Skocz do zawartości

kotlet_schabowy

Użytkownicy
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kotlet_schabowy

  1. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Perez odpowiedź w temacie w Opinie, komentarze - forum, magazyn
    W tym numerze znowu jeden z redaktorów użył określenia "lewackie". Wiem, że @raven_raven zaginoł, ale wołam, bo chyba tak tego nie zostawi. A nie, czekaj, to był Sobek, nie ma tematu. Tak na serio, to numer dobry, poza wałkowaniem po raz setny Wiedźmina (tak wiem, względy "marketingowe", gorący temat) i, znowu, wypocin Myszaqa. Kolejny raz apeluję o przykrócenie tego pana, chociażby poprzez ograniczenie miejsca na jego twórczość do jednej strony. Już abstrahując od samej jakości tekstu, nie czaję, czemu dostajemy cykl comiesięcznego męczenia jednego gatunku filmów/innych dzieł kultury. To tak jakby inny zgred dostał stałą rubrykę dotyczącą np. tylko chińskich bajek albo westernów.
  2. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na aux odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    Terminator: Dark Fate Więcej napisałem w temacie dedykowanym i nie strzępiłbym już na tę kupę klawiatury, gdyby nie to, że seans nakręcił mnie na powtórkę T1 i T2 (co mogę dopisać do malutkiej listy plusów DF) i o ile na świeżo po filmie byłem jeszcze w miarę łaskawy, tak po odgrzaniu klasyków Camerona kontrast między nimi a nowymi popłuczynami stał się aż bolesny. Kwintesencja nieprzemyślanego, złego sequela znanej marki i rozmieniania jej na drobne. Lego Batman: Film Niby jest wesoło, kolorowo i z dystansem, ale w pewnym momencie tempo i żarciki zaczynają męczyć, a film zwyczajnie nużyć. Props za stronę wizualną. Poza tym niezobowiązująca "bajka" na niedzielę. Jay i Cichy Bob Powracają Wielkim fanem pierwszej części (czy w ogóle twórczości Smitha) nie jestem, ot trzeba czuć ten przejarany klimat. Problem z "rebootem" jest taki, że to właśnie fani będą najbardziej zawiedzeni, bo tego, za co można lubić przygody tytułowego duetu, jest tu jakoś dziwnie mało. Wjechały natomiast, niby traktowane z dystansem, ale jednak zalatujące powagą, wątki wychowania, rodzicielstwa czy tej słynnej równości. Zabrakło jaj, żeby całkiem pojechać po polit poprawności i jak dla mnie wyszło to wszystko jakoś sztucznie. Poza tym zwyczajnie nie ma tu za dużo powodów do śmiechu. Nie polecam. Jumanji Jakoś ominął mnie w dzieciństwie, a wiem, że dla wielu to mega klasyk, to w końcu sprawdziłem. Cóż, ciężko teraz oceniać takie, co by nie mówić, filmy dla dzieciaków, więc nie będę zbyt surowy. Napiszę tylko, że trochę się zawiodłem, przede wszystkim tym, że film jedzie praktycznie cały czas na jednym, powtarzającym się patencie, a humor jest nienajwyższych lotów. W ogóle nie czułem atmosfery przygody, a na to liczyłem.
  3. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Masorz odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    Poniżej spoilery z trylogii: Niby czemu wyklucza? System przetrwał, a ludziom zostawiono wybór, czy będą się odłączać. Z obsadą, przy bezpośredniej kontynuacji, faktycznie już gorzej, ale nie takie wykręty robili scenarzyści w Holly. Zresztą najbardziej prawdopodobne/sensowne jest pójście w poprzednie "wcielenia" Neo. Tyle, że wg obecnej wiedzy, żaden z nich nie osiągnął sukcesu, więc trochę dziwnie prowadzić fabułę z taką świadomością. Co prawda gdyby to nie było mocno oczekiwane kino z wielkim budżetem i twórcami, których "odwaga" w kreowaniu światów jest już mocno wątpliwa, to motyw "od początku wiadomo, że im się nie uda" mógłby być intrygującym punktem wyjścia, ale na to raczej ciężko liczyć. Skończy się pewnie na scenariuszowych kombinacjach alpejskich. W świetle takich potworków, jak ostatnie Terminatory, wszystko jest możliwe.
  4. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Meanthord odpowiedź w temacie w Koguty Domowe
    Pozostaje współczuć tym ludziom ignorancji. Tylko po co się wypowiadać, jak się na czymś nie zna (inb4 witamy w internecie)? To tak jakbym mędrkował, że "hehe na Starosielcach to pewnie działki z domem za 50 000 kupisz, bo wiadomo, patola, Szkolna, Boboli, Meksyk". I żeby nie było, że jestem z tych, co wpadają w drugą skrajność i wieszczą, jak to jest wesoło, bezpiecznie i kolorowo- w Krk generalnie nie jest pod tym względem najlepiej, ale ze względu na swoją charakterystyczność i odrębność, stereotyp złej NH jest silny, bo dla przeciętnego słoika/obcego nazwy Kurdwanów, Prokocim, Olsza czy Azory są po prostu nieznane. Z mojej strony eot, bo odchodzimy od tematu.
  5. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Meanthord odpowiedź w temacie w Koguty Domowe
    xD Fajne jest to przekonanie ludzi nie mających za wiele do czynienia z Krk, że jak Huta, to tanio, mimo, że to jedna z najbardziej pożądanych przez "średniaków" lokalizacja, z cenami za metr plasującymi się jakoś w górnej połowie stawki jeśli chodzi o dzielnice. Zresztą w ogóle przyjezdnych/drobnomieszczan poznasz po tym, że nie wiedzą, że Kraków jako miasto to w 75% powierzchni właśnie te obciachowe blokowiska-sypialnie, im się wydaje, że jest Rynek z Wawelem, Kazimierz i NH. Generalnie jeśli dla kogoś dobra komunikacja z resztą miasta, względny spokój i cisza, zieleń, przestrzeń, również dla samochodów i pełno szeroko pojętych usług publicznych i prywatnych jest mniej wartościowe, niż APARTAMENT W ŚRÓDMIEŚCIU 5 MINUT SPACERKIEM POD ADASIA to oczywiście może sobie wybrzydzać, ale mnie zawsze bawiło fetyszyzowanie tego niesamowitego Rynku i przepłacanie za metr, kiedy lokalizacje, z których do tej ziemi obiecanej dojedziesz w 10-15 minut tramwajem (kursującym co kilka minut) są o kilkanaście procent tańsze. A potem te wielkie Krakusy i tak dojeżdżają do pracy do jakiegoś Zabierzowa xd. To tak już trochę odbijając od meritum. No i protip: im większy metraż, tym niższa cena za metr.
  6. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na tk___tk odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    O ile Holland jeszcze się wpasował, tak Lloyd jako doktorek jest niezastąpiony. Tego rozbieganego wzroku w połączeniu z nadpobudliwą gadką nie da się podrobić.
  7. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Masorz odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    Chyba na nic w kinie tak nie czekałem od lat, uwielbiam trylogię + Animatrixa i perspektywa powrotu jednej z ostatnich "wielkich" serii bombastyczych sci-fi przed erą MCU, z powracającą ekipą (choć obecna forma Wachowskich powoduje przynajmniej lekki sceptycyzm) jest piękna. Nie mogą tego zepsuć, niech trzyma chociaż poziom Rewolucji, a i tak będzie miało więcej duszy, niż większość blockbusterów ostatnich paru sezonów.
  8. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Masorz odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    No było to złe, choć chyba nie tak złe, jak Geneza (z której, poza generalnymi wrażeniami, w sumie niewiele pamiętam), co też nie jest jakimś wielkim osiągnięciem. Co tu dużo gadać, mimo, że w całej serii dobre są tylko dwa filmy, to i tak marka ma jakąś siłę przyciągania i uniwersum zwyczajnie mnie interesuje. Tylko co z tego, skoro scenariusz i casting skutecznie wszystko psuje? Abstrahując od tego, że cała historyjka (poza początkowym punktem wyjścia dotyczącym młodego Connora, który jest splunięciem w twarz fanom pod płaszczykiem "odważnej" zmiany) to powtarzanie znanych od dekad schematów (nawet niektóre sceny akcji są zwyczajną powtórką), to jest to poprowadzone w mdły i nijaki sposób, bez jaj (mimo Rki, co jest kolejnym przykładem, że kategoria wiekowa sama w sobie gó.wno zmienia, bo dojrzałość to nie tylko prostackie epatowanie juchą, której swoją drogą nie ma aż tyle). Ekipa nowych bohaterów to tragedia: no-name latynoska nie mająca żadnego charakteru, a strong female protagonist na miarę XXI wieku w postaci irytującej i w gruncie rzeczy zupełnie niepotrzebnej Grace (jej "moce" robią więcej szkody, niż pożytku), i nowy Terminator z du.py. Powracająca Sarah i Arnie "ciągną" film, choć ten drugi nie występuje tu zbyt długo. Swoją drogą, fajnie wygląda zestawienie twardej babki w postaci Sary, z próbującą być twardą, Grace. Raczej niezamierzony komentarz do obecnej mody i pomysłu na takie postacie, które wypadają przy dawnych twardzielkach po prostu blado i nieautentycznie. CGI słabe, sceny akcji nudne i rozwleczone, dialogi szczątkowe i raczej marne, pomysł zwyczajnie do du.py. No czyli tak, jak można było się spodziewać po pierwszych materiałach xd. W ramach detoksu odświeżyłem sobie jedynkę, a dziś obejrzę ukochaną dwójkę.
  9. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Meanthord odpowiedź w temacie w Koguty Domowe
    Zawsze myślałem, że bliźniak to z definicji dwa "domy", a tu się okazuje, że można być jeszcze jakimś środkowym xd. No to ja w bloku mam trzy mieszkania po sąsiedzku, a na niektórych piętrach da się mieć dwa, więc wychodzi na to samo, a loterię z lokatorami masz zawsze. Nie piszę tego, by negować plusy domu/bliźniaka samego w sobie, bo wiadomo, że blok to więcej mieszkań, więcej polackich mord we wspólnocie etc., ale ten konkretnie argument w ogóle do mnie nie przemawia. Nie wiem, czemu wrzucasz do jednego wora urzędy publiczne (w których wbrew pozorom masę rzeczy można pozałatwiać przez neta, ale ludziom się nie chce ogarniać tematu, na dodatek urzędy miasta są już od lat czynne w wydłużonych godzinach i niektóre placówki w soboty) ze spółdzielnią, zakładam, że prywatną (no chyba, że mieszkasz w bloku komunalnym). Bo to, że ktoś sobie taką patologię jak wymóg płacenia w kasie w 2020 utrzymuje, to już problem wspólnoty mieszkaniowej.
  10. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Fuji odpowiedź w temacie w Metal Gear Solid
    Hmm. No jak dla mnie to jest kwintesencja anty-trofeów. A długość loadingów tylko dodaje tu smaczku.
  11. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Meanthord odpowiedź w temacie w Koguty Domowe
    Byłoby to fajne jakby człowiek nie musiał tego ogarniać oprócz normalnej pracy. Zważywszy, że dom zazwyczaj buduje się za miastem, to dojazdy do roboty zaczynają pożerać coraz więcej czasu. No ja tam nie wyobrażam sobie zabawy "w działkę" po 9-10 h poza domem, mając w perspektywie jeszcze ogarnięcie się, zjedzenie, przygotowanie na następny dzień, inne hobby, jakieś załatwienia etc. Jakby ktoś za mnie to wszystko robił, to chętnie xd. No ale ja jestem wygodnicki, całe życie w bloku i raczej się to nie zmieni. Dlatego też idealną opcją na zaspokojenie swoich potrzeb kontaktu z "naturą" jest ogródek działkowy z altanką w mieście (które, swoją drogą, też osiągają obecnie chore ceny) JJ: mimo wszystko bliźniak to dla mnie połowiczny sukces. Największa zaleta własnego domu, czyli maksymalna jak na warunki naszego kraju wolność, pole dookoła etc. w tym przypadku odpada, no bo nadal masz sąsiada za ścianą.
  12. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Rise of the Tomb Rider Ty no średnio. Trendy, które już wtedy były nie najświeższe, parę lat po premierze tym bardziej irytują. Skrypty, "gamizmy", ukryte loadingi, monotonne i żmudne fragmenty spowalniające flow, no sporo tu tego. Poza tym gra nie jest jakoś szczególnie rozwinięta w stosunku do jedynki, która, mimo braku większych innowacji i bycia mieszanką rozwiązań z innych gier, przynajmniej wprowadzała jakieś tam poczucie świeżości. Trzon rozgrywki to praktycznie to samo, tyle, że w innych miejscówkach i z drobnymi nowościami. Gameplay ma swoje plusy i generalnie spoko sobie biegać, skakać (ale pływać już zdecydowanie nie), odkrywać miejscówki, zaliczać grobowce (przede wszystkim) i czasem postrzelać do ludków (mimo chaosu, również ze względu na sterowanie i kamerę, sekcje akcji są całkiem przyjemne, a strzelanie z łuku jak kiedyś bawiło, tak bawi nadal). Sęk w tym, że wszystkiego mamy tu przesyt. Naje.bane skarbów, przedmiotów do craftu, map, misji pobocznych (mizerne), wyzwań (mocno z du.py), milion ikonek do odhaczenia, a to wszystko oczywiście napędzane przez znany i nielubiany "tryb wiedźmiński". Nie oszukujmy się, mało kto będzie prawilnie wyłączał podświetlanie, zresztą jest to o tyle bez sensu, że gra jest zaprojektowana pod kątem podpowiedzi i podświetleń. Bez tego to bieganie na omacku. No ale w rezultacie mamy problem tego typu trybów, czyli klikanie R3 co 20 sekund i szukanie wzrokiem mieniących się gadżetów, zamiast np. podziwiania miejscówek. Kompulsywne zachowania zamiast zabawy, nie lubię tego. Co do miejscówek, to poza sekcjami "zimowymi", które, jak to śnieżne scenerie, mają swój urok, to nie ma tu jakichś rewelacji. Dostajemy kilka mniejszych hubów z zabawą w swoistą metroidvanię (czego fanem zdecydowanie nie jestem) przeplatane liniowymi miejscówkami. Fabularnie jest marnie, postaci są strasznie nijakie, z Larą na czele. Przerywniki oglądałem z przyzwoitości, żeby wiedzieć co się dzieje, ale już np. notatki (kolejny rak branży) i nagrania po jakimś czasie skipowałem, bo to wszystko było zwyczajnie nudne w chu.j. Ogólnie do całej gry pasuje określenie "nijaka". Pod koniec już mocno się dłużyła i czekałem na koniec. Wizualnie, poza nielicznymi widokami, efektami (woda, lód, śnieg) i może modelami postaci w przerywnikach, jest tak sobie. Razi w oczy aliasing a całość pachnie jeszcze poprzednią generacją, no ale mam na uwadze, że tytuł ma parę lat, więc nie będę się czepiał. Muzyka, poza dosłownie jednym motywem przygrywającym w tle w grobowcach, jest przezroczysta. Voice acting ujdzie, natomiast po pierwszym uruchomieniu chwilę grałem z polskim dubbingiem i to była parodia. Nie wiem, skąd jakiekolwiek słowa uznania dla odtwórczyni roli Lary, ale brzmiało to naprawdę źle. No ale ja jestem w ogóle odzwyczajony od grania w ten sposób i ta sztuczność razi mnie niesamowicie. Tyle dobrze, że wszystkie ustawienia języka są dostępne z menu gry. To tak nawiasem mówiąc. Podsumowując: nie oczekiwałem wiele i nie dostałem wiele. Seria nie ma podjazdu do Uncharted, bo zwyczajnie brakuje jej jaj. Lepiej wspominam jedynkę, a drugiego Tomba oceniam na 6+.
  13. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Grze(pipi) odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Zależy od człowieka. Sam nigdy nie kupuję na zapas, ale swego czasu pożyczyłem kilka gierek od kumpla, bez presji czasowej na oddanie, i prawilnie sobie ogrywałem po kolei, instalując nową po skończeniu poprzedniej. Mental. Co do grania na siłę, to też ma dwie strony. Bo tak obiektywnie patrząc, to coraz rzadziej "chce mi się" grać, w sensie, że jest wieczór po pracy czy tam wolne popołudnie i aż mnie nosi, żeby odpalić konsolę. Muszę się "zmobilizować" i dopiero wciągnąć. Później mijają 2-3 h i bawiłem się (zazwyczaj) dobrze, aż żal mi wyłączać, ale ten pierwszy moment to często jest takie meh. Nie mówiąc o zaczynaniu całkiem nowej gierki. Może dziadzieję i to jest to słynne wychodzenie ze strefy komfortu, ale znam siebie na tyle, że wiem, że czasem właśnie warto przełamać początkową niechęć. Bo jakbym tego nie robił, to bym w ogóle przestał bawić się w cokolwiek innego niż bezsensowne na dłuższą metę klikanie na FPE, wykopach i innych tego typu miejscach w necie. Tak to jest, że nasz mózg lubi szybkie i łatwo dostępne bodźce zapewniające przyjemność.
  14. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Daffy odpowiedź w temacie w Koguty Domowe
    Miewam, ale w moim przypadku jest to zawsze związane ze stresem. I wtedy chu.ja pomagają rady typu nie patrz przed snem w monitor/nie jedz na noc/zmęcz się na siłowni, bo to jest silniejsze niż największe zmęczenie (ludzie z poważną bezsennością nie śpią/śpią parę godzin po kilka dni, więc na "chłopski rozum" przecież wiadomo, że organizm jest wyczerpany). Zapytaj lekarza np. o hydroksyzynę. Mocniejsze, niż jakieś "ziółka" bez recepty, ale żaden hardkor. No ale co by nie mówić, to nadal "chemia" i raczej nie powinno się z tego robić stałego rozwiązania.
  15. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na aux odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    Było tego trochę ostatnio (czyli na przestrzeni paru miechów, odkąd coś tu pisałem). Na początek zrobię okazyjną "edycję Oscarową": 1917: jeden z tych filmów, o których się mówi "sam nie wiem, co myśleć". Z jednej strony miazga audio-wizualna i totalne wchłonięcie widza w świat przedstawiony (mimo wspomnianej już chyba tutaj, "inscenizacji" poszczególnych scen, ergo lekkiej nienaturalności/teatralności, czego idealnym przykładem jest kliszowe rozbicie się samolotu akurat idealnie obok naszych bohaterów). Zawsze mówiłem, że I WŚ w epickich blockbusterach jest zdecydowanie za mało i samo obcowanie z tymi realiami to już duży plus. Bo tak poza tym to w sumie mało skomplikowany film z papierowymi postaciami i przewidywalnym rozwojem prostej historii. Ale dla momentów takich, jak pierwszy widok oświetlonych flarami zniszczeń, z tą muzyką w tle, chodzi się do kina. Ciareczki. Przykład filmu "w kinie +2 do oceny". Także no polecam. Joker: pisałem co nieco w temacie dedykowanym, dla mnie film ubiegłego roku. Złożony ze znanych elementów, nie odkrywający Ameryki, ale miał to coś (no dobra, wiadomo, że chodzi o fenomenalnego Phoenixa). Historia Małżeńska: trochę inne klimaty, typowa obyczajówka, której początek może być wręcz zniechęcający (ja walczyłem ze sobą, żeby nie wyłączyć), ale odkąd na poważnie wjeżdża postać Drivera (początek to zwyczajnie babska, stronnicza wersja wydarzeń, więc nie dziwne, że irytuje silnie heteroseksualnego mężczyznę) to robi się gęsto. Aktorstwo pierwszoligowe, choć z oceną Johansson mam ten kłopot, że zwyczajnie nie znoszę na nią patrzeć (ani jej słuchać), no odrzuca mnie i wywołuje nieprzyjemne emocje jej fizyczność. Poza tym dobry drugi plan i życiowy (choć w sumie co ja tam wiem, nie rozwodziłem się, a już na pewno nie w USA) scenariusz z kilkoma niezłymi (i paroma mocno cringe'owymi) dialogami. Nic, o czym będzie się za X lat rozmawiać. Parasite: przehypowanie roku, o ile nie dekady. No niezły film, pomysłowy i zaskakujący (choć momentami mocno naciągany) scenariusz, a trochę "egzotyki" w zalewie dzieł Hollywood nie zaszkodzi, ale robienie z tego objawienia? No nie. Pewnego razu...w Hollywood: też pisałem trochę w topicu, w każdym razie lekki zawód z kilkoma niezłymi scenami i dobrymi rolami Pitta i DiCaprio (czy mogło być inaczej)? Tarantino robi swoje, niekoniecznie w tych aspektach, za które ja go cenię. Rozwleczone, nudnawe, przerost formy nad treścią. Sorry. Irlandczyk: no dobre kino. Klasyczne, choć klasykiem raczej nie zostanie. Ponad 3h, ani razu nie męczyło ani nie nudziło, jednocześnie można by powiedzieć, że często "nic się nie działo". Teoretycznie stary dobry Scorsese (atmosfera, narracja, spokojne snucie opowieści, dobre dialogi no i ta ekipa), w praktyce poziomu swoich największych dzieł "gangsterskich" oczywiście nie osiąga. Trochę czuć, jakby to powiedzieć, zmęczenie materiału. Słówko o głośnym odmładzaniu: w domu nie rzucało się aż tak w oczy (np. przeciwieństwie do soczewek DeNiro) i całość byłem w stanie przełknąć bez problemu. Dla samej zbieraniny w obsadzie (rewelacyjny Pesci, którego przecież już od dawna nie mamy możliwości oglądać) warto.
  16. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na selene odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    Może dostać w obu kategoriach. Po raz pierwszy od chyba dwóch lat jestem dosyć mocno ciekaw rozdania, oczywiście Oscary to nadal Oscary, z całym dobrodziejstwem inwentarza, ale zestaw filmów w ważniejszych kategoriach jest całkiem niezły, a że większość już widziałem (i to "naturalnie", bez spinania, że filmy Oscarowe), to tym bardziej się wczuwam. Typy: film 1917, zagraniczny Parasite, reżyser Mendes, aktor Phoenix/Driver, aktorka Johansson, scenariusz Parasite/Pewnego razu w Hollywood, drugoplanowy Pitt/Pesci.
  17. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na MEVEK odpowiedź w temacie w PS4
    Jak dla mnie była zayebista w 2000 i jest zayebista teraz. Ale druga połowa zdania Pupcia jest prawdą. Niektórzy recenzenci i gracze mocno się wtedy (a może i nadal) zafiksowali na tych strasznych pistoletach, na "braku" klimatu, bo przecież gdzie som zamki i cmentarze, pokazując mocne zamknięcie się na poszerzenie horyzontów. Tak jakby płakać, że Crash 1 to był jedyny prawdziwy Crash, bo wyspa, dżungla i bębenki w soundtracku (w sumie są tacy xd). A mroczność może mieć różne odcienie, na dzieciaku taki Kuba Rozpruwacz robiący pewnej pani kuku i załamany Dan uciekający przed kontynuowaniem misji doktorka (potem kanały) miały swój mocny klimacik. A soundtrack to nadal cymesik.
  18. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Fanek odpowiedź w temacie w Ogólne
    Reasumując, do niczego się nie przydają.
  19. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Daffy odpowiedź w temacie w PS4
    Muspelheim: spoko, ot rozwinięcie znanej i lubianej (przynajmniej przeze mnie) idei challange'y z poprzednich części. Nifelheim: porażka.
  20. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Figaro odpowiedź w temacie w CD Projekt Red
    To ciekawe, bo ja tam co chwilę natykam się na info, że gra powstaje pod konsole. To, że z oczywistych względów na PC będzie można wycisnąć najwięcej to wiadomo tak mniej więcej od czasów wejścia akceleratorów 3D, ale z takim podejściem to bym w ogóle na konsolach nie grał xd. Przecież w dniu premiery PS5 złożysz kompa, w którym sama grafika jest droższa od całej konsoli, więc po co w ogóle czekać na port na next-geny? Zresztą dwa zdania niżej sam sobie przeczysz pisząc, że "ograsz na sprzęcie pod który robią tę gierkę". To w końcu wiadomo już, pod co ją tworzą? No to się okaże za parę miechów. Bełkot jak bełkot, GTA V też wyszło w przeddzień premiery nowych konsol a na port trzeba było czekać około roku. Oczywiście realia się pozmieniały, ale jeśli na jesień miałbym siedzieć i czekać na jakieś potwierdzone info o wersji na PS5, zamiast cieszyć się grą jak miliony innych ludzi, to lekki lol. A piszę to jako człowiek, który z reguły na nic się nie hajpuje i nawet nie zamierza kupować CP na premierę.
  21. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Figaro odpowiedź w temacie w CD Projekt Red
    A tak mocną ocenę uzasadniasz czym konkretnie? Bo ja jestem świeżo po Death Stranding na PS4 Slim i śmiem się nie zgodzić. Rozumiem, że są gry jak nowe SW, gdzie devi się nie przyłożyli i wersje na podstawowe wersje sprzętu zauważalnie odstają i robią im zły "PR", ale to jest kwestia niechlujstwa/pójścia na łatwiznę. Rozumiem, że REDzi po tym, jak na premierę śmigał Wiesiek 3 nie budzą w tym temacie pełnego zaufania, no ale jak wspomniałem, to już nie wina sprzętu. No ja chociażby i nie rozumiem robienia z tego jakiegoś big dealu. Naoglądaliście się podkręconych materiałów przedpremierowych i wkręciliście sobie, jaki to będzie wizualnie i technicznie przekozak, którego ledwo uciągną next-geny xd.
  22. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Fanek odpowiedź w temacie w Ogólne
    Tak bardzo to. Casus MGS V jak nic. Fajnie się człowiek bawił, ale to jedyny MGS z głównej linii, do którego od premiery nie wróciłem i wrócić nie zamierzam. Z tym uzależnieniem dokładnie to samo pisałem. Patrząc powierzchownie jeden z drugim powie "kurde no, 100 h na liczniku i nadal latam z paczkami, Kojimie się udało". W miarę obiektywnie patrząc z dystansu, to jednak zwyczajnie nie jest wartościowa zabawa, tylko łapanie się na prostackie sztuczki twórców. Jak przeszukiwanie wszystkich koszy w Bioshocku i szuflad w Deus Exie.
  23. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na GRAMO FONISTA odpowiedź w temacie w Seriale
    Trailer jakiś taki nie porywający, ale daję kredyt zaufania, bo to Fargo i do tej pory żaden sezon nie zawiódł.
  24. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na MBeniek odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Eh czasy, kiedy N+ wydawał nawet specjalny VHS z targów (oczywiście nigdy nie kupiłem, bo mi było szkoda kasy), a relacje to było kilka stron praktycznie samego wymieniania tytułów zapowiedzianych gierek z podziałem na gatunki albo poszczególnych wydawców.
  25. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Fanek odpowiedź w temacie w Ogólne
    No walka o której wspomniał Yeti to jeden z najlepszych momentów DSa, taki, w którym poczułem tego dawnego Kojimę (a to, że zwyczajnie cytował w pewnym fragmencie samego siebie, to inna sprawa). No i muzyka, chyba najlepszy motyw z soundtracku. Szkoda, że było tego tak mało.