Treść opublikowana przez kotlet_schabowy
-
Sezon 8
Wszystkiemu co wymieniłeś, brakuje tak prostej i oczywistej rzeczy, jak podbudowanie. To, że Tutaj zmienia zdanie na przestrzeni kilku chwil w zasadzie. To samo z Jaimiem. Książki nie czytałem, ale można śmiało założyć, że nie taki plan na zakończenie miał George.
-
X-Men Cinematic Universe
Dla mnie mimo wielu wad i częstych spadków poziomu (Geneza, Apocalypse), Xmeni od Foxa mieli zasadniczy plus: byli "jacyś", byli inni, niż robione od linijki dzieła Marvela. Mutanci od Disney'a to będzie kolejny rozbuchany do potężnych rozmiarów produkt od szablonu, gdzie teoretycznie wszystko gra, ale jednocześnie brak jakiejkolwiek tożsamości. Będą "likeable" postacie z heheszkowymi tekstami, będzie "chemia" między wszystkimi bohaterami, będzie CGI kupa, będzie wprowadzanie noname'ów, na których nikt nie czekał, ale marketing wciśnie to ludziom tak, jakbyśmy mieli dostać najbardziej wypatrywaną premierę dekady itd. No ale może się mylę.
-
X-Men Cinematic Universe
Szkoda, fajne mini uniwersum było, ale po Apocalypse już się zaczęło yebać, a teraz jeszcze całkowicie zje.bali marketingowo, bo artystycznie to sam nie wiem, mało recenzji widziałem, ale obstawiam, że nie ma aż takiej tragedii.
-
NieR: Automata
Mi te menusy się mocno z MGS4 kojarzą. Co do przenoszenia postępu, to ja bym to ujął inaczej, niż Wredny: przy drugim podejściu będziesz mógł powtórzyć niezaliczone questy (niestety, część z nich od nowa, jeśli przerwałeś w trakcie) natomiast zaliczone są już odhaczone i nie powtarzają się. Musisz tylko odhaczyć wszystko przed fabularnym momentem, który rzuca nas do co swoją drogą jest dosyć zje.bane, bo raz, że za pierwszym razem uderza z zaskoczenia, a dwa, że nie skończyłem questa, w którym musiałem dać hajs parce, która czaiła się w tej miejscówce, bo włączyła mi się rozmowa fabularna i quest zniknął. Bronie przechodzą, upgrade'y, kasa też. Sam chętnie bym już się poprodukował o Nierze, ale mam zaliczone dopiero 2 przejścia i czasowo/życiowo nie ma bata, żebym w najbliższym czasie ruszył z trzecim, a chcę prawilnie poznać całość. Ile w ogóle zajmuje typowo 3 walkthrough? Powiedzmy, że pierwsze dwa pyknąłem w ~30h z ponad 70% zadań pobocznych.
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
Tak ciągnąc jeszcze tę dygresję: niedawno trafiłem na jakimś portalu zachodnim na zestawienie najlepszych filmów wyreżyserowanych przez kobiety i znalazł się tam Matrix xd.
-
W co teraz grasz..?
Jako, że jestem świeżo po drugim scenariuszu: no akurat A i B, pomijając pewne pomniejsze różnice gameplay'owe (hackowanie, trochę zmieniona walka, otwieranie skrzynek) i dodatkowe misje poboczne to w 3/4 taka sama gra. Narracyjnie momentami wykorzystuje pokazanie innej perspektywy, ale za rzadko. Dla mnie na ten moment to jest klasyczny przypadek jak w starych gierkach typu RE2, gdzie mieliśmy kompanie dwiema postaciami i parę różnic między scenariuszami. Nie przeczę, że zamysłem twórcy było przekazanie całej historii dopiero po ukończeniu ich wszystkich (i tak też zamierzam zrobić), ale przyjęto formę endingów z creditsami (inb4 jak się zabiję po godzinie gry to też mam ending) itd., więc ciężko tu na siłę udawać, że to ciąg dalszy tej samej historii.
-
Najbardziej niedocenione gierki
Przecież jeśli Ori miałoby ukazać się pod banderą N, to w 2015 wyszłoby co najwyżej na WiiU i zostało chwilową ciekawostką, w którą zagrałoby 15 osób w kraju xd. A w 2018 dostalibyśmy port na Switcha, w który tym razem zagrałoby już 30 zapaleńców. Oczywiście przesadzam (i zdaję sobie sprawę, że na zachodnich rynkach sytuacja przedstawia się trochę inaczej), ale zwyczajnie uważam, że nie ma logicznych podstaw by zakładać scenariusz Asaxa. Co by nie mówić o popularności Xone'a (a gra przecież wyszła też na PC), to jednak w tamtym okresie exy na ten sprzęt miały dosyć mocną siłę "medialnego" przebicia, a Ori do dziś jest wymieniane, jako jeden z lepszych tytułów generacji.
-
Konsolowa Tęcza
Coś czuję, że się zawiedziesz. Poza klimatem (kwestia gustu, mnie Twin Peaksowe motywy nigdy nie jarały) i zabawą światłem to typowa "akcja-przygoda" z poprzedniej generacji, która średnio zniosła upływ czasu (pod względem gameplay'owym, bo wygląda nadal ślicznie).
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Shazam No ciężko to ogólnie oceniać w kategorii "normalnego" filmu, nawet jak na standardy komiksowe, bo poziom przesady i campu jest tu tak wysoki, że tylko biorąc wszystko z potężnym przymrużeniem oka da się to obejrzeć jako, w najlepszym wypadku, średnio udane dzieło. Oczywiście abstrahuję od materiału źródłowego, zresztą ręka do góry, kto czytał komiksy i był fanem tej postaci. Mamy tu, standardowo, marnego złego (powaga i napięcie Marka Stronga w tej roli niesamowicie kontrastuje z absurdalnym i heheszkowym wydźwiękiem pozostałych elementów filmu), naciągany i żałosny momentami humor (strasznie irytujący sidekick) i pełno klisz (chyba jedyne wyjście poza schemat to pokazanie wykorzystywania przez bohatera swoich mocy w "niecnych" celach). A końcowa akcja i starcie to już klasyczny oczoje.bny rzyg na którym dosłownie zasypiałem. Levy (skąd oni w ogóle go wzięli?) zamiast śmieszyć to irytuje i jest dokładnie taki, jak zapowiadało się po pierwszych shotach z planu: marny. Mam też problem z różnicą między zachowaniem gościa jako dzieciak i jako dorosły, zupełnie niespójne i od czapy. Z jednej strony film jest zwyczajnie zepsuty u podstaw i ciężko mi w tym momencie znaleźć jakieś merytoryczne plusy (powiedzmy, że cały wątek rodzinny, choć atakujący absolutnymi schematami, da się oglądać, zabawa w poznawanie mocy itd. też ujdzie), z drugiej przy odpowiednim podejściu ujdzie jako nieangażujący seans z, rzadkimi bo rzadkimi, ale jednak występującymi, momentami prychnięcia. No ale więcej niż naciągane 5/10 dać zwyczajnie nie mogę.
-
Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
Nie no XM już nie świruj tylko przesłuchaj w całości, bo te kasety i tak stanowią połowę fabuły w MGSV xd
-
Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
Polecam też przed finałem wymaksować poziom "znajomości" z Quiet, bo dostajemy wtedy całkiem ciekawą (i jedną z najtrudniejszych, przynajmniej dla mnie) misję i kolejny "ending" xd. Ale klimat jest dobry. Do true endingu nie trzeba grinda, z tego co pamiętam to żółte misje poboczne, kasety i może z 4-5 misji na extreme. Trochę z du.py rozwiązanie, ale gra się ok.
- DC Cinematic Universe
-
PS4 - Komentarze i inne rozmowy
Konsola w ogóle nie ma czytnika CD ani DVD, więc fizycznie nie ma opcji odtworzyć. Przynajmniej z tego, co wiem.
-
W co teraz grasz..?
Zależy, gdzie odpuściłeś. Jeżeli po prologu, to warto dać znowu szansę, bo gra zaczyna pokazywać swoje prawdziwe oblicze dopiero po trafieniu do otwartego świata (trochę się go "bałem", bo męczą mnie open worldy, ale ten jest dosyć skondensowany). Sam system walki mi przypasował od razu, a wielkich zmian już raczej później nie ma, więc jak Ci nie pykło, to raczej lepiej nie będzie. Gra z czasem zaczyna mocno wciągać i 3 godzinki, które zwyczajowo spędzam przy konsoli, lecą momentalnie, a człowiek chętnie zrobiłby coś jeszcze. Faktem jest, że przesadny hype może zaowocować mocnym zonkiem, bo na ten moment mogę powiedzieć, że Nier to żadne cudo i zupełnie mnie nie dziwi, jeśli kogoś od razu odrzuca. Więcej napiszę standardowo, jak skończę.
-
HBO Max
Wiesz co, jak komuś coś "siądzie", to nie mają znaczenia suche fakty, bo w sumie ciężko się kłócić, że serial jest czymś więcej, niż jest, więc przekonywać na siłę nie ma co. Mi się bardzo podobał, choć to żadne przełomowe dzieło, o którym będę pamiętał latami (teraz się w ogóle dowiedziałem, że już wychodzi drugi sezon). Ot, w miarę ciekawa intryga, dobre, naturalne dialogi i ciekawie poprowadzone, nie czarno-białe postacie. W dobie wpychania wszędzie "silnych kobiecych bohaterek" na jedno kopyto, ten serial to miła odmiana, gdzie w obsadzie dominują aktorki, ale grają faktycznie interesujące osoby, ze swoimi wadami i zaletami. Oczywiście, że ekipa aktorska robi robotę, ale w sumie poza chwilowym szumem po premierze i wysokimi miejscami w rankingach seriali 2018 (czy tam 2017), to raczej BLL faktycznie nie zrobił dużego szumu.
-
Chernobyl (2019) HBO
Z tydzień temu skończyłem i nadal mi siedzi w głowie, co nie zdarzyło się od dawna żadnej serii, nawet 9 sezonowym epopejom. No świetna rzecz. Za pierwsze dwa odcinki 10/10, tak gęstej atmosfery dawno nie spotkałem w żadnym filmie czy serialu, momentalnie się wciągnąłem. Aktorstwo (no i sam dobór odtwórców) na wysokim poziomie, Harrisa poznałem tak na dobrą sprawę dopiero w Mad Men i grał tam jedną z moich ulubionych postaci, więc tym bardziej miło mi się go oglądało. Muzyka doskonale pasująca do serialu, ale dobrze się jej słucha też w oderwaniu od niego. Końcówka i "Wieczna Pamięć" w tle, no kur.wa to są te słynne ciareczki. Mnóstwo mocarnych scenek i dialogów, wizualnie bomba, tematyka to samograj, no brawo HBO. Przyczepić się mogę do nie do końca interesujących mnie (a może nie do końca ciekawie poprowadzonych) wątków pobocznych, na przykład żony strażaka czy przesadnie rozbudowanej kwestii odstrzeliwania zwierząt (choć miało to swój, troszkę odmienny od całości, klimat), ale jako całokształt jest kozacko i pozostaje tylko lekki niedosyt, bo chciałoby się więcej. Co do używanego języka, to generalnie nie miałem z tym problemu, poza wymęczonym wypowiadaniem niektórych nazwisk, no źle to brzmiało, nienaturalnie.
-
W co teraz grasz..?
No ja wolę trudność takiego Cupheada, gdzie też 30 razy muszę powtarzać walkę z bossem, ale cały czas mam na to ochotę, łapię "flow" i adrenalinę, a wszystko odbywa się błyskawicznie, niż mozolne przebijanie się po korytarzach, żeby dostać w łeb dwoma ciosami, zginąć i czekać aż minie loading i od nowa biec na miejsce. Ja odłożyłem BB może po godzinie, więc praktycznie i tak jeszcze nie wiem, o co tutaj chodzi, standardowo dam drugą szansę, ale jak nie pyknie, to się pożegnamy, bo i tak raczej to nie są moje klimaty. Teraz gram w Nier: Automata, po ok 6 h mocniej się wkręciłem, bo na początku to tak trochę meh było. Parę upgrade'ów i pojawienie się szybkiej podróży skutecznie poprawiło doznania.
-
Wrzuć screena
Pierwszy z dużych MGSów, którego zaliczyłem raz (i nie wracam już 4 rok). Już się chyba powtarzam, ale piątka wybitnie nie ma replayability. Struktura rozgrywki z listą misji, ergo rozmyta fabuła, pełno czynności między właściwym mięsem, okropne loadingi, powtarzanie miejscówek, loot itd. Stare części to z 15 h pierwszej rozgrywki a potem jeszcze szybsze powtórki z oglądaniem swoich ulubionych scenek. Phantom Pain? No na YT można sobie obejrzeć ze trzy scenki. Na samą myśl o prologu i trzymaniu gałki w przód przez 10 minut odechciewa mi się tego włączać.
-
Następna generacja
Ale skąd żeś wziął jakieś "przeszkadzać" xd ? Fajnie, że będzie wsteczna i chyba nikt normalny nie uważa, że nie, ale to dla mnie nie jest argument za kupnem nowej konsoli na premierę, co najwyżej dodatkowy plus sprzętu, który nabędę, kiedy już przekona mnie oferta dedykowanych tytułów. Ja wiem, że możemy każdą dyskusję zakończyć "co kto lubi", ale wtedy można by w ogóle zamknąć temat.
-
Następna generacja
Aha czyli mam kupić nowy sprzęt, żeby grać w gry ze starych konsol w lepszej jakości ? No to ja już wolę sobie "staroświecko" zaliczać zaległości na docelowej platformie przez ten rok, dwa po premierze next-genów po czym kupić któregoś w lepszej, niż premierowa, wersji i niższej cenie. A tak jeszcze odnosząc się do rozmowy o cenach, to zawsze odczuwam lekki dysonans przy gadce o kasie na forum, bo z jednej strony wszyscy są już bogaci i ustatkowani, więc konsola za 2,5 k albo wymiana co 3 lata to pikuś, ale z drugiej strony na przestrzeni generacji w kółko kupują i sprzedają sprzęty po premierach co lepszych exów, zamiast jak człowiek mieć w domu daną konsolę cały czas. Nie mówiąc o ślinieniu się do każdej formy przecen na cyfrze czy abonamentów za 4 zł albo wyścigach na pchli targ po premierze gry. Jak dla mnie jeśli chodzi o szybkie kupowanie nowej konsoli, to wszystko sprowadza się do tego, na ile ktoś jest podatny na hajp, czy jest gadżeciarzem no i zwyczajnie czy go stać, ale to są kwestie względne i subiektywne, natomiast patrząc na suche fakty, to z punktu widzenia poziomu gierek czy jakości produktu, od kilku generacji nie ma większych powodów, żeby rzucać się na nowe konsole w pierwszym roku po premierze.
-
PSX Extreme 262
Posty z forum niekoniecznie dotyczące nowego PE, może jakichś co gorętszych tematów growych. No i jak już przy temacie jesteśmy, to uważam, że wrzucanie "przedpremierowych" rozkmin typu "okładka 2/10" to trochę marnowanie miejsca, a stanowi średnio połowę comiesięcznego głosu ludu z FPE.
-
Następna generacja
Już obecna generacja mnie nie porwała i przez pierwsze 3-4 lata jej trwania nawet nie widziałem sensu kupować nowego sprzętu, z następną zapowiada się, że będzie w tym temacie jeszcze gorzej. Premiera, poza oczywistą ciekawością i zainteresowaniem branżą, jest mi w sumie obojętna, specyfikacja też, trendy w gierkach AAA idą od jakiegoś czasu w takim kierunku, że raczej mało co może mnie faktycznie przyciągnąć (GTA6, jakiś nowy MGS i ciężko mi wymyślić coś więcej, mało które nowe IP z obecnych sprzętów zrobiło na mnie na tyle duże wrażenie, żebym czekał, przykładowo, na Horizona 2), nie mówiąc o zupełnie nie jarających mnie kwestiach szeroko pojętego streamingu czy innych nowych "form" grania. Może dziadzieję, ale to już "nie to". Możliwe też, że obecny poziom techniczny gierek jest na tyle wysoki, że już nie ślinię się na myśl o "jeszcze lepszej graficzce". Bo fpsy to, jak wiadomo, i tak kwestia developera i nadal 60 klatek na konsolach będzie rzadziej, niż częściej, a w inne cudowne rewolucje i tak nie wierzę. Jak finanse będą się zgadzać, to może jakoś w 2022 kupię PS5 i jakiś fajny TV i będę grał w jedną nowość na pół roku, odpływając powoli w stronę casuala. Skąd taki pomysł? Tylko nie powołuj się na zepsute u podstaw TLG. Z gier, których nie skończyłem, a widziałem analizy, to zdecydowana większość trzyma FHD i 30 fps z okazyjnymi spadkami o 2-3 klatki. Inna sprawa to opcja wykorzystania mocy Prosiaka, żeby wyciągnąć ponad 30 klatek (GoW, Sotc), tutaj duży plus, no ale nie czyni to wersji bazowej jakąs niedorobioną. Straty w efektach graficznych i rozdziałce nie robią na mnie wrażenia, tym bardziej, że nie są diametralne.
-
Death Stranding
Zapomniał wspomnieć o obfotografowywaniu Madsa i spółki i jedzenie z nimi obiadów. Trochę złośliwie można by rzec, że w wielu dumnych słowach powiedział "wymyśliłem, o co chodzi w grze i jak ma wyglądać", takie szczegóły, jak kod, testy, projekty graficzne, artworki, kompozycje, nagrania mocap i generalnie każdą kwestię techniczną odwali banda "no name'ów". GENIUSZ.
-
Final Fantasy VII Remake
@ogqozo Aha, czyli FF XV czy nawet XII, Xenoblade Chronicles i inne rozbudowane rpgi nie zapewniają poczucia wielkości świata, który nie jest umowny i kiczowaty? FF VII jest tak bardzo jedyny w swoim rodzaju w tym względzie? Pytam po części serio, bo nie grałem w te tytuły, zresztą cały gatunek jest mi obcy, ale te natchnione przemowy, jak to FF VII jest nie do przeniesienia w "normalnej" formie pachną mi lekką przesadą i idealizowaniem wizji, którą się zna z młodości, albo zwyczajnym brakiem wyobraźni. No wow, w 2020 przeniesienie 1:1 miejscówek które znamy z renderowanych teł, gdzie spotykamy paru ludków i domów na krzyż nie przejdzie, mocne odkrycie. Tyle, że między tą wizją, a tym, co wynika z zapowiedzi dotyczących remake'a (a w sumie bardziej z waszych wizji) dałoby się znaleźć coś pomiędzy. Niektórym FF VII z racji wspomnień z hodowania Chocobosów i grindowania pod Weapony, a może też za sprawą upływu czasu, wydaje się jakąś przepotężną grą z wielkim (choć umownym) światem, także warto przypomnieć, że "normalnego" grania z misjami pobocznymi tam jest może na 30-40 h. I to licząc z reliktami przeszłości, jakimi są random encountery. Rozbudowanie remake'u w wielokrotność tego czasu brzmi jak dla mnie jak dosyć mocne odejście od tego, czym ta gra faktycznie jest. No nie wiem, to tak jakby w remake'u Ratcheta każda planeta była osobnym, otwartym światem, a całość była na 50h. Ja bym rzygnął.
-
Final Fantasy VII Remake
Nie widzę nic skomplikowanego i dziwnego w tym, że ludzie czekający na remake od -nastu lat (przypominam pierwszy render z 2005, od którego chyba zaczęły się rozważania na temat odświeżenia FFVII) oczekują w końcu ją dostać i zagrać, a zapowiada się na to, że w 2020 dostaną remake kawałka gry, na ten moment nie będąc pewnym w ogóle, jak to będzie wyglądać dalej. Rzekłbym, że wątpliwości wręcz wypada mieć. A ja myślę, że mogło to mieć inną, bliższą "klasycznej" formę i gdyby takową miało, to byś nawet nie wpadł na to, że gra mogłaby wychodzić w częściach, rozszerzać Midgar do 40h itd. SE podeszło do tego jak podeszło, mieli swoje powody, ale nie udawajmy, że to było oczywistym i jedynym sposobem na nową wersję siódemki.