Skocz do zawartości

kotlet_schabowy

Użytkownicy
  • Postów

    4 238
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kotlet_schabowy

  1. kotlet_schabowy

    The Wire

    Czy będzie lepiej? Czwarty sezon to najlepszy sezon The Wire, a być może jeden z najlepszych sezonów jakiegokolwiek serialu.
  2. Obejrzałem, no i fajny film. Oczywiście brak jakichkolwiek oczekiwań i niesmak po ostatnim epizodzie w uniwersum sprawił, że dzieło Trachtenberga (swoją drogą Cloverfield Lane było spoko i to była jedna z niewielu przesłanek za tym, że może nie wyjdzie z tego crap) zyskuje z automatu, no ale w sumie nie mam za bardzo się do czego przyczepić. Nawet krytykowane CGI mnie jakoś niespecjalnie raziło, tym bardziej, że ostatnio efekty komputerowe zawodzą nawet w filmach z o wiele większymi budżetami. No dobra, design Predka (zarówno w masce, jak i bez) mi nie siadł, drażni mnie to uparte poszukiwanie w tym względzie "czegoś nowego" i próby wprowadzenia za wszelką cenę w każdym filmie po P2 jakichś udziwnionych, nowych "rodzajów" Łowców. Ogólnie wizualnie, ze względu na krajobrazy, jest bardzo ładnie. Inna sprawa, to sporo obecnych tu głupotek, no ale zazwyczaj działa to u mnie tak, że jeśli film jako całokształt działa, to jestem w stanie na to przymknąć oko (oczywiście bez przesady). Przede wszystkim przyczepiłbym się tu motywu "Yautja 300 lat temu też mieli gorszą technologię", co jest po prostu nielogiczne. No i albo mi coś umknęło i nie załapałem do końca zasady wykorzystania celownika laserowego, albo Predzio okazał się niedorozwinięty umysłowo, skoro Podszedłem też z dystansem do wiszącego w powietrzu "wokeizmu" i cieszy, że w sumie nie ma tu nachalnego "komentarza społecznego", ot parę oczywistych aluzji, ale można oglądać bez skrzywienia. Aktorsko solidnie, ale mimo wszystko brak tu kogoś charyzmatycznego, "z jajami" (chyba ekipa przerysowanych traperów wypadła w tym temacie najlepiej). Poza tym: parę fajnych scen (wiadomo, każde pojawienie się Łowcy, oszczędnie zresztą dawkowane), brutalność z odpowiednim wyczuciem, nijaka muzyka, odpowiednia długość. Generalnie: spoko. Tylko tyle i aż tyle.
  3. Pierwszy był Pingwin, po nim właśnie Butcher, sięgnąłem po losowy numer i w okolicach 2005 był już późniejszy naczelny, natomiast w 2002 jeszcze Ping.
  4. To swoją drogą, ale pisał też na forumie. Czasy, gdy o jednym filmie bywało po kilkanaście stron dyskusji. Notabene obecny tu nadal JJ również się tam udzielał xD. W ogóle ten "skok w bok" z LoLem to osobliwy epizod i też fajnie by było jakieś kulisy/historię poczytać.
  5. O ile dobrze pamiętam, to Brodek (ten od cyklu "Przychodzi zgred...") załapał się do PE z jakiegoś naboru/konkursu (może nawet pierwszy Gigatest, bo chyba z drugiego załapał się Hauwa). Swoją drogą bardzo lubiłem ten jego "dział", no ale formuła, z oczywistych względów, szybko się wyczerpała. Poza tym, co wyjaśniali już przedmówcy, jeśli (znowu) pamięć mnie nie myli, to Ping wprowadził też Okiem Maniaka, które z początku było taką mieszanką jego pisanych lekkim piórem (dobrze się to czytało) komentarzy na temat różnych wydarzeń z branży. Mocno dało się odczuć jego odejście, bo później ktoś inny przejął rubrykę. A Mashter to swego czasu dużo się też udzielał na FPE (z czego najmocniej chyba "błyszczał" w tematach o Matrixie, bo to było jakoś po premierach dwóch ostatnich części). Mnie tam zawsze trochę drażnił, ot taki try-hard/atencjusz z tendencją do odlotów. A no i miał też swój udział w piśmie dla MŁODZIEŻY LoL.
  6. No ale jak można traktować poważnie ranking, w którym to gówno obesrane z 2018 jest wyżej, niż cokolwiek innego z serii xD? Przecież The Predator to może sobie co najwyżej walczyć z AvP: R o miano największego crapa w zestawieniu, a nie lądować w TOP4, bądźmy poważni.
  7. PS4, ulubiony żółw: Donatello
  8. Ja bym molochy od razu odrzucił, szczególnie po Cyberze. Rozgrzebane rzeczy dokończyć, a potem MGS. A Zelda, skoro do tej pory nie pykło, to do odstrzału. No, tak bym to widział podchodząc do gierek ZADANIOWO.
  9. Hajp i ogólna zajawka też mi się udzieliła, choć PE i tak kupuję co miesiąc. Udało się bez problemu "upolować" (cudzysłów, bo po prostu była w pierwszym kiosku, do którego się skierowałem) należytą okładkę, no i zabrałem się za czytanie. Tak prosta rzecz, jak zobaczenie mord dawno niewidzianych zgredów (i nie tylko: miłą niespodzianką był występ Banana z N+, pierwszy jego tekst, jaki czytałem od wielu lat) wywołało uczucie nostalgii za dawnymi czasami, a cały segment wspominkowo-hyde parkowy wciągnął mnie w lekturę mocniej, niż większość interesujących tematów na przestrzeni ostatnich lat. I spoko, że przyjęto trochę inną formułę, niż klasyczne "ciekawostki i retrospekcje", bo, po pierwsze, to już było, i to nie raz (o czym przekonałem się dziś na świeżo przeglądając starsze jubileuszowe numery), a po drugie, zwyczajnie ciekaw byłem, co tam porabiają "znajome" postacie. Nie zawsze są to kariery, które jakoś mocno mi imponują (ten cały światek marketingu, PRu czy wydawnictw to nie moja bajka i już bardziej mi się podoba prowadzenie sklepiku ala Norbi, no ale to taka mocno subiektywna dygresja), ale grunt, że z grubsza wiążą się one z giereczkami i zajawka u wielu ex-redaktorów nie wygasła (z drugiej strony u niektórych całkiem się wypaliła, no cóż, życie). Przy okazji całych tych wspominek wzięło mnie na wyciągnięcie z zakamarków mojej kolekcji PE, zrobienia małego remanentu, powrzucanie kolejnej porcji makulatury do koszulek i zwyczajne przeglądnięcie niektórych numerów (na tym to akurat mógłby zlecieć cały dzień). Są roczniki, gdzie sama okładka przenosi mnie w konkretny moment mojego życia, a po samym numerze magazynu mógłbym z pamięci przywołać temat miesiąca, ale to jest właśnie kwestia odpowiedniego momentu w życiu (wiadomo, dzieciak czy zajawiony nastolatek przeżywa wszystko inaczej), realiów i ogólnego stanu branży. Tak szczerze mówiąc to jakoś w okolicach startu poprzedniej generacji pismo zaczęło tracić dla mnie "to coś", abstrahując od realnej jego wartości. Sam trochę zezgredziałem, choć w gierki gram namiętnie, prasę czytam nadal i nie wyobrażam sobie pełnego "przejścia" do netu (swoją drogą, zabawne, jak przy okazji 200 numeru jakoś w 2014 już pojawiały się komentarze gościnnych autorów, że "w czasach śmierci printu PE trzyma się mocno" xD), ale taka kolej rzeczy. Nie zmienia to faktu, że PE to pewien stały element życia (w moim przypadku od 23 lat, a od 2002 praktycznie bez przerw) i cieszy mnie, że trwa nadal, mimo różnych perturbacji, zmiany trendów czy roszad wśród ekipy. Do obecnej formy magazynu mam pewne zarzuty, nie lubię patosu i truizmów, ale jeśli ktokolwiek z redakcji to czyta: gratulacje, dzięki i oby tak dalej. Na co dzień nie bawię się w takie akcje, ale okazyjnie niech będzie:
  10. No ale kto tu narzeka na trudność? Bo w moim poście padło w tym kontekście tylko to, że gra nie jest zbyt trudna, ale ma frustrujące momenty (z czym chyba ciężko dyskutować, skoro mają miejsce takie akcje, że biegnę po wąskim "podeście" i nagle coś mi zasłania postać i zostaję przez to strącony w otchłań przez przeszkadzajkę). Notabene fiolki zdobywa się z postępem gry i na początku masz jedną/dwie/trzy. @michalMedievil nigdy nie dał się dopasować do takich prostych podziałów, ma po trochę z różnych gatunków, przy czym ta "platformówkowość" to akurat nie stoi na zbyt wysokim poziomie.
  11. Medievil 2019 No fajna gierka, taka oldschoolowa. Z jedynki mało co pamiętam, demo męczyłem za dzieciaka i element nostalgii dotyczy właśnie tych pierwszych paru poziomów, natomiast pełniaka zaliczyłem dopiero w "dorosłości" jakieś 10 lat temu (i to na emulatorze), no także w nową wersję grałem w dużym stopniu jak w "nowość". Tyle, że mocno archaiczną i to w tym najgorszym sensie. Zawodzi tu przede wszystkim kamera, która dosyć często i dosyć skutecznie działa na naszą niekorzyść, powodując choćby klasyczne wpadnięcie do przepaści (które w drugiej połowie gry występują prawie na każdym levelu, strasznie sobie twórcy upodobali taką formę "wyzwania"), kończące się oczywiście zgonem. Sterowanie też jest dosyć drewniane, choć tu akurat nie miałem większych problemów i zgrzytów, ma swój urok i specyficzny feeling. Te dwa elementy można było (i powinno się) zdecydowanie poprawić, zamiast stawiać na "nostalgiczną zgodność z oryginałem", bo predefniowana w określonych momentach kamera bez możliwości jej zmiany nie ma tu już logicznego uzasadnienia. Inna sprawa to zagrywki typu "jak zginiesz to powtarzasz cały poziom" tudzież "jak chcesz odnowić energię to musisz sobie znaleźć jej źródełko na jakimś levelu i zaliczyć go od nowa", co w paru momentach skutkuje żenującym w dzisiejszych czasach lataniem i "farmieniem" HP poprzez przebiegnięcie przez jakiś łatwy poziom. Wierne oryginałowi, ok, ale tu można by zacząć dyskusję, czy warto było to tak zostawiać. Gra generalnie nie jest trudna (choć poziom jest nierówny), ale właśnie takimi pojawiającymi się raz na jakiś czas motywami może sfrustrować. Inna sprawa, że może już straciłem wprawę lub mam za mało cierpliwości, ale ze dwa razy musiałem sięgnąć "po opis", bo nie wiedziałem, gdzie iść/co robić (w praktyce bywał to efekt nieczytelności otoczenia i np. niedostrzegalnych na pierwszy rzut oka drzwi). No i nie pamiętam już, jak to było w wersji z 1998, ale tutaj Enchanted Earth zaliczyłem chyba kurwa z 5 razy zanim faktycznie mogłem ten level skończyć, bo za każdym razem czegoś mi brakowało albo ginąłem (przegięty level). No ponarzekałem trochę, a przecież zacząłem od pochwały. No bo ogólnie rzecz biorąc grało się sympatycznie, formuła ~20 dosyć krótkich levelów, które można sobie zaliczyć w dosyć krótkim czasie, sama w sobie się sprawdza (choć z przyczyn obiektywnych grałem tylko w weekendy wieczorami i przez to gra na ~10h rozciągnęła mi się na prawie 3 tygodnie xD). Na dodatek motywacja do maksowania level jest spora (nowe bronie, prawdziwe zakończenie) i zwyczajnie satysfakcjonujące jest odnajdywanie tych różnych sekretów. Ogólnie niemal każdy poziom ma swoją specyfikę, jakiś wyróżniający go patent gameplay'owy, nie mówiąc o wizualiach czy bardzo dobrej (i fajnie zaaranżowanej) muzyce. Trzon rozgrywki jest niby dosyć prosty, żeby nie powiedzieć prostacki (szczególnie dosyć chaotyczna walka), ale co ja poradzę, że to jest po prostu fajne? No i sam Sir Daniel i obecny w grze humor to zdecydowane jej plusy. Fabuła może i prosta, ale jakoś mnie ten świat kupił, a atmosfera, choć fanem klimatów Burtonowskich specjalnie nigdy nie byłem, jest w świecie giereczek wyjątkowa. Co do odświeżenia samego w sobie...no cóż, grałem na PS4 i framerate był żałośnie słaby i to zwyczajnie wstyd, żeby gierka na takim poziomie wizualnym i technicznym tak szarpała. Sama grafika mi w pełni pasuje, wygląd całości jest dosyć wierny oryginałowi, ale ma swój specyficzny, "lśniący" styl, który niekoniecznie musi się podobać. O muzyce już pisałem. W pełnej cenie na premierę byłbym raczej mocno zawiedziony, ale kupując obecnie za grosze/dostając w Plusie deal jest już uczciwy i w sumie dziwię się, że gierka miała (przynajmniej w mojej ocenie) tak słaby odbiór i praktycznie przeszła bez echa. Szkoda tylko, że nie dostaliśmy (i pewnie nie dostaniemy) remake'u Medievila 2, tym bardziej, że osobiście do sequela mam większy sentyment. Generalnie: polecam, jeśli ktoś chce odmiany od dzisiejszych standardów, rozbuchanych światów, strzelania i gejmizmów.
  12. Mnie natomiast zawsze te pisemka z samymi opisami odrzucały (choć Playstation Plus miało również trochę innych tekstów, no i robiącą wrażenie grubą okładkę), mam dosłownie kilka egzemplarzy. Nawet w czasach piracenia po prostu nie wyobrażałem sobie, ile trzeba kupować gierek, żeby potrzebne mi było ~10 opisów miesięcznie xD. No ale może po prostu nie byłem aż tak HARDKOROWY. Co innego, jeśli faktycznie gdzieś utknąłem i dany opis był mi potrzebny, no ale to też trzeba się było wstrzelić w odpowiedni moment wydania numeru. Generalnie śmieszne czasy w kontekście braku internetu i łatwego dostępu do danych. Pamiętam, jak utknąłem w gierce i pomógł mi dopiero opis z którejś gazetki przeczytany w Empiku (notabene tamtejszy kącik prasowy czy sekcja z giereczkami na przełomie lat 90/00 to był kurwa raj). Albo kumpel, który wiedział, że mam w domu jakieś tam Kompendium Gier i wydzwaniał do mnie na stacjonarkę, żebym mu czytał, co robić w pewnej pecetowej przygodówce xD. No ale dobra, bo offtop się pogłębia, więc powiem tylko, że również będę polował na okładkę z MGSami, choć abstrahując od samej konwencji, ustawienie Gray Foxa jest co najmniej zastanawiające.
  13. Czyli nadal lepiej, niż większość komiksowych wysrywów Disney'a i spółki. Cóż, myślałem, że moda na bekę z Nolana minęła razem z największym hypem na jego twórczość (klasyczna reakcja na ogromną popularność twórcy), a tu proszę. Oczywiście, że gość ma swoje wady i sam lubiłem czepiać się debilizmów w jego filmach, ale odstawiając cynizm na bok fakty są takie, że w wersji bardziej "kameralnej" (a zakładam, że raczej w tym kierunku idzie jego najnowszy film) się sprawdzał, a w wersji "epicki blockbuster za 500 mln" nawet jak momentami słabuje scenariuszowo czy ma zbyt dużego kija w tyłku (Tenet jest podsumowaniem tej "drogi"), to zwyczajnie świetnie to wygląda i dobrze się ogląda w kinie. Tak, również dzięki hehe epickiej muzyce.
  14. Nolan jest jaki jest, ale każdy jego film to wydarzenie i widowisko, więc czekam jak na niewiele już rzeczy z Hollywood, szkoda, że jeszcze rok czekania.
  15. Masterowanie tej gry psują całkowicie dwa aspekty: loadingi (PS4) i gemy za zaliczenie levelu bez skuchy zbierając przy tym wszystkie skrzynki (kosmiczny wymóg, bo już samo w sobie zebranie wszystkiego nie należy do łatwych zadań ). Jedno łączy się z drugim, bo restart levelu po zgonie (potencjalnie: wielokrotny) po prostu trwa za długo, żeby w to brnąć, nawet będąc zawziętym i zdeterminowanym. Osobiście zrobiłem to, co uznałem za warte zachodu, a jeśli kiedyś do zaliczania trofków wrócę, to dopiero na PS5. Też uważam, że twórcy przesadzili z ilością gadżetów na danym levelu, co nie zmienia faktu, że Crash 4 jest rewelacyjną gierką, choć na pewno zyskuje przynajmniej jedno oczko w ocenie, jeśli jest się fanem serii i ma do rudzielca sentyment.
  16. Tylko proszę bez imputowania tu czegoś, czego nikt nie napisał. Ja w każdym razie abstrahowałem, co wyraźnie jest zaznaczone na początku posta, od merytorycznej "rozprawy" z recką gry, w którą nie grałem i raczej nie zagram (a sam tekst przeczytałem bez większej wczuwki), a odnosiłem się do samego stylu. Jasne, skoro Kmiot skonfrontował tekst z rzeczywistością i wyszły jakieś babole, to mu wierzę i warto takie rzeczy wytykać (choć w tym przypadku mam wrażenie, że oburzenie jest trochę nieadekwatne do wagi "wykroczenia" autora recki). Cóż, HIV na forum się do tematu nie odniesie. Może to dobry moment, żeby napisać do mitycznego działu Listy xD?
  17. HIV jest jaki jest i z powyższymi zarzutami nie będę dyskutował, ale jedno jest pewne: jest "jakiś" i z reguły jak czytam jego tekst, nie wiedząc jeszcze, że on jest autorem, to już po dwóch-trzech zdaniach da się wyczuć, że to ktoś ze starej gwardii, ma swój styl i po prostu się wyróżnia. Mi tam pasuje takie trochę "boomerskie" podejście do branży, szczególnie w świecie wszechobecnej akceptacji i racjonalizacji chujowych trendów.
  18. Grałeś na zwykłej PS4? Jak z frameratem?
  19. Spokojnie, jakoś od połowy gry i tak będziesz musiał walić praktycznie same heady, bo prawie wszyscy latają w kamizelkach xD
  20. Też niedawno sięgnąłem po New Vegas, ale w sumie po ~12h nie jestem zachwycony. Biorę pod uwagę, że "jeszcze się rozkręci", no ale fundament gameplay'owy to po prostu F3 ze wszystkimi tego plusami i minusami. Niestety z przyczyn obiektywnych gram po godzinę, maks 2 godziny dziennie, a w takich molochach to najlepiej smakują długie sesje.
  21. No to i tak niezłe zbiory. Ja niestety póki nie "dojrzałem" do dbania o głupie gazetki, to parę lat minęło, przez co numery ~40-60 (nie mówiąc o Neo Plusach, które kupowałem wcześniej) mam w większości w opłakanym stanie (inna sprawa, że papier był wtedy słaby, okładki miękkie, a szycie jakieś takie mało solidne), natomiast później zacząłem je ładować do folii i tak już do dziś niemal wszystkie są we wzorowym stanie.
  22. Jak sobie pomyślę, za jakie grosze w okolicach 2010-2014 można było kupić różne takie retro rzeczy (stare gierki, konsole, numery PE) i ile to jest warte teraz, to aż mnie skręca, że nie wykorzystałem tych okoliczności na maksa. Wspomniany już w tym temacie jegomość sprzedawał na allegro archiwalia PE w stanie miętowym chyba w normalnej cenie pisma, całe szczęście skusiłem się na kilka numerów, ale i tak żałuję, że nie wziąłem więcej. Na giełdzie/w sklepikach growych też swego czasu walało się tego pełno.
  23. Zerknąłem, bo nie rzuciło mi się wcześniej w oczy, ale w druku nie wyszło jakoś tragicznie, zdecydowanie bywało gorzej.
  24. O właśnie, bossowie z MGS4 xD. Nie dość, że zaserwowano nam cringe związany z ich "tłem historycznym" podanym w formie monologu Drebina (zabieg tak dziwaczny, że aż pachnący autoironią), to jeszcze same walki są mocno meh, a już najbardziej mnie wkurwiło wpychanie na siłę "wypełniaczy" w postaci niekończących się fal mobków, przeszkadzających w walce i psujących IMMERSJĘ (klimatyczne starcie z Crying Wolf polegające na śledzeniu jej, rozeznaniu w otoczeniu i gubieniu śladów? no nie byczku, masz tu wyskakujące 5 randomowych żołnierek w egzoszkieletach do rozwalenia w międzyczasie). Ta gra to festiwal przesady i braku umiaru (w sumie to chyba synonimy). A no i grając w czwórkę tuż po trójce HD, odnosiłem dość często wrażenie, że wizualnie mimo przeskoku generacji, to był krok w tył. Owszem, projekty postaci, szczególnie w cutscenkach, są świetne i trzymają się do dziś, ale sama gra? Szaro bure, rozmazane tekstury, proste obiekty, podobny (jak nie mniejszy) jak w prequelu stopień interakcji z otoczeniem, stosunkowo małe obszary przerywane loadingami, no i niska rozdzielczość. Owszem, MGS3 na PS2 też niedomagał, wiec może takie porównanie do poprawionej edycji jest trochę nie fair (pod względem czysto technicznym), ale dużo z tych elementów to już kwestia designersko/artystyczna.
  25. Jak grać w MGSy, to tylko i wyłącznie zgodnie z kolejnością wydawania. @Pupcioformuła PW i przede wszystkim PP jest wybitnie anty-replayability, więc nie, nie podchodzę do nich xD. W przypadku piątki nie ma nawet zachęty w postaci powtórzenia sobie fabuły czy obejrzenia cool filmików, jedyne, z czym mi się kojarzy reżyseria scenek w tej części, to najebanie lense flare'ów i trzęsąca się kamera z ręki z DRAMATYCZNYMI zoomami na postacie. Te nieliczne fajne momenty sobie mogę sprawdzić na YT. Ogólnie nie lubię tych dwóch części. Chociaż online chwilę się w PP pobawiłem (na czwórkę nie zdążyłem się załapać).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...