Treść opublikowana przez kotlet_schabowy
-
własnie ukonczyłem...
Oj nahajpował swego czasu Hiv na Jaka II, wystawiając bodajże 10- (czym tam 9+ z odpowiednią adnotacją, bo PE wtedy "bało się" dawać dyszek). Rok 2003, co za wspaniały czas dla PS2. Osobiście ominąłem wtedy Jaka, bo byłem team R&C, a powód (poza tym, że Ratchety to wspaniałe gierki) był dosyć prozaiczny: grałem na oryginałach, nie przelewało się, i strasznie zwracałem uwagę na podawany w reckach czas gry, a Jaki były raczej krótkimi gierkami. Z punktu widzenia czasu wiem, że to było w sumie głupie, ale cóż. Do serii wróciłem od du.py strony w 2005, zaczynając właśnie od dwójeczki, której nie wspominam z jakimś mocnym rozrzewnieniem. Byłem raczej fanem bardziej cukierkowych klimatów w platformówkach, co zresztą się nie zmieniło, więc ten trochę na siłę cool i edgy klimat, będący ukłonem w stronę panujących trendów, nie do końca mnie przekonywał. Koniec końców, grało się super, a jakichś trudności szczerze mówiąc sobie nie przypominam. A moja historia z serią potoczyła się tak, że nadrobiłem rewelacyjną jedyneczkę, a trójka leży do dziś na kupce wstydu. I w jej przypadku też trochę odrzucająco zadziałały eksperymenty z settingiem, nacisk na pojazdy etc. ND trochę przekombinowało z tą serią jak dla mnie.
-
Następna generacja
No mi tam szczęka nie opadła. Na dodatek jak spojrzałem, jak (nie) reaguje podłoże, piasek, na ruch, to też jakoś tak od razu -10 do efektu.
-
Sekiro: Shadows Die Twice
Przeleciałem NG+ do momentu spotkania z Sową jak przez masełko, a teraz bęc, Emma+Isshin i kur.wa flashbacki z pierwszego walkthrough xd. Niech to się już skończy, ostatni raz dodaję sobie sam na własne życzenie cierpienia. To uczucie, gdy w pierwszym podejściu do bossa rozdupcasz go jak lamusa, potem wchodzi druga faza, gdzie nie idzie ci już tak dobrze, a potem zaczyna się zabawa i kilka razy nie możesz nawet pierwszego etapu zaliczyć. Nie wiem, co jest z tą grą, ale mam taką tezę, że podejście "z ulicy" z racji braku nerwówki i spinania się o techniki przeciwnika paradoksalnie często przynosi dobry rezultat.
- 3 919 odpowiedzi
-
- sekiro
- shadows die twice
- fromsoftware
- ps4
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
PSX Extreme 273
Poniekąd się zgadzam. Co prawda nie wadzi mi "pretensjonalność" (lubię jego styl, zresztą w tekstach poza Regionem Filmowym też wypada bardzo dobrze), ale, o czym kiedyś już wspominałem, dobór filmów do działu. Regularnie jakieś przeciętniaki albo popcorniaki ze średnią ocen (jego, nie jakichś agregatów z du.py) w okolicach 6/10. No i ciągle ten Netflix. Nawiążę tu do Myszaqa, który swego czasu prowadząc Region potrafił zachęcić do filmu, którego pewnie sam z siebie bym nie sprawdził. Takie twory, jak Telefon, Inni, Kandydat do dziś kojarzę z tamtą rubryką. Oczywiście czasy się zmieniły i w dobie internetu i potężnej machiny marketingowej ciężko już ominąć coś, co złapało choć trochę fejmu, ale myślę, że mimo wszystko siedząc w temacie można by co miesiąc wygrzebać jakieś perełki.
-
Tony Hawk's Pro Skater 1 + 2
W sumie meh. Może dlatego, że te gry się na tyle dobrze zestarzały, że całkiem niedawno sobie je odpaliłem na szaraku i grałem bez zgrzytu. Graficzka, framerate i jakieś bonusy pewnie zrobią jakąś robotę, ale nie wierzę, że fizyka będzie oddana tak, żeby czuł ten feeling, który tak lubię (a praktycznie we wszystkich nowszych częściach było jakoś dziwnie pod tym względem, "pływanie" na desce). I żeby nie było, przegrałem w obie (oczywiście z naciskiem na niezaprzeczalnie najlepszą dwójkę) multum godzin, nie mówiąc o całej otoczce, zajawce na desce za małolata itd. Także nostalgia jest potężna, ale mimo wszystko z dystansem.
-
własnie ukonczyłem...
Sekiro: Shadows Die Twice W sumie nie "właśnie", bo już ponad tydzień temu, i nie do końca "ukończyłem", bo gram nadal i chcę zaliczyć inny ending. Trochę wrażeń i wylewanych na bieżąco żalów wrzucałem w temacie dedykowanym, więc tu postaram się dosyć ogólnie. Przede wszystkim to pierwsze gierka od From, którą zaliczyłem, w przypadku Soulsów i BB rezygnowałem jakoś po godzinie. Tutaj przyciągnął mnie przede wszystkim klimat, dobiegające z niektórych stron opinie, że gierka ma w sobie ducha Tenchu, którą to serię za czasów PSX i PS2 uwielbiałem, no i zmiany w stosunku do poprzednich gier FS w samym gameplay'u. Mało brakowało, a i tę grę bym rzucił w kąt bez ukończenia, bo miałem dosyć mocny kryzys po paru godzinach i zrobiłem typowego rage quita. Trzon gry był jednak na tyle dobry, a starcia tak mocno wjeżdżające na ambicję, że wróciłem. I choć jeszcze wieeele razy miałem gry dość i sporo ku.rew poleciało (generalnie źle znoszę porażki i frustrujące momenty w grach), to całościowo nie żałuję, bo Sekiro to świetna gra, zdecydowanie wyróżniająca się na plus w tłumie typowych AAA ostatnich lat. Nie jest jednak bez wad, i to naprawdę znaczących. Dziś sobie pozwolę pojechać punktami, zaczynając od plusów: - wspomniany klimat, setting, całe założenie, że kierujemy shinobi, a dużo gameplay'u to działanie w ukryciu. Żaden ze mnie weaboo, ale jednak katany, shurikeny, muzyka, japoński dubbing uruchomiły we mnie trochę tego nerda sprzed -nastu lat. Na dodatek graficznie jest naprawdę ładnie, a momentami pięknie (niekoniecznie czysto techniczne, bo chociażby framerat moocno kuleje, ale od strony artystycznej i designerskiej jest tip top); - system walki. No to jest rewelacja. Jak to ktoś gdzieś ładnie określił, prawdziwa szermierka. Kiedy opanujemy (albo przynajmniej nie będziemy już całkowitymi noobami) kilka kluczowych technik i mechanik, to tak naprawdę reszta gadżetów staje się tłem, a walka sprawia dużą przyjemność. Ten dźwięk klingi, efekty towarzyszące, mięsiste cięcia, bajka. Najlepiej siadły starcia typowo 1 vs 1, bez zbędnego pie.rdolenia ze strony przeciwnika w postaci jakiejś magii czy dziwnych sztuczek. Dwóch kozaków z bronią białą, blok, kontra, unik; - design leveli, system progresji i ogólne wędrowanie i odkrywanie świata. Mamy sporo wolności (w zasadzie mając dany punkt fabuły do odhaczenia w pewnym momencie możemy sobie wybrać dowolną z trzech ścieżek/lokacji i bawić się po swojemu). Nie przytłacza nas jednak przesadna wielkość czy otwartość świata, jest odpowiednio skondensowany, i dobrze; - replayability: grę od razu po skończeniu miałem ochotę odpalić od razu. Co prawda patent z kilkoma zakończeniami (a właściwie sposobami, dzięki którym można je uzyskać) jest trochę tanio rozwiązany i bierze nas z zaskoczenia (gdybym przy pierwszym przejściu wybrał w pewnym momencie fabuły nie tą odpowiedź, co "trzeba" i w rezultacie stracił 1/3 gry, to bym się troszkę wku.rwił), ale sam motyw sprawdzenia się ze swoją obecną wiedzą i skillem z wrogami, którzy za pierwszym razem mocno napsuli nam krwi, jest zachęcający do zabawy. Co mi nie zagrało: - gra jest frustrująco trudna. Pisząc "frustrująco" mam na myśli szereg zagrywek, które są zwyczajnie złośliwym psuciem graczowi życia. Nie chcę się powtarzać, ale wspomnę tylko o utracie części expa i kasy, przebieganie czasem sporych kawałków lokacji, żeby powtórzyć walkę, loadingi, cutscenki, ale przede wszystkim fundamentalne założenie walki - musisz zginąć, żeby się nauczyć. Ja wiem, że to jest właśnie idea gier FS, ale nie do końca to kupuję. Tym bardziej, że nie mamy tu znanej chociażby z Cupheada czy Hotline Miami, natychmiastowości powtórki, która rekompensowałaby złość z porażki, ale też zapewniała pozostanie "w transie", nie wytrącała z flow. Generalnie wiele razy miałem zwyczajnie uczucie marnowania własnego czasu, a nie jestem już gimbem, który podchodzi do tego bezrefleksyjnie. Gra wg różnych źródeł zajmuje jakieś 30-40 h. Cóż, powiem tylko tyle, że zdarzało się spędzić 2-3 h na powtarzaniu jednej i tej samej walki, czyli de facto stojąc w miejscu. Ostatni boss to były trzy podejścia po ok 2h xd. Ja wiem, że FS jest darzone kultem i dla ich wyznawców takie gorzkie żale nowego w temacie mogą się wydawać śmieszne, ale to nadal gra wideo. We mnie wyzwalała na tyle dużo negatywnych emocji, że nieraz kwestionowałem sens takiej "zabawy". Oczywiście nagrodą za wytrwałość była ta słynna satysfakcja (dawno nie spotykana w takim natężeniu w innych grach), ale trzeba tu sobie zrobić rachunek zysków i strat. Jak na moje to NG+ reprezentuje poziom trudności, który byłby w sam raz za pierwszym razem. Brak tu też solidnego tutoriala i wprowadzenia w poszczególne zasady tego świata. O pewnych mechanikach diametralnie zmieniających zabawę dowiadywałem się po X godzinach gry (np. z planszy na ekranie ładowania xd); - pełno niepotrzebnych/nieefektywnych w walce gadżetów. Cała idea protezy (pomijając świetną, choć często działającą dosyć losowo i zwyczajnie źle, linkę) to sztuka dla sztuki, przez całą grę regularnie używałem dosłownie jednego "rozszerzenia" (zresztą to samo tyczy się cukierków-potionów). Gra stawia na skuteczne, konkretne działania w celu zwycięstwa, wszelkie dodatki są formą rozproszenia, na dodatek mocno ryzykowną w użyciu; - kamera. Gra słynie z dotkliwego karania gracza za błędy, jednakże notorycznie byłem karany za nie swoje przewinienia. W ciaśniejszych pomieszczeniach (a niekiedy takie areny są wymuszone) nie da się normalnie walczyć. Lockowanie wroga często głupieje; - drobniejsze glitche. O ile normalnie można na to przymknąć oko, tak w takiej grze jakaś zagrywka nie fair ze strony systemu, szczególnie w trakcie walki na skraju naszej wytrzymałości, może zadecydować o losie pada. Podsumowując: gierka świetna, ale chyba nie powtórzyłbym z pełną świadomością takiego doświadczenia. Trzon gameplay'u wyszedł wybornie i tym bardziej szkoda by go było ominąć. Tak czy siak gra na pewno jest warta sprawdzenia nawet przez ludzi, których raczej nie ciągnie do gier From, albo tak jak ja, odbili się od nich. Jest na tyle od nich inna, ale zachowuje (tak mi się wydaje) pewne podstawy ich game designu. Tutaj sobie piszemy na FPE, gdzie sami hardkorowcy (xd), ale mam sporo znajomych, którzy nie są żadnymi casualami, ale nie mógłbym im z czystym sumieniem gierki polecić, bo wiem, że zwyczajnie by ją odłożyli szybko na półkę. Choć oceny i nagrody dla Sekiro w branżowym światku są raczej zasłużone, tak trochę mnie dziwią. Dużo można stracić odpuszczając, ale powtórzę coś, co pisałem gdzie indziej: jak dla mnie idealny poziom trudności walk z bossami i sub-bossami (bo to oni są tu największym kłopotem, a starcia te stanowią w sumie trzon rozgrywki) byłby tak 20-30 % niższy, niż dostaliśmy.
-
Yakuza Kiwami
Doszedłem do starcia z Majimą na "sali" do baseballa i po raz pierwszy mam trudności, żeby kogoś pokonać. Albo pomijam jakiś ważny element systemu walki, albo serio jest on tak zje.bany. W momencie, jak gość świeci się na dany kolor i regeneruje sobie energię, mam możliwość mu jakoś przeszkodzić? Chu.j ma takie kombo, że jak siądzie pierwszy cios, to jestem w du.pie i mam wrażenie, że czasem tylko losowo uda mi się zrobić dasha/blok w trakcie. Ogólnie gierka prostacka, a tu nagle mam problemy jak w Sekiro i muszę się uczyć kombinacji bossa xd. Już pomijam rozwiązanie, które było archaiczne już w momencie premiery oryginału, czyli manualne save'y. Lekkie zdziwko, jak odechciało mi się walczyć i stanąłem przed wyborem utraty progresu (bo ostatni save zrobiłem chu.j wie kiedy) albo powtarzania walki do upadłego. Odpada przy tym możliwość uzupełnienia ekwipunku. Generalnie jak na razie wrażenia są mocno negatywne.
-
Trening
Dopiero teraz odczytałem. Nie wiem, jak wyglądają, bo nie śledzę tego światka, ale ich zapewnienia o tym, co robią, co jedzą i w ogóle to brałbym mocno na dystans. No w każdym razie ja nie gdybałem, bo pisałem o sobie i o konkretnej sytuacji, czyli redukcji osoby na typowej masie z bycia lekko ulanym. Obstawiam, że ciężko znaleźć konkretnie taki sam przykład wśród nich. Czy zrzuciłbym fat napie.rdalając cuda wianki na drążku do porzygu i mając dobrą dietę? Na pewno. Czy mam ochotę tak robić, a efekt końcowy by mnie zadowolił? Na pewno nie. Zmuszam się w bólu, a robię to tak, że ćwiczę po prostu od razu po powrocie z pracy. Trening podzieliłem sobie tak, że zajmuje mi z 20-25 minut, ale cisnę codziennie. Jakbym miał w domu zrobić klasyczne fbw zajmujące ok. godzinę, to bym szybko tym rzucił w pierony. No ale ogólnie jest ciężko, szczególnie, że ostatnio źle sypiam. Odczuwam za to mocno na plus ilość czasu wolnego. Jednak siłka z dojazdem, pogadaniem z ludźmi, ogarnięciem się etc. trochę zajmowała.
-
Assassin's Creed Valhalla
Widzisz, niechcący dobrze ująłeś cały problem AC. Mimo, że taki Horizon czy DG to "ubi gierki", też mają multum znaczników, wielkie światy, taką sobie fabułę i sporo schematów, to jednak w te złe exy Sony chce się grać, historie angażują, a całość po prostu wciąga. AC (a mówię to będąc stosunkowo świeżo po "genialnym" jak napisał ktoś na poprzedniej stronie, Origins) zawsze miało do zaoferowania tylko ładny świat, ale po paru-parunastu godzinach kompletnie nie chciało się w nim bawić. Jest serią nijaką, mdłą, nie ma charakteru. Jak każda rzecz, która ma być dla każdego, jest jednocześnie dla nikogo. No trzeba mieć talent, żeby 13 lat nie umieć zrobić wciągającego sandboxa. Ale sprzedaż się zgadza, to w sumie chu.j
-
Sekiro: Shadows Die Twice
No jest tu kilka takich momentów. Cała lokacja-droga do klasztoru Senpou to chyba mój ulubiony fragment gry. Ashina, ten lekko padający śnieg i spokojna muzyka w tle po wykoszeniu wszystkich lamusów, coś pięknego. Szkoda, że mimo wszystko takich momentów "przygodowych" ze spokojnym zwiedzaniem i koszeniem stosunkowo lajtowych przeciwników jest w sumie niewiele. Ja jednak skusiłem się na NG+ i zamierzam sobie zrobić Shura Ending, po czym raczej odstawię gierkę, bo za platynę brać się nie zamierzam. Na razie lecę na kozaka, ale i tak zdarzyły się momenty, że musiałem się zrespić xd. No i Genichiro w prologu i tak mi doje.bał, ehh.
- 3 919 odpowiedzi
-
- sekiro
- shadows die twice
- fromsoftware
- ps4
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
OPSM, mimo, że miałem tylko kilka numerów (wiadomo, cena), to było moje wprowadzenie w świat PSXa i za to zawsze będą w moim serduszku. W sumie zwisało mi, że to tłumaczone teksty (za dzieciaka zresztą długo o tym nie wiedziałem) czy tam grzeczne/kupione recki. To były wrota to innego wymiaru. No i demka, wiadomo. Ale nie było nigdy jak z CDA: 150 stron, na które większość miała wyje.bane, bo liczył się pełniak. Tam było naprawdę sporo fajnych, ekskluzywnych (z racji "oficjalności") materiałów, a szata graficzna broni się do dziś (ale screeny często wołały o pomstę do nieba, i rozdziałka PSXa nie jest tu wytłumaczeniem). No profeska. Zabawne, że konsekwentnie wpychali do magazynu hasło "klon Dooma" na każdą strzelankę FPP. Gatunek: klon dooma xd.
-
własnie ukonczyłem...
Zaliczyłem MGR z 6 lat temu i jedyne, co z tego soundtracku pamiętam, to że mi się nie podobał. A i że Figaro jakoś emocjonalnie reagował na jego krytykę xd. A ja, bez złośliwości, bo Rising to fajna giereczka, powiem, że z "prawdziwym" klimatem MGSa ma tyle wspólnego, co nowe Terminatory z klasykami Camerona. Wiadomo, Raiden, Sunny, MG Ray, jakiś tam lekki zapaszek uniwersum w tle, ale w praktyce nie jest to żaden sensowny rozwój świata, który poznaliśmy u Kojimy, ot fetyszyzacja Raidena-cyborga, mechów i innych super-duper motywów.
-
Gra się zacina w jednym miejscu
Jak sprawdzane na dwóch konsolach to obstawiałbym jednak winę po stronie płyty (uszkodzenie). Raczej małe prawdopodobieństwo, żeby dwa różne sprzęty miały dokładnie ten sam problem z laserem (choć istnieje).
-
Sekiro: Shadows Die Twice
Ja się będę powtarzał, ale dla mnie jego trudność to bardziej kwestia kilku etapów walki. Jeśli miałbym oceniać pod kątem czysto technicznym, upierdliwości i stosowanych ciosów, to dla mnie (poza Demonem) pierwsze miejsce zajmuje Sowa (walka w połowie gry). Poza nim najwięcej krwi napsuła mi chyba Pani Motyl (ale to początek gry, kwestia obcykania) i paru sub bossów (też kwestia skilla, po jednym z generałów miałem rage quita, mimo, że z perspektywy ukończonej gry to był lamus, o czym zresztą łatwo się przekonać gdy pod koniec mamy recykling). Mocno zwątpiłem przy Żyrafie w lokacji Twierdza, ale to był moment przełomowy: dzięki niemu faktycznie opanowałem system parrowania, mikiri i zbijania postury. To było olśnienie: przeskok między bieganiem, unikami i dostawaniem w du.pe po 30 sekundach, a szybkim rozwalaniem gościa jak szmatę praktycznie bez straty życia. Po wszystkim zmieniłem w ogóle nastawienie do gry: nie czekałem już z obawą na moment, że pojawi się kozak, od którego się odbiję, tylko nabrałem podejścia "na każdego jest sposób". Walki stawiają mocno na schemat, no tyle, że zanim się go nauczymy, to musimy zginąć, i to zazwyczaj nie jeden raz. Tu też wychodzi brak jasnego i dobrego wprowadzenia w tajniki. Jasne, są te pseudo tutoriale, jest Hanbei do potrenowania, ale nie udawajmy, że to wszystko jest czytelne i klarowne. Inna sprawa: jakoś w połowie gry (za sprawą informacji w czasie loadingu) dowiedziałem się, że trzymanie gardy obniża nasz poziom zbicia postury, i to naprawdę szybko obniża. A z tego co oglądałem na różnych filmikach na YT, to wiele osób tego nie robi, więc zakładam, że część z nich też nie wie xd.
- 3 919 odpowiedzi
-
-
- 1
-
-
- sekiro
- shadows die twice
- fromsoftware
- ps4
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Sekiro: Shadows Die Twice
No i poszło. Tak jak piszesz, dwie rundy skillowo, kolejne dwie bieganie i dziabanie. Tyle, że robiłem tak samo poprzednie kilka godzin i jakoś nie wychodziło xd. Ze dwa razy użyłem zgodnie z radą kolegi wyżej konfetti , bodajże raz cukierka Ako no i jedno dodatkowe wskrzeszenie (którego w rezultacie nie użyłem, ale dmuchałem na zimne, bo czułem, że to już "to"). Protezy nie ruszałem, nie było sensu, a symboli ducha też nie miałem (a co bym miał, to przez te X prób bym zużył). No jednak element farta musi być, cierpliwość i zachowanie spokoju też. Ogólnie o grze coś pewnie napiszę we "właśnie ukończyłem", teraz powiem tylko tyle, że dawno mnie żadna gierka tak nie wymęczyła czysto fizycznie i psychicznie. Satysfakcja po wszystkim duża, ale za dużym kosztem. Nie po to gram w gierki. Poziom trudności tak z 20-30% w dół i byłoby pięknie wyważone między frustracją a motywacją do walki. Ot, taki GoW na hardzie byłby tu dobrym wzorem. Po wszystkim wybiłem jeszcze dwie małpy i Demona Nienawiści (przyznam bez bicia, że to był jedyny raz kiedy scheesowałem, ale miałem dość, po parunastu próbach mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że jest gorszym przeciwnikiem, niż końcowy boss). Kusi NG+, ale raczej nie od razu. Potrzebuję detoksu w postaci czegoś lajtowego xd.
- 3 919 odpowiedzi
-
-
- 1
-
-
- sekiro
- shadows die twice
- fromsoftware
- ps4
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Sekiro: Shadows Die Twice
Spróbuję, myślałem, że to pomaga tylko na Bezgłowych i im podobne towarzystwo.
- 3 919 odpowiedzi
-
- sekiro
- shadows die twice
- fromsoftware
- ps4
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Sekiro: Shadows Die Twice
Teoretycznie (w i praktyce, jak ktoś ma skilla) tak jest, ale jak dobrze by nie szło, to mimo wszystko trochę czasu na całość tracisz, więc wpadka na koniec i dostajesz korby. Dwie pierwsze fazy: zgoda, można je obcykać. Powiedziałbym wręcz, że druga runda to modelowy przykład walki z bossem, jaka idealnie mi pasuje. W fazie 3-4 zaczyna się jak dla mnie za duży element chaosu i losowości. Próbowałem skillowej walki na kontry, próbowałem latania po planszy i "dziabania" i sam już nie wiem, co lepsze. Na filmikach YT "Sekiro bosses no dmg parry only" wszystko wygląda ślicznie i ładnie, w praktyce jeden mały błąd, dam przeciwnikowi trochę odpocząć i odbudowuje mu się postawa, ergo wszystko trwa dłużej. Ja już mam dość, dziś wracam na tarczy. Chyba ostatnio się tak wymęczyłem prawie 15 lat temu z Aresem z GoWa na poziomie trudności God (walka z "klonami", pozdro dla kumatych). Ten sam casus: kilka faz, początek mam już obcykany na perfekt, niby wiem co i jak, ale zawsze w końcówce jakiś je.bany błąd niweczył plan i jedziemy od nowa. Co więcej, tam nie można było przerywać cut scenek xd. No taka dygresja.
- 3 919 odpowiedzi
-
-
- 1
-
-
- sekiro
- shadows die twice
- fromsoftware
- ps4
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
NieR: Automata
Z ogólną oceną i większością zarzutów mogę się zgodzić, z tą różnicą, że dla mnie np. hackowanie było lepszą zabawą, niż strzelanie "samolocikiem", tragedia, szczególnie w tak częstych i dużych dawkach. A przez brak jakiegokolwiek wyzwania na normalu (za to hard skrajnie karzący gracza) wkrada się tu po prostu nuda.
-
Death Stranding
No niestety, też się już chyba powtarzam, ale Hideo odleciał. W MGS4 były pierwsze poważne symptomy. Peace Walker to już mocna grafomania i plucie na lore serii. Piątka fabularnie i narracyjnie to po prostu chu.jnia, z niszczącym jak dla mnie cały sens historii główny twistem (który jest typowym do bólu kojimizmem, sztuką dla sztuki, czymś, co sobie upier.dolił w głowie i próbował to nadmuchać do poziomu objawienia). DS jest wg mnie finałem tej drogi, ostatecznym dowodem, że facet wcale nie nadaje się do opowiadania dobrej historii i pokazania jej w ciekawy sposób. Nudy, ekspozycja, papierowe postacie z kijem w tyłku, dziwactwa do potęgi. Postać Maddsa i Higgs to jedyne w miarę jasne punkty.
-
Sekiro: Shadows Die Twice
Nie ma to jak w ostatniej fazie walki z ostatnim bossem, będąc na skraju śmierci postawić wszystko na jedną kartę i zużyć figurki Jizo (dodatkowe odrodzenie), po czym zostać zaje.banym dosłownie parę ciosów przed zwycięstwem. Jednak to kopiowanie save na usb to nie taki zły pomysł xD Na dodatek nie mogę tego szajsu nigdzie odkupić, bo, jak się okazuje, specjalne towary u handlarza miałbym tylko po wykonaniu side questa. No i skończę grę mając kilkanaście tysięcy senów w sakwach, bo i tak nie było za bardzo ich na co wydawać. Co do samej walki, to jest baardzo męcząca, ale nie nazwałbym ją trudną w takim Sekirowym znaczeniu. Po prostu z uwagi na 4 fazy, trzeba mocno uważać i gospodarować tykwami, a całość po prostu długo trwa, więc frustracja, kiedy dostaje się po du.pie w 3 albo 4 fazie jest potężna. Powtórek już miałem od chu.ja, z czego, tak jak wyżej opisałem, raz byłem od krok od zakończenia tej męki.
- 3 919 odpowiedzi
-
-
- 2
-
-
- sekiro
- shadows die twice
- fromsoftware
- ps4
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Days Gone
Nieuzbrojoną kobietę, także tutaj sprzeczności brak.
-
Better Call Saul
Fakt, że nie ma tutaj jakichś rewelacji a po finale musiałem dosłownie sprawdzić, czy sezon ma tylko 10 odcinków, bo zostawił z mocnym niedosytem (wątek Hamlina i "zimnej" Kim straaasznie naciągany i mehowy), ale z drugiej strony to nadal BCS. Kocham ten serial równie mocno, co BB, jak nie mocniej i po prostu chłonę każdy odcinek i ten klimat. Odcinek na pustyni na pewno pretenduje do jednego z lepszych w całej serii. Lalo niby początkowo sprawiał wrażenie typowego latynoskiego bad guy'a, a jednak charyzmy i umiejętności budowania mocno niepokojącej atmosfery (a przy tym pewnej paradoksalnej sympatii) nie da się mu odmówić, w czym oczywiście duża zasługa aktora wcielającego się w jego postać. Jeden z plusów sezonu, o dziwo.
-
własnie ukonczyłem...
Podpisuje się w zasadzie pod wszystkim. Też naczytałem się takich se opinii i narzekania na batmobil, a gra okazała się świetna, a śmiganie "autem" bardzo fajnie rozwiązane gameplay'owo (poza wspomnianym, absurdalnym obłożeniem pada, też do końca mi się yebało). Co prawda mnie znajdźki szybko odrzuciły (milion pytajników, podziękuję), ale inne poboczne zadania nawet wciągnęły. No i gra wygląda do dziś fenomenalnie. Ja chyba nawet postawiłbym ją nad AC.
-
Sekiro: Shadows Die Twice
Nawet nie wiem, co to za sposób, więc nie xd. Zresztą przechodzę grę praktycznie na ślepo, po swojemu, nie szukając jakichś dziwnych rozwiązań (czasem zapytam o radę kumpla z RL, ale w miarę możliwości bez prowadzenia za rękę). Ma to też taki efekt, że zdarza mi się ominąć coś, co jest podstawowym, wcześnie dostępnym gadżetem (nadal nie mam toporka xd ale chyba go w końcu wygoogluję), albo gram trochę od du.py strony (wyczyściłem całą świątynię Senpou, wioskę Mibu i większość Zatopionej Doliny, zanim fabuła mnie tam posłała po kluczowe itemy, ale za to później miałem podpakowaną postać do walki na "dachu"). Ale w sumie taka wolność ma swój urok. Wczoraj zaliczyłem sesyjkę 7h, złapałem dobre flow. Małpa, której, ze względu na bycie wręcz symbolem tej gry, trochę się obawiałem, okazała się stosunkowo prosta. Dziś dał mi popalić chyba najwięcej powtórek ze wszystkich dotychczasowych starć. Kilka z nich tylko przez utknięcie przy yebanych drzwiach, gdzie kamera całkowicie odmawiała współpracy.
- 3 919 odpowiedzi
-
-
- 2
-
-
- sekiro
- shadows die twice
- fromsoftware
- ps4
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Sekiro: Shadows Die Twice
Te skille były jednymi z pierwszych, które wziąłem, fakt, ratują czasem du.pę. Taktycznie wolę pocisnąć jakiegoś mobka i doładować pasek zdrowia, zamiast wyrywać się z flow i napić z tykwy. Z drugiej strony, niedawno wtopiłem 6 skill pointów w umiejętność, o której już wiem, że nigdy jej nie będę używał, i takich skillów jest niestety sporo. Co do używek, to ostatnio rozje.bałem Wodną Rin po 3 browarach: nie ten kaliber co Wiolku, ale da się xd.
- 3 919 odpowiedzi
-
-
- 1
-
-
- sekiro
- shadows die twice
- fromsoftware
- ps4
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: