Treść opublikowana przez kotlet_schabowy
-
Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
No przeskok z next genów pewnie jest bolesny (myślę, że głównie przez fpsy), ale jak się nie ma porównania, to wygląda to wszystko ok. Nie da się ukryć, że to mimo wszystko gra middle genowa. Podbijam, zresztą głos BB też potrafi się "zlać" z innymi, szczególnie gdy słuchamy rozmów z kaset. Mimo wszystko props za lekkie naleciałości ze starego Ocelota. Z innej beczki : nie wiem, czy ktoś tutaj już zwrócił na to uwagę, ale gwiazdozbiory na nocnym niebie zostały odwzorowane zgodnie z realiami (a nie napaćkano losowo gwiazdek jak to w gierkach bywa).
-
Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
Gram w PP jakieś kilkanaście godzin i jak na razie zabawa jest naprawdę dobra (szkoda, że tak naprawdę Ground Zeroes spoiluje nowości gameplay'owe). Mechanika, sterowanie itd. to bomba, ale powoli wkrada się schematyczność (nigdy w MGSach nie stawiałem na zabawę milionem różnych gadżetów, w miarę możliwości na zwykłych żołnierzy wystarcza mi jeden gnat i CQC, więc naturalne, że zabawa robi się powtarzalna), no i wkur.wia mnie system podróżowania (właściwie to, ile czasu muszę tracić na dotarcia z miejsca na miejsce, nawet helikopterem). Grzebanie przy zarządzaniu bazą/ludźmi to w ogóle nie moja bajka i staram się załatwiać te sprawy jak najszybciej i najprościej. Fabularnie wiadomo, rozkręca się powoli, ale na razie nie narzekam. Aha, gra na PS3 prezentuje się naprawdę bardzo dobrze, a poza cutscenkami nie dostrzegłem jakichś mocniejszych spadków animacji. Pomyśleć, że kiedyś myślałem, że dla MGSV przyda się już kupić PS4 xd. Na ten moment, nie będę oryginalny : gra dobra, ale nie jest to kierunek, w jakim powinien iść MGS.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Terminator : Genisys : Szykowałem się na całkowitą padakę, a film okazał się całkiem zjadliwy, ot średniak z lepszymi i gorszymi momentami. Zdecydowanym minusem jest prawie cała ekipa aktorska, i j nie chodzi tylko o ich umiejętności, a po prostu wygląd. Chyba w żadnej filmowej serii nie spotkałem się z taką niekonsekwencją w wyglądzie jednego bohatera (Connor, zresztą Reese też). Sarah jest beznadziejna, Kyle po prostu nijaki i bez krzty charyzmy, a za Jasonem Clarkiem po prostu nie przepadam, choć trzeba przyznać, że reprezentuje jeszcze jako taki poziom (tyle, że dla mnie to nie jest John Connor). Najważniejsze, że mamy tu Arniego, który mocno podnosi poziom całości, wprowadza momentami lekki uśmiech i bądź co bądź, jest dla widza jedynym prawdziwym łącznikiem z pozostałymi częściami serii. Historyjka ma oczywiście parę nielogiczności, efekty nie robią wrażenia (szczególnie mając w pamięci T2 sprzed -nastu lat), ale ogólnie rzecz biorąc da się to obejrzeć bez odruchu wymiotnego.
-
własnie ukonczyłem...
PW ukazał się po czwórce. Jak dla mnie seria MGS z całą swoją kiczowatością, motywami paranormalnymi czy po prostu śmiesznymi, tylko dwa razy przekroczyła granicę na tyle, że mogłem powiedzieć nie, tego nie kupuję, to jest ku.rwa za głupie (spoiler z MGS2/4 i PW) : Nie no po prostu nie toleruję tej części, tak jak niektórzy byli uczuleni na czwórkę. HL2>>Bioshock>>>Dishonored. Elo
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Straight Outta Compton : O filmie coś tam przed premierą słyszałem, ale mimo sentymentu (jeśli można tak to określić) do NWA, nie czekałem na niego, ot, pewnie kiedyś bym obejrzał z braku laku, jak Notoriousa (6/10). Spontanicznie pojawiła się okazja wyskoczenia na seans, no i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Przede wszystkim film wciąga od początku (mocny wstęp) i mimo długości (2,5 h) nie przymula. Po drugie, aktorzy zostali świetnie dobrani, a poza podobieństwem do ekipy z Compton, grają nawet nieźle (syn Cube'a co prawda nie przeskakuje raczej jego poziomu gry aktorskiej, no ale gość wygląda prawie 1:1 jak stary). Pierwsze skrzypce grają tu Ice Cube i Eazy-E i, co mnie dosyć mocno zaskoczyło, to ich konflikt został tu zaznaczony najmocniej, a beef z Dre został w zasadzie przemilczany, co z uwagi na słynne kawałki, jakie były jego owocami, jest conajmniej dziwne. Pod względem fabularnym mamy tu raczej standard "gatunku" (parę ckliwych momentów, raczej unikanie "demonizowania" kogokolwiek z ekipy, rolę złego przejął tu w sumie Swoją drogą, kiedy na ekranie pojawia się Suge, wiadomo, że zaraz będzie się działo coś mocnego. Poza tym dostajemy warstwę muzyczną na najwyższym poziomie, dobrą reżyserię i trochę humoru (pierwsze nawijki Eaziego w studio xd). Film jest skonstruowany tak, żeby dało się go bezboleśnie łyknąć nawet w ogóle nie znając tematu, no ale nie oszukujmy się, jest skierowany głównie do słuchaczy rapu, chciażby niedzielnych. Polecam.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
No nie zastopowanie, ale moment zapamiętałem jako spadek formy całości. To, że strzelajo, nie znaczy jeszcze, że się będę jarał. Ex Machina : niezłe, kameralne kino. Nic tu jakoś mocniej nie zaskakuje, ale całość trzyma formę. Jeden z przykładów, na to, że dobre sci-fi obejdzie się bez fajerwerków. Snajper : poprawny, ale w przypadku Clinta to mało. Cooper jakiś bez wyrazu. Brak zapadających w pamięć, mocnych scen, może poza motywem z pierwszego trailera. Ni to laurka, ni to komentarz na temat dramatu wojny. Poprawny, ale nijaki.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Jupiter : Intronizacja : straszne gó.wno, w sumie to było wiadomo po premierze, ale gdzieś tam jeszcze nazwisko Wachowskich budziło nadzieje na choć odrobinę pozytywnego zaskoczenia. Niestety, potwierdza się tylko postępujący upadek. Co tu dużo mówić : absurdalna historyjka, klisza za kliszą, aktorstwo marne, efekty to przerost formy nad treścią (miliardy świecidełek, ale design leży). Głupie to jak but. Ostatnio taką lipą były czwarte Transformery. Omijać z daleka. Rok przemocy (A Most Violent Year) : rok 1981, przedsiębiorca zmaga się z napadami na jego firmę, naciskami i ogólnym syfem wokół prowadzenia biznesu. Stonowane, powolne, ale nie nudne kino, bez rewelacji, ale ja lubię takie filmy. Dobra rola Isaaca, Jessica Chastain świeci dekoltem (poza tym też ma niezłe momenty), drugi plan na poziomie. Dobre, surowe zdjęcia. Polecam, bo film chyba nie jest zbyt popularny, a warto go sprawdzić. Chappie : no niestety forma Blomkampa z każdym kolejnym filmem leci w dół. Na plus tytułowy robot (choć jego głos mnie momentami irytował), i to w zasadzie tyle. Fabuła pełna charakterystycznych dla blockbusterów głupotek i nielogiczności, beznadziejna w roli głównych bohaterów ekipa Die Antwoord (cała ich obecność jest bolesna dla widza, zasadniczy minus produkcji), no ogółem nie trafiła do mnie konwencja mieszająca groteskowych bohaterów, naiwne idee a z drugiej strony brudne i pseudorealistyczne sci-fi. Exodus : średniak do potęgi. Żadnych odważnych pomysłów (może poza kontrowersyjnym dla niektórych wizerunkiem Boga), wszystko "od linijki", bez jaj. Żaden element nie jest całkiem zły, ale jako całość film po prostu nie porywa. Spoko wypada jedynie Ramzes. Nuda, a hasła o tym, że Książę Egiptu stoi parę poziomów wyżej, nie są na wyrost. Child 44 : książki nie czytałem więc nie mam porównania. Film sam w sobie zawiódł moje oczekiwania. Dużym plusem jest sam setting, mało popularny w mainstreamowych filmach, no ale klimat terroru można było jeszcze mocniej pociągnąć. Sam główny wątek jest niezbyt wciągający, na dodatek prowadzony w dosyć urywany sposób. Mimo, że film jest długi, to na koniec i tak zostawia niedosyt w temacie wątku mordercy. No i słynne już rosyjskie akcenty bohaterów : wypadają momentami śmiesznie, no i w ogóle nie widzę sensu w filmie, którego wszyscy bohaterowie są Rosjanami, a nie emigrantami z Rosji w USA. Hardy na propsie, reszta bez szału. Nie polecam. Mad Max : film to jedna, wielka, poyebana jazda. Projekty badguy'ów miażdżą, ogólny klimat świetny, szkoda, że momentami tempo siada (akcja w nocy z drzewem, początek), no i muzyka mimo wszystko jakoś niespecjalnie mi przypadła do gustu. Wyjątkowy film i dobra zabawa, to fakt, jednak nie mam ochoty na powtórkę (chyba, że pojedynczych scen) i żadnym klasykiem to dla mnie nie będzie.
-
własnie ukonczyłem...
To co piszesz to sama prawda, nie lepiej więc po prostu nadrobić te zaległości zamiast rozkminiać temat ? PW fabułę ma tragiczną, gorsza profanacja serii (i tak już przecież momentami mocno kiczowatej) niż powszechnie krytykowana czwórka. Całość "ratują" kasety, no ale zamulanie w menu i słuchanie 10 minut opowieści o tym, jak ktoś pracował w NASA to nie jest duży krok do przodu w stosunku do codeców z dwójki. Gameplay to już inna bajka, mnie zabawa w małe misje i rozwijanie bazy zupełnie nie podchodzi, po prostu są gry, którym takie rozdrabnianie się nie pasuje, dlatego też obawiam się trochę piątki.
-
własnie ukonczyłem...
The Last of Us (PS3) Jak tak sobie myślę, to TLoU chyba nie miało prawa sprostać oczekiwaniom, jakie człowiek miał po tych wszystkich spustach, nagrodach, wystawianych dyszkach. Mnie ten tytuł nie zmiażdżył, to tak krótko mówiąc. Po kolei. Co rzuca się od razu w oczy : rewelacyjna oprawa graficzna, tak technicznie, jak pod względem designu, "plastyczności", architektury. Jedna z najlepiej wyglądających gier na PS3, to na pewno. Miejscówki wyglądają po prostu pięknie (zima !), z naciskiem na roślinność. Pochwały godna jest też dbałość o detale, szczególnie w pomieszczeniach. Framerate w żadnym momencie mnie nie zabolał. Doczepić się mógłbym jedynie wody (brak odbić w kałużach, brak reakcji na chodzenie po nich, dziwna fizyka rzek) i braku zniszczalności otoczenia. Muzyka jako osobny twór jest ładna i klimatyczna, ale w samej grze jest jej za mało. Oczywiście, odpowiednie operowanie ciszą miało swój cel i momentami budowało niesamowitą atmosferę pustki i samotności, ale nie obraziłbym się na częściej pojawiające się, choćby delikatne i powolne, brzdąkanie w tle. Pozostając przy dźwięku : props oczywiście również za dubbing (tu jednak muszę powiedzieć, że Ellie brzmi dla mnie trochę nienaturalnie, bardzo dorosło, aktorka mnie nie przekonała niestety, i nie chodzi mi tu o jej kwestie, tylko sam głos). Sprawdziłem też wersję PL (dosłownie kilka minut) i byłem pozytywnie zaskoczony, przynajmniej dwójką głównych bohaterów. Kwestie gameplay'u : jest nieźle, ale bez rewelacji. Od razu zaznaczę, że gierkę zaliczyłem do tej pory raz, i to na normalu, wiem, że prawdziwa zabawa zaczyna się na survivalu itp. itd., no ale jest to poziom wyjściowy, z patentami przewidzianymi do stosowania przez autorów, więc na ten temat się wypowiem. Generalnie nie jest trudno, ale są tu momenty trochę irytujące, szczególnie, że mimo wszystko starałem się wszystkich załatwiać po cichu (dlatego też miałem zawsze multum amunicji i sprzętu zachowanego na sekcje strzelane), dlatego też często w przypadku wpadki wolałem powtórzyć całą sekcję od nowa. Skradanie i stealth kille są satysfakcjonujące (mocne wykończenia), ale sama zabawa w podchody robi się monotonna i schematyczna. Gra zresztą dzieli się na etapy "spokojne zwiedzanie i zbieranie lootu-pomieszczenie z przeciwnikami-minuta filmiku-powtórka", bez większych odejść od tej reguły, może z wyjątkiem "zagadek" z paletami i drabinami (obśmiane, ale całkiem przyjemne). Mnie te podchody zaczęły gdzieś w połowie gry męczyć. No i jakoś dziwnie mało było spotkań z zarażonymi, przynajmniej w stosunku do konfrontacji z ludźmi. Na plus na pewno jest to, że będąc zauważonym, nadal mamy szansę spier.dolić i czaić się dalej. Czasem denerwują pałętający się pod nogami NPC (szczególnie, jak jest ich więcej niż jeden). Mimo, że to nielogiczne, to chyba jednak lepiej, że przeciwnicy ich nie zauważają. Naprawdę fajny jest patent z preparowaniem sobie broni i przedmiotów, ogólnie inwentarz jest ok, jeden z rzadkich przypadków, kiedy żadna broń nie wydaje się wrzucona do gry na siłę. Samo strzelanie, choć powinno stanowić ostateczność, wypada kozacko, czuć moc broni, zresztą nie gorsze są zabójstwa melee, miodzik. Poza tym, jak dla mnie, nie dostajemy nic odstającego od standardów mainstreamowych gier "akcja/przygoda" ubiegłej generacji. Tu trochę zwiedzania, jakiś skrypcik, rozmowa, znaleziona notatka itd. Gra jest długa, ale nie rozwleczona. Ja nabiłem 22 h, z lizaniem ścian i, jak już wspomniałem, częstymi restartami. W końcu najważniejsze, czyli fabuła i szeroko pojęty świat. Tu chyba mam największy niedosyt. Nie ma tu nic rewolucyjnego czy mocniej zaskakującego, dostajemy motywy fabularne z grubsza znane z innych utworów, no może zakończenie jak na standardy gier video dosyć oryginalne (do końca oczekiwałem czegoś innego, ale zostałem mile zaskoczony. Ending daje troszkę do myślenia). Sam pomysł na plagę grzybów godny pochwały, ale koniec końców sprowadza się do standardowej apokalipsy nieumarłych, poszukiwania lekarstwa, "zdziczenia" ludzi, walki o przetrwanie. Owszem, sedno stanowi tu relacja Joel-Ellie, poza nimi nie dostajemy zbytnio zapadających w pamięci bohaterów. Dialogów i przerywników jest tu malutko (co kto lubi, ja wolałbym więcej), a żadna scena mną nie ruszyła jakoś mocniej. Nie wiem, może to ja już zobojętniałem na takie zagrywki. Ujmę to tak : grałem w parogodzinnych sesjach i ani razu nie odszedłem od konsoli z uczuciem "kur.wa, nie mogę się doczekać ciągu dalszego". Nie da się zaprzeczyć, Joel to kozak, Ellie jest sympatyczna i fajnie obserwuje się ewolucję ich wzajmenych układów. Mimo wszystko dużo więcej emocji wywołały u mnie obydwa epizody Walking Dead, i to zarówno w temacie szeroko pojętej apokalipsy, jak i relacji międzyludzkich. Jasne, tamta produkcja skupiała się w zasadzie tylko na tych kwestiach, na dodatek TLoU reprezentuje szkołę spokojnej, powolnej narracji (no i nie jest adaptacją). Tutaj większe wrażenie robi obserwowanie małych smaczków, pustych pomieszeń, czy widoków wygrywającej z ludzkimi budowlami natury. Ma to swój urok, ale mnie aż tak nie przekonuje. No niby wszystko jest na miejscu, a jednak nic nie jest genialne. Mając więcej czasu może skuszę się na tryb survival, no i sprawdzę też multi, no ale mięso, jakim miała być historia, już się nie zmieni (bo Left Behind to osobna zabawa). tl;dr : dla mnie na ten moment to jest gra na 8/10, GOTY 2013 zostaje w rękach GTA V.
-
własnie ukonczyłem...
Max Payne 3 Skończyłem z miesiąc temu, więc pewnie parę spraw już mi zdążyło wylecieć z głowy. W skrócie : dobra gra ale sequel MP do du.py. Owszem, mamy starego dobrego Maxa (i świetny voice acting), który daje radę nawet mimo kontrowersjnych swego czasu zmian w wyglądzie (do których zresztą sam się autoironicznie odnosi), a jego gadki to największa poza gejmplejowa zaleta gry, mamy w zasadzie nie zmieniony jakoś mocno bullet time i słynne skoki na szczupaka, ale brak tu prawie zupełnie klimatu. Nieobecność komiksowych wstawek to straszna lipa. W ogóle fabuła i postaci drugoplanowe : całkowite meh, obojętność i nijakość. Nie będę wyjątkiem stwierdzając, że najlepsze momenty gry to epizody w Ja wiem, że jechanie trzeci raz na tym samym mogłoby nie pyknąć, no ale dałoby się wykrzesać coś ciekawszego z Ameryki Południowej. W temacie gameplay'u jest bardzo dobrze : strzelanie sprawia dużo radochy (grałem prawilnie z wyłączonymi wspomaganiami, momentami można się wkur.wić, ale to takie wku.rwienie motywujące), miejscówki fajnie się rozwalają, małe bajerki typu bullet cam cieszą. Inna sprawa, że to zabawa dobra na jedną, góra dwie godziny na raz, na dłuższą metę nużąca. Grafika ujdzie, ale framerate (przede wszystkim w scenkach przerywnikowych) potrafi zaboleć. Muzyka zupełnie mi nie przypadła do gustu, a motyw przewodni jest prawie nieobecny (zresztą aranżacja na potrzeby MP3 taka se) Nie powiem, że to jakiś duży zawód, bo też oczekiwań wielkich nie miałem, ot postrzelać sobie dla relaksu, no ale jednak jakiś tam niesmak pozostał. Dobrze chociaż, że kupiłem za grosze (PS3). @XM. Elo.
-
Noob kupuje telewizor bądź monitor pod PS5/XSX
Powoli rozkminiam jakiś TV, a jestem całkowitym laikiem w temacie, więc temat w sam raz. Sprawa jest prosta : maksimum cenowe to , powiedzmy 1300 zł, celuję bliżej 1000, i owszem, zdaję sobie sprawę, z czym się to wiąże. Nie oczekuję cudów, ale poradźcie, co najlepsze można wybrać z takiej półki cenowej. Pokój jest niewielki, zadowolę się 32 calami, full hd ofkoz, wszelkiego rodzaju bajery typu internety, kamery, 3D zlewam. Ogólnie rzecz biorąc, warto szukać po marketach i dużych sklepach elektronicznych, czy szperać w innych miejscach, plus ewentualnie allegro ? TV będzie przeznaczony do grania na PS3, w przyszłości pewnie PS4 (ma to być sprzęt przynajmniej na parę lat), poza tym standardowo filmy i seriale. Tak bardzo pobieżnie przeglądając oferty to wpadły mi w oko następujące modele : Samsung 32h5500 Samsung 32h5030 Sony 40r450 (przekracza cenowo limit, ale mam okazję w jednym miejscu). Z góry dzięki za odpowiedzi.
-
własnie ukonczyłem...
To teraz sprawdź dwójkę, ze dwie klasy wyżej jakościowo stoi. Save, mapa świata, grafika, muzyka, rewelka. Niestety, też króciutka, ale momentami bywało trudno.
-
Mass Effect 3
Pytanie wracające jak bumerang, ja jako absolutne minimum zawsze wskazać mogę : - Lair of the Shadow Broker do ME2; - From Ashes i Leviathan do ME3, w dalszej kolejności Citadel, które w zasadzie nie ma dużo do czynienia z głównym wątkiem, ale zapewnia masę fajnych dialogów i scenek dotyczących naszych znajomych bohaterów.
-
The Last of Us
Po prostu nie ma w pudełku kodu na pobranie, ktoś "zapomniał" go wrzucić, problem jest masowy, trzeba wysyłać do Sony dowody zakupu, swój PSN id itd. itp. i mają odesłać kod xd.
-
GTA V - dyskusja ogólna
Lata 80te albo po prostu Vice City, nawet czasów obecnych, to mokry sen fanów od paru dobrych lat. Jak Rockstar uderzy w tym kierunku to mają gwarantowane rozbicie banku (chociaż to akurat norma tak czy siak). Choć ja nadal czekam na GTA ze zmiennymi porami roku.
-
The Last of Us
O ku.rwa kupiłem "w ciemno" TLoU GOTY i mnie pokarało za wspieranie Sony i nie śledzenie wcześniej tematu. Wałek z kodem na dodatki i brak (no chyba, że o czymś nie wiem) jakiegoś oficjalnego stanowiska to niezła parodia. Jak zagląda tu ktoś, kto miał ten problem, to proszę o podpowiedź, pod który nr telefonu/mail najlepiej się kontaktować, żeby to sprawnie załatwić, ewentualnie jakąś inną radę.
-
Co ci w głowie szumi? [edycja gamingowa]
- Fotki
No szarku props, trzecia fotka najlepsza, no ale już na drugiej jest naprawdę dobrze. Trochę offtop, ale nawiążę jeszcze do tego, co wstawił XM : otóż swego czasu zacząłem się w to bawić (drugi trening) i jest to naprawdę ciężki zestaw ćwiczeń Co prawda ćwiczyłem w ten sposób tylko raz w tygodniu (swoją drogą, jakie są wskazanie w tej sprawie ?), ale potrzebowałem chyba z 3 miechów, żeby dojść do robienia pełnych 3 serii. Masakra, to fakt, na dodatek zaraz po skończeniu całości cycki są pięknie spompowane, ale na dłuższą metę wyglądu klaty mi to niestety nie poprawiło. Za to tric się wzmocnił, no i, o ile kogoś takie rzeczy jarają, diametralnie zwiększyła się ilość pompek, jakie mogę teraz zrobić w jednej serii. Generalnie się zawiodłem.- Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Kur.wa co za news, nie wierzyłem w kontynuację nawet jak w czasach modemu przeglądałem "arty" z AF, a tu takie coś. Liczę, że pójdą w kierunku wyższych SSJ dla znanych postaci, a nie jakichś kosmosów (nowych filmów nie oglądałem i na razie nie zamierzam). Byle tego nie zyebali, a będzie pięknie, no chyba, że po latach już DB człowieka nie ruszy.- The Office US
Skończyłem całość wczoraj i powiem tak : serial w początkowych sezonach jest świetny i wywołuje naprawdę dużą bekę. Świetna konwencja, mocna ekipa (z początku nie wszyscy dostają tyle czasu antenowego, ile powinni, ale potem jest coraz lepiej, mój faworyt to Creed). Strasznie irytował mnie tylko wątek friendzone'a Jima, później było z tym lepiej, ale Pam od początku do końca mi działała na nerwy, z głównych postaci to największy niewypał. Oczywiście The Office = Carell, genialna kreacja. Stąd też, od ósmego sezonu kolejne odcinki ogląda się już tylko z rozpędu i przyzwyczajenia do ekipy. Nowe postaci to dramat (Bob California jeszcze by przeszedł, ale moment pojawienia się rudej to upadek serialu), wątki zaczynają być coraz bardziej naciągane czy wręcz "fantastyczne" (to zresztą typowa wada rozciągniętych seriali komediowych) itd. Sezony 1-7 polecę z czystym sumieniem każdemu, a pierwsze trzy, może cztery to rewelka.- Ostatnio widziałem/widziałam...
The Voices : zainteresował mnie ze względu na dosyć ciekawy pomysł wyjściowy : Ryan Reynolds gra chorego psychicznie, nieprzystosowanego do życia w społeczeństwie gościa, który słyszy tytułowe głosy, między innymi ze strony swoich dwóch zwierzaków (ich rola jest podkreślana w opisach czy recenzjach, ale tak na dobrą sprawę nie oglądamy ich zbyt często na ekranie), a w pewnym momencie zaczyna coraz mocniej odpływać i dzieją się rzeczy dosyć dziwne. Fajtłapowatość i "ciepło" Jerry'ego fajnie kontrastuje z tym, co odpier.dala. Mamy tu lekką mieszankę thrillera, czarnej komedii i wątków psychologicznych (dosyć sugestywnie pokazano, co się może dziać w głowie psychola). Reynolds się spisał. Nic nadzwyczajnego, ale w sumie polecam.- Mass Effect: Andromeda
- Gwiezdne Wojny, Epizod 7: Przebudzenie Mocy
U mnie wrażenia dużo lepsze, niż po poprzednim teaserze. Jedno, pierwsze ujęcie ma w sobie więcej magii, niż większość scen z E1-3. Jaram się, jeden z niewielu hitów tego roku, który muszę zobaczyć w kinie.- własnie ukonczyłem...
God of War 3 : Jedynka i dwójka to dla mnie jedne z najlepszych tytyłów na PS2 (GoW2 to dla mnie dycha), stąd trójka była pozycją obowiązkową. W okolicach premiery na temat gry padały praktycznie same słowa zachwytu, więc, mimo, że minęło parę lat, oczekiwania miałem naprawdę spore. Niestety, chyba za duże, bo w efekcie trochę się zawiodłem. Zacznę jednak od tego, co zwraca uwagę od początku : gra wygląda fantastycznie, na dodatek śmiga (z małymi wyjątkami) płynniutko. Z tego co do tej pory widziałem mogę śmiało powiedzieć, że to najlepsza grafika na PS3. W 2010 GoW 3 musiał powodować spore spusty. Pięknie. Szkoda tylko, że pod względem artystycznym nie jest już tak dobrze. W ogóle, to najbardziej szaro-buro-ciemna część serii, i to niestety minus. Tartar, Hades, "kostki", nic mnie nie porwało. Za mało rejonów miejskich, jakichś okazałych pałaców, zwyczajnie w świecie kolorów. Ja rozumiem, że zwieńczenie trylogii, ze zrozumiałych powodów, miało być mroczne, no ale szkoda, że ucierpiała na tym estetyka. Pozostając przy oprawie : muzyka, która stanowiła jedną z najmocniejszych stron prequeli i skutecznie budowała epickość walk, wypada w tej części dosyć blado. Jasne, użyte w kilku miejscach stare motywy dalej mają moc, za to nowych aranżacji właściwie nie zapamiętałem. Co do gameplay'u, to jako weteran poprzedników, nie zostałem niczym naprawdę mocno zaskoczony. Mamy kilka małych bajerków, jak "ujeżdżanie" większych przeciwników (rzadko), motyw współpracy (mocne słowo) z npc czy, naturalnie, nowe bronie i umiejętności (swoją drogą, poza Cestusem raczej nie korzystałem z dodatkowego oręża), ale o żadnej rewolucji nie ma mowy. Więcej tego samego, sprawdzona formuła. Grając cały czas czułem się jak w domu, żałuję swoją drogą, że zacząłem od Normala, no ale może walki nabiorą rumieńców przy zaliczaniu najwyższego poziomu trudności. Fabuła nie jest może fundamentem tego typu gier, ale również tu muszę ponarzekać. Nie czuć skali wydarzeń, historia nie wywołuje większych emocji, motyw z Pandorą pozostawia właściwie obojętnym, a przecież postacie drugoplanowe w poprzednich częściach potrafiły utkwić w pamięci nawet po krótkim epizodzie. Kolejni bossowie wpadają i znikają, wszystko jakby pourywane, ot, byle wrzucić kolejne starcie. Ogólnie rzecz biorąc, zabrakło mi właśnie tej słynnej epickości. Trochę mnie ruszyły może ze dwa starcia : poza tym chyba żadna walka z bossem nie przyspieszyła mi tętna, a ostatnie starcie zostawia duży niedosyt (szczególnie mając w pamięci Zresztą, cała gra pozostawia niedosyt, kończąc się po mniej niż 10 h. Jasne, rozgrywka nadal sprawia radochę, ale to już nie to samo, co kiedyś. Na ten moment GoW2>1>3, CoO stawiam gdzieś z boku, w GoS jeszcze nie grałem. Teraz zabawa w wyzwania i platyna. Ascension już nawet nie kupuję, pożyczę od kumpla i zaliczę dla świętego spokoju.- Deus Ex: Mankind Divided
Ten trailer Oczywście każdy normalny, kto grał w HR zdaje sobie sprawę, ile ma to wspólnego z ostatecznym gameplay'em i nie będzie świrował sceptyka. Co do fabuły, no to cóż, mamy kolejny dowód na bezsensowność stosowania zagrywki z diametralnie różnymi zakończeniami (tym bardziej, że HR jest prequelem, a luźniejsze plany na jego kontynuację snuto pewnie już na etapie produkcji), szczególnie opartymi na patencie Później wychodzą jakieś kwasy z kanonicznością itd, podobny problem dotyczyć będzie prawdopodobnie nowego ME. Zresztą scenariusz HR nie był jakoś świetnie skonstruowany, jeśli miałbym wybrać jedną rzecz, na której poprawie w sequelu mi najbardziej zależy, to byłaby to właśnie fabuła głównego wątku (bo całe uniwersum, otoczka, znajdywane dokumenty itd. to klasa). - Fotki