-
Postów
4 238 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez kotlet_schabowy
-
Valiant Hearts : przyjemna, śliczna (ten sam silnik graficzny, co w nowych Raymanach) gierka, na dodatek osadzona w realiach I Wojny Światowej, co już jest wielkim plusem, bo ten setting jest strasznie rzadko wykorzystywany w mainstreamowym gamingu. Mimo kreskówkowej konwencji, porusza dojrzałe kwestie. Co prawda (mimo, że gra jest raczej krótka), momentami trochę przymula, ale przez większość czasu pokonywanie kolejnych przeszkód i rozwiązywanie zagadek (dobrze wyważonych) sprawia frajdę. Nie jest to epokowe dzieło, ale warto sprawdzić. Takie 7+/10.
-
Bluber się pewnie mocno utożsamił z główną bohaterką xd Mustang : stąd cudzysłów.
-
No wiesz, jak bierzesz syty ciężar to istnieje ryzyko odcięcia, i tu już niestety asekurujący troszkę wysiłku musi w pomoc włożyć. Że nie wspomnę o bawieniu się w samą fazę negatywną.
-
Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Fuji temat w Metal Gear Solid
O ile z Shinkawą się zgodzę (choć jego obecność w MGSV jest dla mnie jakoś słabo wyczuwalna, że nie wspomnę o nikłej ilości oficjalnych artworków, czy biednej okładce), tak brak Kojiego większość graczy przyjęłaby chyba z ulgą. Ale logo mają fajne. -
Spec Ops : The Line Pewnie nigdy nie sięgnąłbym po ten tytuł, gdyby nie Super Bunnyhop, który wspominał o nim w materiałach o MGSie (w kontekstach fabularnych). Nie żałuję, ale rewelacji nie ma. Gameplay'owo to typowa strzelanka TPP z cover systemem, korytarzyk przeplatany "większymi" miejscówkami, hordy wrogów, sporo broni (nosimy dwie), no standard. Strzelanie sprawia jako taką frajdę, choć nie odczuwa się jakoś zbytnio mocy niektórych broni. Na minus elementy sterowania związane z samym chowaniem się za zasłoną : nie raz nie udało mi się odpowiednio szybko przez to schować i zaliczyłem deda. Poruszamy się po zdewastowanym Dubaju, no i przyznam, widoczki robią momentami wrażenie, w ogóle setting rzadko spotykany. Ogólnie gra wygląda nieźle (PC), choć modele postaci są raczej proste. No i w końcu, fabuła : faktycznie, jest kilka poziomów wyższa niż w typowej strzelance, porusza parę interesujących tematów, no i mamy kilka, dosyć mocnych, zakończeń. Na dodatek w trakcie rozgrywki też mamy parę razy możliwość dokonać jakiegoś wyboru moralnego, nie ograniczającego się do wybrania linii dialogowej, tylko, przykładowo, wycelowania w kogoś i pociągnięcia za spust. No taki rodzynek, ale nie będę się czarował : zabawa dosyć szybko robi się monotonna, a historia nie jest aż tak wciągająca, żeby to całkowicie wynagrodzić. Całość oceniam na 6/10 (przy dosyć wyraźnie słabszym początku), czyli do sprawdzenia przy braku innych, dużych tytułów. Life is Strange : skończyłem tylko pierwszy odcinek, ale podziękowałem za dalszą zabawę. Poza patentem z cofaniem czasu, mamy tu standard dzisiejszych "przygodówek" ala Walking Dead, ze wszystkimi tego minusami. No ale w przeciwieństwie do tworów Telltale, tutaj fabuła i postaci nie przyciągają do opowieści. Wszechobecne hipsterstwo i klimaty indie skutecznie mnie odrzuciły.
-
Spoilery ze Star Wars : Moja wiedza o SW ogranicza się do tego, co widzimy w filmach, no ale Qui-Gon Jinna też spalili na stosie. No i teoretycznie skoro duch Anakina się pojawił w końcówce, to dostajemy sygnał, że jednak jego "nawrócenie się" wystarczy do uznania za Jedi. Mnie też nie podoba się zmieniona końcówka, ale na upartego można to tłumaczyć tak : stara wersja nie ma sensu. bo Anakin nigdy tak nie wyglądał. Nie miał włosów, nie chodził jako starszy facet w szlafroku Jedi itd. No ale pod względem czysto filmowym, to oczywiście powinno zostać po staremu, bo jak tak dalej pójdzie, to wrzucą tam młodego Obi-Wana i cyfrowego Yodę. Ostatnio widziałem : reżyserskie wersje Aliens i Alien 3. Paręnaście lat temu miałem mocną fazę na tę serię, z naciskiem na dwójkę, ale nie byłem za bardzo w stanie dotrzeć do wersji rozszerzonych, o których czytałem na fanowskich stronach przeglądanych jeszcze łącząc się przez modem (ktoś może kojarzy stronę Ciacha) i rozpalały mi wyobraźnię. Po latach zajawka trochę opadła, ale seanse były bardzo przyjemne. O ile w Aliens dodatkowe sceny to po prostu jeszcze więcej zawartości dla widza, ale zasadniczo trzon jest taki sam (najważniejsze są sceny z kolonii oraz akcja z automatycznymi działkami), tak w trójce wersja reżyserska może całkiem mocno wpłynąć na inny odbiór i ocenę całego filmu. Ja tę część lubię od zawsze, ale wersja kinowa została rzeczywiście mocno wykastrowana (mimo wszystko końcówka z kinówki to już klasyk i wypada dużo lepiej, niż w wersji DC). Nie wchodząc w szczegóły, polecam każdemu fanowi (lub osobom, które serii jeszcze nie widziały, o ile takie tu są) sprawdzić te edycje, tym bardziej, że są dostępne na BD.
-
Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Fuji temat w Metal Gear Solid
Wystarczy samo założenie "Solid Snake wysłany do Outer Heaven/Zanzibar Land, żeby odbić Gray Foxa/kogoś tam, zniszczyć MG i zabić BB" a reszta to całkowita dowolność i ogromny potencjał. Nie chodzi przecież o to, żebyśmy znowu dostawali walkę z helikopterem, pokój z czujnikami na podczerwień czy rozwalanie sterowaną rakietą generatora prądu. Jeszcze w świetle wydarzeń z MGS V można by skręcić intrygę wokół wątku -
Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Fuji temat w Metal Gear Solid
Na ten moment uważam wręcz, że właśnie brak Kojimy wpłynie zbawiennie na poziom fabuły. A kupy to się i tak już nie trzyma. Na rimejki liczę, mogliby nawet trochę przemodelować historię i sklecić z tego jedną przygodę. Najlepiej ze zminimalizowaniem roli MG1. -
Powtórzyłem sobie sagę Star Wars, no i cóż można napisać - wiadomo, stara trylogia to zupełnie inna bajka. niż prequele, które, mimo wszystko, da się oglądać i nadal jest to jako taka rozrywka (szczególnie część trzecia). Epizody IV-VI to klasyczna przygoda, niemal wszystko wydaje się być na miejscu, bohaterowie budzą sympatię, a między nimi wyczuwa się chemię. Muzyka robi ogromną robotę. Najsłabszym momentem trylogii jest dla mnie akcja na Endorze, i nie chodzi tu już nawet o same Ewoki. Rządzi oczywiście V. Mimo upływu lat, seria nie zestarzała się jakoś specjalnie i nadal ogląda się to dobrze. Zmiany dokonane w "odświeżonych" edycjach są jak dla mnie w większości niepotrzebne, a dodane elementy CGI kłują w oczy (Lucas w swojej podniecie nową technologią nie pomyślał chyba, że za kilka lat będzie to wyglądać bardziej tandetnie, niż klasyczne efekty). Co do najnowszych części - najsłabiej wypada Atak Klonów, w którego przypadku ciężko o wymienienie jakichkolwiek zalet (niech będzie, że cała akcja na Kamino, ewentualnie końcowe starcia), za to minusów mamy sporo, żeby wymienić chociażby jeden z najgorszych romansów kina ostatnich lat. Jedynka ma chociaż Qui-Gona, Maula (Duel of the Fates) i całkiem fajną scenę wyścigów, za to zasadniczym minusem jest oczywiście Jar Jar (o ile parę lat temu aż tak tego nie odczuwałem, tak teraz każda scena z jego udziałem wywoływała ból) i sama pseudo poważna "polityczna" intryga. E III to już całkiem udany film, szczególnie jego druga połowa. Szkoda tylko, że wypadły tak nieprzekonująco. W skrócie : V>IV>VI>III>I>II.
-
Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Fuji temat w Metal Gear Solid
Nie no przerwanie teraz byłoby po prostu zostawieniem nieskończonej gry. Równie dobrze można by całość na YT obejrzeć. Nie trzeba robić powtórek, a misje, które się pojawią nie są takie złe, więc ja zachęcam do grania. -
Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Fuji temat w Metal Gear Solid
No to na pewno ten sam filmik. -
Thor : Dark World : słabizna, a dodam, że jedynkę mi się przyjemnie oglądało (takie 6/10). Tutaj mamy beznadziejny wątek główny (i nijakiego "złego", a właściwie złych, bo jednego, konkretnego przeciwnika ewidentnie brak), jakoś mało Thora, akcje w innych "światach" nie robią żadnego wrażenia (a już "mroczna" planeta to zupełna kupa), jedynie Loki trochę ratuje sytuację. Ni treści, ni formy, humoru też niewiele (a każde pojawienie się Darcy wywołuje agresję), nuda. Obok pierwszego Kapitana, chyba najsłabszy twór w MCU.
-
Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Fuji temat w Metal Gear Solid
Fakt, poprzednie MGSy to 15-20 h grania za pierwszym razem, ale co jakiś czas nachodzi człowieka ochota na powrót. Tutaj nie dość, że ze względu na budowę wątku głównego nie mamy możliwości płynnego i szybkiego zaliczenia samej historii, to w sumie nie ma za bardzo do czego wracać. Ot 3-4 cutscenki odpalić sobie czasem na YT i dziękuję. To już prędzej zaliczę od nowa GTA V. Szkoda, ale nie zmieniam zdania, że to nadal bardzo dobra gra. -
w segmencie wesołe pegi13 w cgi jest jeszcze całkiem utalentowany i niedoceniany reżyser majkel bej - wartka akcja i świetny humor, polecam ! No ta sama półka co Mad Max.
-
Ant-Man : całkiem spoko, choć liczyłem na więcej humoru. Patenty związane z akcjami po zmniejszeniu się w większości świetne (i dobrze wyglądające od strony technicznej). Mimo wszystko czuć trochę tego Marvelowego plastiku. Generalnie powyżej średniej, ale bez rewelacji. Props dla Rudda. Avengers 2 : po słabej jedynce i ogólnie niezbyt interesujących marvelowych tworach z ostatnich lat odkładałem seans, momentami nawet miałem całkiem zrezygnować, jednak obejrzałem Ant-Mana i jakoś tak przyszła mi ochota na te klimaty. Cóż, na pewno jest lepiej, niż w przypadku prequela, może to zasługa samego Ultrona (największy plus filmu, ale mogło go być więcej), może ciekawszych akcji i lepszych dialogów. Tak czy siak, to nadal ten sam klimat i rodzaj kina, co wcześniej. Może jarałbym się tym mocniej jako nastolatek (choć i tego nie jestem pewien), no po prostu nie trafia to do mnie. Już wolę te serie skupiające się na jednym z herosów, bardziej kameralne, w Avengersach wszystko musi być do bólu epickie, wielkie, każdy musi dostać swoje pięc minut (wiem, że to komiks, ale sorry, nigdy nie kupię typa z łukiem xd). No i, podobnie jak poprzednim razem, w końcówce dostajemy masową napier.dalankę z "kitowcami", zero emocji, mało efektowne. Niech to się już kończy i oddaje dominację wśród blockbusterów jakimś innym tworom.
-
Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Fuji temat w Metal Gear Solid
Wojtas : Z innej beczki : jeszcze jedna, nowa analiza historii MGS V : http://metalgearsolid.pl/metal-gear-solid-5/slowa-zabijaja-analiza-przeslania-metal-gear-solid-v/ -
standby :
-
Mieszasz wątki i się odnosisz w sumie chooj wie do czego, takie dyskutowanie faktycznie jest bezcelowe, ktoś, gdzieś, coś. Zasadnicza różnica między Gravity i Armageddonem jest taka, że ten drugi mam ochotę sobie czasem oglądnąć ponownie xd.
-
Plakietka obciachowego i ogólna moda na szyderę z niego pojawiły się po Transformers, teraz nie wypada się już jarać nawet jego niezłymi filmami (Pain & Gain np.). Co kto lubi, ale nie wkręcaj sobie, że ma to związek z dojrzałością widza. Ostatnio widziałem : Czterej Bracia : film Singletona, dla mnie znanego głównie przez świetne Boyz n the Hood, więc jakieś tam oczekiwania miałem. W rolach głównych m.in. Marky Mark (standardowy, drewniany twardziel, gość jest sympatyczny, ale nadaje się jak dla mnie tylko do komedii). Krótko : goowniana produkcja. W połowie filmu zacząłem się zastanawiać, czy to tak na serio ? Nielogiczne akcje, porwany montaż, żałosne/kiczowate dialogi, klisze jak z jakiejś produkcji klasy C. Trzymać się z daleka (co dziwne, film jest raczej pozytywnie oceniany).
-
No raczej, że Twierdza na propsie. Wszyscy cisną Bay'owi po Transformerach, może i słusznie, ale gość potrafił nakręcić dobre, rozrywkowe (choć proste) filmy. Ostatnio widziałem : Brooklyn's Finest : w skrócie : prowadzone równocześnie epizody z życia kilku nowojorskich policjantów. W rolach głównych Ethan Hawke, Don Cheadle i (dosyć zaskakujący zważywszy na jego emploi) Richard Gere. Reżyseruje typ od Training Day. Jak dla mnie : niezłe "brudne", trzymające w napięciu kino. W środku sprawia wrażenie trochę rozciągniętego (można sobie zadać pytanie, jak zdąży się to wszystko rozwiązać), ale jako całość jest ok. Polecam.
-
Red : mało emocjonujący, nie wykorzystujący potencjału motywu "emerytowani agenci CIA znowu razem", szczególnie pod kątem humorystycznym. Mam wrażenie, że film nie straciłby dokładnie nic, gdyby obsadzić w nim młodych aktorów (wiem, że to adaptacja komiksu, ale nie o to chodzi). Teoretycznie najzabawniejsza postać (grana przez Malkovicha) od połowy filmu właściwie znika. Willis strasznie nijaki, ogólnie słabo, dwójki nie zamierzam oglądać. Naciągacze : chyba ostatnie lata normalnej kariery Cage'a. Zagrał tu całkiem przekonująco zawodowego oszusta z nerwicą natręctw. Lekkie, przyjemne kino, dobrze się ogląda, także jak ktoś ma ochotę na film w klimatach szeroko pojętych przekrętów (z wątkiem "rodzinnym") to warto sprawdzić. Wałęsa : props dla Więckiewicza i może za teksty Wałęsy i to chyba tyle. Standardowa "biografia" ważnej postaci, bez specjalnie kontrowersyjnych wątków (o przekłamaniach nie wspominam). Strasznie pocięta i nagle przeskakująca z jednego okresu do drugiego. Słabo zbudowany drugi plan (w zasadzie poza Danuśką to nikt nie zapada w pamięć) i zupełnie nie pasująca muzyka. Oglądanie nie boli, ale w sumie nie warto zawracać sobie tym dziełem głowy.
-
po gladiatorze były - helikopter w ogniu, hannibal, królestwo niebieskie, american gangster, body of lies, obecnie marsjanin zbiera dobre recenzje. blomkamp póki co kończy sie tam, gdzie sie zaczął, czyli na dystrykt 9. karny kutas za nie szanowanie marki i huy, że sie zapierał, jak niższa klasa wymusiła aliena i pewnie wytwórnia podyktowała warunki. weaver i biehn....niech sprowadzą jeszcze makiety pierwszych alienów, na pewno będzie KULTOWO No i z tego co wymieniłeś to tylko American Gangster to film zasługujący na więcej niż 7/10 (ok, Body of Lies nie widziałem, ma potencjał). I nie powtarzaj się już z tą niższą klasą, postać taka jak Ridley może sobie na tym etapie kariery pozwolić na co chce. Gość mącił w temacie powiązań Prometeusza z Alienem od początku, teraz znowu świruje przy okazji sequeli (te zmiany tytułu xd) i taka jest prawda. Tak jak Ficuś napisał : 20 lat olewał uniwersum i mu nagle zaczęło zależeć. Ja tam z otwartymi ramionami przyjmę sequele obydu serii (z tym, że na Obcego czekało się tyle, że kolejne dwa lata mi już różnicy nie zrobią) i nie mam nic przeciwko połączeniu ich wątków (o ile zostanie to w miarę mądrze poprowadzone, a zmiana scenarzystów przy Promie 2 dobrze wróży).
-
Niezbyt długie, jak dla mnie to najsłabszy z dodatków do dwójki, ale jego końcówka jest istotna fabularnie dla serii (szczególnie przed ME3). Za niecałe 12 zł można brać.
-
Trailer X-men : Apocalypse ma być puszczany przed nowymi Gwiezdnymi Wojnami.
-
Kryptonim Uncle : przyjemny, ale liczyłem na coś lepszego. W podobnej kategorii wygrywa jak dla mnie Kingsman. Plus za dialogi i humor, a Cavill spisał się całkiem nieźle. Good Kill : mało znany, więc w skrócie: poznajemy historię pilota z USA (niezły Ethan Hawke), który obecnie kieruje dronami i rozwala terrorystów na bliskim wschodzie, siedząc sobie w centrum dowodzenia w Las Vegas. Raczej sztampowe podeście do sprawy (rozterki "czy działamy w słusznej sprawie", wykonywanie wątpliwych moralnie rozkazów, problemy głównego bohatera w życiu codziennym) , ale ogląda się nieźle, no i poznajemy raczej niezbyt dobrze znane przeciętnemu widzowi wątki prowadzenia wojny z terrorem. Warto sprawdzić ze względu na tematykę.