-
Postów
4 238 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez kotlet_schabowy
-
Mass Effect 2: zdecydowanie na pierwszym miejscu, zresztą mógłbym tu całą trylogię pod jednym punktem wcisnąć (jedynkę zaliczyłem w 2010). Dla mnie definicja poprzedniej generacji, a do tej pory żaden wirtualny świat nie wciągnął mnie w aż takim stopniu. Jako, że ciężko mi nazbierać 10 pozycji, to zaliczmy tu też trójkę. edit powyższe dwa to nie ostatnia dekada, więc powiedzmy, że nie liczymy. GTA IV i V: wrzucam na jednym miejscu, choć piątkę stawiam dużo wyżej od czwórki. Jednak ciężko nie oddać poprzedniczce tego, że w 2008 to był mocny skok do przodu w temacie sandboxów, powiew faktycznie nowej generacji no i do dziś w niektórych aspektach trzyma się lepiej, niż kontynuacja. Wolfenstein: TNO: przykład na to, że można połączyć "bezmózgą" sieczkę z czymś głębszym, zrobić wciągającego singla na paręnaście godzin i zainteresować gracza scenkami i fabułą jak za dawnych czasów. Gameplay'owo czysty fun, ale bez całej otoczki, poje.banych patentów i ogólnej przesady to nie byłoby to samo (i dlatego np. taki Doom w ogóle mnie nie jara). Deus Ex: Human Revolution: znowu to, co cenię chyba najbardziej w "poważnych" gierkach: świetnie zbudowany, przekonujący świat, wciągający wątek (choć sama fabuła wcale nie najwyższych lotów), szeroko pojęty klimat (w którego budowaniu wielką rolę odgrywa piękny soundtrack). Kolejna cześć to typowy do bólu sequel, o którym raczej nie będę pamiętał, ale HR to była dla mnie bomba. Uncharted 4: trochę naciągana pozycja na liście, bo w sumie żadna gra z serii nie była dla mnie jakimś objawieniem, ot świetne przygody, dopracowane (przede wszystkim pod względem technicznym) w każdym calu, gdzie w sumie ciężko się doczepić do czegoś konkretnego (o ile ktoś nie ma z założenia złego nastawienia do stylu serii), ale tak jak wspomniałem, nie są to gamechangery, do których będę wracał. Mimo wszystko, za całokształt, na listę wskakuje najlepsza, obok dwójki, część serii i mój pierwszy tytuł na PS4, na dzień dobry pokazujący moc generacji. God of War (2018). W ostatniej dekadzie ukazała się też trójka, ale była ona dla mnie sporym zawodem, szczególnie po tym, co pokazały dwie części na PS2. GoW na PS4 to przede wszystkim świetna narracja (i poniekąd przełomowy patent z "jednym ujęciem") i wspaniała oprawa, połączone z bardzo dobrym, satysfakcjonującym systemem walki. Ma swoje wady, i to nie drobne, a tuż po skończeniu sam byłem pierwszy do stawiania zarzutów. Jednak z perspektywy czasu widzę, jak mocny to tytuł i jak wyróżnia się na tle innych gier, które zaliczyłem do tej pory na obecnej generacji. Ma "to coś" i tyle. Cuphead: za uzależniający gameplay i niesamowitą, przełomową oprawę, za którą studio powinno być wychwalane przez lata. Jak widać moje top dekady to, mimo, że od 2013 mamy nowe konsole, praktycznie tylko poprzednia generacja. Co więcej, edytowałem posta, bo z rozpędu wrzuciłem kilka gier z poprzedniej dekady, a bez nich w ogóle ciężko mi uzbierać dziesiątkę. Zostawiam w takim razie tak jak jest, nie będę dopisywać na siłę. Jedna sprawa, że nie sprawdziłem jeszcze paru kozaków (Wiesiek 3 i RDR2 mogą trochę namieszać, po DS nie oczekuję cudów, ale też muszę nadrobić), co nie zmienia faktu, że to nie przypadek. Prawdziwych opadów szczęki i gier, które za wiele lat będę wspominał jako kamienie milowe, było jak dla mnie na tej generacji po prostu niewiele.
-
Ten Nemesis No ale moja ulubiona część, to jestem ciekaw, co tam pokażą.
-
Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Fuji temat w Metal Gear Solid
Tak: zlewaj jakieś ranki, expienie bazy i żołnierzy etc. -
Gwiezdne Wojny, Epizod 9 - Skywalker Odrodzenie ( XDDDDDDD)
kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Frantik temat w Region Filmowy
Zero emocji, raczej odczuwalny cynizm w graniu na nostalgii i fałsz (szczególnie patrząc na bohaterów nowej trylogii). Taki montaż może by mnie ruszył przed EVII, kiedy faktycznie jakaś tam atmosfera dużego wydarzenia się udzielała, no i nie wiedzieliśmy jeszcze, czym okażą się nowe epizody xd. -
Ty no fajnie sobie coś dopowiedziałeś, tylko nie bardzo wiem do czego się to odnosi, bo raczej nie do trwającej dyskusji. Śmiem twierdzić, że zdrowe nawyki w diecie i trybie życia (zdroworozsądkowo, nie z przesadną gorliwością neofity) miałem wprowadzone przed Tobą, ale nie lubię robić z tego jakiegoś big dealu. A idealnie od linijki żyć się nie da. Trudno się nie zgodzić, ale z drugiej strony zawsze w takich momentach ciśnie się na usta, że możesz wpaść pod auto będąc najzdrowszym człowiekiem na Ziemi, z drugiej strony menel alkoholik i nikotynista pożyje 80 lat bez większych problemów zdrowotnych. Ale wiadomo, lepiej dbać o siebie, szkoda, że to też w dużym stopniu zależy od majętności. Ja jestem zdania (też podpartego badaniami naukowymi, które lubicie), że jednym z największych niszczycieli naszego zdrowia fizycznego i psychicznego jest praca zawodowa, przynajmniej w tej klasycznej formie 8h dziennie, 26 dni urlopu rocznie. Szczególnie w Polsce, na etacie i z naszą "higieną" pracy. I ci wszyscy multisportowcy z dietą pudełkową mogą sobie pilnować posiłków, uprawiać sporty i żreć witaminy, co nie zmienia faktu, że od ciągłych stresów, targetów, chu.jowego szefa, toksycznych współpracowników czy zwyczajnego, mniej lub bardziej świadomego, poczucia presji (kredycik, anyone?) robią sobie na tyle dużą krzywdę, że popołudniowa drzemka to byłby ich najmniejszy problem. Dlatego moim celem nie jest bogactwo kosztem życia, ale spokojne życie bez spiny. A jak to osiągnąć, to inny temat.
-
Aha czyli wspomagasz się ww. napojami, ale uzasadniasz swoją energię zupełnie innymi czynnikami.
-
Polski rap ktory starzeje sie najszybciej
kotlet_schabowy odpowiedział(a) na michal temat w HHC - HaIPe HaOPe Crew
Polskie dinozaury się zestarzały, bo w chwili nagrywania byli najczęściej po prostu słabi lirycznie/technicznie. Podkłady często stały (kwestia gustu oczywiście) na wyższym poziomie, niż teraz, no chyba, że mówimy o jakichś bitach robionych na FL czy amidze. O masteringu nie wspominam, bo to inna sprawa. Ale pozostaje kwestia sentymentu, więc ja do takiego Eldoki (który i tak nie był aż tak kwadratowy jak na tamte czasy) zawsze chętnie wrócę bez zgrzytania zębami. Choć sentyment też ma swoje granice, bo z wiekiem pewne mądrości życiowe wypowiadane z ust ówczesnych 20 latków brzmią dosyć śmiesznie. Co do Pejowca, to śmiem twierdzić, że jego target pozostał ten sam, tylko dorasta (wiekowo) razem z nim. Dlatego też mimo praktycznie zerowego progressu, nadal jego twórczość ma jako takie wzięcie. Po prostu ci, co mieli 15 lat jak wyszło Na Legalu, teraz mają >30 i do szczęścia im wystarczy "kolejny raz to samo". Zresztą ogólnie jestem zdania, że z rapu "z przekazem" się wyrasta, natomiast ten robiony dla zabawy i wartości czysto muzycznej ma to do siebie, że szybko się nudzi i zazwyczaj jest robiony pod kątem obecnych trendów. Dlatego od paru lat już bardziej śledzę newsy i okazyjnie przesłucham nową płytę kogoś z dawnych kotów (by, najczęściej, być nią zawiedziony), bo po prostu uważam, że nie ma czego słuchać. Dobra, można odpalić "na bekę" Belmondziaka czy "dla bitu" Hewrę, no ale jaką to ma wartość pozamuzyczną i memową? (inb4 "beka z szukania wartości w PL rapie). Dlatego też, abstrahując od jego "prawdziwości", taki Sokół, mimo niezmiennej od 1999 techniki, potrafi mnie jeszcze zainteresować jakąś trafną obserwacją czy błyskotliwym wersem i jest, obok np. Pezeta (szkoda, że przynajmniej od 2012 nie ma słuchu do bitów), raperem, którego nowe dokonania chętnie sprawdzę. -
No lepiej ale to zazwyczaj nie jest kwestia widzimisię, tylko trybu życia i pewnych predyspozycji. Wstając o 6:00 musiałbym zasnąć ok 22:00, co dla "nocnego marka" (tego się za bardzo nie da przeskoczyć, bo to leży w naszej naturze) jest mało realne. Ergo: w nocy kładę się później, rano wstaję mało wyspany, popołudniu ratuję się drzemką. Skoro nie dam rady wycisnąć tych słynnych 8h poza weekendami i urlopem, to muszę sobie jakoś radzić. A skoro pojawił się tu wątek bycia ciągle zmęczonym, to drzemka jest chyba najprostszą radą. Widzisz, ja np. nie pijam kawy (energetyk od święta). Moje 6-7 h snu wystarcza mi, żeby sprawnie i bez ziewania funkcjonować w pracy, ale później przychodzi zmęczenie, które wolę zniwelować krótkim odcięciem, niż sztucznym ładowaniem. Nie zgodzę się, wystarczy, że masz męczącą (również, a może nawet przede wszystkim, umysłowo) pracę a i tak będziesz popołudniu zmulony i mózg będzie potrzebował choćby chwilowego resetu. I po sobie wiem, że ten krótki reset jest zbawienny.
-
No ja też, może dlatego, że więcej tam filtrów i efektów, niż naturalności.
-
Co Wy, nie stosujecie drzemek? Ja w każdy dzień pracujący po powrocie do domu jestem padnięty i senny, ale to nie dziwne po 6-7 h snu w nocy. W dni wolne problemu nie ma. Krótka drzemka po pracy i obiadku to mus, czasem nawet pół minuty urwanego filmu działa rewelacyjnie. A jak nie idę na siłkę i nie mam innych spraw, to zwyczajnie kładę się do łóżka, stopery do uszu i ile pośpię, tyle pośpię, czasem pół godziny, czasem ze dwie. Należy mi się odrobina odpoczynku. Generalnie regularne niedosypianie to jest powolne wyniszczanie organizmu i proszenie się o kłopoty na stare (albo i nie tak stare) lata.
-
To ja z drugiej strony spytam o jakiś konkretny powód do dopingowania takich inicjatyw, jak Stadia. Poza pseudo romantycznym "im więcej sprzętów i konkurencji na rynku, tym lepiej dla nas: graczy :)".
-
Jeśli "jak GTA V" rozumiesz jako "analogicznie do LS z GTAV" to tak, dokładnie tak.
-
Jestem niemal pewny, że szóstka to będzie powrót do VC. Ale raczej w czasach współczesnych.
-
GTA V (PS4) Powtórka po ~5 latach, wtedy wymęczyłem piątkę niemalże na maksa na PS3. Od jakiegoś czasu miałem ochotę na powrót, a że nie gram ostatnio w nic konkretnego i czasu trochę mało, to taka formuła "kilka misji i wyłączam konsolę" idealnie mi pasowała. Pierwsze wrażenie: kurde, przecież to wygląda prawie tak samo, jak na past genach. Zauważalny aliasing (szczególnie w dzień), 30fpsów z dosyć częstymi i mocnymi dropami, obiekty z grubsza wyglądające tak samo, no szału ni ma. Na plus skrócone loadingi przy zmianie bohaterów. Jednak któregoś dnia coś mnie wzięło, żeby odpalić obie wersje jedna po drugiej (z przyczyn technicznych nie mogłem podłączyć obu sprzętów jednocześnie) no i szybko zrewidowałem swoje poglądy. Niestety, ale stara wersja wygląda obecnie jak kupa, szczególnie na TV FHD (odpaliłem z czystej ciekawości też na 14 calowym CRT i śmiem twierdzić, że efekt jest lepszy xd), a framerate woła o pomstę do nieba (szybki rzut oka na porównanie DF i wychodzi na to, że rzadko kiedy gra trzyma w ogóle 30 klatek). Nie da się ukryć, że piątka na PS4 to gra z rodowodem past genowym i sama ma już kilka lat, ale ma "momenty": pochwalić warto przede wszystkim poprawę efektów świetlnych. Koniec końców, widoczki, szczególnie na prowincji, przy zachodzie słońca, nadal potrafią zrobić duże wrażenie. Dodatki do soundtracku ciężko mi ocenić, bo nie osłuchałem się z nimi aż tak (ściągnąłem aktualizację po parunastu godzinach gry), ale całkiem nowe stacje do mnie nie trafiły, za to bonusowe kawałki w ulubionych Non Stop Pop FM i LS Rock Radio zawsze spoko. Największa zmiana w gameplay'u to oczywiście tryb FPP, i to jest naprawdę fajny bajer, istotnie wpływający na sposób gry i wprowadzający świeżość do zabawy. Większość sztrzelanin starałem się zaliczyć z perspektywy pierwszej osoby (oczywiście bez auto aimu) i albo to ja się postarzałem, albo gra nie jest aż tak banalna, jakby się wydawało. Przede wszystkim szybko leci nam zdrowie, jak wystawimy się na ostrzał, a że regeneruje się tylko połowa, to trzeba uważać. Fajnie jest też sobie sprawdzać wnętrza różnych pojazdów, modele broni lub zwyczajnie poprzyglądać się z bliska otoczeniu. Za to spory props. A jak z perspektywy lat trzyma się sama gra? Cóż, raczej nie zmieniła się moja ocena poszczególnych aspektów. Nadal uważam, że to zdecydowanie lepsze GTA, niż czwórka. Wygrywa przede wszystkim najważniejszym, co ta seria ma do zaoferowania (a przynajmniej dla mnie), czyli światem, w którym się znajdujemy. Los Santos samo w sobie jest miejscówką ciekawszą, niż generyczne LC, a to przecież tylko wycinek mapy, której najciekawsze rejony są właśnie poza obszarem miejskim. Dla mnie tu nie ma dyskusji. Abstrahując od czysto gameplayowych kwestii czyli słynnej fizyki aut czy ilości strzelanin, to piątka jest zwyczajnie bardziej różnorodna i ciekawsza. Inna sprawa, że zaliczając grę ponownie, te nowości (szczególnie patenty w misjach fabularnych) nie robią już takiego wrażenia. Generalnie wątek główny jest mocno średni, z największymi minusami w postaci intrygi z FIB, niektórych dialogów i niestety postaci Franklina. Nie ma tu dobrego antagonisty. Formę trzymają przede wszystkim poboczne/osobiste wątki Trevora i Michaela. No tak czy siak wspaniała gra. Tym bardziej smutno, że nie dostaliśmy szóstki w pełni wykorzystującej moc current genów.
-
Spokojnie, za jakiś miesiąc-dwa zaczną dominować już opinie typu "fałszywy mesjasz" i powolutku tendencja w kierunku "największy zawód 2019", coraz większa beka w CW itd. Klasyczny cykl życia gry na FPE xd. Czy to źle? Nie wiem, ja wolę nie ulegać hajpowi, bo wypacza poglądy i z dużym dystansem biorę dyszki latające pierwszy tydzień po premierze.
-
W UPC daję 59 zł za 120Mb download, upload jakiś marny, ale też mi na nim nie zależy. Na TV wyje.bane. Defaultowy router marny w chu.j i PS4 dwie ściany dalej już prawie nie łapie neta, ale to każdy znajomy z tym sprzętem na to narzeka. W tym samym pokoju/po kablu maks i raczej stabilnie, choć akurat jak to piszę, to mam jakieś spadki pierwszy raz od daaawna. Generalnie polecam, przy tym, co się odpier.dalało przy Netii (przynajmniej raz na miecha parę godzin albo pół dnia bez neta, śmieszna prędkość i żenująca oferta dla klienta, który zamierza odejść) to sam się sobie dziwię, że tak późno ich zlałem i uciekłem gdzie indziej. Oczywiście pewnie na ten moment za ten hajs można mieć ze dwa razy tyle, ale mam dość śledzenia wszystkich ofert i skupiania się na tym.
-
Teoretycznie sezon burzowy trwa całe wakacje, tak "na oko" to najgorszy wydaje się czerwiec i lipiec. Za to początek/połowa września to idealny okres, z jedynym minusem w postaci wcześniejszego zmroku i trochę niższej temperatury, no ale i tak nie planujesz raczej łazić po górach do 19:00. Ja nie lubię wstawać skoro świt, więc patrzę na to trochę inaczej, ale jeśli miałbyś dobre warunki i zaczął wędrówkę np. o 5:00-6:00 z parkingu (mowa teraz o stronie polskiej), to nad Morskim Okiem jesteś koło 8:00, stamtąd jeszcze ze 4h w górę, chwilę posiedzieć dla widoczków, no i zejście odpowiednio krótsze, więc liczmy, że ok 17:00 trasa skończona i wsiadasz w auto. Opcji noclegu nie brałem nigdy na poważnie pod uwagę, trochę też ze względów ekonomicznych, bo obstawiam, że tanio tam górale nie mają, a ilość miejsc (poza "glebą") też ograniczona. Owszem, możesz yebnąć w jeden dzień Dolinę Pięciu Stawów i iść spać, a nazajutrz Rysy, ale ja uważam, że to za duży wysiłek dzień po dniu, a nie daj Boże nadwyrężyć jakiś mięsień albo nabawić się obtarcia. Z drugiej strony dojść w 3h do schroniska i układać się do spania to lekka beka xd. No trochę ni w chu.j ni w oko jest ten szlak po polskiej stronie, dlatego abstrahując od wyzwania, o którym pisał sosna, to mi się ta trasa nie podoba.
-
Pytanie, czy chodziłeś coś po górach ostatnio, żeby porównać swoje możliwości i co rozumiesz jako "na przypał? Kondycyjnie raczej nic nie stoi na przeszkodzie, jak cały rok trzymasz formę, ot długi spacer, sporo podejść pod górę i kilka trudniejszych fragmentów z łańcuchami. Sam przymierzam się od paru lat i nie wychodzi mi tylko z powodów organizacyjnych, ale na pewno nie wystartowałbym na Rysy gdyby to miała być moja pierwsza wędrówka w sezonie. Poza tym to jak na moje rozeznanie tematu to w dobrą pogodę można iść śmiało, Rysy brzmią dumnie, bo to najwyższy szczyt w kraju, ale stereotypowe Janusze w sandałach (widziałem też nagranie gościa z psem) tam się potrafią wbić bez problemu. Dużo wody i żarcia, plus na górze pewnie mocno pi.ździ nawet w środku lata, ale jakieś sprzęty, specjalistyczny strój itd. są raczej zbędne. Inna kwestia, że od strony polskiej trzeba się nastawić na prawie 3h łatwego i stosunkowo monotonnego marszu po asfalcie aż do Morskiego Oka (po drodze pełno niedzielnych turystów, górali w wozach etc.) i dopiero stamtąd zaczyna się prawdziwa wędrówka. Od strony słowackiej trasa jest czasowo krótsza i raczej polecana, no ale to też już kwestia preferencji (dojazd, wykupienie ubezpieczenia).
-
Szczerze to ostatnie, o czym bym marzył mając zapier.dol i brak czasu na cokolwiek, to rozbudowany do 50h kolos z powolnym gameplay'em. Dlatego też do dziś nie odpaliłem RDR2, mimo, że przy takim Listunio to mam luzik w temacie wolnego czasu. A kupowanie na premierę na zapas i nie granie? Cóż, widocznie na poczcie jednak nie płacą tak źle xd. Ogólnie to czekam na recki zaufanych źródeł i opinie na forumie, ale zapowiada się przeintelektualizowana, pretensjonalna fabuła i monotonny gameplay. A co wyjdzie, to się okaże, w moim przypadku najwcześniej w okolicach Świąt.
-
Ankieta. Po co w ogóle utrudniać sobie życie innymi sposobami? W postach na luzie można sobie popisać i uzasadnić swoje wybory, żeby temat był ciekawszy niż tylko suche wyniki i elo.
-
Do dziś do platyny w GTAV brakuje mi pier.dolonego 100 poziomu w online. Nie wiem, czy w ogóle serwery na PS3 jeszcze działają, ale tak czy siak na samą myśl o graniu w tym trybie robi mi się niedobrze. W U4 brakuje mi głównie trofeów z multi, co w świetle płatnego online sprawia, że prawdopodobnie nigdy ich nie wbiję. Ogólnie hunterem nie jestem, ale już abstrahując od sensu zabawy w pucharki, yebać prądem trofki z gry online.
-
No jak remasterów, szczególnie dobrze znanych mi i stosunkowo świeżych gier, raczej nie uznaję, tak faktycznie najlepszą trylogię tamtej generacji bym przytulił w dobrej wersji, bo na konsolach nie ma sensu tego sprawdzać, a na PC mi się nie chce od nowa je.bać z instalkami, crashowaniem jedynki, glitchami w trójce itd.
-
No nie wiem, pomijając znane przekręty Kojimy, to jednak trailery wszystkich MGSów to epickie ilości spoilerów i zdradzonych scenek/postaci, na czele z MGS2-4. A w piątce scenek było tak mało, że jakby wyciąć fragmenty z trailerów to już w ogóle niewiele zostawało xd. Także no ja nie włączam trailera.
-
Abstrahując od tego, że jestem na forum i powyższe uwagi są zwyczajnie nie na miejscu, to dopowiedziałeś sobie sporo za dużo na podstawie mojego krótkiego posta. A nadęty ton jest dosyć zabawny, tym bardziej w kontekście Twojej twórczości na forum sprzed zniknięcia i "przemiany" w pseudo intelektualistę. No ale bez wycieczek osobistych: jakby było tak, jak piszesz, to nie funkcjonowałyby czarna komedia czy komediodramat. Problem jest taki, że sobie z Maciuchą ułożyliście w głowie uproszczone skojarzenie "śmiejesz się na poważnych filmie: jesteś Januszem, dla którego nadają się filmy Vegi" (tak, teraz mi można zarzucić dopowiadanie sobie). Nie trzeba być filmoznawcą, żeby rozumieć funkcjonowanie pewnych mechanizmów w narracji pozornie ciężkiego dzieła, czyli tak prostej sprawy, jak "upuszczanie powietrza" zabawną/tragikomiczną sceną. A wrażliwość emocjonalna jest kwestią mocno subiektywną, no ale każdy powód, żeby poczuć się lepszym niż "plebs" jest na FPE dobry. W skrócie: nie, nie jesteście wyjątkowymi obserwatorami świata, dochodząc do wniosku, że Dzień Świra w głównej mierze pokazuje dramat sfrustrowanego bohatera, uwięzionego w morzu kompulsji, popsutych relacji międzyludzkich i absurdów świata codziennego. Co nie zmienia faktu, że wiązanki Miauczyńskiego, hiperbolizowane scenki z życia codziennego czy chociażby słynne parodie reklam były, są i będą zwyczajnie śmieszne. Żeby nie było, że offtop: ostatnio widziałem Jokera. Wrażenia spisałem w temacie o DC, ale w skrócie: świetny film i duże zaskoczenie in plus (choć nie śledząc mocno kampanii marketingowej nie miałem określonych oczekiwań, wiadomo, że Phoenix nie mógł zawieść). 8/10.
-
Abonamenty - przyszłość czy zguba gierek wideo
kotlet_schabowy odpowiedział(a) na ASX temat w Graczpospolita
Ale to jakieś pocieszenie? Będę w 2020 chciał zagrać w Onrush czy co tam innego zniknęło już z oferty i nie zagram. No chyba, że znowu kiedyś wrzucą. Co mi z tego, że Gearsy będą dostępne? Aha no i zapomniałbym o podstawowej kwestii, czyli przestaję płacić: nie mam gier. Dlatego też m.in. nigdy nie kupiłem PS Plusa.