Treść opublikowana przez kotlet_schabowy
-
Marvel's Avengers
Raczej nie Jak chcesz i bardziej pasuje to do Twojej wersji, to trzymaj się jakiejś "książkowej" (jeśli taka istnieje) definicji, wg której gaas to nawet TES: Oblivion, ale dobrze wiesz, od kiedy termin w ogóle funkcjonuje i z czym powszechnie się kojarzy. Prosty sposób na wyciąganie kasy niskim kosztem, bez konkretnej wizji na spójną grę jako całość. Rozwijanie latami xd no fajne mydlenie oczu. Nie rozumiem, czemu używać nacechowanego negatywnie "wina". Masz swoje podejście do gejmingu, ja swoje, "za stary" jestem na taką zabawę, próbuję nadrobić backlog i zaliczać te kilka faktycznie interesujących premier rocznie, po czym wskakuję na nową generację, a nie śledzę co tam nowego w jakimś tytule 7/10 sprzed 3 lat. Wrócić to ja mogę do Vice City albo pyknąć parę rundek w CS 1.6, które nie musiały być gaas, żebym nadal miał na to ochotę. Daj mi przykład takiej gry, która nie okazała się wpadką albo nie została dawno zapomniana. A czy nie ma nic złego? Wspomniany już wyżej brak spójności wizji chociażby, nie mówiąc o zwyczajnie komercyjnym nastawieniu na ciągłe wyciąganie kasy. Nie płacisz dalej: zostajesz "w tyle". Nie lubię wciskania, że coś, co jest po prostu nowym sposobem na większy zarobek, to tak naprawdę robienie klientowi dobrze. Offtop się zrobił, więc z mojej strony koniec. Czas pokaże, czym okaże się Avengers, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że raczej nie będzie to ten Twój utopijny, wspaniały, wieloletni rozwój. W GA nie grałem, ale zdecydowanie U3>LL. Zresztą jak gra, w której mamy Drake'a i Sully'iego może wypaść scenariuszowo gorzej, niż ta bez nich? Pamięta ktoś w ogóle głównego "złego" w LL xdd?
-
Final Fantasy VII Remake
Podoba mi się to, co do tej pory pokazali, ale ta niewiadoma w temacie ilości części i roku, w którym faktycznie będzie można skończyć grę to jest mocne xd. Nawet jakbym był nahajpowany nostalgią, to bym się powstrzymał z zakupem, przynajmniej dopóki nie będzie wiadomo, na czym stoimy.
-
własnie ukonczyłem...
Jak to w komentach ktoś napisał, jego film jest lepszy, niż sama gra xd. Ładnie wypunktował wszystko co trzeba. Generalnie seria od przeskoku na PS3 zaczęła zmierzać w trochę dziwnym kierunku, coraz dalej od pierwotnego klimatu, a "remake" jest ukoronowaniem tej drogi. Na ten moment nie czekam na odświeżoną dwójkę i trójkę, bo w sumie po co?
-
Marvel's Avengers
Najsłabsza w tym względzie część serii to jak dla mnie średnia rekomendacja. Ogólnie wygląda to strasznie mdło, ale może będzie jak z pająkiem, do premiery miałem na grę wywalone, później recenzje i opinie mnie przekonały i okazało się, że wyszła fajna giereczka na 8. No ja na przykład nie lubię. Wolę mieć kompletne "doświadczenie" od razu. Tym bardziej, że przerwa między premierą gry a kolejnych dodatków jest zazwyczaj na tyle długa, że tytuł poszedł dawno w odstawkę (inb4 "poszedł na pchli targ"). Za dużo tytułów do ogrania. Zresztą ceny są zazwyczaj mocno nieadekwatne (polecam ME2 albo 3 z zestawem dodatków xd). Zresztą wg Waszej definicji w zasadzie mamy z Gaas do czynienia od poprzedniej generacji (DLC po roku? gaas), a dobrze wiecie, że nie o to się rozchodzi.
-
własnie ukonczyłem...
Ratchet and Clank (2016, "remake") No średnio. Tak naprawdę gra nie ma wiele wspólnego z jedynką poza kilkoma planetami i postaciami, nawet fabuła jest poprowadzona zupełnie inaczej. W sumie to poza graficzką (malina, ale za to 30 fps i spadki, a także słabszy design ala saga Future, której zbytnim fanem nie jestem) wszystko wypada tu gorzej niż w klasyku, a znam go na wylot, bo to jedna z moich ulubionych gierek z PS2, którą zaliczyłem na wszystkie sposoby kilka razy. Może tym razem w punktach: - dialogi, scenariusz i humor kilka poziomów w dół. Wszystko w klimatach generycznej bajki dla dzieci (tyle, że pewnie dzieciaki wcale się takim czymś nie jarają), bez jaj, bez pazura, a przecież trylogia z PS2 to do dziś dobre gagi również dla starszych graczy, chemia między bohaterami (a w samej jedynce Ratchet zdecydowanie nie był typowym herosem, ot trochę dupek), parodia motywów "z życia" itd. Nie mówiąc o tym, że przeplatanie się pociętych fragmentów filmu i gry burzy spójność narracji (a niektóre postacie w ogóle wyskakują jak króliki z kapelusza, po czym przestają pełnić jakąkolwiek rolę). - muzyka, która była kolejną mocną zaletą oryginału, jest zupełnie bez wyrazu, nie rozumiem decyzji o całkowitym odcięciu się od znanych melodii. - gameplay został podciągnięty pod patenty z nowszych części, chociażby nieobecne w jedynce levelowanie czy patenty takie jak lewitacja, co może i kogoś cieszyć, ale dla mnie stary Ratchet bez tych motywów był najlepszy. Hackowanie stało się bardziej upierdliwe. Doszło sporo nowych broni, ale fun z ich używania jest umiarkowany, często nie czuć mocy (najfajniej wypadł Pixelizer). - na plus szybciutkie loadingi Gra się mimo wszystko przyjemnie, bo schemat jest znany i lubiany: strzelanie, rozwalanie skrzynek, elementy platformowe i jakieś tam przerywniki. Tyle, że wszystko to już było (i to nie raz, ani nawet nie trzy) i weteran serii może być już lekko znudzony. Niestety, dawka nostalgii jest na tyle mała, że nie rekompensuje minusów. Dla mnie zawód. Tyle dobrze, że w końcu mogę się zabrać za syty materiał od Thegamingbritshow.
-
Targi: E3, GC, TGS
Ja pier.dolę, te reakcje xd. Ponad pół roku po premierze ludzie dostają grę w formie, w jakiej powinna być od początku, a tu takie spusty.
-
Cinema news
Spoko, a Nathan nigdy nim nie był. Do kin nie chodzą tylko millenialsi i dzieciaki, wystarczy spytać znajomych casuali albo w ogóle nie grających, czy kojarzą Tomb Ridera/Larę oraz czy kojarzą Uncharted. Nie mówię, że TR to najgorętsza licencja świata gier, bo te czasy faktycznie minęły pewnie z ~15 lat temu (choć reboot pomógł w przypomnieniu marki), no ale gdzie tam do niej Drake'owi.
-
X-Men Cinematic Universe
Xmen i Spiderman>reszta marvelowych łaków. Tak nawiązując do poprzedniej strony i kwestii, co warto obejrzeć: tak naprawdę wszystko ze świata Xmen to przynajmniej dobre filmy, również trójka, na której hejtowanie powstała swego czasu jakaś dziwna moda, ale pewnie większość krytyków merytorycznie nie powiedziałaby, czemu niby miałby to być taki shit. Ot, lekki przesyt bohaterów i wątków. Ja po latach najmniej mam ochotę wracać do pierwszej części, mocno wali od niej klimatem filmów z tego okresu. Jeśli miałbym powiedzieć, co można odpuścić i za wiele się nie straci, to byłby to Xmen Origins: Wolverine (ogólnie kupa) i Wolverine z 2013 (znośny, ale zupełnie obojętny).
-
Video shows o grach
Dla mnie typowe PCtowe "zagrać i zapomnieć" jadące na graficzce i innych efekciarskich aspektach, ale poza tym płytkie, nie czaję kultu.
-
Konsolowa Tęcza
Na PSX też grałem bez analogów i szczerze mówiąc nie miałem nic do zarzucenia tej opcji. Ot, celowanie wymagało zatrzymania się, co poniekąd wymusiło powolniejsze tempo zabawy. Z tego co się orientuję, to developerzy nie mieli w tamtych czasach zbytnio pomysłu na sterowanie dwiema gałkami i odwalały się jakieś (z dzisiejszego punktu widzenia) cyrki, typu chodzenie i skręcanie na jednej gałce, celowanie na drugiej, strafe pod przyciskami itd. Prawdopodobnie dlatego też niektóre gry obrywały w reckach za sterowanie (Alien: Resurrection chociażby, do dziś pamiętam, że w N+ strasznie zjechali ten aspekt jako utrudniający normalne granie, później kupiłem gierkę i byłem zdziwiony, bo przecież wszystko ok), bo na dualu było to paradoksalnie utrudnione.
-
Death Stranding
Resztka energii po ~20 minutach walki z niekończącymi się Rayami a później "tortury", no palec bolał od napier.dalania trójkąta. To było chyba to słynne łamanie czwartej ściany i gracz cierpiał z bohaterem. Po tym wszystkim walka na dachu to był już spacer. Ku.rwa ta gra na EE wymagała tak mocnej zmiany taktyki, szczególnie na bossów, że można by napisać osobny poradnik. Fortune, gdzie najlepszym sposobem było ubrać karton i latać w tę i we tę xd.
-
Death Stranding
Nie łapię tego toku rozumowania, bo wynika z tego, że sama zmiana kamery sprawiła, że gra jest "bardziej" 3D, mimo identycznego gameplay'u i projektu świata. No i w zwykłej trójce też nie było radaru mimo starej kamery, grać się da, tylko było to momentami upierdliwe, tak samo jak jedynkę i dwójkę można było skończyć bez radaru i faktycznie gra mocno się zmieniała (na plus). Przypominam też o kamerze zjeżdżającej po przylgnięciu do ściany czy innych przeszkód.
-
Death Stranding
Mimo wszystko TPP nie oznacza "zza pleców", kamera była ruchoma, mimo, że nie mamy nad nią bezpośredniej kontroli, całe środowisko jest w 3D, no nie ma tutaj myślę o czym dyskutować. Jeśli nie miałoby znaczenia, czy gra jest 3D, to ciekawe, jak wyglądałaby walka z Ravenem albo potyczki ze Sniper Wolf.
-
Zapomniane Pełniaki 2000
Pamiętam dobrze, bo kupiłem na wakacjach i mimo braku zajawki na Pokemony (dla mnie liczył się wtedy Dragon Ball) to czekałem na powrót do domu i odpalenie gierki. Chwila zabawy i maks po paru podejściach poszła w kąt, z którego raczej nie wyszła. No ale karcianek nigdy nie lubiłem i do dziś mi to zostało. Podobno te karty można teraz za niezły hajs spieniężyć, także poszukaj, czy jakichś nie masz xd. Z pełniakami tamtej ery, oczywiście poza CDA, którego z racji oszczędności raczej nie kupowałem, a który miał chyba najlepsze i najświeższe gry (przynajmniej w okolicach 99-02) kojarzę najmocniej Komputer Świat Gry. Niska cena, gierki raczej niszowe i/lub mocno oldschoolowe, ale całkiem fajne. Często wrzucali przygodówki, żeby wspomnieć tylko takie klasyki, jak Simon The Sorcerer 2 czy Książe i Tchórz. W edycji specjalnej poświęconej samym przygodówkom dorzucili Floyda (obecnie chyba zapomniany, kiedyś robił wrażenie, bo był na TRZECH płytach CD), pograłem chwilę i to by było na tyle. Nie bardzo da się nawet namierzyć jakieś filmiki w innym, niż niemiecki, języku xd Inne przykłady to Get Medieval: Emergency: Gorky 17: Generalnie moje granie na PC w tamtym okresie wyglądało najczęściej tak: instalowanie pełniaka, pogranie parę dni, olanie tematu bo gra okazała się średnia/nie chciało mi się grać. Trochę jak ten słynny syndrom pirata, tyle, że na oryginałach. No ale granie na PC w porównaniu do konsol to wtedy (dziś zresztą też, tylko człowiek bogatszy) był zupełnie inny świat: pudełka w sklepie o połowę tańsze, niż wersje na szaraka, pełniaki w większości gazet za cenę magazynu z kilkoma demkami na PSX itd.
-
Marvel Cinematic Universe
Obejrzałem Captain Marvel no i co tu dużo gadać, niższa półka MCU, momentami przypominająca "złote" czasy adaptacji komiksów z lat 2002-2005. Całość jest strasznie nijaka. Wydarzenia były mi w większości obojętne, brak napięcia, na dodatek wiele scen było dziwnie pociętych i sprawiało wrażenie przyspieszonego tempa. Największym minusem jest oczywiście główna bohaterka. Naburmuszona i niesympatyczna, bez osobowości i charyzmy, aktorsko drewno. Do śmieszkowania (abstrahując od poziomu humoru) Larson się ewidentnie nie nadaje, więc te próby typowo marvelowskiego rozluźnienia klimatu wypadają jak wciśnięte z innej bajki. O całym tle "girl power" i łopatologicznego pokazania, jak to biedna miała zawsze pod górkę z litości nie wspomnę. Z Nicka zrobili żałosny comic relief, co jest o tyle irytujące, że znamy tę postać z zupełnie innej strony i ta wizja jest oderwana od uniwersum, no ale wiadomo, laska musi być cool, a facet "goofy". Wizualnie chyba nic nie robi wrażenia. Jedyny plus do Mendelsohn i Law. Poza tym ujdzie jako niezobowiązujący seans do chipsów, całe szczęście filmu nie rozciągnęli ponad 2h.
-
Death Stranding
Fajny spuchnięty ziemniaczek xd. Z tą różnicą, że wtedy faktycznie była fajna. Co do gry i całej dyskusji, to niektórzy tutaj trochę mocno popłynęli z tymi lamentami na "dzisiejszych graczy", w temacie praktycznie nie było mocnych słów krytyki, no ale wiadomo, mamy się jarać. Wątpliwości są uzasadnione, Bluber słusznie zwracił uwagę na to, że zespół jest inny i nie ma co przekładać jakości gameplay'u z Phantom Pain na DS, ten moment uderzenia walizką czy co to tam było pachnie drewnianą włócznią z Horizona na kilometr, ja rozumiem, że ma się liczyć fabuła, tajemnica itd., ale nie czarujmy się, Hideo wyczerpał kredyt zaufania w tym temacie w okolicach 2004. MGS4 to momentami mocna grafomania i gdyby nie fan service co krok, to na pewno nie zbierałby takich ocen, Peace Walker przemilczę, a zagranie jak na skrzypcach w piątce to już klasyk.
- Death Stranding
- Death Stranding
-
Death Stranding
A ja nadal nie jestem w stanie się jakoś mocno hajpować tym tytułem, to może być 10/10 i przełom w gamingu (a raczej w narracji, bo gameplay'owo to ja tu widzę sporo typowych motywików), ale będę musiał sam w to zagrać, żeby to poczuć. Oczywiście nadal to jest kilka poziomów wyżej na liście "do ogrania" niż przeciętne AAA tej generacji, ale nie jest to mimo wszystko poziom podjarki jak przed MGSami (co zrozumiałe). No ale props za datę premiery (nie zdziwi jakiś poślizg, jak z ostatnimi Metalami) i prezencję.
-
Cinema news
"Przymierze" było zwyczajnie złe. Po tym filmie nie mam już żadnych oczekiwań co do kolejnych części od Ridley'a, bardziej mnie już nie zawiedzie, więc tak jak milan napisał, niech se robią co chcą.
-
Terminator universe
Nie no T2>>>T1. A co do trailera, to bądźmy poważni, przecież to będzie generyczne, wypchane CGI filmidło z setkami nieścisłości w scenariuszu i fan servicem na pocieszenie. Co to w ogóle za mameje jako wiodące maszyny xd. Obstawiam max 5/10. Te powroty znanych serii sci-fi zwyczajnie nie działają. Terminator skończył się na dwójce, z czwórką mającą największy potencjał i sens (zmarnowany, ale jednak).
-
Sezon 8
O ile w przypadku Dextera się zgodzę, tak w Lost, mimo, że cały sezon 6 był naciągany i generalnie finał taki sobie, to przynajmniej zakończenie wywołało u mnie jakieś emocje (słynna scena z psem, kościół). Może banalne i kiczowate zagrania, ale jednak. GoT ? No chyba nic mnie nie ruszyło. Danki nie lubiłem w sumie odkąd wykluły się smoki, a wątek był napisany tak słabo, że w zasadzie mogłoby się wydarzyć cokolwiek i nie traktowałbym tego poważnie. Pożegnania z bohaterami, których losy śledzimy od lat (no, w moim przypadku od 3): jakie pożegnania xd. Niedosyt albo obojętność, tyle. Props za klimatyczne ujęcia na początku i ogólne poczucie "beznadziei", no i to chyba tyle. Jeśli chodzi o samo rozwiązanie kwestii władcy, to jestem w stanie je przełknąć, no ale wrażenie jest jakie jest, bo wszystko ostatnio było robione po łebkach. Poza kwestiami czysto scenariuszowymi, największy zarzut jaki mam wobec tego sezonu, to rozwleczenie mało istotnych/czysto "estetycznych" momentów, by potem pospiesznie zajmować się sprawami ważnymi. Jakieś powolne snucie się po komnatach, pełne zadumy spojrzenia, momenty długiej ciszy, no sorry, ale nie na tym etapie serialu. W sumie logiczne: robimy sezon z mniejszą ilością epizodów, więc epizody będą dłuższe, ale większość z nich to będą zbędne zapychacze xd. No nic, trzeba rozejrzeć się za książkami.
-
Jaką grę wybrać?
Jako fan Burnoutów z PS2 od razu mogę powiedzieć, że DC to całkiem inny świat, niby arcade, ale jednak "poważne" wyścigi, mi model jazdy niezbyt siadł, funu zbynio nie czułem i ogólnie po 2-3 sesjach na razie gra poszła w dłuższą odstawkę. No ale Tobie może przypasuje.
-
Sezon 8
No ja też mogę się jutro wyspać więc żaden problem dotrwać do tej 4:00 i chętnie bym leciał "na żywo", ale i tak nie mam HBO więc lipa (wiem, jest okres próbny, ale nie chce mi się w to bawić teraz). Jutro trza będzie robić srogie uniki przed spoilerami, jednak jest różnica między jakąś randomową śmiercią bohatera w jednym z wielu odcinków, a odpowiedzią na pytanie "jak to się kończy", więc pewnie znajdą się jacyś "śmieszkowie" chcący zepsuć zabawę.
-
Sezon 8
Nadrobiłem wczoraj 8 sezon, bo przecież nie będę oglądał jednego odcinka na tydzień. Nic odkrywczego nie napiszę, no jest, delikatnie mówiąc, średnio, a najczęściej zwyczajnie słabo. Twórcy poszli w kierunku bombastycznych scen walk, gdzie na 1h20m odcinka dostajemy może 10 minut dialogów i to zazwyczaj na przeciętnym poziomie. No nie za to polubiłem ten serial. Zresztą nawet te starcia wypadają blado przy takiej bitwie bękartów, może dlatego, że ciężko utrzymać zaangażowanie widza pokazując w zasadzie prawie cały odcinek to samo. Zwyczajnie się nudziłem, zarówno oglądając Emocji tu jak na lekarstwo, motywacje i zachowania bohaterów wątpliwe lub zwyczajnie głupie, szybkie i niechlujne zamykanie wątków no zawód. Nie oczekuję po finale niczego dobrego, raczej najbardziej oczywistych na ten moment rozwiązań. Nie dziwne, że twórcy na moment premiery zaszywają się gdzieś w lesie, dobrze wiedzą, co odje.bali. Wyjaśnij tylko, jaką motywację do miała w ostatnim odcinku Danka, bo porównanie do wymienionych sytuacji z przeszłości jest bez sensu.