-
Postów
4 238 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez kotlet_schabowy
-
+++ CHCESZ KUPIC/ZMODERNIZOWAC KOMPA?
kotlet_schabowy odpowiedział(a) na mlodziak1993 temat w Hardware
Okej, zamierzam kupić nowego kompa. Powinienem się zmieścić w 1500 zł bez monitora, więc wiem, że nie jest to wielka stawka, ale nie mam też wielkich wymagań. Proszę o podpowiedź, z jakich komponentów najlepiej będzie go złożyć. Od razu pytanko : nie będzie problemu z podpięciem kilkuletnich HDD ? Z góry dzięki za pomoc. -
Ale faktem jest, że najodpowiedniejsza pora na rozpoczęcie emisji filmu to przedział 20:00-22:00. Myślę, że jednak sporo ludzi w "normalnym" okresie (czyli poza wakacjami/urlopem) koło północy i później ma już ochotę spać. W niedzielę o 23:15 na TVP 1 "Palimpsest", podobno dobry, polski film. Po nim, około 0:45, też na TVP 1 : "Good bye, Lenin".
-
Małe pytanko : przy jakiej technice pompek najabrdziej pracuje klata ? Wiem, że wąski rozstaw, ale konkretniej (jakaś miara odległości, ułożenie dłoni) ? Jakkolwiek bym nie robił to i tak zawsze po skończeniu najbardziej czuję triceps. Z góry dzięki.
-
Ostatnio oglądnąłem Czas Apokalipsy (wersja Redux). Po przeczytanych i zasłyszanych opiniach spodziewałem się czegoś niesamowitego. Właściwie pierwsza połowa filmu taka jest. Najbardziej mnie zmiażdżyła postać Kilgore'a (grana przez Duvalle'a) i wszystkie akcje od jego pojawienia się na ekranie. Cała "drużyna" Willarda też pozytywna. Ogólnie : klimat wojny świetny. Jeśli chodzi o Kurtza, to spodziewałem się mocnego uderzenia, a raczej się zawiodłem (jednak plus za epizodycznego dziennikarza). Mało pokazany i w ogóle jakoś nie trafiło do mnie "przesłanie" związane z jego osobą. Film w ogóle staje się nieco zamotany na końcu, lekko się ciągnie (choć czytałem, że to minus tej wersji). Aktorstwo oczywiście pierwsza klasa. Tak czy inaczej, warto obejrzeć by wyciągnąć własne wnioski. Mnie nieco zawiódł.
-
Najbardziej niesprawiedliwa ocena w PE
kotlet_schabowy odpowiedział(a) na liquid temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
quote name='HikiQmori' date='12 05 2008, 10:05' post='1515687'] Moim zdaniem dobry recenzent powinien podchodzić do ocenianej przez siebie gry na zimno, odstawiając swoje gusta na bok i próbując w swojej recenzji przekazać faktyczną wartość danego tytułu, bez żadnych uprzedzeń czy przesadnej podniety. Pełen obiektywizm. (...) Musisz się pogodzić z FAKTEM, że recenzja z definicji jest subiektywna. Temat poruszany był już "tysiąc" razy. Nie widzę powodu dla takiego działania. Jeżeli dany czytelnik jest entuzjastą wyścigów, to nie zaszkodzi mu przeczytać recenzji gry wyścigowej napisanej przez maniaka tego gatunku. W drugą stronę podobnie. Co mnie obchodzi, że maniak piłki nożnej zaniżył/zawyżył ocenę kolejnemu PESowi, skoro Ja w tego rodzaju gry nie pykam ? Właśnie gorzej było, gdyby "dawać" recenzję, powiedzmy, GTA : SA, osobie nie lubiącej serii (która wystawiłaby jej ocenę 7+). Jaki by to miało sens ?. Oczywistym jest, że na gierkę napalają się ludzie lubiący serię. Z mojego punktu widzenie chyba tylko ocenę MGS 2 mogę uznać za "niesprawiedliwą", co nie zmienia faktu, że rozumiem HIVa, w sumie nawet zgadzam się z Jego odczuciami i popieram to, że nie zagrał "pod publikę". Po prostu Ja wystawiłbym ocenę 9. Widzisz, Ja po 10ciu godzinach z GoW2 też nie wystawiłbym jej oceny 10 (w przeciwieństwie do części pierwszej). Ale może jeszcze zmienię zdanie. -
Najpierw bierz GoW 1 za te 49 zł, w "międzyczasie" dozbierasz kasy i kupisz sobie od razu całą trylogię PoPa.
-
Ja się wbiję ze swoim pytaniem : Burnout : Revenge czy Burnout : Dominator ? Swego czasu wybór był dla mnie prosty, bo B:R był dużo tańszy od B:D, ale czas mijał, ja gierki nie kupiłem, a teraz kosztują mniej więcej tyle samo. Grałem dotąd na poważnie tylko w Takedowna i bardzo mi przypasował. W sequeli liczę głównie na : -nie zmieniony model jazdy -przynajmniej tyle samo zadań do zaliczenia -różnorodność trybów -tryb Road Rage. Czytałem, że w Revenge jest lekko "mroczniejszy" klimat (kolorystyka itd), to w sumie byłby dla mnie raczej minus. Proszę o najważniejsze różnice między B:3, B:R a B:D. Z góry dzięki za rady.
-
W domu bywa Dziennik Polski (nie "Polska" i nie "Polska, Europa, Świat). Ciekawe felietony, w sumie brak konkretnego ukierunkowania politycznego (jak szydzić to ze wszystkich), dobre wiadomości regionalne, to jego plusy. Niestety, nie bryluje w dodatkach typu filmy. Jednak co piątek jest "w zestawie" z dobrym programem TV. Oprócz tego Angora, dobre podsumowanie tygodnia z różnych punktów widzenia, oprócz tego bardzo ciekawe artykuły.
-
Biorąc pod uwagę porównywalną zajawkę zachodnich serwisów przed i po premierze MGS 2, to podchodziłbym raczej z dystansem do takich huraoptymistycznych informacji. Oczywiście dla mnie MGS 4 to pewniak, bez względu na oceny czy jakość gameplay'u.
-
Elolve : bierz obydwie części The Getaway, świetne gierki.
-
Ostatnio oglądnąłem między innymi : 187 Samuel L. Jackson w roli nauczyciela po przejściach, w trudnej szkole. Mnie to zdanie by wystarczyło, żeby w ciemno oglądać. Założenia może troszkę przypominają Młodych Gniewnych, ale klimatycznie jest trochę ciężej, no i koniec trochę dramatyczny (pomijając, że trochę przesadzony mi się wydaje). Polecam. Evan Wszechmogący Po recenzjach i opiniach nie spodziewałem się, żeby był to film bardzo śmieszny, od początku podchodziłem do niego jako do luźnej "bajeczki", i taki jest w istocie. Znany z Bruce'a Wszechmogącego dziennikarz zostaje kongresmenem, zaczyna mu się coraz lepiej powodzić, ale w tym wszystkim traci czas dla rodziny, ogólnie : znana sprawa. Bóg (Morgan Freeman, jak zawsze dobry) każe mu zbudować arkę. Założenie wydaje się trochę mniej sensowne, niż w prequelu (chociaż powody są wyjaśnione). Humoru nie za dużo (w sumie głównie związany z metamorfozą Evana), a jak już to średni, obraz amerykańskiej rodzinki i społeczeństwa trochę do wyżygania, ale tak czy inaczej jest miło. Przyjemne widoczki, luźny filmik, można dla relaksu oglądnąć. Powtórzyłem sobie Star Wars : Nowa Nadzieja. Po raz pierwszy oglądałem z 3 lata temu, chyba niedokładnie, bo nie wiele pamiętałem. W każdym razie : nie jest to dla mnie seria kultowa, ale na pewno ją cenię. SW:E4 jest taki bajkowy i kiczowaty ogólnie, E5 raczej lepiej kojarzę. Nie zmienia to jednak faktu, że naprawdę dobrze się to ogląda (efekty nadal można docenić), postacie można od razu polubić.
-
Rzecz w tym, że właśnie PO osiągnięciu wieku Big Bossa z okresu pobrania materiału genetycznego (1971) Snake powinien starzeć się w normalnym tempie. Tak przynajmniej mówią znane nam dane o klonowaniu.
-
Mając do wyboru podane przez Ciebie gierki nie zastanawiałbym się długo : Jak 2. w Jak X nie grałem, bo po pierwsze, są to wyścigi, a po drugie, zebrały raczej średnie oceny. Dla mnie wystarczające argumenty.
-
Osobiście wybrałbym pierwsze trzy z Twojej listy, jednak tylko dlatego, że sportów drużynowych na konsolach (w transmisjach też) nie lubię. Zależy też, czy stawiasz na klimat i fabułę (Tomb Raider i DMC3), czy bardziej lubisz sobie szybko popykać (sportówki).
-
Równie dobrze można powiedzieć, że danej gry nie można dobrze przenieśc na ekran, bo ma za mało fabuły, prawie czysty gameplay. Dobry przykład to Mortal Komabat, a przecież się udało. Zresztą : czy chcecie czy nie, to film prawdopodobnie się ukaże, i dobrze, bo jest to coś nowego dla serii, spojrzenie z innej strony. Mnie ciekawi, jak mogłaby akcja wyglądać "w prawdziwym świecie" i to mi wystarczy, by z chęcią oglądnąć film, kiedy się już ukaże.
-
Cloverfield/Projekt : Monster : według mnie "must see", i to w kinie, ale wiem, że wiele osób sama tematyka odrzuci. Przeżycie.
-
W temacie tego "psychicznego komfortu" przy posiadania batona czy czegoś w stu procentach się z Tobą zgadzam Tori. Jednak dochodzi kolejna kwestia : yebnąć w łeb, to znowu ryzyko, że coś debilowi zrobisz, po nogach/rękach : zaboli, ale za to momentalnie od reszty atak gwarantowany. Jednak i tak lepsze to niż nic. Co do noża : raczej mało kto z nas miałby sumienie naprawdę go użyć (chyba, że ktoś by miał dobrze obcykane jakieś tam punkty, w których nie zabijesz, a zranisz, czy coś, nie znam się ), za to przypadkowo może się porobić niezła kupa. Rozwiązanie : gazówka i cześć .
-
Niedawno obejrzałem Rise of the Footsoldier : nastawiałem się na coś w stylu Football Factory czyt Hooligans (dobre), a okazało się, że "perypetie" kibola to mały, początkowy fragment tego filmu. Reszta to już wyższe szczeble gangsterki, i dobrze, bo w sumie kolejny film o kibicach powstający w podobnym klimacie mógłby już "męczyć". Tak czy inaczej : bardzo dobry, czasami dość mocny, wkręcający swojąatmosferą, ze świetnie "nakreślonymi" postaciami (główny bohater jakby nieco słabiej w porównaniu do koleżków, ale i tak git), pomijając to, że Tony wyglądał raczej jak starszawy aktor porno (ta fryzura Oo), a ten młody z dalszej historii to raczej ogólnie irytujący jest (ale domyślam się, że taki był cel wybrania tego aktora do tej roli). Dodatkowo, historia oparta jest na faktach. Mówiąc krótko : gangsterka w klimatach brytyjskich, jednak zupełnie inny styl niż, przykładowo, Snatch. Dla mnie super, innym polecam.
-
Sorry ping, ale takie sytucje, jak opisujesz, zdarzają się, ale nie są żadną regułą. Fart i tyle. "Postawny krok" raczej prowokuje, oczekujesz, że prawdziwy poyeb, który z zasady podchodzi do ludzi z dużą pewnością siebie, pomyśli sobie w głowie "a, to jakiś porządny koleś", albo "nie wiadomo, może to i jakiś kozak" ? No way. Jak dochodzi do jakiegoś głupiego starcia (właśnie spowodowanego jakimś pociągnięciem się z bara czy coś), to można myśleć o solo, ale jeżeli mówimy tu o grupie szukajacej ofiary do wpier.dolu, to można chyba liczyć tylko na szybki bieg. Według mnie nie chodzić samemu to pół sukcesu.
-
Szczerze mówiąc, to mam podobne odczucia, film mnie nie "zmiażdżył", a tego spodziewałem się po opiniach. Coś w nim po prostu jest takiego, że specjalnie nie zapadł mi w pamięci (właściwie poza sceną, o której kiedyś w tym temacie wspominałem, czyli "złapanie zawiasa" przez żołnierzy). Niemniej jednak trzeba obejrzeć. Jak już w takim tonie post, to napiszę o Słoniu. Film miałem na video chyba z pół roku, zanim go obejrzałem. Jakość nie za ciekawa (nagrywałem z TV, a wideo ma już swoje lata), ale nie ona odpychała od filmu. To on sam ! Z tego co się orientuję, to film zdobył jakieś nagrody, opinie na jego temat też były raczej pozytywne. Przedstawiona historia to "perypetie" uczniów w szkole, w której miała miejsce masakra (nie jestem pewien, czy to adaptacja wydarzeń z Columbine). Dwóch nastolatków urządziło sobie strzelnicę. Postaci mamy przedstawiane jakby w luźnych epizodach, które w niektórych momentach "zazzębiają" się "czasoprzestrzennie" (ten motyw to akurat plus). Jednak mówiąc krótko : to jest nudne ! Za długie ujęcia, nie przedstawiające niczego konkretnego (przykładowo przejście całego korytarza przez ucznia), dominująca cisza, w sumie mało życia w szkole (czy tak na serio było ?), chyba jedynie w początkowych scenach widać więcej uczniów. Kiedy już zaczyna się "jazda", cała szkoła jakby "śpi". Na odgłos strzałów reakcji praktycznie brak. Paniki, chaosu, zamieszania przy ucieczce : w sumie brak. Nie chce mi się pisać dalej, po prostu według mnie Słonia nie warto oglądać. Chyba pierwszy raz w tym temacie wyraziłem negatywną opinię.
-
Ostatnio oglądnąłem : Click (Klik : I robisz co chcesz). Zajawiłem się przez zarys fabuły, tzn wiedziałem oczywiście, że to będzie luźna, wesoła historia z morałem, a science-fiction za wiele tam nie będzie, ale tak już mam, że mnie takie motywy jarają. Otóż główny bohater wchodzi w posiadanie uniwersalnego pilota, którym może wpływać na rzeczywistość (swoją drogą, pewnie ktoś z Was pamięta odcinek Gęsiej Skórki, gdzie jeden koleś zdobył urządzenie o podobnych funkcjach ). Ogólnie : jako tako. Nie nudziłem się (choć początek przydługawy), używania pilota jakby za mało (na dodatek w raczej dziwnych sytuacjach), pominę rozkminianie typu "to nie ma sensu". Śmiechu też jakoś nie za dużo, może kilka razy w czasie całego filmu "prychnąłem" pod nosem. Jednak nie mam negatywnego zdania. Film ogólnie rzecz mówiąc relaksujący, luźny. Fajne role Christophera Walkena i Davida Hasselhoffa, kilka fajnych pań do popatrzenia, historia jakby nie było, to wciąga. Niezły jest epizod z Ogólnie : trochę podobne do Bruce'a Wszechmogącego, ale nie powiem, żeby lepsze (wbrew opiniom krytyków, chyba).
-
Jak dla mnie serial bardzo fajny. Zresztą serial musi być wyjątkowy/wyjątkowo zachwalany, żebym w ogóle wkręcił się i oglądał wszystkie odcinki. PB przede wszystkim zachęca tematyką, lubię w filmach (i teraz w serialach) motyw więzienia, ucieczki z niego. Po drugie, serial ma wielu charyzmatycznych bohaterów. O ile sam Michael nie jest moim idolem, tak jego brat i reszta towarzystwa to dobrze "napisane" i przede wszystkim zagrane postacie. Wątek Veronici przynudza, ale to typowe chyba, zawsze musi być odmiana od głównych wątków. Poza tym bohaterowie doświadczają niesamowitych fartów, właściwie widz nie musi się "martwić" o ich losy, bo i tak wiadomo, że będzie dobrze (w sumie wyjątkowy tu jest ostatni odcinek). Oczywiście kilka śmiesznych czy głupich motywów zawsze się znajdzie (tekst z KMF mnie rozbawił, ale bynajmniej nie zniechęci do PB), ale to w końcu czysta rozrywka. Dlatego właśnie PB uważam za warty obejrzenia.
-
Chyba chodziło o "fatum", też z greckich tragedii . Zdarza się. Co do "scene", to ja to widzę tak : jednostka położona w określonej sytuacji (zbudowanej przez kogoś, jak scena, na przykład sytuacja polityczna zbudowana przez polityków) działa inaczej, niż by to było w innej sytuacji, chociaż postacie się nie zmieniają. Nie zmienił się aktor, tylko scenariusz, może tak. Najlepiej ujęła to The Boss : wczorajszy przyjaciel może być jutrzejszym przeciwnikiem.
-
Właśnie się zaczyna "Trzynaście dni" na Polsacie. Porusza tematykę Konfliktu Kubańskiego, jak dla mnie świetny.
-
Wczoraj oglądnąłem Oceans' Twelve. Pierwsza część to, jak dla mnie, bardzo udany film, czysta, luźna rozrywka z wieloma elementami humorystycznymi, fajnym montażem, świetną obsadą i dobrą muzyką. Oczekiwałem, że "dwójka" będzie równie dobra. Przede wszystkim jest inaczej fabularnie. Zresztą wiadomo, że powtórzenie schematu byłoby zagraniem słabym. Dlatego teraz nie ma jednego, dużego skoku, nad którym ekipa skupia się cały film. Wogóle więcej tu zawirowań, kombinowania, zwrotów akcji. Szczerze mówiąc, to niekiedy to wszystko jest za bardzo zamotane. Jednak tożsamość ojca Lahiri jest raczej do przewidzenia już wcześniej. Ekipa powraca w całości, a w pewnym momencie wspomaga ją dodatkowa osoba. Wydaje mi się, że dokładniej niż w "jedenastce" pokazano tu poszczególnych bohaterów. Uśmiechnąć można się przede wszystkim przy dialogach. Montaż kontunuuje tradycje z poprzednika, co buduje specyficzny klimacik. Ogólnie : pierwszej części nie przebił, raczej ciut słabszy, ale warto obejrzeć, jeżeli klimat "Oceans' Eleven" do Was trafił.