Treść opublikowana przez kotlet_schabowy
-
PS4 - Komentarze i inne rozmowy
Ja twardo nastawiam się na kupno Slima, bo jednak te zalety Pro aż tak mnie nie przekonują (grać będę i tak w 1080p, a kilka płynniejszych gierek nie jest dla mnie uzasadnieniem wydania paruset złotych więcej - cebulę i idę w kierunku jak największej budżetowości, bo i tak nie jaram się już tak bardzo graniem, a już na pewno nie ustawieniami graficznymi. Tyle, że o ile z miesiąc, dwa temu widziałem w chooj Slimów 500gb w okolicach ~1000 zł (stówa więcej za 1TB), tak teraz ciężko mi znaleźć cokolwiek poniżej 1150 zł lol. Co to za tendencja dziwna ? Kur.wa też bym se już pograł, nie widzi mi się czekać do czarnego piątku, zresztą w Polsce i tak nie ma co liczyć na cuda. Tymczasem w Tesco w UK parę tygodni temu :
-
OFFTOPIC
Ćpać też ćpają, niestety takie życie, zakłamanie i hipokryzja. Swoją drogą, z tą legalnością anaboli w Polsce jest trochę inaczej niż np. z narko, bo sam zakup i posiadanie nie jest nielegalne, tylko obrót.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Brakowało mi trudnego do opisania "czegoś", nie mogłem się jakoś mocno zaangażować w historię, może więcej interakcji między małpami a ludźmi, ale nie ograniczonej do relacji więzień-strażnik ? Owszem, jest wątek Harrelson (fakt, trochę nijaki) - Caesar, i tu był potencjał, bo ich rozmowy to jedne z lepszych momentów filmu, no ale trochę tego było mało. Może dlatego tak lubię jedynkę. Co do wyludnienia, to też mam tu lekki problem, bo film jasno nam nie mówi, jak to obecnie wygląda. Mamy znajomą ekipę małp, mamy ludzi w forcie, ale to wszystko oderwane od całości. Nie znamy na ten moment skali. Nagle pojawia się Chociaż nie jest to może aż tak potrzebne w tej serii.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Nocturnal Animals : zaległość jeszcze z sezonu Oscarowego. Świetny film. Z jednej strony każdy z trzech głównych wątków opowiada prostą historię, z drugiej, dzięki pomysłowi na przeplatanie i łączenie się pewnych elementów, wypadło to zaskakująco i świeżo. Oczywiście "książkowa" historia osadzona w Teksasie wciąga najbardziej, napięcie zbudowano niesamowicie (sceny na drodze), aż czuć bezradność bohatera. Aktorstwo na wysokim poziomie, z naciskiem na Shannona (gość zresztą nigdy nie zawodzi) i Jake'a. Seans obowiązkowy, jak ktoś jeszcze nie widział. The Accountant : Ben Affleck jako tytułowy księgowy, cierpiący na zespół Aspergera, z kosmicznymi umiejętnościami matematycznymi i militarnymi. Trochę akcji, trochę "intrygi", pierwsza godzina mocno zamulająca, później trochę zaczyna wciągać, no generalnie typowy akcyjniak bez większych ambicji, na max 6/10. Nie ma tragedii, ale nic nie stracicie, nie oglądając. Wojna o planetę małp : średnio. Po bardzo dobrej Genezie, zawiodły mnie obydwa sequele (nieprzypadkowo zapewne reżyserowane przez tego samego faceta). Z jednej strony nie da się ukryć, że film jest jak najbardziej poprawny (nawet niezły, jak na blockbuster, scenariusz, ładne zdjęcia), ale z drugiej, zupełnie nie wywołał we mnie emocji. Obejrzeć i zapomnieć. Trochę na siłę wciśnięto też małpę : comic relief, ale jest jej na tyle mało, że nie irytuje. Za to efekty to absolutna pierwsza liga, to, jak wyglądają małpy, jest niesamowite, naprawdę bliskie realizmowi. No i postać Caesara, "ciągnie" całą serię, największy plus filmu, tu również propsy dla Serkisa.
-
Cuphead
O panie, co za gierka. Dawno mnie nic tak nie wciągnęło w granie po nocy. Był to jedyny tytuł, którego zazdrościłem posiadaczom Xa, do czasu, aż się zorientowałem, że to przecież pójdzie na moim 9 letnim PC xd. Wygląda i brzmi to fenomenalnie, przez pierwszy kwadrans micha mi się cieszyła na sam widok tych wszystkich postaci, animacji itd. Zaliczyłem w jednej sesji pierwszą wyspę, bywa trudno, ale nie frustrująco. Porównałbym to do Hotline Miami : natychmiastowy restart, wiesz, co zrobiłeś źle, jedziesz dalej. Zresztą (przynajmniej do tej pory) starcia i levele są na tyle krótkie, że perspektywa ich powtórzenia aż tak nie denerwuje. Etapy "chodzone" mi się podobają i liczę na więcej. Ogólnie rewelacja.
-
Konsolowa Tęcza
Wiem tyle, co napisali w poprzednim PE : w pierwsze cztery dni prawie 60k "kopii" poszło na samym Steamie. Gra za 30 dolców, 30 % dla Valve, reszta teoretycznie prosto do kieszeni NT.
-
Konsolowa Tęcza
No oczywiście możemy się sprzeczać, co jest AAA, co AA, a co A (xd), ale na szybko : mamy w tym roku Horizona, Yakuzy, Niera, RE7, Wolfa, nie wspominając o Zeldzie, a obok tego funkcjonują Fify, CODy, Destiny 2, o jakichś wytworach na PC nie mówiąc, w sumie to nawet nie wiem, co tam jeszcze wymienić z raków nastawionych na multi i jakieś mikrotransakcje, co samo w sobie pokazuje, że nie jest tak źle. Ok, ale jakie to konkretnie duże serie przeszły tylko na multi ? Bo na razie mamy tylko gdybanie na temat GTA VI, poniekąd słuszne, patrząc na to, co robi R*, ale mimo wszystko to nadal czysta teoria. Zresztą, wymieniacie tu któryś już raz Halo, które od zawsze multi stoi, a kampania to jakieś 7-8 h, co oczywiście nie jest tragicznym wynikiem, ale nie zmienia to faktu, że to gra nastawiona na online. Zresztą, dałeś przykład Battlefronta, gdzie wszystko wskazuje na to, że odbiór pierwszej części wpłynął na zaimplementowanie w dwójce kampanii singlowej. Z tego co kojarzę, podobnie było z Titanfallem. Czyli tendencja wręcz odwrotna.
-
PSX Extreme 242
Jak już kiedyś ktoś sugerował: wrzucać więcej zdjęć HC Roomów i to w większych rozmiarach i już problem listów i rodzynów rozwiązany
-
Konsolowa Tęcza
Zdecydujcie się, bo co chwila podnieta, jak to 2017 najlepszy od dawna rok dla gierek, z drugiej jakieś pesymistyczne rozważania, że normalny gaming upada. Zróbcie sobie listę najlepszych tytułów tego i poprzedniego roku i odpowiedzcie sami na pytanie, czy są nastawione na multi i mają jakieś yebane loot boxy. Martwić się będę, jak faktycznie będzie gorzej, bo na razie nie widzę powodu. Gry nastawione typowo na wielki zarobek funkcjonują obok tytułów ambitniejszych, i mówię tu o samym AAA. Zresztą, czy to coś nowego ? Już dwie generacje temu developerzy zachłysnęli się multi online, wciskanym często zupełnie na siłę (Ratchet 3 i późniejszy Gladiator, Mass Effect 3, gdzie można śmiało przyjąć, że nacisk na multi spowodował duże braki w wątku głównym, praktycznie wszystkie mainstreamowe FPSy, gdzie singiel na 5h to tylko trening przed multi). Mam przypomnieć o czymś takim, jak online pass ?
-
Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
dkC, przecież masz taki biały wskaźnik, który pokazuje się na górze ekranu, kiedy ktoś Cię widzi, ale jeszcze nie "włącza" alarmu (zaczyna podchodzić, żeby sprawdzić, co się dzieje). Korzystaj z tego i wtedy kładź się na ziemi/kucaj w krzakach/chowaj w karton. Najefektywniejsze jest położenie się i turlanie w boki w celu przemieszczenia. Poza tym jest reflex mode, czyli zwolnienie czasu, jak już jesteś wykryty (szansa na uśpienie/zabicie typa), no ale tu już Ci nie pomogę, albo dasz radę wycelować w głowę, albo nie, jak dla mnie headshoty w MGS V siadały raczej łatwo. Z tymi 2 km to przesadzasz, szczególnie w nocy (ogólnie ułatwieniem jest możliwość wyboru pory dnia przed misją, noc w chooj poprawia nasz stopień ukrycia). Kolejna sprawa : możesz być niewidoczny, ale robić hałas : zostaniesz wykryty. Trzeba jak najmniej biegać, szczególnie sprintem, chodzić w pozycji przykucniętej, leciutko wychylać gałkę. Wiesz, to jest skradanka, wymaga cierpliwości, ciężko coś więcej doradzić. Możesz też używać dopakowanego D-Doga i kazać mu atakować/usypiać strażników, albo wyekwipować Quiet snajperkę usypiającą i wydawać jej polecenia ataku. Kombinuj.
-
własnie ukonczyłem...
Dante's Inferno Dobra gierka. Kopiuje serię GoW (momentami wręcz bezczelnie) prawie w każdym aspekcie rozgrywki i w sumie niewiele tu patentów, które są zupełną nowością, ale że jestem owej serii fanem, to nie mam nic przeciwko. Na dodatek setting jest na tyle interesujący i momentami całkiem oryginalny, że autentycznie ciekawiło mnie, co dalej zobaczę. Grało się bardzo przyjemnie, wyzwanie na poziomie normal jest niezbyt duże (trochę się powku.rwiałem na lodowej "arenie" przed Lucyferem, no i sam ostatni boss też trochę mnie przy pierwszej próbie zmęczył, ale to głównie zasługa przesadzonego paska jego życia), ale też nie jest za łatwo. Są zagadki, gdzie chwilę można się zastanowić, elementy "platformowe", QTE (irytujące), niezłe przerywniki (zarówno stylizowane na animację, jak i świetne CGI jak w czasach świetności PSXa czy PS2, niestety, niewiele ich). Patent z jedną bronią mi akurat przypasował, w innych gierkach tego typu nigdy specjalnie mocno nie skupiałem się na rozwoju dodatkowego oręża, także tu nie ma tego dylematu. Gorzej, że ilość ciosów i kombosów nie robi dobrego wrażenia, a z tych, które możemy "dokupić", większość jest mało użyteczna. Kończy się, jak u Kratosa, używaniem w kółko tylko kilku kombinacji. Przygoda zajęła mi ok 9h, także w sam raz. Lekki niedosyt pozostawia muzyka (ze dwa godne zapamiętania utwory), a graficznie to niestety momentami poziom PS2 (nadrabiają efekty i design), ale za to dostajemy 60 fpsów i praktycznie brak spadków. Bawiłem się dobrze i polecam (na promocjach na PSN jest co chwila).
-
Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Nowy odcinek bez większych emocji, ciekawe, że Frieza słowo w słowo zacytował Goku pomagającego mu na Namek w DBZ. Zgadzam się, że najwyższy czas pozbyć się noname'ów, bo postaci, które widzowie już w miarę kojarzą, jest wystarczająco dużo, by zapełnić pozostałe pół turnieju. Myślałem nad sięgnięciem po Kai, ale, po pierwsze, nie uznaję muzyki innej, niż oryginalna, no po prostu nie ma takiej opcji, tym bardziej, że moja powtórka całej serii to w pewnym sensie chęć przypomnienia sobie fajnych momentów, których było mimo wszystko sporo, a ich moc opiera się w dużym stopniu na tamtej ścieżce. Po drugie, z tego co się orientuję, to z Kaia wycięli fillery w sensie dodatkowe odcinki/arci, których nie było w ogóle w mandze (z tym nie mam problemu, zawsze mogę je olać i przeskoczyć do dalszych epów), natomiast sam przebieg wydarzeń, rozmowy w czasie walki, dziesięciokrotne ujęcia patrzących na siebie przeciwników, pół odcinka "ładowania się" i klasyczne "5 minut do wybuchu Namek" raczej zostało po staremu, a głównie to mnie irytuje. No chyba, że się mylę, co nie zmienia faktu, że pkt 1. i tak jest decydujący. Może za x lat, z ciekawości zobaczę, jak to się prezentowało. A właśnie, jeszcze pozostaje kwestia tego, że Kai w jakimś tam stopniu jest ocenzurowane, także dzięki, ale wystarczająco pocięta była już nasza emisja oryginału. Jeśli chodzi o samą fabułę, to jak najbardziej, saga Namek miała ciekawe założenia (nowe kule i w ogóle lud Nameczan, przewijający się cały czas wątek przeszłości Saiyan i legenda o SSJ, z wiadomym punktem kulminacyjnym), ale została trochę popsuta wymienionymi niedociągnięciami. Swoją drogą, o tłumaczeniu francusko-polskim powiedziano już chyba wszystko co najgorsze, ale wśród wielu klasycznych już błędów, nasunął mi się niedawno jeden, zasadniczy : wszystko, co dotyczyło SSJ, w naszej wersji przedstawiano na zasadzie "legenda mówi o przybyciu super wojownika", nawet odcinek z przemianą zatytułowali "Zjawia się legendarny wojownik" lol. Kolejne wypaczenie sensu.
-
Blade Runner 2049
- Blade Runner 2049
Też wczoraj byłem, też sala pełna, dawno (chyba ostatnio na Star Wars EVII) się z czymś takim nie spotkałem, może kwestia tego, że środa (cebula), no i zaraz po premierze. W każdym razie, jestem zadowolony. Jedynki żadnym wielkim fanem nie jestem, ot dobre, klimatyczne kino sci-fi (widziałem dwa razy, pierwszy ponad 10 lat temu, drugi niedawno i odczucia bez większych zmian), kult mocno przesadzony. Od razu mogę powiedzieć, że sequel bardziej przypadł mi do gustu, mimo, że zachowuje sporo cech oryginału. Niesamowity audiowizualnie (zdjęcia, efekty, kolorystyka, muzyka), bez rewelacji w temacie scenariusza (im więcej się nad nim myśli, tym więcej nieścisłości można by wyłapywać, ale raczej jest to bezcelowe), aktorsko w sumie ok (najwięcej kontrowersji wywołuje, co naturalne, Gosling, ja go kupuję, natomiast Leto jest na tyle mało i jest na tyle "stonowany", że w sumie nie widzę powodu, żeby się przypier.dalać do samego aktora, co innego do jego kwestii). Deckarda mniej, niż się spodziewałem, ale jak już jest, to konkretnie, nie jako wciśnięty na chwilę fanservice. Z innych spraw : wiedziałem oczywiście, ile film ma trwać, ale mimo wszystko końcówka już mi się ciągnęła, lubię, jak dobry film jest długi, ale w kinie mnie to trochę męczy, a tutaj rozwleczone były niekoniecznie potrzebne motywy Motyw Joi też mnie jakoś nie porwał, nic nowego pod słońcem, a skupili się na tym niesamowicie, tyle dobrze, że aktoreczka przyjemna w oglądaniu. Jak mam rzucać notami, to mogę dać najmocniejsze 7+ tego roku, obowiązkowa wizyta dla fanów sci-fi. Dla samego świata przedstawionego, widoczków i muzyki (Zimmer nieschematycznie, bez większych follow-upów do Vangelisa, ścieżka specyficzna, rzekłbym nawet "dziwna", ale sprawdza się). warto się przejść do kina.- co cię cieszy, a co złości?
Jak jakiś casual chce się bezstresowo napawać estetyką Cuphead to proszę bardzo, co ja na tym stracę ? Niech sobie wybiera easy i daje zarobić devom, skoro gra jest tego warta. Wic polega na tym, żeby "normalny" gracz miał odpowiednio duże wyzwanie na poziomie, zgodnym z jego nazwą, czyli normal, a z tym jest w ostatnich latach problem.- Konsolowa Tęcza
Kto płacze, że gry za krótkie ? To nie 2007 rok. Poza tym korelacja czasu developingu z długością gry też jest trochę niepoważna. Ktoś wcześniej słusznie zauważył, że wielkie firmy pakowały kasę w rzeczy, które normalnemu graczowi zwisały (głównie marketing), więc trudno, żeby teraz był gotów z uśmiechem przejmować na siebie koszty. Zresztą zdecydowana większość najdroższych w produkcji gier ukazała się na poprzedniej generacji (a w pierwszej dziesiątce FF VII i Shenmue) więc o czym my w ogóle rozmawiamy ? I nie, podniesienie cen nie zaowocowałoby niczym, co wymieniłeś.- Dragon Ball (także Z, GT i Super)
No manga była na poziomie, mam tylko jeden tomik, ale tłumaczenie i skondensowanie tego wszystkiego bardzo mi pasowało. Gdyby mi nie było szkoda kasy, to bym chętnie całość zamówił. Swoją drogą, chyba jakoś w okolicach wygranej z Friezą, w Japonii premierowe odcinki anime zaczęły doganiać mangę, stąd decyzja o coraz większej ilości fillerów. W ogóle, dużo ciekawego można dowiedzieć się o procesie twórczym, zarówno animacji, jak i mangi, ze stronki, która już bodajże była tym temacie linkowana z okazji dyskusji o kresce : http://www.kanzenshuu.com/intended-end/ Tu akurat obszerne info o tym, ile prawdy jest w plotkach, że Toriyama zamierzał kończyć mangę w takim czy siakim momencie (najpopularniejszy mit : że od początku planował zamknąć historię na walce z Friezą i uśmiercić Goku na Namek). Polecam nerdom.- Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Beka, właśnie włączając drugi ep się zastanawiałem, czy mi coś umknęło, czy przewinąłem za daleko, bo jakoś tak z du.py wszyscy na widowni zaczęli przeżywać, że Goku wchłonięty przez Genki Damę itd. Ciekawe, jaki był powód takich kombinacji, bez sensu.- Dragon Ball (także Z, GT i Super)
No faktycznie całkiem niezłe te dwa epy, no ale to ledwie 40 minut, nie miało być 1h ? Co do muzyki, to mi bardziej, niż kawałek przez Was wrzucany przypasowała instrumentalna wersja obecnego intro, zaczęła lecieć przy formowaniu Genki Damy w E109, nie widzę na razie na YT. Wreszcie jakiekolwiek emocje i niezła przemiana, szkoda tylko, że marnowali czas na tą niedoyebaną Brianne xd. Kreska też na poziomie, stosunkowo mało gadania i sporo akcji, jest ok. BTW oglądam cały czas DBZ, jestem tuż przed przemianą Goku w SSJ na Namek i powiem Wam, że seria sporo traci po latach. Trochę sobie psuję wspomnienia z dzieciństwa, ale widzę teraz multum głupotek, dialogi w większości męczą i pełnią rolę powtarzanej po 3 razy ekspozycji (traktowanie widza jak głupka, któremu trzeba co odcinek przypominać, co zamierzają bohaterowie), postacie gadają same do siebie, co chwila klisze typu "jeden jest silniejszy niż drugi, na pewno zaraz wygra, ale zaraz, jednak ten pierwszy blefował i nie pokazał pełnej mocy, ale moment, ten drugi też blefował !" itd. itp. Ogólnie to najmocniej odczuwam to właśnie w sadze Namek, którą już za gnoja najmniej lubiłem. Nijakie krajobrazy (zielono-niebiesko do porzygania), wymienione wyżej wady, absurdalne przeciąganie i rozwlekanie (są momenty, kiedy walka stanowi jakieś 10 % odcinka, nie przesadzając), non stop nieobecny Goku (i nielogiczne leczenie go w kapsule Friezy), no słabo. Oczywiście są fajne momenty, niezła muzyka i dużo świetnie narysowanych odcinków, no i sentyment zawsze zostanie, ale liczę, że mój faworyt, czyli saga Androidów/Cella trochę przywrócą wiarę w DBZ.- Ostatnio widziałem/widziałam...
Spiderman : Homecoming Przyjemnie się oglądało, zresztą pająk to chyba mój ulubiony, obok Xmenów, superbohater, więc na wstępie już ma plusa. Holland wypadł dobrze, choć momentami (szczególnie w początkowych minutach) drażniła mnie ta jego "nadpobudliwość" i piskliwy głosik. Reszta młodocianej ekipy bez większych zgrzytów, choć wybór odtwórców podyktowany najwyraźniej chęcią wprowadzenia jak największej różnorodności rasowej może wydawać się kontrowersyjny (komiksy nie są dla mnie serious business i generalnie mnie to ryra, ale czuć, że coś tu jest na siłę). No dobra, "MJ" to nieporozumienie, zarówno pod względem castingowym, jak i postaci w ogóle. Poza tym : dobrze, że olano genezę, dobrze, że postawiono na jednego, na dodatek jeszcze nie przeruchanego na ekranie, głównego złego (Keaton na propsie, design też mi pasuje), dobrze, że jest nienachalny humor i ogólny luz. Estetycznie standard, plastikowy pająk, kolorowe blasterki i wybuchy, typowy poziom MCU. Co mi nie pasowało : przesadzony kostium, z którego zrobili prawie że zbroję Starka (choć przekaz końcowy był oczywiście jasny : i bez niej pajęczak jest wspaniały itd., no ale niesmak zostaje). Ogólnie : podobało mi się, ale tak czy siak najlepszy film ze Spidey'em to nadal TAS z 2012. Strażnicy Galaktyki vol. 2 Nie chce mi się rozpisywać, przypadł mi do gustu bardziej, niż jedynka, choć nie wiem, czy to kwestia filmu, czy mojego nastawienia, co nie zmienia faktu, że to prosta rozrywka typu obejrzeć i zapomnieć. Co prawda dorosły Groot>>>Groot dzieciak, ale poza tym było znośnie. No i te momenty, kiedy bohaterowie się śmiali do rozpuku, a widz nie bardzo wie, z czego, mogli trochę przykrócić. McImperium O rozkwicie Maka. Jednoznacznie negatywnie przedstawiający Ray'a Kroca, który rozwinął i przekuł markę w potęgę, jednocześnie stosując parę niekoniecznie uczciwych (czy może moralnych) w stosunku do założycieli chwytów. No ale przekaz jest poniekąd słuszny : w biznesie nie ma sentymentów. Trochę zbyt to wszystko mi się wydało uproszczone (założenie firmy inwestującej w działki i samo "przejęcie" marki zbyt nagłe i nieprzekonująco wyjaśnione). Do tego przynudzający wątek rodzinno-romansowy. Całość "ciągnie" oczywiście Keaton. Ot taki typowy film na niedzielę, raczej nie ma się do czego doyebać, jest ok.- PSX Extreme 242
Przecież nie wziąłem sobie tego znikąd, tylko wówczas żyłem, grałem i czytałem zarówno PE jak i N+ (ba, to N+ był dla mnie "wiodącym" pismem jakoś w latach 99-01), i zwyczajnie nie jest prawdą, że nie mieli podjazdu do PE, w sensie konkurencji, poziomu merytorycznego, pozycji na rynku czy ilości czytelników (tu już sobie gdybam, bo nikt się nie dzielił informacjami dotyczącymi nakładu, no ale nie funkcjonowaliby -naście lat, gdyby się nie sprzedawali) Inny klimat, oczywiście, no ale to już kwestia preferencji. Całe szczęście, że była różnorodność, bo nawet czytanie recenzji tej samej gierki w dwóch pismach było ciekawe i dające inną perspektywę (rozstrzały w ocenach między 6/10 a 9/10 to była norma). I po chooj ta hiperbola, skoro gość merytorycznie odniósł się do konkretnej kwestii w nowej Fifie (tu nie zajmuję stanowiska, bo to zupełnie nie moja bajka) ?- PSX Extreme 242
Musiałbyś sie przenieść na początek lat dwutysięcznych by to zrozumieć. W tamtym okresie PSX EXTREME był najważniejszym pismem o konsoli PSX na rynku. Wychodziło kilka innych pism jak Neo, PsxFan czy oficjalny magazyn Sony Playstation, ale one nikogo nie obchodzily. Nikt o nich nie mówił a jak już to w porównaniu do PE jak duzo słabszy jest od niego.(...) Wszystko spoko, ale Neo Plus było w tamtych czasach równorzędnym rywalem i nie ma chooja, że "nikogo nie obchodziło".- własnie ukonczyłem...
Killzone 3 No jest gorzej, niż w dwójce, ale nie jest to spadek poziomu uzasadniający aż taką niechęć, jaką nieraz widziałem. Oceniam oczywiście singla. Dostajemy praktycznie mission pack do K2, nowe mapy, jakaś nowa broń, gadżet (jet-pack jest nawet spoko) i tyle. Gra się z grubsza tak samo, strzela się przyjemnie, co jakiś czas mamy jakąś odskocznię typu strzelanie w pojeździe/sterowanie mechem itd., jedynie cover system czasami mnie denerwował. Zimowe widoczki zawsze spoko, szczególnie jako odmiana od szaro-burych, miejskich klimatów (za to "dżungla" beznadziejna). Parę godzin strzelania dla odprężenia nie zaszkodzi. Dwójka wygrywa mimo wszystko klimatem. Aha, zakończenie : to było na serio xd ? Ktoś powiedział w pewnym momencie Guerrillasom "kończymy panowie" i kazał wpier.dolić creditsy ? Graficznie rewelka, jak na 2011 oczywiście, no ale do dziś trzyma poziom, szkoda tylko, że momentami mocniej spada framerate, no i występują lekkie przywieszki przy ładowaniu kolejnej sekcji poziomu, ale to szczegół.- Ostatnio widziałem/widziałam...
Doctor Strange Jak na MCU to jest całkiem nieźle, oczywiście jak zawsze poziom spada w końcówce, gdzie jak zawsze dostajemy CGI rozpierduchę w mieście, kolorki, inne wymiary, chu.je muje, ale przynajmniej nie występuje tu generyczne mięso armatnie ala kitowcy. Ogólnie standardowe origin story superbohatera, który sam w sobie jest głównym plusem filmu (Cumberbatch na propsie). Pochwalić też muszę efekty specjalne, nawet nie tyle warstwę techniczną (również na wysokim poziomie), co stronę kreatywną. Dużo pomysłowych scen, no po raz pierwszy od dawna byłem zaskoczony efektami w blockbusterze. Nawet nie nudzi, ale poza tym nic nadzwyczajnego. Logan Zdecydowanie inny klimat, niż w.w. Co tu dużo gadać, naprawdę dobry film. Skupienie się na relacjach między bohaterami, zmianach jakie w nich zaszły etc. było idealnym zagraniem w wymęczonej już dosyć serii. Sceny akcji w większości na wysokim poziomie, ale najlepiej ogląda się właśnie te spokojne momenty (zgorzkniały, rzucający fuckami Xavier : bezcenne). Oczywiście parę głupotek scenariuszowych można znaleźć (chociażby nieracjonalne, co zresztą zauważył sam Wolvie, zachowanie naszej ekipy, jakim jest zboczenie z trasy i nocleg u rodzinki) ale w większości nie irytują. No i ekipa złych strasznie miałka, począwszy od typa z Narcos, po W każdym razie - świetne zakończenie pewnego rozdziału. Split Bolało, szczególnie w początkowych minutach, oglądanie tępoty porwanych nastolatek, ale wynagradzał to z nawiązką McAvoy. Łatwo było przy takiej roli o przesadę, której wg. mnie tutaj nie ma. Film jakoś mocno mnie nie wciągnął, momentami przynudzał, czekałem w zasadzie tylko na kolejne sceny głównego bohatera. Końcówka spoko, ale efekt miałem trochę osłabiony z powodu latających po necie newsów na temat kontynuacji i powiązania z Unbreakable (który bardzo lubię). Warto obejrzeć,nie jest to gniot i śmiało można powiedzieć, że Shyamalan wychodzi na prostą. Ciekawe, co wyjdzie z sequela.- Niegranie w gry
Fajnie jest sobie odpalić jeden z ulubionych tytułów z PSXa jak Bóg nakazał, na konsoli podpiętej do CRT, dlatego zawsze się dziwiłem, jak ktoś sprzedawał stary sprzęt za jakieś śmieszne pieniądze typu 50-100 zł, po chooju ratowało mu to budżet. Oczywiście zawsze można ponownie kupić, ale to już nie to samo, a stan sprzętu też nigdy nie będzie pewny. Oczywiście co innego, jak ktoś chodził do szkoły i potrzebował jakiegokolwiek hajsu, żeby kupić np. PS2. Co do tematu, to ostatnio po jednym epizodzie wyje.bałem z dysku Game of Thrones od Telltale , z jednej strony spoko, niezobowiązująca zabawa, szczególnie w okresie lekkiej zajawki na serial, ale z drugiej zadałem sobie pytanie, czy mam ochotę na jeszcze pięć razy to samo, odpowiedź brzmiała "nie", także nara. Tym bardziej, że gierki od tego deva nie są w stanie raczej niczym zaskoczyć, grałeś w jedną, grałeś we wszystkie, tylko uniwersum się zmienia. - Blade Runner 2049