Skocz do zawartości

kotlet_schabowy

Użytkownicy
  • Postów

    4 238
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kotlet_schabowy

  1. Red Dead Redemption : Jeden z lepszych i większych rodzynków z mojego backloga w końcu zaliczony. Około 25 h i jakieś 85 % gry pękło przy skończeniu fabuły, no i chyba skuszę się na 100 % (ale nie platynę), bo zabawa w zaliczanie tych pierdół nawet mnie wciągnęła (minus tylko za zbieractwo roślin, bleh). Jak mi się podobało ? No gierka nie wskoczy na pewno do mojego top10, nie zaliczyłem opadu szczeny. Decydującym czynnikiem może być mój stosunek do westernów w ogóle : po prostu za nimi nie przepadam (poniekąd było to też powodem takiego zwlekania z zagraniem w RDR). Nie da się odmówić grze świetnego klimatu, ale nie podniecałem się co krok widoczkami, atmosferą, pojedynkami itd. Najlepiej z tego wszystkiego obserwowało mi się nawiązania do postępującego rozwoju cywilizacyjnego, nowe bronie, samochody, kino. Poza tym dostajemy klasyczny free roaming od Rockstar. Kto zna serię GTA, czuje się tu jak w domu (na dodatek, kto gra w RDRa po GTAV, nie odczuje aż tak mocno zajawki związanej z dzikimi, pozamiejskimi terenami, obecnością zwierzyny, polowaniem). Nie da się ukryć, mapa jest potężna, a R jak zwykle udało się tą przestrzeń zagospodarować tak, że każdy rejon jest charakterystyczny, a gracza ciekawi, co tam można będzie znaleźć. Gorzej, że w "miastach" nie ma za bardzo co robić, poza kilkoma, raczej jednorazowego użytku, mini gierkami. Zresztą odczułem lekki niedosyt związany z ilością misji osadzonych w miastach. W ogóle misje nie powalają ani różnorodnością, ani jakimiś wybitnie ciekawymi motywami. Za dużo tu powtarzalności : dłuuga podróż, szybka strzelanina i powrót na miejsce. Pół biedy, kiedy to my prowadzimy, czasami jesteśmy pasażerem, a dialogi, jak ciekawe by nie były, nie zrekompensują zamuły z tym związanej. Fajnie, że dostajemy sporo zadań pobocznych, w pierwszych godzinach występuje typowy dla gier Rockstar syndrom, kiedy to nie mogę się zabrać za główny wątek, bo po drodze ciągle dzieje się coś ciekawego i odrywa moją uwagę. Props za system strzelania, Dead Eye jest odpowiednio dawkowany i przyjemny, bronie w miarę zróżnicowane, no i odpowiednio je czuć. Po paru godzinach gry w ustawieniach powyłączałem wszelkie wspomagania celowania, bo było po prostu za łatwo. Koniem natomiast jeździ się momentami topornie, w ogóle występuje sporo problemów z fizyką i detekcją kolizji. Innego typu bugów też można trochę wyłapać, no ale jestem w stanie to przełknąć. Graficznie początkowo lekki niesmak (rozdziałka, aliasing, kolorystyka), ale z czasem można się przyzwyczaić, no i design miejscówek nadrabia problemy techniczne (momentami jest naprawdę ładnie, szczególnie przy zachodzie słońca w Meksyku, albo na ośnieżonych terenach górskich). Framerate woła natomiast o pomstę do nieba. No i klasycznie, jak to w grach R bywa, twarze postaci, głównie żeńskich, do najładniejszych nie należą. Fabuła nie urywa jaj. Owszem, Marston jest charyzmatyczny i da się go polubić, ale w sumie poza końcówką (tu dodam nie ma tu jakichś mocno emocjonujących momentów, ba, momentami jest nudnawo (cały Meksyk). W ogóle idealnie by było, gdybyśmy dostali więcej misji w West Elizabeth, nawet kosztem Meksyku. Pierwsze 3/4 gry fabularnie można by podsumować tak : John pojawia się w jakimś miejscu, mówi spotkanym NPCom, że szuka dwóch facetów, po czym te NPC obiecując mu zlokalizowanie tych jegomościów zarzucają go kolejnymi zadaniami. Marston wszystko przyjmuje trochę bezrefleksyjnie, i jedynie relacje z agentami, rodziną i McFarlane'mi mają w sobie trochę duszy. Postacie poboczne to ciekawa zgraja, no ale znowu, najlepiej pod tym względem jest w New Austin. Ogólnie : wysoki, Rockstarowy poziom. Mimo coraz mniejszej ochoty na sandboxy (ostatnio MGS V na jesień, swoją drogą, w temacie zagospodarowania rozległego terenu, między tymi grami jest po prostu przepaść, z korzyścią dla RDR ofkoz), czas leciał mi szybko, raczej się nie nudziłem, ale też nie wyczekiwałem uruchomienia konsoli z wielką zajawką. Sequel, jeśli powstaje, chętnie kiedyś sprawdzę, ale moje klimaty to jednak GTA. Przygody Marstona oceniłbym na takie 8+.
  2. kotlet_schabowy

    The Last of Us

    Już nawet chooj z online, tak jak piszesz, pass jest potrzebny do ściągnięcia DLC, ogólnie cała ta sytuacja jest żenująca, strasznie żałuję zakupu tej edycji, tym bardziej, że jakiś czas później trafiła ona na PSN za jakieś śmieszne pieniądze. Odpowiadając na pytanie : jak sam zauważyłeś, wymagają skanów rachunku (a także zdjęcia pudełka), więc w przypadku używki może być z tym problem. Dodam, że mail z prośbą o rozwiązanie problemu musi być wysłany z konta, na który zarejestrowany masz PSN id, trzeba też podać datę urodzenia wprowadzoną w PSN, więc jeśli ktoś wpisał losową czy coś (znam takie przypadki), to może mieć problem xd. Edit : teraz widzę, że już 2 tygodnie mijają od Twojego posta, także pewnie to już nieaktualne, ale możesz napisać, jak w końcu to ogarnąłeś.
  3. MGS : zmiażdżył mnie w 1999, dziś nadal z przyjemnością mogę go skończyć. Poza pewnymi czysto growymi minusami (backtracking), gra ma wszystko na miejscu. Idealnie wyważone proporcje scenki/dialogi-gra, wspaniała muzyka, grafika nie gryząca w oczy nawet dziś (brak tak charakterystycznych dla gier TPP epoki PSXa problemów, jak mgła/krótki zasięg wzroku czy nierówny framerate), multum małych smaczków i nietypowych pomysłów (no i skradanie, samo w sobie, wówczas jeszcze nowość), no i przede wszystkim fabuła i klimat. Co tu dużo gadać, gra-legenda. Mimo, że nie była pierwszą w serii, to jednak od niej tak naprawdę zaczęła się historia MGSów, jakie znamy.
  4. W pewnym momencie trzeba sobie po prostu umieć powiedzieć szczerze, że do pewnych tytułów się już nie wróci i mieć święty spokój. Pomijając gatunki, których nie lubię, więc nie wrzucam do backloga ("bo trzeba znać", choroba, na którą cierpią niektórzy "core'owi" gracze), to na liście mam może z 10 gierek z czasów PS2 i PS3. Jakbym się uparł i nie szkoda by mi było czasu (więcej gram w sumie tylko w okresie jesień-zima), to dorzuciłbym do listy najlepsze exy Nintendo od N64 do Wii (z 20 gierek by się uzbierało). Sprzętu obecnej generacji nie mam i nie zamierzam w najbliższym czasie nabywać, więc niby backlog urośnie, ale liczba interesujących tytułów jest tak żałosna, że nie stanowi to żadnego problemu. Ba, jak coraz więcej osób chociażby z forum, uznaję słabość obecnej generacji za dobrą okazję do nadrobienia spokojnie i bez spiny zaległości. Aha, kupowanie na zapas nie wchodzi w rachubę, całkowicie bezsensowne (no chyba, że miałaby to być jakaś niesamowita okazja cenowa).
  5. Jak piszesz o trójce, to określaj przed spoilerem, czy dotyczy też np. czwórki, jak w powyższym przypadku... Ja większych zarzutów wobec U3 nie mam (bardziej wobec samego ND, że skusili się na online passa, a po latach "zrekompensowali" to marnym online F2P), z drugiej strony w sumie niewiele z tej części pamiętam, poza chyba największą różnorodnością miejscówek i zagadek, najlepszą w serii grafiką no i w miarę charyzmatycznymi badguy'ami (w przeciwieństwie do ekipy z prequeli). Dwójka to mimo wszystko idealnie wyważona część serii, wszystko jest na miejscu, no i ma bardziej spójny klimat. Także 2>3>1 jak dla mnie, gdzie największy przeskok jakościowy dokonał się między jedynką a dwójką.
  6. Przytaczany tu już Training Day. Mogą Ci też przypasować Brooklyn's Finest, End of Watch i Street Kings (w kolejności od najlepszego do najsłabszego). Nie wiem, może Pusher ? W sumie klimatycznie rzuciłeś rzeczy trochę z różnych biegunów, tematycznie też jedynie wątek drugów je łączy.
  7. kotlet_schabowy

    OFFTOPIC

    Taaa : http://www.strefaagro.gazetakrakowska.pl/artykul/plaga-lisow-w-krakowie-zalecono-odlow To oczywiście przykład, jasne, że nie ma co udawać, że w dużym mieście co krok mamy kontakt z przyrodą, ale akurat w Krakowie nie trzeba daleko szukać, żeby znaleźć się na łonie natury. Ja też mogę, poświęcając mniej niż kwadrans na dotarcie na miejsce, pobiegać wśród łąk, traw i zwierzaków. No ale to trzeba znać dane miasto.
  8. Lawrence kreowana (przynajmniej na trailerach) na przywódcę "dobrych" to nieporozumienie, już pomijając samą aktorkę (mnie irytuje). Ruda ni ziębi, ni grzeje, zresztą nie widziałem jej chyba w żadnej roli do tej pory. Na film czekam i do kina pójdę, ale nawet po nowym trailerze, poziom zajawki nie jest zbyt wysoki. Faktycznie efekty wydają się robić lepsze wrażenie.
  9. Budżet to akurat żaden wyznacznik, zresztą film był całkiem ok. Swoją drogą : z ostatniego wywiadu z Sigourney Weaver wynika, że niby Alien 5 Blomkampa ma się dobrze.
  10. Nie dozbierał właśnie, wg stronki ze zbiórką, na ten moment jest ok. 400 k zebrane (trochę podskoczyło ostatnio, może po trailerze).
  11. A do mnie Michael i jego klimaty idealnie trafiły i obok Niko i Tommy'ego z VC, jest to jedna z najfajniejszych postaci w serii. O ile główny wątek piątki to faktycznie mocny spadek formy w stosunku do prequela, tak epizody z życia całej trójki i relacje między nimi na dużym propsie i głównie one zachęcały mnie do dalszej zabawy, szkoda tylko, że Franklina potraktowano po macoszemu. Pod względem czysto gameplay'owym natomiast, strasznie bezsensownym patentem było losowe zmienianie przez bohaterów ciuchów przy okazji przełączania się między nimi, cała idea zakupów szła się yebać w tym momencie.
  12. W sumie mam tak samo, piątka, z całą jej zayebistością, jest pierwszym GTA (poza epizodami z LC), którego fabułę ukończyłem tylko raz. Może to kwestia "wymęczenia" gry w trybie online, może po prostu starzenia się i poświęcania wolnego czasu na inne sprawy (chociażby zaliczenie zaległych tytułów), zamiast zabawy drugi raz to samo ? Ale myślę, że kiedyś jeszcze wrócę, może na jakimś mocarnym PC. Poza tym z grubsza zgoda z tym, co napisałeś w następnym poście, może poza motywem znajomych (dla mnie zmiana w V jest na plus) i eksploracji (póki nie zaliczyłem fabuły, to bawiłem się w zwiedzanie samo dla siebie i nie miałem kłopotu z "celowością" takiego zajęcia). Natomiast technicznie wersja na PS3 to jest naprawdę rewelka (nie mając punktu odniesienia do mocniejszych sprzętów ofkoz) i, może poza loadingiem początkowym i przy ładowaniu save'a, chyba w żadnym miejscu mnie nie zawiodła w tym względzie.
  13. Plastik jak skur.wysyn, nie ma bata, żeby to się choć zbliżyło do poziomu jedynki, którą naprawdę lubię. Co za dużo to nie zdrowo, i tyle. Fajnym elementem ID była konfrontacja naszej "prostej" technologii z ufokami, odpalenie jednego statku obcych to było coś. Tutaj jest wszystkiego za dużo, jak jako widz mam się przejmować losami Ziemi, skoro teoretycznie stajemy do walki jak równy z równym xd ? Brak jakiejś rozpoznawalnej mordy w roli głównej też nie rokuje dobrze (Goldblum to raczej drugi plan).
  14. kotlet_schabowy

    Pieprzenie

    Mimo wszystko powiem szczerze, że przez te -naście lat chodzenia do multipleksów (z czego wiele seansów to typowa komercha), na dodatek, jak na cebulaka przystało, często w środy, nie spotkałem się ani razu z naprawdę przeszkadzającymi osobami. Śmieszkowanie występowało nieraz w trakcie trailerów, a później spokój. Może mam farta, może to kwestia godzin, w których się tam pojawiam (raczej po 20:00), no oby passa trwała. A propos : jest jakiś pewny sposób na sprawdzenie, do kiedy grają dany film ? Bo jak na moje to chyba płynna kwestia, zależna od zainteresowania widzów (pamiętam, że Watchmen już chyba po dwóch tygodniach był wyświetlany ze dwa-trzy razy dziennie, w jakichś chorych godzinach, poszedłem na seans o 22:40, jeszcze w wyniku niezrozumiałej dla mnie pomyłki, okazało się, że na sali leci jeszcze jakaś polska komedia i film rozpoczął się jakieś pół godziny później lol).
  15. kotlet_schabowy

    Pieprzenie

    No i zawsze możesz wnieść swoje piwo (zresztą dla mnie browar w kinie to absurd, zaraz zaczyna się latanie do kibla). :facepalmz: Żałosna gadka. Nie widzę nic złego w rzuceniu okiem na ekran w celu sprawdzenia godziny czy coś, ale przekaz cytowanego fragmentu dotyczy innego problemu. Lekko gardzę brakiem umiejętności skupienia się na jednej rzeczy i ciągłą potrzebą kontaktu ze światem zewnętrznym w pewnych sytuacjach (kino/knajpa ze znajomymi/siłka). Mentalne adhd. Zabraniać to nie, ale grzeczna prośba o wyłączenie telefonów wyświetlona przed seansem to raczej klasyka.
  16. sorry, ale po mad maxie, czy takich filmach jak dark knight, gravity, poprzeczka dla hollywoodzkich superprodukcji jest ustawiona za wysoko, żeby dorośli ludzie mogli się jeszcze jarać dniami niepodległości, transformersami i bitwami o los angeles. nie bez powodu mają one klasyfikację od lat 12, a pierwsze seanse są okupowane przez wycieczki szkolne brudzące popcornem i bekające colą. (...) No spoko, ale Batmany czy Gravity to PG-13, więc ten argument ratingu to mało sensowny.
  17. kotlet_schabowy

    The Knick

    Też niedawno skończyłem, no i po początkowym (pierwsze 2-3 epizody), lekkim sceptycyzmie, serial mnie całkowicie do siebie przekonał. Przede wszystkim sam pomysł i realia : miodzio. Ekipa głównych bohaterów naprawdę interesująca (może z wyjątkiem Cornelii, jej wątki w obu sezonach najmniej mnie ciekawiły, no i trochę irytowała mnie tą swoją spuchniętą, ziemniaczaną twarzą siostra Elkins, choć jej wątek jako całokształt jest ok). Thack oczywiście rządzi, tuż za nim umiejscowiłbym postać Edwardsa. Sezon drugi to mały spadek formy (jakby mniej Thacka i samych operacji, zbyt rozwinięty wątek rodziny Robertsonów), ale liczę na jakąś kontynuację.
  18. God of War : Ascension Wrażenia mam nieco podobne do tych Farmera z poprzedniej strony. Jest to na pewno najsłabsza z "dużych" części serii, w sumie to chyba nawet mogłaby walczyć o tytuł najsłabszej w ogóle. Dostajemy z grubsza klasyczną formułę GoWa, z kilkoma dosyć znaczącymi modyfikacjami w systemie walki. Tutaj z jednej strony plus za odrobinę świeżości, bo dostajemy chyba największe zmiany w tym temacie od początku sagi, z drugiej zaś strony, ciężko mi pochwalić rozwiązania, które w rezultacie spowodowały spadek frajdy z gry. I bynajmniej nie jest trudniej (grałem na normalu i było łatwiutko), problem z tym, że walki stały się nudniejsze. Rozkręcamy się dopiero z nabiciem paska "specjala", z którym to dostajemy część znanych i lubianych ciosów z poprzednich części. Pasek łatwo wyzerować, i zostajemy z kilkoma efektywnymi ciosami na krzyż, plus wątpliwej jakości odmianami naszych ostrzy. Dodać do tego tragiczne parry i mamy skutecznie obniżoną przyjemność ze starć, czyli rzeczy najważniejszej w tego typu grze. Poza tym, to standardowy GoW, tyle, że wszystko ma jakąś mniejszą skalę. Historyjka beznadziejna, wrogowie też, muzyka jeszcze bardziej nijaka, niż w trójce (która to mogła się pochwalić przynajmniej kilkoma charakterystycznymi, dobrymi motywami). Plus za niektóre scenerie (cały epizod z figurą Apolla), no i graficznie jak zwykle mamy do czynienia z absolutnie najwyższą półką (niestety, mam wrażenie, że występuje tu też najwięcej spadków animacji). Gra się dobrze, a znudzić się nawet nie zdążymy, no ale ostatecznie oceniłbym całość na takie 6+. Szkoda, że najwyraźniej priorytetem było multi, którego nawet nie tknąłem.
  19. W przypadku Super Slima, poza oczywistymi względami estetycznymi (tu dodam, że mimo tej tandetnej obudowy, konsola chodzi chyba najciszej ze wszystkich), dochodzą problemy z działaniem gier : w wielu miejscach w necie można się spotkać z narzekaniami na nierówny framerate czy słabe doczytywanie tekstur w grach, z którymi na starszych konsolach nie było żadnych kłopotów. Poza tym dochodzi koszt dokupienia dysku (z mojej strony uwaga : o ile nie zamierzasz jechać tylko na cyfrowej dystrybucji, to nie warto brać HDD większego niż 250 GB - to miało sens w czasach świetności PS Plusa). O nowego Slima już raczej trudno (a jeśli jest, to w nieadekwatnej cenie), także w temacie gwarancji może być różnie. Aha, modele 2xxx to ostatnie z możliwością łatwej modyfikacji softu. Na dodatek mają ładniejszy front i podświetlane przyciski, w przeciwieństwie do nowszych odmian.
  20. Faktycznie fajnie się tego słucha, no i poznajemy dosyć interesujące, osobiste spojrzenie Haytera na kwestię jego rozstania się z serią przy okazji GZ/V (jakby ktoś chciał tylko to sprawdzić, to niech przewija do 57:55).
  21. Pamiętam zapowiedź tego numeru, bo akurat miałem poprzedni, trochę żałowałem później, że go nie kupiłem (mało dem, ale SR pewnie by zrobił robotę). Tak się składa, że w numerze 3/99 na CD wrzucili chyba 14 gier Yaroze, które ukazały się do tej pory w OPSM. Możecie sobie wyobrazić, jakie wrażenie w kiosku robił wielki napis na okładce "14 pełnych wersji na CD !". Oczywiście w praktyce, jak napisałeś, były to gry w stylu indyków, w większości bardzo proste i ograniczone, a przede wszystkim, zwyczajnie niezbyt interesujące. No ale na płytce znalazło się także demo MGSa, jak się później okazało, największy skarb tego numeru, dzięki któremu zostałem fanem serii. Poczytałbym sobie teraz te stare pisemka, których nie miałem, ale jakoś nie mam werwy do zabawy w licytacje.
  22. Nie do końca. Pamiętam np. Komputer Świat Gry, miał chyba najlepszą cenę z tych pism (jakieś 7 zł na początku poprzedniej dekady), no ale dem było tak z 5-6, a pełniak to raczej jakiś oldschool (ale często były to smakowite kąski, np. Simon the Sorcerer 2, który mi akurat gdzieś przepadł). Swoją drogą, to pismo miało przeyebaną tabelkę z ocenami gier. Były też Click czy Play, też za mniej niż 10 zł, ale bez pełniaków i z niewielką ilością demek. Sam nawet w latach świetności mojego pierwszego PC (powiedzmy, że 00-03) nie nabywałem CDA, a nie powiem, pismo robiło wrażenie objętością i zawartością (inna sprawa, że mimo grania zarówno na konsolach jak i PC, czułem jakąś niechęć do tego światka blacharzy i ich stylu).
  23. Nadal trochę mało konkretów. Cinematic experience jest wyjątkowy, bo jest, a filtry są ok, bo są integralną częścią gry, hm. Ja tam akurat ostatnie, co mam do zarzucenia tej grze, to filmowość czy biadolenie Maxa (gość jako całokształt to akurat jej największy plus), ale filtry były wkur.wiające. Chyba sobie kiedyś zaliczę MP3 prawilnie na PC, bo port na PS3 w ogóle wrażenie jakiegoś takiego zamulonego robił. A braku komiksowych scenek nie wybaczę, to było integralną częścią serii.
  24. Bagna czy co to tam było, chyba najsłabszy moment w gierce. Stadion też średniawo. No ale dla mnie to gra na 7+, prawie wszystko, co opisałeś w pierwszym akapicie, wywołało u mnie odwrotne wrażenia. Mój ranking to MP 1>2>3.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...