Skocz do zawartości

kotlet_schabowy

Użytkownicy
  • Postów

    4 238
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kotlet_schabowy

  1. Cloverfield Lane 10 : dobre, dobre. Nawet kontrowersyjne zakończenie mi nie przeszkadzało, miało w sobie coś niepokojącego. Kozacki Goodman w sumie ciągnie ten film. Parę głupotek, ale ogólnie na plus. A, no i fajny motyw przewodni. Triple 9 : niby wszystko poprawne, świetna ekipa aktorów (wbrew powszechnym opiniom, postać grana przez Kate Winslet wcale nie tak przesadzona), montaż, zdjęcia, ale jednak zabrakło tego czegoś. Wyszło typowe 6/10, obejrzeć i zapomnieć. Ewidentnie brak tu jakiegoś głównego bohatera, a skok, wokół którego kręci się cała fabuła filmu, wypada blado, chociażby przy scenach początkowych. Nic specjalnego. Dzień Niepodległości : Odrodzenie : złe, bardzo złe, bardziej, niż się spodziewałem. Poziom Transformers 4, kino wręcz irytujące swoją jakością, tym bardziej, że prequel lubię, mam sentyment, no jest zwyczajnie parę klas wyżej. Wszystko tu wyszło choojowo. Omijać z daleka. Nice Guys : tyle spustów na forum, a tu w sumie taka tam sensacja z elementami komedii (ze dwa razy prychłem), owszem, para głównych bohaterów wypada spoko, ale to największy plus filmu. The Visit : ciężko to nazwać horrorem, dla mnie to bardziej czarna komedia, ale ogólnie nawet mi siadło, po przyzwyczajeniu się do irytujących dzieciaków nawet da się to oglądnąć. Jak ktoś nie rzyga jeszcze stylistyką "found footage", to polecam.
  2. W sumie szkoda, no ale wynika to pewnie z tego, że zakończeń trójki było kilka i raczej się W ogóle, w którymś z materiałów padło hasło, że ekipa ma być młodsza, luźniejsza w przeciwieństwie do doświadczonych twardzieli z trylogii, no nie wiem, jakoś mnie nie to nie przekonuje.
  3. To już te hipotetyczne rozkminy brzmią ciekawiej, niż oficjalne rozwiązanie (po chooj szukać nowego miejsca do życia, mając do dyspozycji całą galaktykę macierzystą lol). Tak czy siak, mnie też powoli udziela się zajawka na nowe ME, wierzę, że będzie dobrze.
  4. Stabilizacji zawodowej raczej. Wiek wiekiem, ale, nie wnikając w sytuację i powody, tu problemem jest raczej czas. Jakbyś pracował "normalnie" 8h, 5 dni w tygodniu to byś na wszystko więcej czasu miał.
  5. Imperium : to ten, w którym Harry Potter jako agent przenika w szeregi gangu neonazistów, a na trailerze pokazano jakieś przebitki z naszych marszów narodowców. Cóż, tendencyjne, naiwne, płytkie przedstawienie samego problemu rasizmu i terroryzmu ( a sama intryga prosta i mało wiarygodna, mimo, że niby oparta na faktach).No i ten nachalny przekaz "skupiacie się na islamskich terrorystach, a prawdziwe zagrożenie to biali naziole". Nie jest to całkowity balas, da się obejrzeć i zapomnieć, ale nie warto tracić czasu.
  6. Metal Gear Solid : The Twin Snakes W momencie premiery (2003) TTS budził duże emocje, a smaczku dodawało to, że gierka jest exem na GC. Podjarkę miałem dużą (słynny 26 minutowy trailer), aż sobie powtórzyłem klasycznego MGSa i wróciła mi zajawka na serię. Co do samej gry, cóż : minęło 13 lat, moda na Matrixowy bullet time w sumie też, a Shadow Moses po wielokrotnych wizytach chyba trochę mi się już przejadło. Jakbym zagrał w TTS w okolicach premiery, pewnie miałbym mokro, dziś to było miłe, ale nie zaskakujące prawie w żadnym momencie, doświadczenie. Mechanika to, jak wiadomo, elementy MGS2 wsadzone do świata z jedynki, no i w sumie niewiele z tego wynika dla gameplay'u. Szczerze mówiąc nie czułem w tej grze prawie żadnych innowacji, świeżości, w stosunku do oryginału. Tylko kosmetyka, która w praktyce nie wpływa jakoś bardzo na zabawę (pomijam już to, że gra, na normalu, jest banalna, odczuwalnie łatwiejsza niż MGS1). Z punktu widzenia czasu, czuć, że remake powstał nieco za wcześnie : jasne, skok graficzny między tamtymi generacjami był naprawdę duży, ale to było tylko 5 lat. Gra się z grubsza tak samo jak kiedyś. Inna sprawa, to oczywiście głośne, nowe cutscenki. Po pierwsze, prawie wszystkie godne uwagi sceny były pokazane we wspomnianym wcześniej, długim trailerze. Serio, niewiele zostało scen faktycznie interesujących (bo duża część to po prostu gadające postacie). Poza paroma kiczowatymi akcjami, filmiki wypadają nieźle, ale, znowu, nie ma tu aż tak wielkich zmian. Nawet podział scenek jest niemal identyczny, jak w jedynce. Tu można też wspomnieć o zmianach w warstwie muzycznej i dialogach. O ile do voice actingu nie mam większych zarzutów (jasne, stare wykonanie brzmiało lepiej, ale raz, że to przyzwyczajenie i sentyment, a dwa, że nie miałoby sensu odtwarzanie tego w stosunku 1:1), tak muzyka wypada wyraźnie słabiej, i tu nie ma za bardzo dyskusji. Kilka aranżacji starych melodii wyszło nieźle (motyw z walki z Mantisem na propsie), ale poza tym większość muzyki wypada jakoś tak mdło. No ale w tym aspekcie przynajmniej faktycznie dostajemy, w większości, coś zupełnie nowego, i człowieka interesuje, jaki to znowu dadzą nowy podkład do klasycznych scen. Ogólnie : dla fana fajna zabawa, dla kogoś, kto nie zna MGSa (lol), a nie przełknie PSXowej oprawy, to jakaś tam forma poznania się z historią, ale oryginał wypada w niemal każdym aspekcie lepiej.
  7. Też odebrałem to tak, że była żydówką
  8. Wołyń : dobre, mocne kino, ale nie pozamiatało mną do końca. Film nie jest aż tak brutalny i dosadny, jak można wywnioskować z opinii latających po necie, no i w sumie dobrze, Smarzowski nie przesadzi, kiedy trzeba zrobił cięcie i resztę zostawił wyobraźni (co nie zmienia faktu, że gore tu trochę jest). W ogóle ta rwana narracja była ciekawa, odmiana od tego, co widzieliśmy w jego filmach do tej pory (ale momentami wydaje się trochę, nie wiem jak to określić, chaotyczna ?). Aktorsko pierwsza liga. Mimo wszystko najlepszym filmem Smarzowskiego to to nie jest. Większe wrażenie zrobiła na mnie jednak Róża.
  9. A dud ? Oddaję.
  10. A propos animacji, wzięło mnie na nadrabianie zaległości w temacie : Zootopia : świetne, choć z trochę nachalnym i prostym "morałem" na czasie (no ale w końcu targetem są dzieci). Nie spodziewałem się, że tyle razy w czasie seansu będę miał szczerą bekę. Plus też za interesujące patenty dotyczące wykreowanego świata, niby rzecz oczywista i znana od wieków (antropomorficzne zwierzaki), a jednak podana w sposób świeży. No i całość jest rewelacyjna wizualnie. Dla mnie hit ostatnich lat w szeroko rozumianym gatunku. Frozen : tu natomiast zawód. O filmie w zasadzie nic konkretnego nie słyszałem, poza ogólną podnietą (no i wyniki finansowe miał chyba srogie). Cóż, trochę za dużo śpiewania (niby na modłę klasyków Disney'a, ale jakoś mnie to momentami męczyło, pewnie z uwagi na to, że naprawdę dobre są ze dwa utwory, a spośród pozostałych kilka jest wręcz męczących), no i ogólnie rzecz biorąc infantylne to wszystko, tutaj już mocniej da się odczuć, że to bajka dla dzieci, i to raczej głównie dziewczyn. Fabuła bez polotu, postacie w większości mdłe (może poza Elsą), a ich design też do mnie nie trafia (za to plenery : piękne). Fabuła słaba, mówiąc krótko. Meh.
  11. Nie no pewnego poziomu odmówić mu się nie da, film, jak i epopeja, zepsuty właśnie przez szkolny przymus. A Psy 2 na propsie, ale fakt, Żmijewski tu odwalił najlepszą robotę.
  12. Ja się do końca nie zgodzę, że za erą Ściery przemawia głównie sentyment, że ogólnie lepsze czasy branży, trzoda, a wiejskie żarty śmieszyły, bo byliśmy młodsi itd. Ostatnie parę lat pod jego sterami, czyli, powiedzmy, 2006-2010 (bo chyba jakoś wtedy Ściera odszedł ?), to już czas "profesjonalizacji" PE, spuszczenia z tonu, a jednak nadal oceniam ten okres lepiej, niż ostatnie lata. Nie sprowadzałbym tego mimo wszystko do osoby samego naczelnego. No i jako osoba, w każdym razie "postać medialna", Ściera robił po prostu lepsze wrażenie, niż Butch, Nie zmienia to faktu, że PE i tak trzyma w miarę wysoki poziom i w zasadzie poza marnym okresem w okolicach 2011-2012 (tuż po zmianie wydawcy), raczej zawsze dobrze mi się ich czytało.
  13. Dla mnie też dwójeczka > jedynka, być może z prostego powodu : ograłem ją jako pierwszą (w całości, bo M1 miałem na krążku Demo 1 w konsoli i jakoś mnie nie porwał ten klimat). Fakt, obie części są do siebie mocno podobne, ale M2 ma wszystko po prostu lepsze, począwszy od grafiki (wyższa półka PSXa), przez arsenał, fabułę (będąc szczylem motyw z podróżami w czasie i Kubą Rozpruwaczem robił na mnie wrażenie) aż po level design. niby wszystko z przymrużeniem oka, ale jednak klimacik zbierania dusz w katedrze, z Danem w złotej zbroi i tym kawałkiem w tle był syty.
  14. Sunshine.
  15. Ostatnio kupiłem Okami, pograłem ze 3h, obczaiłem na necie, że na gierkę trza poświęcić z 35 h i od miesiąca leży nieruszana na dysku. W ogóle w sezonie wiosenno-letnim praktycznie nie gram, musiałbym nie mieć pracy i móc siedzieć po nocach, zresztą podziwiam ludzi, którzy tyrają, mają babę, dzieci i inne hobby, a jeszcze zaliczają kolejne tytuły. Stereotyp gracza : no life'a/dzieciaka znikąd się nie wziął, proste, że na takie spędzanie czasu może sobie pozwolić ktoś, kto ma go naprawdę dużo i, nie oszukujmy się, nie ma lepszych rzeczy do roboty. Jasne, można sobie sztywno ustawić harmonogram "codziennie 1,5h cisnę na konsoli", ale w sumie jaka w tym przyjemność ? W ogóle myśl o rozpoczynaniu danego tytułu i poświęcaniu czasu na wsiąknięcie, już na starcie zniechęca (stąd też od jakiegoś czasu wolę, jak gierka jest tak max na 10 h), wiadomo, szybciej i przyjemniej jest yebnąć se wieczorkiem jeden odcinek serialu czy coś. Człowiek dziadzieje i tyle. Backloga nadrobię na emeryturze, albo jak w lotto wygram.
  16. Nie no czego by nie mówić złego o piątce, to sprawdzić ją wypada, szczególnie, jeśli, jak wspomniałeś, lubisz MGSy. Mówię to z perspektywy osoby, która gry nie masterowała (ale też nie leciałem przez fabułę na Jana, ot trochę zabawy na boku, trochę expienia, trochę wątku głównego). GZ to faktycznie jedna, krótka misja, która jednak, jak dla mnie, wypada lepiej od większości misji w Phantom Pain. Fajnie zaliczyć, ale tylko jak masz okazję po taniości. Jak nie to scenki z YT i bierz się za V.
  17. Właśnie problemem jest to, że dostaliśmy wielkie, niezbyt wygodne do zwiedzania miasto, w którym i tak nie ma co robić. Jest też druga sprawa : prawdziwe miasto, odwzorowane w miarę wiernie (co prawda nie wiem, na ile realistycznie R zaprojektowało LA), jest po prostu nudniejsze, niż takie stworzone całkowicie pod grę (najlepsze przykłady to oczywiście seria GTA).
  18. Ta gra po prostu powinna być tak z 5h krótsza, a free-roamingowa formuła trochę ograniczona (Mafia II w tym temacie to ideał).
  19. No ogólnie pierwszą rzeczą, jaką polecałbym zrobić, to odpoczynek od treningów, i to całkowity (żadnych zastępników typu "pompeczki w domu"), tydzień, dwa minimum. Ze 3 razy w życiu odczuwałem jakiś mocniejszy ból w stawach (bark), za każdym razem przeszło po 2-3 tygodniach bez ćwiczeń. Nie mówię, że to rozwiązanie, ale to po prostu podstawa.
  20. Sama prawda. Dzięki takiej okazji właśnie zaliczam zaległe Okami, które w innym wypadku chooj wie kiedy bym ogarnął. Journey mnie jeszcze kusiło (29 zeta chyba, odkąd śledzę temat, to chyba najniższa cena), ale na razie się wstrzymałem.
  21. Deadpool : fajny, zabawny (choć momentami na zasadzie "patrzcie, jak śmieszny i autoironiczny jestem"). Szkoda, że sam wątek główny i w ogóle końcowe minuty to mimo wszystko sztampa. Odmiana od raczej grzecznych adaptacji komiksów, których mamy ostatnio na pęczki. Aż tyle i tylko tyle, bo w sumie wracać do niego raczej nie będę. X-men : Apocalypse : więcej napisałem w temacie dedykowanym, w skrócie : przyjemny seans, jak do kogoś trafiają nowe części Xmenów, to powinien być raczej zadowolony i tym razem. Trochę zmarnowany potencjał głównego złego i jego ekipy, ale parę scen wypada naprawdę dobrze. Batman v Superman (Ultimate Cut) : no cóż, nie było tak źle, jak wszędzie można było w okolicach premiery przeczytać (na ile w tym zasługa wersji rozszerzonej : ciężko powiedzieć, sądzę, że niewielka). Dla mnie to, ogólnie rzecz ujmując, poziom Man of Steel, co pochwałą w żadnym wypadku nie jest. Tak jak i prequel, BvS jest strasznie nijaki, nie wywołał we mnie większych emocji chyba w żadnym momencie (no dobra, starcie tytułowych bohaterów wypadło ok, szkoda, że cała otoczka i rozwiązanie akcji jest beznadziejne). Nuda, szarość, rozwleczenie, a temat przecież teoretycznie nie do zepsucia. Na dodatek mamy tu nayebane wątków i postaci, które albo nam zwisają/są nudne (Lois Lane) albo są potraktowane po łebkach/wciśnięte na siłę (Wonder Woman, dla mnie w ogóle bekowa postać, no ale nie jestem nerdem komiksowym). Na plus rzecz jasna Batman. I to chyba tyle. Dobrze, że jednak nie wybrałem się do kina. Zoolander 2 : jedynka mnie momentami rozśmieszyła, dwójka prawie w ogóle. To bardziej festiwal różnych cameo (na dodatek głównie postaci mało znanych osobom nie siedzących w temacie mody i szołbiznesu USA), niż pełnoprawna fabuła. Głupie/ absurdalne nie musi być nieśmieszne, tu niestety tak jest. Lipa.
  22. Różnice są czysto techniczne : grafika (jak na PS3 : bardzo spoko, zauważalna oczywiście niższa rozdziałka i mniej obiektów na ekranie) i przede wszystkim framerate (nie narzekałem, 30 fpsów z chrupnięciami, no ale PS4 to stałe 60). Jeśli to kwestia przeczekania dwóch miesięcy, to wybrałbym wersję na PS4, i tak już prawie rok czekałeś.
  23. Tylko właśnie pozostaje pytanie, kiedy te długofalowe konsekwencje będziemy ponosić, skoro, optymistycznie patrząc, Andromeda ukaże się w 2017, a obecna generacja pewnie ostatni dobry rok będzie miała w 2019. ME co rok ? Czekam na normalny trailer już trzecie E3 i się nie doczekałem, choć minimalnie poziom zainteresowania po filmiku z tego roku wzrósł.
  24. Byłem dziś, i w sumie podobało mi się. Już miałem odpuścić (trochę przez opinie, trochę przez zwyczajny problem z zebraniem się na seans), ale jednak chciałem sprawdzić, jak wyszło, nie czekając na premierę BD. Kilka zarzutów : - nie czułem zbytnio ciężaru wydarzeń i jakiejś takiej spójności całej historii, bardziej odniosłem wrażenie oglądania wielu pojedynczych scenek w różnych klimatach; - sporo klasycznych, blockbusterowych głupotek; - Apokalips wypadł w sumie blado, zarówno pod względem estetycznym (te buty xd, w ogóle jakiś pokurczony się wydawał, Isaac zresztą nie grzeszy wielkim wzrostem), jak i "głębi", której tu po prostu brak. No i nawet w serialu animowanym budził jakiś tam respekt, wydawał się nie do pokonania. Mimo wszystko, nie określiłbym go totalną porażką; - spłycenie relacji między Xavierem a Magneto, zresztą w ogóle jakoś mało tu chemii między bohaterami, poniekąd z powodu ich nadmiaru; - jeźdźcy Apokalipsy (poza Magneto oczywiście, choć i jego zachowanie i miotanie się budzi wątpliwości) : porażka, klauny, odbierające resztę powagi scenom, w których występują; - końcowa bitwa : mało emocji, niewiele sensu w tym, co robią bohaterowie, brak poczucia zagrożenia (jak ktoś zauważył na innym forum : taki szczegół, jak pokazanie cywili, ofiar, jakiejś paniki, mogłoby poprawić trochę efekt końcowy). Plusy : -kilka scen jako całokształt - humor (nie nachalny i dosyć rzadko występujący, ale na miejscu); - poza mutantami wspomnianymi w minusach : ekipa. Nie mam w sumie nic do zarzucenia zarówno świeżakom, jak i powracającym Xmenom, no i Fass z McAvoyem tradycyjnie na wysokim poziomie; - ogólnie rzecz ujmując, nie nudziłem się (no, może momentami oczekiwałem już jakiejś grubszej akcji) i oglądało mi się dobrze. Lubię to uniwersum, mimo, że z nowej trylogii tylko o First Class mogę powiedzieć, że był naprawdę bardzo dobrym filmem. Może dlatego mogę więcej im wybaczyć. Tak czy siak, dziwię się aż tak negatywnym opiniom.
  25. kotlet_schabowy

    God of War

    Samo odejście od wyruchanej już na kilka stron formuły z poprzednich części jak najbardziej się chwali, ale też jakoś do końca mnie pokazana forma rozgrywki, głównie walki, nie przekonała, a łażenie też jakieś takie typowe, jak w większości gier obecnie (jeszcze te wpadające za nic punkty expa). Motyw towarzysza-syna to już zupełnie mi nie pasuje. No i nie doszukiwałbym się jakiegoś głębokiego sensu "mieszania" mitologii, jak wiadomo, podejście do niej było w tej serii zawsze dosyć luźne (ba, miały już miejsce "gościnne" występy, np. Furie z mitów rzymskich). Graficznie rewelka, no ale tu nie mogłoby być inaczej. Co do głosu Kratosa : jak na moje to jest ten sam aktor, tylko odpowiednio stonowany, pewnie bez obecnej w prequelach obróbki dodającej mocy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...