Skocz do zawartości

kotlet_schabowy

Użytkownicy
  • Postów

    4 238
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kotlet_schabowy

  1. Znajdz mi dorosłych ludzi, którzy mają 4h wolnego czasu na oglądanie filmu nie wspominając, że do kina trzeba dojechać i z niego wrócić a seans zazwyczaj w godzinach wieczornych wchodzi w grę, dorzucając do tego reklamy z takiego wypadu robi się dobre 5h. o widze, że shankor już o tym wspomniał Wprawdzie rozwiązaniem jest pójscie do kina w weekend, ale nie dość że drogie już dość bilety do takiego imaxa (w tygodniu płaciłem 33zł) to jeszcze więcej hołoty Z tego, co się czyta na necie, to przeciętny dorosły nie ma problemu z zaliczeniem 9 godzinnego maratonu z nowym sezonem ulubionego serialu, więc lol. Owszem, 4h w kinie to już lekka przesada i granica wytrzymałości dla przeciętnego widza (sam powyżej 3h się męczę), ale nie zapominajmy, ile kasowych hitów trwało prawie 3,5h (na szybko Titanic, Wilk z Wall Street , LOTRy), więc nie pisz, jakby to było nierealne do zrobienia dla dorosłego, podkreślam, dorosłego widza. Jak nie wstajesz na magazyn na 6:00 rano, to nie widzę problemu wrócić z seansu powiedzmy o północy. Choć w tym konkretnym przypadku przychylam się raczej do zdania Dr. Czekolady. Edit : z Wilkiem pomyłka.
  2. W znaczeniu "dobrze spędziłem przy niej czas", może być ? Po co rzucać skrajnościami typu Kratos czy MC, protagoniści z gier, które nigdy nie stały fabułą czy głębią postaci (choć swoje zadanie spełniali w 100 %, a historyjka z GoW 2 jest całkiem spoko) ? Przed Tlou i po Tlou (przypominam, premiera w 2013) dostawaliśmy gry zarówno z płaskimi bohaterami, jak i skupiające się na ich rozbudowaniu, a że nie robiły tego DOKŁADNIE tak samo, jak w dziele ND, no to chyba dobrze. Ba, moda na kopiowanie jest wręcz krytykowana (nowy GoW chociażby). Lo.re w postaci odnajdywanych nagrań, notatek itd. to przecież trend rozpoczęty na początku poprzedniej generacji. Odgłos magazynka alarmujący strażników : spokojnie od czasów MGS2 (co więcej, funkcjonował jako osobny gadżet). No ale zgadzam się, że killroomy i SI są na wysokim poziomie. Tyle, bo wyjdzie zaraz, że prowadzę jakąś akcję "anty", a gra jest, jak od początku zaznaczyłem, bardzo dobra.
  3. Enslaved : Odyssey to the West Jeśli ktoś nie kojarzy, o co biega : postapokaliptyczny świat z dwójką współpracujących bohaterów (sterujemy mięśniakiem, a laska, której pomagamy, to "mózg"), bardzo luźno inspirowany chińską legendą. Miałem na liście do odhaczenia ze względu na setting i dosyć dobre recenzje sprzed lat, ale w sumie nie pamiętałem, czym ta gierka tak naprawdę jest. Otóż mamy zjadliwy i całkiem przyjemny miks eksploracji, wspinania ala Uncharted (czyli samograjowego, z rzadkimi wyjątkami w postaci skakania przez jakieś ruchome przeszkody-pułapki) i walki w formie bieda-GoWa (dosłownie dwa ciosy na krzyż z możliwością "dokupienia" mało przydatnych dodatkowych, choojowe parry i dziwne strzelanie). Gra miała premierę w 2010 i czuć tutaj pojawiające się wtedy trendy. Jest łatwo, ważne elementy się świecą/są pokazywane najazdami kamery (inna sprawa, że czasem otoczenie jest dosyć nieczytelne i zlewa się w całość, więc momentami się to przydaje), wszystko pokazane i podane na tacy, no i idziemy sobie z punktu A do B (to akurat spoko). Nic nadzwyczajnego, ot relaksujące doświadczenie bez dużych ambicji w temacie gameplay'u. Nadrabia przede wszystkim designem, czy to świata (świetne widoki zniszczonych Stanów Zjednoczonych, gdzie natura zaczyna odbierać, co jej), czy bohaterów, no i całkiem zgrabnym, choć raczej prostym scenariuszem i dialogami. Głównych bohaterów można polubić. Szkoda, że końcówka jest jakaś taka nagła i jakby urwana. Gra zresztą jest dosyć krótka (może z 8h), co akurat mi pasuje. Nie zdąży znudzić, poza tym co chwile dostajemy jakiś mały, fajny nowy patent. Szkoda, że muzyka zdaje się nie istnieć (ja w każdym razie nie zapamiętałem nawet jednej nuty). Kamera też często daje popalić. Irytować mogą też predefiniowane miejsca, w których możemy się wspinać/zeskoczyć, bywa sztywno i nienaturalnie. Ogólnie gra na mocne 7 i w sumie polecam jako odskocznię od "wielkich" tytułów. Aha, grałem na PC, który otrzymał swój port dopiero w 2013, no i konwersja jest beznadziejna. Począwszy od ograniczonych ustawień graficznych (brak chociażby AA), przez to, że ich zmiana praktycznie nie ma wpływu na wydajność (800x600 na low działa tak samo, jak FHD na high), aż po taką pierdołę, jak informacja o "niewyłączaniu konsoli w trakcie zapisywania stanu". Mój sprzęt jest nie pierwszej młodości, ale pastgenową gierkę na Unrealu powinien łyknąć aż miło, i z reguły było płynnie, ale zgrzyty pojawiały się przy ładowaniu lokacji czy filmików. No ale mniejsza z tym.
  4. Zabrzmiało co najmniej jakby pierwszy sezon był objawieniem, a drugi spadkiem formy, jak w True Detective chociażby, a tak nie jest. Po prostu fajny, klimatyczny, solidny serial, tak pierwszy sezon, jak i drugi. Nikt mesjasza nie przepowiadał, no chyba, że ktoś niezdrowo fascynuje się kampanią marketingową przed premierą, ja to zlewam i nawet teasera nie włączyłem. W to nie wątpię, ale wiele dzieciaków i nastolatków podczas oglądania może nie dostrzec w tym żartu (mało zabawnego moim zdaniem) i zamiast tego mogą przyjąć ten rodzaj zachowania jako przykład standardowych relacji interpersonalnych. Popkultura może mieć znaczący wpływ na zachowanie i dlatego takie przedstawienie relacji mnie wkurza. Tyle To fakt, ale to trwa od dekad i raczej będzie się pogłębiać. Choć mimo wszystko w ST raczej widzę zdrowe proporcje. Podobało mi się chociażby honorowe zachowanie Steve'a w stosunku do Nancy, i chociażby dlatego w S02 on>Jonathan. Jestem przekonany, że trzeci sezon pozostanie osadzony w znanych nam klimatach, bez dużych skoków w bok (czyli skupienie na znanej paczce bohaterów). Może udział "siostry" w fabule będzie większy, ale trzon zachowają.
  5. Drugi sezon zaliczony, no i podobało mi się, ale nie mogę jednoznacznie powiedzieć, czy wypada lepiej, czy gorzej od pierwszego. W sumie nie dostajemy niczego naprawdę nowego w samych założeniach, ot nadal stwory z innego wymiaru, siły nadprzyrodzone, szkolne perypetie dzieciaków itd. Niby typowe bigger, better, more badass (odczuwalne nawiązania chociażby do Aliens), ale nie jest to do końca plusem. Trochę nawalone wątków. Niektórzy narzekają, że za mało drugiej strony, jak dla mnie wręcz przeciwnie, raczej męczą mnie (tak jak i w S01) te sceny, serial dla mnie mógłby w ogóle się bez nich obejść (tak, wiem, całe założenie fabularne się na tym opiera). Ogólnie miło spotkać lubianych bohaterów, ale w porównaniu do poprzedniego sezonu większość z nich wypada gorzej, wręcz głupiej (Dustin i cała sytuacja z Dartem, Nancy i jej "rozterki" damsko-męskie, Mike dupek, El też momentami irytująca, a Lucasa nigdy nie lubiłem, dobrze chociaż, że Willowi dali okazję się wykazać na plus). Siódmy odcinek mnie na ten przykład nawet pasował, lubię takie odskocznie w ciągu sezonu, co nie zmienia faktu, że większej całości w tej formule bym nie chciał. Aha, niby detal, ale ta wymiana zdań "Niemcy ?! naziści !" mnie wkur.wiła.
  6. Jednak mniejszy obiekt kultu, no i tam mamy postaci ludzkie. Z ciekawości chętnie obejrzę, przewiduję, że będzie po prostu poprawnie : ludzie wychowani na oryginale potraktują to jako ciekawostkę (albo szarganie świętości), dzieciaki dostaną Króla Lwa "na miarę naszych czasów" (z tym, że i tak lepiej im puścić klasyka na BD, bo nie starzeje się w ogóle). Ogólnie : zupełnie niepotrzebna inicjatywa, no ale to standard w Holly.
  7. Obsada i data premiery remake'u (CGI) Króla Lwa :
  8. Jejku, "przyjemne" nie w znaczeniu łatwości gry. Przełomowości obecności towarzysza nie komentuję. ND zrobiło to, co jest ich sposobem "na życie" od ery PS3 : połączyli elementy, które same w sobie nie są niczym niesamowitym, dopieszczając je na maksa i tworząc bardzo dobrą całość. Tylko tyle i aż tyle. Gun dobra gierka, a raczej niedoceniana. Ośmielę się napisać, że jeśli ktoś zaliczyłby Guna (2007 rok bodajże) przed RDR, to niektóre bajery nie zrobiłyby na nim aż takiego wrażenia w grze R. "Przypier.dalasz", "wmówić", używasz nieadekwatnie mocnych słów, no ale gierki. Jasno napisałem, o co mi chodzi, nie widzę powodu rozwijać.
  9. kotlet_schabowy

    OFFTOPIC

    Już chyba współpracował z Treciem przed ostatnią odsiadką, nawet z Karmowskim miał filmiki lol. Z jednej strony promowanie sportowego trybu życia, z drugiej rozbijanie po pijaku kapliczek xd. No muszą to przemyśleć, ale raczej finansowo by nie stracili.
  10. A jakie to muszą być niesamowicie uargumentowane przyczyny, żeby móc śmiało napisać, że nie lubi się jakiejś gierki ? Zresztą, w większości postów widzę parę słów "wyjaśnienia". Jeżeli czyjaś negatywna/pozytywna opinia o grze telewizyjnej wywołuje w Tobie na tyle silne odczucia, no to gratuluję. Takie trochę "stop liking, what I don't like !", tylko w drugą stronę. Zresztą widać, że więcej tutaj takich, co już powoli nie wytrzymują xd. Żeby nie było : Halo (zaliczyłem 1 i 2, nie miałem ochoty na więcej) : nudy, nijaki design świata, nie czułem mocy broni. Rozumiem, że seria zawdzięcza sukces i popularność multiplayerowi, no ale gro osób jara się kampaniami singlowymi, co już mnie trochę dziwi. Tlou : gra na 8/10, przyjemna, ale nie dostrzegłem w niej nic przełomowego czy ponadczasowego, szczególnie w temacie scenariusza. Left Behind leży nie ruszone od ponad 2 lat. Tyle chociaż, że oprawa jest z najwyższej półki. RDR : Również 8/10. Jak nie lubi się klimatów westernowych, to gra sporo traci. To nie jest uniwersalny klimat miasta, w którym każdy się odnajdzie. Poza tym typowy Rockstarowy open world, najlepiej wspominam chyba szukanie skarbów. 10 x bardziej od zapowiedzi RDR2 ucieszyłyby mnie wieści o produkcji Bully 2. GTAV >>> GTA IV
  11. Merytoryczna odpowiedź, props. Wiadomo, że część rzeczy pozostanie kwestią ogólnie pojętego gustu lub tego, jaką ktoś ma "tolerancję" na pewne zagrywki, więc jeden drugiego nie przekona. Odniosę się jeszcze tylko do tych paru fabularnych kwestii, na przestrzeni wątku pewnie już o tym wspominano, zresztą teraz nie wychwycę wszystkiego z ostatniego półrocza (bo mniej więcej tyle oglądam DBS), ale : -sam powrót Friezy jeszcze ujdzie, ale przedstawienie piekła : co to kuhwa jest ? Kolczyki sam opisałeś; -Zamasu i cały arc Black Goku : tu już nie mogę wytykać konkretów, po prostu całokształt jest dla mnie chybionym, kiczowatym, naciąganym na każdej płaszczyźnie pomysłem, z apogeum w postaci końcówki (gość staje się "światem" xd). Nie kupuję pomysłu, bo jest głupi, nawet jak na tę serię; -zebranie słabeuszy z Ziemi do reprezentowania nas w walce wszechświatów : czysty fan service, no ale bezsensowny z każdego punktu widzenia (i niech mi nikt nie mówi o jakiejś "wartości taktycznej" zawodników). Byle nameczański wojownik jest silniejszy niż Kamesenin; -nawiązując do poprzedniego punktu : olanie innych niż Ziemia planet. Zresztą, cały pomysł na wiele wszechświatów jest naciągany, w zetce mieliśmy niezły filler z Anoyoichi Budokai. Jest poza kanonem, ale myślę, że miało to więcej sensu i było lepiej oparte w świecie DBZ, niż jakieś uniwersa. No ale nie chcieli pewnie się powtarzać. Co do przemian, to wiadomo, że wyjaśnienie zawsze się na szybko znajdzie (tym stoi zresztą cała seria), bardziej mi chodzi o ich częstotliwość, pojawienie ni z gruchy, ni z pietruchy (tu przede wszystkim SSJ Blue). Gdzie im do powszechnie nielubianego SSJ4, który miał zgrabne uzasadnienie i podbudowę, no i kreatywny projekt. W temacie charakterów : o nie, Vegeta bynajmniej nie jest tym samym "dumnym" wojownikiem, co najlepiej widać przy konfrontacjach z bogami. Ograniczyli to wszystko do jakichś pomruków, założonych na siebie rąk i przytyków do Goku. Spłycenie całkowite. Goku osiąga wyższe poziomy głupoty i rzadko kiedy w ogóle bywa poważny. Najlepiej wypada z tego wszystkiego Beerus i Frieza. inb4 "rozkminianie fabuły w bajce o napierdzielających się kosmitach", no ale jakby to miało jako taki klimat chociaż, to co innego. Ująłbym to tak : o ile oglądając stare sagi można powiedzieć, że to rozrywka dla nastolatków, tak teraz całokształt robi wrażenie bajki dla małych dzieci. Abstrah.ując już od tej całej cenzury. Tak jak wspominałem, ostatni arc to duża poprawa poziomu, no ale trzeba było czekać, ile, 80 odcinków ?
  12. -przemiany "z du.py", ogólnie inflacja poziomów mocy i kolejnych SSJ, zero kreatywności w ich wyglądzie (nowy kolorek); -pozbawienie postaci ich charakterów znanych ze starych serii, ogólnie zrobienie z wielu z nich debili (na czele z Goku), olanie ważnych bohaterów (seria oczywiście jeszcze trwa, no ale już możemy powiedzieć, że Gohan ssie, Trunks i Goten w sumie nie istnieją, Boo zniknął); -nowe postacie : pokemony (z naciskiem na obecnie trwający arc i przeciwników z innych wszechświatów); -humor nigdy nie był wysokich lotów (choć nieraz prychnąłem oglądając DB), ale teraz albo go nie ma, albo jest na poziomie dna; -cenzura (krew, podteksty), no ale to jeszcze powiedzmy mały problem; -do niedawna kreska (owszem, stare serie miały swoje gorsze epizody, i to dużo, ale spokojnie 3/4 odcinków zjada wszystko, co najlepsze w DBS); -muzyka (z małymi wyjątkami, ogólnie ssie); -fabularne s.ranie na kanon (mimo, że zaangażowany jest Toriyama, inna sprawa, że gościu jest znany z wymyślania różnych rozwiązań i wyjaśnień na bieżąco i można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że pewnych kwestii ze starych serii sam już może nawet nie pamiętać) i ogólna głupota; -ogólnie mała kreatywność (ja wiem, że DBZ generalnie można streścić "trenujemy, przyleciał zły, dostajemy wpier.dol, przekraczamy swoje granice, pokonujemy złego", ale fajnie rozbudowywano co jakiś czas całe uniwersum, przeplatano wątki, były jakieś zwroty akcji). To tak na szybko. Oczywiście oglądam, i stało się to nawet dosyć znośne ostatnio (ot, napier.dalanka), ale wrażenia, jakie zrobiły pierwsze "sezony", nic już nie naprawi.
  13. Nie no ja ostatnio trochę skrytykowałem DBZ, ale mimo wszystko DBS obok zetki nawet nie stało, ba, nawet do GT się nie umywa. Ma swoje zalety (wspomniane już krótsze, konkretniejsze walki, mniej fillerów, w ostatnich tygodniach niezła "kreska"), ale to nadal inna półka, w zasadzie dla mnie bardziej jak spin-off albo jakieś fanowskie dzieło.
  14. kotlet_schabowy

    OFFTOPIC

    Sytuacja raczej się nie poprawia, z tego co czytałem to ogromna ilość wakatów obecnie, przynajmniej w Krk, więc tym bardziej wezmą teraz każdego, kto ma wszystkie kończyny i oddycha, a że obecna władza kocha mundurówki (a propos przywilejów, przywrócili im 100 % płatne L4 xd), to mam coraz większe obawy o ich poziom i podejście do obywatela. No ale odpłynęliśmy trochę od tematu.
  15. kotlet_schabowy

    OFFTOPIC

    O tym można książki pisać, chory kraj pod tym względem. Z jednej strony chamy nie przestrzegają procedur i przepisów, z drugiej człowiek nie zna swoich praw, a nawet jeśli, to wychodzi z założenia, że lepiej się nie upominać. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby pies sam od siebie się przedstawił i pokazał legitymację, macha blachą i elo.
  16. kotlet_schabowy

    OFFTOPIC

    No to jest dyskusja "teoria vs praktyka", ale jak będziemy się godzić z sytuacją, w której po Twojej stronie stoi prawo, ale "i tak możesz mieć przeyebane", to trzeba by się spinać wracając z apteki z lekiem kupionym na receptę. A propos księdza kulturysty : http://diecezja.legnica.pl/oswiadczenie-ks-artura-kapronia/
  17. Cuphead Świetna rzecz. O oprawie powiedziano już chyba wszystko, także dla formalności wspomnę, że jest wspaniała, wreszcie coś wyróżniającego się wśród ciągle tych samych patentów (albo next-genowy przepych idący w rozdzielczości, efekty czy tekstury, albo pixelart) a muzyka dodaje klimatu i fajnie dopasowuje się do kolejnych faz walk z bossami (choć fanem gatunku nie jestem). Gameplay to czysty miód. Po pierwsze, świetna responsywność sterowania, dobry skok, jedynie do obłożenia przycisków można by się przyczepić, no ale mamy dowolność ustawienia, więc można o tym zapomnieć (ja mimo wszystko skończyłem grę na domyślnych, na padzie). Jak wiadomo, jakieś 3/4 gry to walki z bossami, oprócz tego mamy kilka poziomów "chodzonych" (porównywanych powszechnie do Contry) i 3 etapy ze "zbijaniem" duchów (przerywnik). Poza tym mamy do dyspozycji sklepik z nowymi rodzajami broni, specjali czy umiejętności (skończyłem całość z 14 monetami w kieszeni, także nie trzeba wiele kupować, żeby sobie poradzić, przede wszystkim przydaje się dodatkowe HP, pociski samonaprowadzające i pociski ala shotgun, i to i tak w późniejszych momentach). Gra staje się powoli sławna za sprawą swojego poziomu trudności, no i faktem jest, że od drugiej wyspy zaczyna się ostrzejsza jazda, ale nic, z czym w miarę doświadczony (i cierpliwy) gracz nie dałby sobie rady. Ot, walki trwają po 2-3 minuty, ale w praktyce na niektórych bossów można stracić spokojnie godzinę-dwie, w czasie których powtarzamy całość po kilkadziesiąt razy. Co wrażliwsi mogą połamać pada, sam nieraz kląłem jak szewc, ale próbowałem dalej. Na 17 głównych bossów 3-4 sprawiło mi większe kłopoty (utkwili mi w pamięci smok, klaun, robot i pszczoła). Na koniec natomiast dostajemy sadystyczną grę "w kości", kto grał ten wie o co chodzi, ja powiem tylko, że jest to jeden z momentów, kiedy gracz nie jest potraktowany fair (za duży element losowości, nie mówiąc o możliwości powrotu na pierwsze pole gry), na dodatek kilka aren walk z subbossami ma elementy przesłaniające nam widok. Irytować może motyw polegający na tym, że pierwsze fazy starć w miarę szybko możemy sobie obcykać, ale docierając do ostatniej zaskakuje nas nowy atak, zjada w parę sekund całe HP i nie mamy kiedy się "nauczyć" nowej metody. Jedyna opcja to dotrzeć do końca walki z maksymalną ilością zdrowia. Generalnie : oldschoolowa nauka taktyki metodą prób i błędów. Z innych spraw : loadingi trochę się momentami dłużą (PC), co denerwuje szczególnie w przypadku, gdy chcemy zmienić swój arsenał (trzeba wyjść do mapy). Tak czy siak, całość jest bardzo satysfakcjonująca, wciąga i wjeżdża na ambicję. Na dodatek ogląda się to z przyjemnością. Wyobraźnia twórców może zaskoczyć i rozbawić (design postaci i świata, kolejne przemiany przeciwników), szkoda tylko, że w ferworze walki pewnych elementów można nie dostrzec. Ogólnie : mocno polecam, daję 8+/10. Aha, gra ma śmiesznie niskie wymagania sprzętowe, także wersja na PC jest do zaliczenia w zasadzie przez każdego, kto ma w domu kompa/lapka. Grzech nie sprawdzić.
  18. kotlet_schabowy

    OFFTOPIC

    O ile nie miałbyś ilości idących w kilogramy, to raczej by Ci nie narobili problemów, jak miałbyś zapasów w chooj, to oczywiście mogliby zakładać, że to na handel, no ale nie przesadzajmy. Sprawa jest jasna : o ile lek nie trafił na listę z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii (a w przypadku anabolików to odpada), to nie jest zakazane jego nabywanie, posiadanie i używanie.
  19. Ja twardo nastawiam się na kupno Slima, bo jednak te zalety Pro aż tak mnie nie przekonują (grać będę i tak w 1080p, a kilka płynniejszych gierek nie jest dla mnie uzasadnieniem wydania paruset złotych więcej - cebulę i idę w kierunku jak największej budżetowości, bo i tak nie jaram się już tak bardzo graniem, a już na pewno nie ustawieniami graficznymi. Tyle, że o ile z miesiąc, dwa temu widziałem w chooj Slimów 500gb w okolicach ~1000 zł (stówa więcej za 1TB), tak teraz ciężko mi znaleźć cokolwiek poniżej 1150 zł lol. Co to za tendencja dziwna ? Kur.wa też bym se już pograł, nie widzi mi się czekać do czarnego piątku, zresztą w Polsce i tak nie ma co liczyć na cuda. Tymczasem w Tesco w UK parę tygodni temu :
  20. kotlet_schabowy

    OFFTOPIC

    Ćpać też ćpają, niestety takie życie, zakłamanie i hipokryzja. Swoją drogą, z tą legalnością anaboli w Polsce jest trochę inaczej niż np. z narko, bo sam zakup i posiadanie nie jest nielegalne, tylko obrót.
  21. Brakowało mi trudnego do opisania "czegoś", nie mogłem się jakoś mocno zaangażować w historię, może więcej interakcji między małpami a ludźmi, ale nie ograniczonej do relacji więzień-strażnik ? Owszem, jest wątek Harrelson (fakt, trochę nijaki) - Caesar, i tu był potencjał, bo ich rozmowy to jedne z lepszych momentów filmu, no ale trochę tego było mało. Może dlatego tak lubię jedynkę. Co do wyludnienia, to też mam tu lekki problem, bo film jasno nam nie mówi, jak to obecnie wygląda. Mamy znajomą ekipę małp, mamy ludzi w forcie, ale to wszystko oderwane od całości. Nie znamy na ten moment skali. Nagle pojawia się Chociaż nie jest to może aż tak potrzebne w tej serii.
  22. Nocturnal Animals : zaległość jeszcze z sezonu Oscarowego. Świetny film. Z jednej strony każdy z trzech głównych wątków opowiada prostą historię, z drugiej, dzięki pomysłowi na przeplatanie i łączenie się pewnych elementów, wypadło to zaskakująco i świeżo. Oczywiście "książkowa" historia osadzona w Teksasie wciąga najbardziej, napięcie zbudowano niesamowicie (sceny na drodze), aż czuć bezradność bohatera. Aktorstwo na wysokim poziomie, z naciskiem na Shannona (gość zresztą nigdy nie zawodzi) i Jake'a. Seans obowiązkowy, jak ktoś jeszcze nie widział. The Accountant : Ben Affleck jako tytułowy księgowy, cierpiący na zespół Aspergera, z kosmicznymi umiejętnościami matematycznymi i militarnymi. Trochę akcji, trochę "intrygi", pierwsza godzina mocno zamulająca, później trochę zaczyna wciągać, no generalnie typowy akcyjniak bez większych ambicji, na max 6/10. Nie ma tragedii, ale nic nie stracicie, nie oglądając. Wojna o planetę małp : średnio. Po bardzo dobrej Genezie, zawiodły mnie obydwa sequele (nieprzypadkowo zapewne reżyserowane przez tego samego faceta). Z jednej strony nie da się ukryć, że film jest jak najbardziej poprawny (nawet niezły, jak na blockbuster, scenariusz, ładne zdjęcia), ale z drugiej, zupełnie nie wywołał we mnie emocji. Obejrzeć i zapomnieć. Trochę na siłę wciśnięto też małpę : comic relief, ale jest jej na tyle mało, że nie irytuje. Za to efekty to absolutna pierwsza liga, to, jak wyglądają małpy, jest niesamowite, naprawdę bliskie realizmowi. No i postać Caesara, "ciągnie" całą serię, największy plus filmu, tu również propsy dla Serkisa.
  23. kotlet_schabowy

    Cuphead

    O panie, co za gierka. Dawno mnie nic tak nie wciągnęło w granie po nocy. Był to jedyny tytuł, którego zazdrościłem posiadaczom Xa, do czasu, aż się zorientowałem, że to przecież pójdzie na moim 9 letnim PC xd. Wygląda i brzmi to fenomenalnie, przez pierwszy kwadrans micha mi się cieszyła na sam widok tych wszystkich postaci, animacji itd. Zaliczyłem w jednej sesji pierwszą wyspę, bywa trudno, ale nie frustrująco. Porównałbym to do Hotline Miami : natychmiastowy restart, wiesz, co zrobiłeś źle, jedziesz dalej. Zresztą (przynajmniej do tej pory) starcia i levele są na tyle krótkie, że perspektywa ich powtórzenia aż tak nie denerwuje. Etapy "chodzone" mi się podobają i liczę na więcej. Ogólnie rewelacja.
  24. Wiem tyle, co napisali w poprzednim PE : w pierwsze cztery dni prawie 60k "kopii" poszło na samym Steamie. Gra za 30 dolców, 30 % dla Valve, reszta teoretycznie prosto do kieszeni NT.
  25. No oczywiście możemy się sprzeczać, co jest AAA, co AA, a co A (xd), ale na szybko : mamy w tym roku Horizona, Yakuzy, Niera, RE7, Wolfa, nie wspominając o Zeldzie, a obok tego funkcjonują Fify, CODy, Destiny 2, o jakichś wytworach na PC nie mówiąc, w sumie to nawet nie wiem, co tam jeszcze wymienić z raków nastawionych na multi i jakieś mikrotransakcje, co samo w sobie pokazuje, że nie jest tak źle. Ok, ale jakie to konkretnie duże serie przeszły tylko na multi ? Bo na razie mamy tylko gdybanie na temat GTA VI, poniekąd słuszne, patrząc na to, co robi R*, ale mimo wszystko to nadal czysta teoria. Zresztą, wymieniacie tu któryś już raz Halo, które od zawsze multi stoi, a kampania to jakieś 7-8 h, co oczywiście nie jest tragicznym wynikiem, ale nie zmienia to faktu, że to gra nastawiona na online. Zresztą, dałeś przykład Battlefronta, gdzie wszystko wskazuje na to, że odbiór pierwszej części wpłynął na zaimplementowanie w dwójce kampanii singlowej. Z tego co kojarzę, podobnie było z Titanfallem. Czyli tendencja wręcz odwrotna.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...