Skocz do zawartości

kotlet_schabowy

Użytkownicy
  • Postów

    4 238
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kotlet_schabowy

  1. Nr 50, więc jakoś końcówka 2001 chyba.
  2. A Plague Tale: Innocence Z tego co widzę po temacie, to gierka ostatnio popularna, czyżby ze względu na okoliczności na świecie xd? No przyjemny korytarzyk, dobra odmiana od zalewu open worldów (tuż przed nią skończyłem AC: Origins, a zaraz po zabrałem się za Days Gone lol), ale żadne cudo. Oczywiście props za setting. Na każdym kroku czuć ten smród, syf i ubóstwo. Robotę robi oprawa audio-wizualna, choć to jedna z tych gier, która na screenach wygląda lepiej, niż w ruchu. Przede wszystkim niezbyt ciekawie wyglądają twarze ("martwe" oczy, w 2020 niestety mocno to razi i pachnie PS3 albo nawet PS2) i włosy, na zwykłej PS4 rozdziałka chyba nie dobija do FHD, ale może się mylę. Muzyka ładna, ale zapamiętam jeden motyw (ostatnio to jakiś standard). Fabuła taka se. Jakoś mnie nie poruszają do głębi perypetie rodzeństwa i rozwój ich więzi, cóż. No i czysto prywatnie, irytowały mnie ich głosy (ogólnie nie lubię francuskiego akcentu). A jak się gra? Trochę topornie, ale przyjemnie. Drażnią niektóre mechanizmy (wchodzenie na drabinę jako animacja, na dodatek odpowiada za nie ten sam przycisk, co za 100 innych interakcji, więc o głupie pomyłki łatwo) i tzw. gamizmy (przechodzenie wąskimi korytarzami, powolne chodzenie i słuchanie, co ma ktoś do powiedzenia etc.). Duży nacisk postawiono na crafting, którego nie znoszę. Minusik za niekiedy dziwnie postawione checkpointy, które w razie wpadki wymuszają powtarzanie np. zebrania wszystkich pierdółek od nowa, otwarcia drzwi, wysłuchania rozmowy, aż dotrzemy do problematycznego momentu (apogeum nastąpił przy epizodzie z pchaniem wozu przez nas i Lucasa). Podstawowe elementy gry to "łażenie" połączone z dosyć prostymi zagadkami, głównie środowiskowymi, skradanie i, powiedzmy, walka. Skradanki lubię, choć tu, szczególnie w pierwszych godzinach, wkrada się monotonnia. No i jednak mamy mocno ograniczone pole manewru z racji konstrukcji levelu (czasem trafi się jakaś większa przestrzeń). Bardzo fajne są patenty związane z rozpalaniem/gaszeniem ognia i związanym z tym zachowaniem stada szczurów. W ogóle szczury to osobny "bohater" i chyba najciekawszy motyw w grze. Plus, że gra niezbyt długa, a podział na dosyć krótkie epizody zapewnia wygodę, bo można śmiało odpalać sobie 2-3 epy wieczorkiem i w parę dni gierka pęka. No dla mnie typowe 7/10, spoko, ale nie będę specjalnie mocno wspominał za x lat.
  3. Mimo wszystko jak widziało się każdy film z serii, to swoje zdanie trzeba wyrobić. Cóż, jest źle, nawet bardzo. Na pewno nastawienie dużo zmienia, bo oczekując całkowitego syfu człowiek ogląda to jakoś tak bez mocno negatywnych odczuć. Ot, jest jak miało być. Scenariuszowo dno. Dialogi często sprawiają wrażenie, jakby aktorzy nie rozmawiali ze sobą, tylko po prostu wypowiadali kwestie. Pomysłu na całość po prostu nie było. Brak tu jakiegoś sensownego kontynuowania poprzednich filmów, poczucia jakiejś większej całości, drogi, jedynie obecność znajomych twarzy sugeruje, że to ciąg dalszy historii. Ciężko jednak powiedzieć, żeby któraś z postaci przeszła mocną ewolucję (może poza Kylo Renem, ale to taka sztampa, że już lepiej by było, jakby Niektórzy wracają/pojawiają się totalnie z du.py, byle powiedzieć parę kwestii i zniknąć. Na nowych bohaterów szkoda klawiatury, statyści. Film w ogóle ma jakąś mało filmową strukturę. Pierwsze pół godziny to luźne, niepowiązane ze sobą scenki. Brak uczucia przygody, brak chemii między bohaterami (zresztą z tym był problem w całe nowej trylogii), brak emocji i wszędobylska głupota. Nawet fan service'u tu niewiele. Głupie decyzje, głupie pomysły, głupie zachowania. Dużo można by napisać, rozkładając całość na czynniki pierwsze, ale w sumie nie warto. Złe zakończenie słabej trylogii. Tak, film jest gorszy, niż EVIII. Jedynym dobrym wspomnieniem tego okresu uniwersum będzie Rouge 1, Mandalorian i ostatnia giereczka.
  4. Dla tych, co teraz niezdrowo podniecają się teraflopkami i przypominają, że Xbox One dostawał "po łapach" za braki w mocy i 720p: poczekajmy na ogłoszenie ceny. Pomijając CW, normalni ludzie mieli słuszne zarzuty, że cena sprzętów obecnej generacji była na premierę taka sama (albo nawet X był droższy, nie pamiętam już dokładnie), mimo, że konsola MS ustępowała mocno mocą. Kinect, mówi to panom coś?
  5. Te reakcje "dziękuję Sony, wybieram XSX :)" po konfie dotyczącej technikaliów i info, że konsola będzie trochę słabsza xdddd.
  6. I czemu miałoby się to magicznie zmienić z nową generacją? Gry będą w większości po prostu piękniejsze. Skoro wg Ciebie korzenie są jeszcze w czasach PS2, to sam przyznajesz, że mimo dwóch dużych skoków technologicznych brakuje głębokich zmian. Więc same technikalia to nie wszystko.
  7. Jakoś z głupa mnie wzięło i odpaliłem sobie Sheep, Dog 'n' Wolf, zaliczyłem kilka etapów i odłożyłem, ale gra nadal jest rewelacyjna i świeżutka, raczej wrócę dokończyć. W podobnych klimatach, włączyłem Bugs Bunny and Taz, którego nigdy nie ukończyłem, no i niestety chyba nigdy nie ukończę, bo gra jest tak zabugowana, że nie idzie zaliczyć poszczególnych etapów. Doszedłem do wniosku, że to chyba jest jakaś wersja beta.
  8. Z jednej strony to są dokładnie takie newsy dotyczące nowej generacji, jakich oczekuję. Z drugiej mam obawy, co może wyniknąć z remake'ów MGSów w wykonaniu dzisiejszego Kojimy. Shadow Moses jako wielki obszar na Alasce, z poruszaniem się skuterem, odbijaniem "obozów" i milczącym pół gry (trwającej 50 godzin) Snake'iem? Czy może panu Hideo przejdzie już ta zajawka na open worldy i zrobiłby to w miarę wiernie? Dobra, nie oszukujmy się, jak to okaże się prawdą, to będzie hype jak skur.wysyn.
  9. W sumie nie wiem, czy dobrze się wpasuje w wytyczne (na pewno nie ostatnie), ale możesz sprawdzić Gone Baby Gone. Memento też poniekąd jest układanką "kto zabił", ale mocno specyficzną, zresztą zakładam, że znasz.
  10. kotlet_schabowy

    OFFTOPIC

    Dobre. Co prawda przy jego muskulaturze każdy ruch wygląda, jakby był zaje.biście angażującym mięsień ćwiczeniem, ale spróbowałem na szybko kilka i coś tam czuć. Ja i tak miałem przymusową przerwę z racji kontuzji, ale akurat jak zacząłem wracać do sprawności i szykować się na siłkę, to się syf narobił w kraju. Nawet jak była jeszcze czynna, to odpuściłem. W domu standardowo: pompeczki i podciąganie na drążku, praktycznie cała góra działa. Mam jakieś niedobitki hantli i krążków, to na łapę mogę dołożyć. Nóg na razie nie uruchamiam, bo i tak nie bardzo mogę. Oj ciężki będzie powrót. Prawda jest taka, że nie bardzo mi się chce, motywacja leży, ale z drugiej strony kilka tygodni przerwy w roku to żadna tragedia. Nie zazdroszczę tylko ludziom, którzy są w środku bomby xd. A najgorsze, że leci mi hajs na multisporta xd.
  11. Na każdego narzekającego na cokolwiek związanego z remakiem możemy mieć pewność, że przypadnie przynajmniej jeden wymuszony sarkazm ogórka. Swoją drogą, trochę syndrom Zooltara: musi usilnie nie zgadzać się z, w jego mniemaniu, prostackim postrzeganiem branży przez szeroko pojętych "zwykłych" ludzi (co prawda mocno niedoprecyzowanych, ot jacyś "forumowicze", "wszyscy", "internauci"), jednocześnie stawiając siebie w roli eksperta. A muzyka jest wspaniale "zremiksowana", idealne proporcje świeżości i zachowania melodii oryginału.
  12. Mam tak samo chociażby z takim MGSem, niektóre dialogi nawet z codeca mógłbym z pamięci jechać, zresztą z filmami, serialami, książkami też. Raz, że grało się wieele razy, dwa, że zmienia się też chyba jakiś proces zapamiętywania w mózgu. Wszystko za dzieciaka odbieramy intensywniej. Każda gierka to była ekscytująca przygoda, a nie "zaliczyć i jedziemy dalej". A niektóre tytuły są po prostu wyjątkowo dobre i ponadczasowe. Ja w siódemkę grałem raz, niedawno, więc powyższe "procesy" nie mogły zajść, a np. soundtrack do dziś za mną chodzi i poszczególne (a jest ich przecież w chu.j) melodie kojarzę momentalnie z daną planszą, postacią czy momentem rozgrywki.
  13. 100 GB wolnego miejsca na dysku, odpalam ściąganie, a tu komunikat, że muszę zwolnić miejsce xd. No ale kusi mnie sprawdzić, bo formuła BR jest nawet spoko, tylko te wszystkie cukierkowe, kolorowe gimbo inkarnacje mnie odrzucają (tak, Apex też).
  14. Mnie szczerze mówiąc niezbyt ruszył. Może w tym kontekście to nienajlepsze określenie, ale jako całość wydawał mi się trochę tani, ckliwy. Zdecydowanie Pianista i Lista Schindlera to top topów jeśli chodzi o tematykę. Polecam też Fałszerzy. Ja ostatnio widziałem: Tańczący z Wilkami: dobre kilka lat leżał i czekał, bo długość mnie mocno odstraszała (wersja reżyserska to prawie 4h), a też tematyka jakoś mocno nie motywowała do odpalenia, no ale jako, że to klasyka, którą "trzeba" znać, to się doczekał. No przyjemnie się oglądało i nawet się nie dłużyło, całkiem fajny rozwój relacji między obcymi sobie światami, no ale zarys fabuły to na dzisiejsze czasy już klisza. Tańczący zapoczątkował zapewne sporo tropów w filmach "indiańskich". Wrażenie robią zdjęcia, piękne i ładnie sfotografowane widoczki, wszystko naturalne i autentyczne. Lighthouse: nie będę się silił na ambitniejsze interpretacje i opisy wrażeń, bo żaden ze mnie mędrzec. Film bardzo klimatyczny i dziwny. Rewelacyjna gra Dafoe (Pattison na wysokim poziomie, ale trudno nie wypaść zauważalnie słabiej przy takim gigancie), za którym przepadam od dawna i obserwowanie go na ekranie to czysta frajda. Napięcie budowane nawet w prostych wymianach zdań jest mocarne. Wątki oniryczne/surrealistyczne to już akurat nie moja bajka, cieszy mnie, że nie było tego za dużo. Ciekawe doświadczenie, warte sprawdzenia. Ad Astra: nuuudy. Pretensjonalne filmidło z ładnymi widoczkami i sporymi głupotami w scenariuszu ( tym bardziej zauważalnymi, że mocno kontrastują z powagą całości i pozą na poważne sci-fi), ale największym grzechem jest właśnie brak zaangażowania widza. Ktoś powie, że "ej ale to nie miało być widowisko sci-fi, tylko kameralne studium relacji ojciec-syn". No fajnie, nie mam nic przeciwko, ale żeby to było zrobione dobrze i ciekawie. Tu mamy trochę suchej ekspozycji i narracji, mało emocjonujące wszystko jakieś takie zimne i zdystansowane. Taka atmosfera ma w sobie jakiś urok, a za parę scen mimo wszystko props, ale dla mnie mocny zawód (choć w sumie po premierze głosy były raczej umiarkowane). Polityka: w sumie nie był AŻ TAK tragiczny jak się spodziewałem (choć kusiło wyłączyć już na początku) i na nudne popołudnie z brakiem pomysłu, co by tu odpalić (tak wiem, z łatwością można by znaleźć 100 lepszych pomysłów) uszło w tłoku. Co prawda jest mocno rozwleczony i spokojnie uciąłbym z niego z 20-30 minut, bo po prostu męczy. O filmie powiedziano już wszystko i wszystkie obawy sprzed premiery się spełniły. To zwyczajne odegranie powszechnie znanych (z mocną inwencją twórczą/reinterpretacją scenarzystów) scenek i sytuacji z politycznych newsików ostatnich lat. Minimum inwencji i jakichś własnych obserwacji wprowadza rozdział z "prezesem", kończący się jednakże bardzo sztampowo. Aktorzy, mimo, że się starają, to często przeholowali, generalnie czuć na każdym kroku taniochę i tandetę. No jest to bardziej twór filmopodobny. Wartości w sumie brak.
  15. Nie czekam, bo w sumie to było pytanie retoryczne. Tylko po co teraz zgrywać obiektywny dystans, skoro sam złośliwie pisałeś o propagandzie eksików i jakoś dziwnym trafem zawsze chodzi o to, żeby zakpić tylko z Sony. A tak bardziej na temat: mnie takie "oddawanie" eksów trochę dziwi, choć rozumiem, że to czysty biznes. Gra swoje lata ma i teoretycznie cała jej wartość jako exa już się wyczerpała (raczej kto miał się przekonać do PS4, to się już przekonał), ale jestem z tych, może już staroświeckich, osób, dla których wartość i "tożsamość" sprzętu jest budowana właśnie dzięki takim tytułom. Między innymi dlatego właśnie polityka MS i to, co oferuje Xone spowodowała, że nigdy mnie do tego sprzętu nie ciągnęło i, jak można chyba wywnioskować z wyników sprzedaży, nie tylko mnie. A sam Horizon to dla mnie gra na 7 i nawet nie wiem, czy jakoś mocno będę go polecał znajomym blaszakowcom.
  16. NO ALE PRZECIEŻ KLAPY!!! W świetle tego co proponujecie to jakie tematy zostałyby w dziale Xone ?
  17. Nowa płyta, stara jakość. Świetne w większości bity i taka sama jak zawsze, czyli męcząca mnie, nawijka. Modne granie na nostalgii za czasami, których przeciętny słuchacz składu pewnie nawet nie pamięta, ale nie będę kłamał, jakiś klimat jest. Różnica w stosunku do wcześniej twórczości taka, że zamiast setnej opowieści o ćpaniu i miejskim życiu dostajemy ckliwe historyjki "z dzieciństwa". Przesłuchałem raz dla zasady i do kilku kawałków chwilę będę wracać ze względu na muzykę. No ale jak na obecną scenę to i tak jest kilka level wyżej od normy.
  18. Nie ze wszystkim się zgodzę, ale to, że za parę lat nie będę ze szczególnym rozrzewnieniem wspominać obecnej generacji, to na pewno. Zostało mi trochę mocnych tytułów do zaliczenia, ale znam siebie i rynek na tyle, że wiem, że szczęka mi raczej już nie opadnie. Trochę kwestia wieku, trochę branży. Na dodatek ten podział AAA/indyk zupełnie mi nie pasuje. Z jednej strony mam 100 tytułów, które teoretycznie, po przeczytaniu krótkiego opisu chętnie bym sprawdził, ale często okazują się średniakam (Ancestors chociażby), którym prawdopodobnie właśnie ten brak budżetu i ludzi zaszkodził, z drugiej generyczne w większości blockbustery. No i ten okropny trend na open worldy, niech to się już kończy.
  19. Okładka wreszcie naprawdę ładna. Co do treści, to jeszcze nie skończyłem numeru, ale ogólne odczucia są takie, że w tym numerze wyjątkowo dużo materiału niezbyt mnie interesującego i, co gorsza, mało gierkowego. Mam też delikatny, nazwijmy to, zarzut, który tyczy się nie tylko tego numeru. Otóż coraz częściej mam wrażenie, że artykuły dotyczące spraw retro albo historycznych w dużym stopniu polegają na chronologicznym jechaniu datami, wydarzeniami i tytułami. Ot, w tym miesiącu tekst o polygonowej rewolucji, z którym wiązałem duże "nadzieje". W praktyce dosyć suche wymienianie kolejnych kamieni milowych itd. Więcej "serca", więcej osobistych refleksji, a nawet więcej materiałów graficznych (niekoniecznie artworków).
  20. Z tych co jadłem to zdecydowanie "Pod 13" na Kazimierzu. Raczej trzymałbym się z dala od Floriańskiej i innych odnóg Rynku.
  21. No jeszcze tego brakowało, żeby nie był opcjonalny xd. Cutscenki w grze też mogę skipować, co nie zmienia faktu, że jednak chcę poznać pełną wizję danego świata, więc jeśli są słabe i rozwleczone (hi MGS4 i DS) to zasługują na krytykę.
  22. Dobrze, że książki nie dołączyli i nie kazali czytać po rozdziale co godzinkę gry, bo by gracze polegli. Jak dla mnie eksperyment mijający się z celem. W grach cenię co innego, w filmach/serialach co innego. Dlatego też takie dziwactwa są u mnie z góry przekreślone.
  23. Od kiedy to trzeba być dobrym w gierki, żeby zaliczyć "całą" Automatę xd? Przecież z odpowiednimi chipami to jest samograj. Dobra teraz widzę, co napisał Rozi, no przebieganie gry z elementami rpg z reguły nie kończy się dobrze w kontekście naszych możliwości bojowych, ale akurat w N:A braki w levelu nadrabia się cierpliwością w bieganiu i trzymaniu spustu (kłania się "wybitny" sidequest z "mistrzem sztuk walki" na dachu budynku, zerowe wyzwanie dla umiejętności, duże dla cierpliwości). Nie chcę silić się na złośliwości i pisać, że "też się zastanawiam", więc ujmę to klasycznie: różne są gusta. Myślę, że duże znaczenie ma tu "inność" w stosunku do typowych mainstreamowych gierek, "japońskość", szeroko pojęte dziwactwo, oryginalne patenty i warstwa artystyczna. Mimo, że doceniam poszczególne elementy, jako całość dla mnie też gra okazała się tylko dobra, daleka od arcydzieła, na jakie ją niektórzy wykreowali, nie odbierając oczywiście nikomu prawa do subiektywnej oceny Niera w taki sposób (szkoda tylko, że fanbase tej gry jest jednym z najbardziej, z braku lepszego określenie, buldu.piących w reakcji na krytykę ukochanego dzieła). Faktem jest, że demko nie jest zbytnio reprezentatywne i oderwane od całości też by mnie zniechęciło do dalszej zabawy. Aha, nie dopłacaj do GOTY, nie warto.
  24. Nie grałem, ale to nie jest tak, że ta nowa gra Obsidianu to właśnie same znane elementy, tylko ubrane w nowe szaty i IP? No i nie wierzcie tak w to bajdurzenie o niesamowitych kosztach produkcji w związku z rozwojem konsol. Marketing: owszem. Ale nadal (czego przykładem jest pełno tzw. indyków) można zrobić gierkę w kilka-kilkanaście osób. Gotowe assety, narzędzia, silniki, często za stosunkowo niewielkie (albo wręcz żadne) pieniądze.
  25. A widzisz różnicę między "można mieć uzasadnione obawy", a "mam info" ? No i ciekaw jestem, jakie obawy dotyczące fetch questów mogło rozwiać demo, które oddaje prawie 1:1 całkowicie liniowy fragment oryginalnej gry lol. Jak to co? Poznasz rodziców Jessie Myślę, że fani byli naprawdę ciekawi backgroundu tej jakże ważnej w FF VII postaci.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...