstowo na poziomie, nieraz obrzydliwie (już niemal słynny kawałek Love Forever, choć szczerze nie czuję jakiejś większej potrzeby tego słuchać ponownie), dosadnie, no w stylu Słonia. Ma swoje nawyki, które mogą denerwować, ale ogólnie płyta na plus. Bity z reguły co najmniej dobre, kilka bardzo dobrych, chociaż przyznam, że mimo wszystko chyba na CM proporcjonalnie więcej mi ich podeszło.
  8. kotlet_schabowy

    Mięsień Piwny

    To nadmiar cukrów się zamienia w tłuszcz. I to wszystko przy złym bilansie kalorycznym. Zresztą Sebas to opisał dobrze. Spalenie grama białka kosztuje organizm ileś tam kalorii więcej, niż innych składników odżywczych, dlatego zwiększenie ilości białka kosztem innych składników jest polecane, co nie znaczy, że masz się ograniczać tylko do białka, bo nerki wysiądą.
  9. Ewentualnie Football Factory oraz Bank Job.
  10. 2000-2003 : z konsol posiadam PSXa, który z punktu widzenia czasu okazał się najbardziej ograną przeze mnie konsolą, ogólnie najlepszą. Pierwsze lata (PSXa mam od początku 1999) to całkowita fascynacja i zajawka, zaczęło się czytanie pism (głównie Neo Plus, od 2002 również PE, już regularnie). Części gier nie pokończyłem, w część bawiłem się na kodach/z opisami, ale zabawa była pierwsza klasa. Hitami były MGS (nie pamiętam już, czy końcówka '99, czy już 2000), Medievil 2, kolejne części Tony'ego Hawka, Resident 3, Tenchu 2 (w tym okresie). W ogóle, Tenchu 2 było chyba ostatnią kupioną przeze mnie grą na PSXa w okresie, kiedy konsola ta była na pierwszym planie. Posiadałem też PC, na którym i tak dużo poza grami nie było do roboty (do momentu "odkrycia" divxów i kupienia modemu), a mimo to nie mogę dużo powiedzieć z perspektywy Gracza o tej platformie. Granie na PC nie było jakąś wielką zajawką, choć regularnie coś kończyłem (ciągłe pełne wersje z gazet były na afiszu). 2003: kupno PS2 (1060 zł) i założenie łącza stałego w wakacje, pozytywny okres. Przez bite pół roku grałem tylko i wyłącznie w Vice City, moje pierwsze GTA w 3D. Nie ma o czym pisać, absolutny hit, w końcu pękł na 100 %. Później się powoli rozkręciłem, ale z kasą na gry bywało średnio, więc jedna gierka na jakieś dwa miechy siadała, i to nigdy nie była nowość. Trochę mnie bolało, że nie jestem na bieżąco, szczególnie czytając już to forum i zajawki z kolejnych hitów po premierach (naczytałem się też o przeróbkach itd, ale mimo wszystko olałem ten temat, szczerze powiem, że tylko ze względu na dobro konsoli), ale grało się intensywnie. Każda gra była wydarzeniem, męczyłem je na maksa. Do dziś mogę określić w jakim miesiącu kupiłem daną gierkę. W 2004 mają miejsce dwa ważne wydarzenia : kupno MGS 2 : Substance (189 zł, nie wytrzymałem czekania na obniżkę, która, jak na złość, przyszła jakiś miesiąc, dwa później) i GTA : SA (jedyna w moim życiu gra kupiona w dzień premiery, Ci co wtedy wyczekiwali premiery zapewne pamiętają, co się działo w związku z nią). Wówczas zainteresowanie serią MGS osiągnęło maksimum (zaczęła się też przygoda z OH/Zanzibarem), a jeśli chodzi o GTA, to zajawka na tę gierkę była szczytowa. 2005 to ogólnie dla mnie chooyowy rok w życiu osobistym, a z perspektywy Gracza nie zapisał się jakoś mocno w pamięci. Wtedy zacząłem trochę bardziej dystansować się od elektronicznej rozrywki na rzecz innych zajawek życiowych. Godne zaznaczenia jest kupno Tenchu 3, chociaż to też dobry przykład gry, którą jarałbym się o połowę mocniej, gdybym kupił z rok wcześniej (kwestia zajawki na serię i zmęczenie oczekiwaniem na zniżkę ceny). Siadł też Killzone, bez zachwytu. 2006 : ciągle odkładałem kupno MGS3 ze względu na (początkowo przewidywaną, później już oficjalnie zapowiedzianą) wersję rozszerzoną, Subsistence. Po takim okresie czekania, kiedy przełożono datę premiery w Europie na jesień 2006 (w Japonii i USA od końcówki 2005...), zdecydowałem kupić MGS3 z metalowym pudełku na samym początku wakacji. Gra świetna, miłe wspomnienia, ale to nie ta moc, co poprzednie części. Później w tym roku wymęczyłem jeszcze The Godfather. 2007 : pierwsza połowa to znowu niezbyt ciekawe epizody życiowe, jesli chodzi o gry to zaliczyłem praktycznie tylko w God of War (świetna, bardzo mocne uderzenie) i pod koniec roku Tony Hawk's Uderground (znowu, zajawkę miałem lata wcześniej, wówczas kupowana bardziej z braku laku). Pod koniec roku wylądowałem na chwilę w szpitalu, na święta pykałem w Jak and Daxter, ale zajawka na granie praktycznie zanikała. 2008 : jedyna gierka na PS2 w pierwszej połowie roku to The Getaway 2 (niezła). Zajęty byłem innymi sprawami (szkoła, prawko, praca, siłka), okres przyjemny, ale jako Gracz konsolowy w sumie się wypaliłem. W połowie roku nabyłem nowego PC z monitorem LCD (dla mnie niezły przełom), więc nadrabiałem duże zaległości, również związane z grami typowo konsolowymi (Beyond Good and Evil, Halo, Fahrenheit, Gears of War, to takie przykłady). W wakacje popykałem jeszcze w GTA : Vice City Stories, jakieś tam poczucie dawnego klimatu było. Koniec roku to GTA4, z którym było sporo problemów technicznych, ale gra okazała się naprawdę dobra (zajawki z graniem w poprzednie części nie ma jednak co porównywać). 2009 i dalej : gram praktycznie tylko na PC, ale są to prawie wyłącznie konwersje z konsol. Inna sprawa, że przez ostatnie dwa lata zajawka na gry osiągnęła najmniejszy możliwy poziom, chociaż czas mam. PS2 się kurzy, choć mam do zaliczenia jeszcze trochę zaległości. Szkoda, bo czasu sporo, gierki do kupienia za naprawdę niską cenę. Doszło do sytuacji, że kupiłem Bully, zagrałem godzinę i do tej pory (od kwietnia) jej nie ruszyłem. Kiedyś bym w to nie uwierzył.
  11. http://www.youtube.com/watch?v=6WcudkYMfFM
  12. kotlet_schabowy

    Pomoc

    Mam takie o jakie pytasz i na razie mnie nie zawiodły (używam takich w domu, ale też na siłce na którą chodzę). Jeśli chodzi o ciężarki, na jakich "testowałem", to jak dałem po 10-15 kg na jedną stronę, to wszystko jest w porządku. Jakieś limity to pewnie ma, no ale też ile naładujesz ciężaru na hantelkę ? Myślę, że z 20 kg na stronę uciągnie (czyli 40 kg na hantelkę, żeby ktoś się nie zamotał). Też zależeć to może od ćwiczenia, bo wyciskając hantelki (czyli trzymając je poziomo, chwytami na boki) jest mniejsze ryzyko, że "popuści", niż jakbyś, dajmy na to, przenosił hantelkę za głowę i ciężar plus grawitacja napierałby z całą mocą na zacisk.
  13. kotlet_schabowy

    Fotki

    No nikt w "szanującej się diecie" nie wrzuca do menu pyz, bo notatniki ma zajęte już ryżem, piersią z kurczaka, tuńczykiem i twarogiem, tudzież owsianką. W żadnym wypadku nie neguję wartości tych dań, no ale normalny człowiek robi sobie jakąś odmianę czasami, i niekoniecznie to musi się wiązać od razu z gorszymi efektami. No ile można. Już pomijam to, że dieta na masę ma w sobie dużo elementów, które równie dobrze odnajdują się w diecie redukcyjnej u "przeciętnych" ludzi (ryż i owsianka są zawsze podawane jako zdrowsze i lepiej wpływające na zachowanie szczupłej sylwetki odpowiedniki ziemniaków i makaronu oraz płatków kukurydzianych przykładowo), chociażby dlatego, że często wpływają przyspieszająco na trawienie (co wcale takie super nie jest w przypadku niektórych osób). Ludzie zapominają chyba, że robiąc masę nie potrzebujesz tylko białka, żeby budować te mięśnie, ale też bomby kalorycznej, żeby mieć na to w ogóle siły. Nie oznacza to, że trzeba się zapychać pączkami, ale też nie oznacza, że mamy rezygnować z połowy "normalnych" dań. No i dowiem się w końcu, co jest takiego negatywnego w tych pyzach ? Idąc tym tropem, ćwicząc na siłce pasowałoby odrzucić wszystkie mączne dania. Szacunek za trzymanie ostrej diety, ja pewnie jakbym miał trochę więcej kasy to też bym wszystko miał zapięte na ostatni guzik, ale jesteśmy ludźmi i nie można wpadać w obsesję.
  14. kotlet_schabowy

    Fotki

    Pyzy są ok i tyle. Trudno, żeby robiąc masę człowiek się spinał jeść takie coś. Żadne to śmieciowe jedzenie. No chyba że, jak gekona, kogoś zalewa po kilku dniach świątecznego jedzenia, to może być ostrożny .
  15. Dzień Zagłady, dla mnie zayebisty, może to też kwestia sentymentu, ale w sumie obejrzałem go w ciągu ostatnich kilku miesięcy po raz któryś z kolei i nadal jest na poziomie. Lepsze niż Armageddon, którego też lubię, ale jest bardziej efekciarski, pompatyczny i mniej poważny od DZ. Straż Nocna dużo opinii pozytywnych zbierała, mnie osobiście film nudził.
  16. Najpopularniejsze zabytki oglądniesz szybko, na samym Rynku praktycznie, potem o Wawel zahaczyć nieopodal (nie pamiętam, czy tam na wzgórzu, przed zamek jest darmowy wstęp). Pooglądać Wisłę z mostu. Knajpy skupione przy Rynku i, jak mówił Lucek, na Kazimierzu (na Kazimierzu łatwiej można w łeb dostać, poza tym żydowska dzielnica, tak w ramach ciekawostki), na Rynku typowo do "zaliczenia" jest ulica Floriańska. Kur.wy są podobnoż na Warszawskiej. Wiejska dyskoteka w okolicy to Energy 2000. Jak byś chciał się zahaczyć na jakiś niby koncert, to najczęściej są w klubie Studio albo Rotunda w okolicach Miasteczka Studenckiego AGH. Mam na myśli jakieś rapy przykładowo. Imax masz w Plazie, a obok tego CH Krokus masz Multikino i Aqua Park (duży i zayebisty). Kopiec Kościuszki zbadać (chociaż można trafić na okres, w którym jest zamknięty i się nie poogląda, oczywiście wstęp płatny), reszta mniej szałowa. Fajny zalew na Zakrzówku, teraz trochę po sezonie na pływanie, ale widoki są. Powinienem coś zareklamować w swojej okolicy. Ogólnie centrum NH jest w miarę ciekawe, ale raczej tylko do pooglądania (robić to tu jako turysta, na własną rękę, nie ma za bardzo co, knajp kilka i to raczej średnich lotów, klubów/pubów w sumie brak, zresztą nie ma tu takiego studenckiego klimatu, że sobie przyjdziesz i przyjemnie piwo wypijesz, lol). Centrum dosłownie, czyli Plac Centralny (dojazd tramwajami z okolic Rynku i Dworca, więc ok). Dosłownie kawałek od Centrum zaczynają Ci się Łąki, na których możesz co najwyżej się przespacerować, ale widok ze skarpy jest całkiem przyjemny (szczególnie elektrociepłownia w oddali). Ze 2 km dalej jest Kopiec Wandy (nic specjalnego) i Klasztor Cystersów plus mały zabytkowy drewniany kościół (jakoś wątpię, żeby Cię to interesowało). W miarę nieźle się prezentują "biurowce" Huty, trzy przystanki od Centrum. Jak kogoś jarają takie klimaty, to zawsze może pojechać w stronę kombinatu i sobie pooglądać kominy itd itp. Czyli : poza samym oglądaniem, słabo. Oczywiście mnie zadowala.
  17. kotlet_schabowy

    Fotki

    Jest wszędzie, ale jak produkt ma 20 % białka, to już jest sukces. To jest właśnie w tej zabawie wku.rwiające. Na przykładzie sera białego, żeby mieć te magiczne 30 gram, wpierdalasz 150 gram sera. Już nie mówię o finansowej kwestii dobrej diety, no ale powiedzmy, że na tyle powinien sobie człowiek zorganizować miesięcznie, nawet nie pracując na stałe.
  18. Ogqozo : chociażby nowa trylogia Star Wars miała dubbing. Po trailerach nie jestem zachęcony, może kiedyś obejrzę, po nadrobieniu ważniejszych zaległości.
  19. Kilka kawałków mogę słuchać od premiery, na prawdę mocne : Giovanni Dziadzia, Betonowe Lasy Mokną, Palę Majki, w mniejszym stopniu Goryl, Braga 30. Reszta oczywiście na dobrym poziomie, ale zaznaczam, co jest dla mnie "hitem". Jako całokształt w każdym razie płyta bardzo dobra, podoba mi się koncept, klimat, świetne bity. O tekstach można by dyskutować, nie chcę się bawić w ocenianie wartości merytorycznej, ale technicznie Gural leci ładnie. Kiedyś byłem negatywnie nastawiony do "nowego" Gurala, ale od IPC się przekonałem i jest pozytywnie. Edit : otóż to, poprawione.
  20. Niełatwy jest żywot ulicznego rapera : przewinąć od razu na zwrotkę Palucha i jest całkiem nieźle (bit mi pasuje).
  21. kotlet_schabowy

    lato 2010

    Ja rozumiem, że moda itd, ale dlaczego ktoś w takie upały, jakie bywały w tym roku, miałby stroić się w długie spodnie i koszulę z długim rękawem (jeszcze wciśniętą do gaci, co, z doświadczenia wiem, podkręca temperaturę dodatkowo). Może sobie być przewiewne, lekkie itd (wcale niektóre tak nie wyglądają), ale to nadal za dużo materiału. To moje zdanie, ja w temperaturze powyżej 20 stopni nie dałbym rady śmigać w niczym więcej niż krótkie spodnie, koszulka, buty (ze skarpetami ofkoz, swoją drogą, takie buty jak ma murzyn, zapodane bez skarpet, owocują raczej niezbyt miłymi doznaniami w gorące dni).
  22. kotlet_schabowy

    Pomoc

    Gdyby nie jeść białka przed i po treningu, a na śniadanie standardowo niewielkie ilości, to nie wiem, gdzie by się wepchało te 100-150-ile tam potrzebujecie gram białka na dzień. Swoją drogą, spotkałem też się z obalaniem magicznego przelicznika "2gr białka na kilogram ciała", ale to inna bajka. Z tańszych suplementów białkowych można sprawdzić białko UNS. Jeśli chodzi o rozpuszczalność i smak, to wiadomo, rewelacji nie ma, ale na pewno lepiej niż w przypadku Ostrowii. Opinie na necie też raczej pozytywne.
  23. Sprawdź Kolekcjonera i W Słusznej Sprawie. Scenariuszowo może nie ma za wiele podobieństw (sprawy morderstw prowadzone przez detektywa, niby standard), ale klimatycznie jest ok. Kolekcjoner to w ogóle jeden z chyba trzech filmów na podstawie jakiejś serii książkowej, w których rolę tego samego detektywa gra Freeman. Zawsze to jakiś element znany z Siedem.
  24. Obejrzałem Incepcję ponad tydzień temu. Wówczas na necie już pojawiały się mega pozytywne opinie, więc możliwe, że trochę sobie zawyżyłem oczekiwania, bo AŻ takiego kosmosu nie było. Tak czy inaczej, film jest świetny. Dobry i świeży pomysł, to przede wszystkim. Elegancki casting; DiCaprio, Lewitt, Hardy bardzo ok. Świetna muzyka, mnie pasuje taki rodzaj patosu i emocji. Ogólnie rzecz biorąc, realizacja zayebista, efekty z reguły na wysokim poziomie (zdarzają się gorsze momenty, jak lustro, czy niektóre akcje w limbo Cobba, ale chooy z tym). Walka w hotelu kozacka, spełniła oczekiwania w stu procentach. Szkoda, że nie ma dużo więcej tak zapadających w pamięć scen (przynajmniej dla mnie). Nie zawiodłem się, choć nie nazwałbym też tego filmu arcydziełem. Wyższa półka, godny zapamiętania i ponownych seansów, to na pewno.
  25. Jak dla mnie książka jest świetna, trudno stawiać obok siebie wrażenia z filmu i powieści, ale w swojej kategorii i jedno i drugie jest na bardzo wysokim poziomie. Ostatnio widziałem : The Man Who Stare At Goats : dobra obsada, ciekawa historia. Trochę humoru, choć dużo śmiechu to tu nie ma. Porównałbym ten film do Burn After Reading. Obydwa szybko wciągają, są nieco absurdalne. Można obejrzeć, ale nie ma co oczekiwać cudów. Repo Man : typowy film, który pojawił się bez echa i przejdzie bez echa. Akcyjniak sci-fi, w sumie zainteresował mnie (po trailerze) przez tematykę : mamy przyszłość, gdzie zastępniki narządów ludzkich można kupić jak części zamienne, tyle, że ceny oscylują w setkach tysięcy dolarów. Komornicy przychodzą do delikwenta, który nie spłacił raty za narząd, i wyjmują mu go bezpośrednio z ciała. Cała historia ma sporo nielogiczności, i to poważnych, ale zakładając, że film nie aspirował na miano wybitnego, to można przymknąć na to oko. Na plus całe te realia, sceny akcji (rating R), aktorzy (lubię Lawa, Whitaker też ok, dupa Sucre z PB się pojawia), soundtrack całkiem niezły. Jest kilka momentów, dla których warto obejrzeć film, zresztą historia ma swoje lepsze chwile. W sumie polecam, chyba, że ktoś autentycznie nie wytrzymuje pewnych uproszczeń scenariusza. Following : jeden z pierwszych filmów Nolana, jeśli się nie mylę. Seans nie ma nic wspólnego z zajawką na Incepcję. Ogólnie rzecz biorąc : dosyć mocny materiał. Akcja jest powolna, atmosfera "duszna", bohaterów niewielu. W skrócie, w filmie obserwujemy działania kolesia, którego zajawką staje się śledzenie przypadkowych ludzi. W końcu z jednym z nich nawiązuje kontakt i zaczyna okradać mieszkania, choć nie skupiają się na celach zarobkowych. Później się to wszystko rozwija i miesza. Wydarzenia poznajemy nie chronologicznie, jakaś tam zapowiedź Memento w tym aspekcie. Specyficzny, dosyć krótki film. Styl może nie każdemu przypasować, klimat to ma nietypowy. Nie jest to wybitne, ale obejrzeć warto.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...