Skocz do zawartości

kotlet_schabowy

Użytkownicy
  • Postów

    4 238
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kotlet_schabowy

  1. Fear Effect, chyba 1. Dobra minuty różnicy, wrzucę :
  2. Róża : świetny film. Smarzowski od jakiegoś czasu jest postacią, której same nazwisko robi za znak jakości, i oby nadal trzymał poziom (Pod Mocnym.... nie widziałem jeszcze). Róża to żadne arcydzieło, tylko i aż bardzo dobre, wciągające od początku do końca, klimatyczne dzieło. Mamy dawkę typowego już dla tego reżysera syfu i brudu ludzkiego, bardzo ciekawy czas akcji, jak i jego miejsce, niezłą muzykę (choć to w zasadzie jeden wątek przewodni) no i w końcu całkiem wysoki poziom aktorstwa (dużo ulubieńców Smarzowskiego pojawia się na drugim/trzecim planie). Jest brutalnie i męcząco, podobno wiele osób to odepchnęło od filmu, i fakt, w czasie seansu mocno czuć beznadzieję tamtego miejsca i momentu historycznego, ale bez przesady, ogląda się dobrze. Polecam każdemu.
  3. Edge of Tomorrow : no całkiem niezłe sci-fi, zresztą Cruise ma ostatnio szczęście do tych lepszych blockbusterów. Przełykając sens pomysłu wyjściowego (plus głupoty/uproszczenia fabularne, bo zawsze wychodzę z założenia, że pewien poziom dziur można przełknąć bezboleśnie, o ile film broni się jako całość), który mi akurat przypadł do gustu , historia szybko wciąga i przedstawiona jest całkiem wiarygodnie. Props za efekty i ogólny design tego świata (może poza Mimikami), większość filmu wizualnie wypada spoko (poza ciemną końcówką), natomiast o muzyce ciężko cokolwiek powiedzieć. Szkoda, bo przydałby się jakiś charakterystyczny motyw przewodni. Miły epizod Paxtona, ogólnie ekipa żołnierzy, choć nie mająca jakichś rozbudowanych charakterów, buduje momentami fajną atmosferę a'la stare klasyki. Ogólnie polecam, ale nadal nie jest to widowisko sci-fi, na które czekam od lat, ot takie 7/10. Cold in July : na razie to chyba dosyć słabo kojarzony tytuł, więc w skrócie o historii : główny bohater, grany przez Michaela C. Halla, zabija złodzieja kręcącego się po jego domu. Pod względem prawa wszystko jest załatwione, ale w mieścinie pojawia się, świeżo wypuszony z więzienia, ojciec nieboszczyka, szukający jakiegoś rodzaju zemsty (w tej roli świetny Sam Shepard). Co ciekawe (nie będzie to chyba dużym spoilerem), film gdzieś w 1/3 zmienia niemal całkowicie wątek główny, ba, główny bohater wręcz schodzi na drugi plan. No ale mniejsza z tym. Film jest bardzo dobry. Można by rzec, że męska, ciężka historia, o mocnym klimacie (niezła muzyka), bez cackania się ze "złymi". Na drugim planie świetny Don Johnson jako detektyw-redneck. Polecam.
  4. Ja polecam mocno, od razu zaznaczam, że Dexter jest przez większość filmu w cieniu Sheparda i Johnsona, i w sumie dobrze, bo ta dwójka ma moc. Kino dosyć proste, surowe, ale naprawdę dobre. Kasias : udzielasz się na KMF może ?
  5. Jestem w stanie uwierzyć w info o kamerze z auta, zwróćcie uwagę na poziom wykonania deski rozdzielczej i wnętrz w pierwszym trailerze wersji next gen.
  6. Paranoja to jest połowa postów tutaj, no ale tak czy siak nikt nikomu nic nie zabrania, tylko stwierdza januszostwo.
  7. Nowy Włodi już jest, album bez szału (i krótki), ale ten bit mi przypadł do gustu. http://www.youtube.com/watch?v=_nXh8lydYfo
  8. Co prawda nie przedstawia psychiatryka, ale zbadaj film Awakenings, bo myślę, że przypadnie Ci do gustu. Sprawdź też Przerwaną Lekcję Muzyki. A 12 małp na propsie.
  9. Wielki Gatsby : zacznę od tego, że nie łapię fenomenu książki. Jest to jednak dobry materiał na film, opowieść dużo zyskuje dzięki atrybutom tego medium. Tu zwraca uwagę użycie współczesnych utworów : z jednej strony zabieg wybija z klimatu lat 20, z drugiej po prostu się podoba. W każdym razie, nie drażniło mnie. Inna sprawa to niesamowty przepych zabaw u Gatsby'ego, doprowadzonych do przesady. Ogólnie film wizualiami stoi i jako obrazek do podziwiania sprawdza się wyśmienicie. Rewelacyjnie wypada NJ tamtych lat. Książkowej fabuły trzymano się raczej mocno (naturalnie pomijając pewne wątki), więc w tym temacie nie ma się co rozpisywać : historyjka, mimo drugiego dna, jest prosta i momentami nudna. W filmie odczuwa się to jeszcze mocniej : początek ma bardzo duże, wręcz rwane tempo, natomiast w okolicach drugiej połowy przez pewien czas strasznie się to wszystko rozwleka i niestety przynudza (spokojnie 20 minut mniej by to mogło trwać). Propsuję obsadę, oczywiście z naciskiem na Leo, chociaż część mi wyglądem nie do końca przypasowała do wyobrażenia w czasie lektury. Ogólnie to taki trochę przerost formy nad treścią. Bez szału, ale fani materiału źródłowego niech sprawdzają spokojnie.
  10. Mimo wymęczenia każdej części, ciężko mi sobie przypomnieć konkretne filmiki, które by mocno zapadły mi w pamięć, co jak co, ale seria nie stoi jakimiś świetnymi cut scenkami (dialogi to inna bajka). Najbardziej lubię chyba całe wprowadzenie do VC (pomijając oczywiście creditsy, również świetne) : od 2:05 do 5:15.
  11. Kompatybilności wstecznej na nowych konsolach nie ma (Sony zamierza to wprowadzić w formie usługi PS Now, ale na ten moment nie ma sobie tym co zawracać głowy). Jeśli masz duże zaległości, to śmiało bierz którąś z konsol poprzedniej generacji. Nowych tytułów godnych większej uwagi już prawie nie będzie, ale to co do tej pory wyszło jest wystarczające na długi czas. Na ten moment wg mnie po prostu nie ma sensu kupować next gena, i taka sytuacja utrzyma się gdzieś do połowy przyszłego roku. Polecam PS3, ale to już zależy, jakie exy do Ciebie lepiej trafiają, na sprzęcie Sony jest mimo wszystko większa różnorodność. Z drugiej strony, jak nagrałeś się w klasyki na jednym sprzęcie, to naturalnie, powinieneś sobie teraz sprawić ten, którego nie miałeś (pomyśl o Wii). Ten temat może Ci pomóc w sprawdzeniu, co najbardziej warto zaliczyć : http://www.psxextreme.info/topic/100606-super-ranking-7-generacji-konsol/
  12. Walking Dead : Season 2 : nie jest to poziom emocji i wrażeń (bo o gameplay'u w seriach TT nie ma co nawet wspominać) co sezon pierwszy, ale nadal mamy do czynienia z wciągającą historią. Wolf Among Us zostaje na samym końcu stawki. Normalnie tematyka zombie mnie mierzi, ale, jak wiadomo, w tej serii rozchodzi się głównie o relacje międzyludzkie, dialogi itd. Ekipa, którą poznajemy na przestrzeni odcinków jest niestety wyraźnie słabsza niż w poprzednim sezonie, ciężko się z nimi "zżyć" czy nawet sympatyzować (losy osób takich, jak Rebecca, Luke, Alvin, w sumie to większości ekipy, mi zwisajały, na dodatek W momentach "ciężkich" wyborów nie miałem zbyt dużych dylematów, zależało mi głównie na Za to po stronie "złych" pojawia się całkiem interesujący typ. Powtarzają się tu oczywiście standardowe dla gier TT schematy fabularne, ale nie uznaję tego za minus, ot serialowa specyfika tytułu. Chętnie sprawdzę kolejny sezon, oczywiście kiedy dostępne będą już wszystkie epizody. Z wkurzających rzeczy : nie znoszę, jak gra nie oferuje przerywania scenek/dialogów, zdarzają się różne sytuacje, kiedy chcę/muszę powtórzyć dany fragment gry, i strasznie się to rozwleka. Ogólnie fanom polecam, ludzie nie znający S01 nie mają tu czego szukać, proponuję nadrobić zaległości.
  13. Ja ze swojej strony o Mafii powiem tyle, że jest naprawdę dobrze zoptymalizowana i ma niewielkie wymagania, więc każdy, kto ma nawet kilkuletniego kompa niech podpina pada i sprawdza tam. No chyba, że serio nie tyka nic na PC. Sama gra to bardzo przyjemny tytuł, ze świetnym klimatem (początek w zimie : rewelka) i fabułą.
  14. Nobody, ale to nie Polak czy Rusek kupujący używki sprawi, że jakaś gra się nie zwróci, tylko wielkie rynki, na których gracze olali daną produkcję z powodów innych, niż domowy budżet. Zresztą, gry takie, jak The Getaway sprzedały się dobrze, a i tak kontynuację anulowano. Mnie to na ten moment ryra, i tak nie dostanę na nowe konsole większości gier, w które chętnie bym zagrał. Z tym AC to już sobie dopowiadasz coś. Ja kupiłem PS3 w tamtym roku, myślisz, że będę wytężał swoje siły, żeby dostać taką np. nową premierówkę MGS4 z 2008 roku ? Pewnie bym tego nawet nie znalazł. Może kupować reedycję z paskudnym pudełkiem ? Już pomijam wielokrotnie poruszany wątek, iż największa i najważniejsza ilość sprzedanych egzemplarzy rozchodzi się w pierwszym miesiącu czy dwóch od premiery, więc to, że ja po roku czy dwóch kupię używkę, to wiesz.
  15. Boogie Nights > reszta filmów P.T.A.
  16. Ma mi być smutno z powodu "szkodzenia branży", chociaż mimo tych wstrętnych piratów i używek budżety wydawców rosną do niesamowitych wielkości, a z drugiej strony niezależny developer może łatwiej niż kiedykolwiek wydać swojego indyka i na nim zarabiać miliony ? Sorry, ale nie. To nie te czasy. Chyba, że się naciąłem na prowo. Co do tematu, to szkoda gadać, dla FPE Januszem jest każdy, szczególnie jak nie napier.dala w Girsy albo Halo po multi. Ja mam bekę jedynie z tych, którzy więcej czasu spędzają czytając i pisząc o grach na forum, niż na samym graniu.
  17. Ja niezbyt sobie wyobrażam LV. San Fierro jeszcze prędzej. Z czasem akcji już nie będą pewnie eksperymentować, ale latami 70 w SF bym nie pogardził (klimaty Brudnego Harrego). Obstawiam, że zrobią duże boom z powrotem do Vice City.
  18. GTA V : świetne, ale rewolucji nie ma. Gra o poziom lepsza od czwórki. Ciekawe postacie, z którymi można się "zżyć", humor, uniwersum, no i przestrzeń, w której się poruszamy. 70 godzin na liczniku i zero nudy, a ledwo skończyłem fabułę. Oczywiście prawilnie wybrałem zakończenie Technicznie cudo, świetna muzyka (wyróżniam LS Rock Radio, Radio LS, WC Classics, Non Stop Pop i Rebel Radio). GTA to GTA, płacisz jak za normalną grę, a grasz 100 h, a tu jeszcze online, którego nie ruszyłem, to się też liczy. Większa opinia w temacie dedykowanym.
  19. To co mówisz to było chyba Treasures of The Deep, jedna z pierwszy gier, w jakie grałem na PSXie, nie miałem memorki i docierałem tylko do 2 czy 3 etapu (o ile pamiętam były tam wieloryby zatrute jakimś wyciekiem, smutne).
  20. Po ponad 70ciu godzinach grania, ukończyłem wątek fabularny w GTA V. Zostało mi kilka misji strangers i sporo pobocznych zabaw (w golfa nawet raz nie zagrałem), ale myślę, że można gierkę powoli podsumować. Całość zawiera prawdopodobnie SPOILERY. Wspomniany czas pokazuje, ile można bawić się tym tytułem bez zobowiązań i nadal się nie nudzić. Dla porównania, w GTA4, zaliczając wszystko, oprócz gołębi, grałem chyba krócej. W tym momencie podkreślę mocno : GTA V jest praktycznie w każdym aspekcie lepszą grą i lepszym GTA, niż czwórka. Ba, piątka jest tym, czego chyba większośc graczy (na pewno ja) oczekiwało po następcy miażdżącego San Andreas, i, znając Rockstar, wszystko to zostało ładnie z biznesowego punktu widzenia przemyślane. W zasadzie w piątce nie mamy specjalnej rewolucji gameplay'owej : ot, po długie przerwie, spragnieni gracze dostają z powrotem motywy i klimaty, które, choć technicznie jedną generację do tyłu, już znali. To jak z wycinaniem motocykli i okaleczaniem Dodo w GTA 3, żeby przy okazji VC wrzucić je jako nowości i mega plusy. Rockstar to geniusze, tu nie ma wątpliwości, ale nie można o pewnych rzeczach zapominać. Ba, część pomysłów, które dostawaliśmy na przestrzeni całej serii, jest tu nieobecna (owszem, nie wszystko by pasowało do konwencji, bo np. zarządzanie gangiem i przejmowanie terenów tutaj nie miałoby specjalnie racji bytu, no chyba, że w skórze Franklina). Z pierdółek zaznaczę nieobecność restauracji (po raz pierwszy od VC). Pamiętając rewelacyjne misje i otoczkę związaną z kupowaniem biznesów w VC, oczekiwałem czegoś podobnego po piątce, niestety, dostajemy tylko smsowe misje polegające na przewiezieniu czegoś/kogoś z miejsca na miejsce itd. Szkoda, że nie stworzono żadnego tła fabularnego, nie wprowadzono nowych postaci, bo potencjał był duży. Na pewno największą nowością jest pomysł kierowania trzema bohaterami i mimo obaw sprzed paru lat, sprawdza się to wyśmienice. Gameplay co prawda nie zyskuje aż tak bardzo (ot, w czasie misji jeden postrzela tu, drugi tam, a czasami powiedziałbym nawet, że następuje za duży chaos), ale z punktu widzenia fabuły i narracji jest to po prostu rewelacja. Można wręcz mieć wrażenie obcowania z trzema różnymi historiami, szczególnie, kiedy Trevor załatwia swoje sprawy poza LS, a Franklin obraca się jeszcze głównie na terenach przedmiejskich. To właśnie były dla mnie najfajniejsze chwile w grze : poznawanie osobnych historii i "światów" każdej postaci z osobna. Cały epizod, kiedy Michael i Franklin "odpoczywają", a my poznajemy Trevora, to chyba najlepszy moment gry. Tu zaznaczę, że mimo wszystko najciekawszą postacią był dla mnie cały czas Michael. O Trevorze powiedziano już wszystko i fakt, robi wrażenie, a sceny z nim rozbawiają i zaskakują najczęściej, ale Michael jest numerem 1. Franklin wypada najsłabiej, a szkoda. Twórcy zrobili z niego momentami za dużego ciapę, co kontrastuje z akcjami, które wykonuje. Wątek główny niestety wypada tak sobie. Tutaj wygrałoby GTA 4, no ale tam historia jest spójna i poprowadzona w zupełnie inny sposób. W piątce główni "źli" są słabiutcy i, tak jak naszych bohaterów, jest ich kilku, przez co rozmywa się cała intryga. Strasznie przeciągnięto wątek FIB, który okazał się w sumie najważniejszym. Norton i Haines są nieciekawi, liczyłem na to, że pójdą do piachu już po dwóch, trzech misjach. Weston wypada trochę lepiej, ale i tak nie rozwinęli go należycie. Szkoda. W tej akurat części serii moc tkwi w wątkach pobocznych. Co do misji, to mamy parę fajnych, nowych patentów, ale to najczęściej taka zajawka na raz, bez rewolucji. Napady są niezłe (najbardziej mi przypasował skok w Paleto Bay), no ale nie ma ich znowu tak dużo. Krótko o świecie gry : coś wspaniałego. Nie jest może AŻ tak ogromny, jak wynikało z zapowiedzi, ale nadal robi wrażenie. Los Santos : świetny klimat, ciekawa architektura no i klasycznie, nawiązania do realnego LA (plus małe nawiązania do LS z San Andreas). Bardzo różnorodna miejscówka, no i jest w niej co robić. Świetny jest tuning, choć w świetle tego, że, tradycyjnie, poza garażem auta znikają, to zazwyczaj efektem nacieszymy się niedługo. No ale mięsko to Blaine County. Piękne tereny, mnóstwo ciekawostek i smaczków (wielu nadal nie zbadałem) i duża różnorodność (tu baza, tu elektrownia, tu tama, tu pustynia, góry, wsie, fabryki, zatoki, rewelka). Chyba najwięcej czasu "wolnego" spędziłem za miastem. Świetny patent z polowaniem. Szkoda tylko, że znowu dostajemy wyspę. Już wolałbym niewidzialną ścianę albo, nie wiem, niezdobywalne wzniesienie, niż wysepkę, ot tak z czysto estetycznego punktu widzenia. Swoją drogą, tereny podwodne są wreszcie choć trochę ciekawe, ale mimo istnienia łodzi podwodnej, przemierza się je straasznie powoli i męcząco. Zbieranie kawałków statku jest niestety nudne, tym bardziej, że w łodzi nie włączymy sobie nawet radia. A propos środków transportu : wachlarz pojazdów mamy bardzo szeroki. Co prawda nie uniknięto znanego od początków serii powtarzania się raz wczytanego modelu, ale tak czy siak mamy naprawdę duży wybór. Szkoda trochę, że większość to nowocześnie wyglądające modele. Owszem, mamy z drugiej strony parę wozów "vintage", ale brakuje czegoś pomiędzy. Poza tym wszystkiego jest pełno : rowerów, motocykli, pojazdów latających. Super. Mało piszę o czystym gameplay'u. Sama zabawa w jeżdzenie, bieganie itd. to klasyka z dodaniem paru małych szczegółów. Model jazdy faktycznie został mocno zmieniony w stosunku do czwórki i choć nie jest to jakimś dużym minusem, to jednak upraszcza zabawę i odbiera trochę frajdy. Słabiej odczuwalna jest przez to różnica w prowadzeniu poszczególnych pojazdów. System strzelania natomiast jakoś nie do końca mi przypadł do gustu. Pomijam już śmieszny celowniczek (nawet po zmianie w opcjach), ale jakieś to takie chaotyczne, nie do końca przyjemne szczerze mówiąc. Modne w niektórych kręgach określenie "kapiszony" mogłoby niestety pasować do tej produkcji. Nie czuje się jakiejś specjalnej różnicy w strzelaniu między SMG, MG czy pistoletem. Props za to za rozbudowanie arsenału. Wielu pukawek nawet nie miałem potrzeby użyć, ale dobrze mieć wybór (no i kozacki taser). System walki chyba neizmieniony w stosunku do poprzednika, czyli bardzo prosty i średnio przyjemny. Fajnie za to wali się komuś bułę z partyzanta. System umiejętności specjalnych jest ok, ale głównie w przypadku Franklina (bądź co bądź, duże uproszczenie wyścigów) i Michaela. Elementy rozwoju postaci w sumie mogłyby wylecieć i nie czułbym specjalnej różnicy. Technicznie mamy doczynienia z majstersztykiem, no ale to żadne odkrycie. Samo ogarnięcie tak dużego i złożonego terenu, bez większych loadingów, to ogromne osiągnięcie. Druga sprawa, że gra jest po prostu ładna. Całkiem niezłe tekstury, szczegółowe modele ważniejszych postaci (bo przechodnie wypadają już słabiej), piękne oświetlenie (najlepiej gra wygląda przy wschodach i zachodach słońca), efekty itd. Trudno uniknąć spadków animacji, ale trzeba przyznać, że gra chodzi całkiem płynnie (w czwórkę grałem na PC i pod tym względem było nieprzyjemnie, zresztą na konsolach podobno też). Kłuje niestety w oczy rozdzielczość i wszechobecne (głównie w mieście) ząbki. Nie powiem, chętnie bym sobie piątkę sprawdził na PS4 albo wypasionym PC, no ale ta opcja odpada. Muzyka to powrót do poziomu najlepszych odsłon. Świetne, zróżnicowane stacje, z których prawie wszystkich dobrze się słucha (wyjątek to Channel X i East Los FM). Akcja rozgrywa się w czasach obecnych, więc nie mamy tu jakiegoś klimatu przewodniego, ale LS Rock Radio i WC Classics nadają świetne klasyki. Do śmigania poza miastem idealnie nadaje się Rebel Radio. Stacje z rozmowami to, tradycyjnie w serii, dobry ubaw, szkoda, że w sumie nie dostajemy zbyt dużo audycji. Reklamy również trzymają poziom. Ogólnie, cały ten wykreowany przez Rockstar świat miażdży. Tradycyjnie dostaniemy humorystyczne, ale jakże trafne przedstawienie pewnych trendów, zachowań i tendencji z naszego świata. W tej części chyba najbardziej wkręciłem się w te całe realia. Sekty, politycy, których słyszymy w radio i spotykamy na billboardach, celebryci, z którymi mamy do czynienia w misjach, potem czytamy o nich newsy (ogólnie rola Lazlowa w tej części to dobry patent) itd. itp. Całe to uniwersum to jeden z największych plusów gry, i serii. Daje się tu też odczuć niesamowite przywiązanie do szczegółów. Props za skupienie się na każdej małej pierdółce, chociażby w mieszkaniach bohaterów. Mimo wszystkich, obiektywnych i subiektywnych zalet gierki, nie zostałem do końca zmiażdzony. Owszem, bawiłem się dobrze, ale nie ciągnęło mnie jakoś strasznie do włączenia konsoli. Jak już wsiąknąłem, to trudno było przestać, ale nie byłem w ciągu dnia podjarany, ze wieczorem odpalę sobie nowe GTA (jak to było przy poprzednich częściach, poza czwórką). Cóż, może formuła free-roamingu mnie trochę już męczy (za dużo do roboty, jednocześnie brak pomysłu, za co się brać). Nie da się też ukryć, że piątka to w dużym stopniu wrzucenie na nowszą (w stosunku do PS2) generację patentów, które już tak naprawdę znamy, plus duża nowość ze zmianą postaci. Na nowej generacji równie dobrze możemy dostać Vice City, w którym wszystko będzie większe, lepsze i ciekawsze, ale bez wielkich nowości. Co nie zmienia faktu, że łykałbym to w ciemno. Magia GTA. Tak czy siak, tej części dałbym takie 9/10 (przy 8/10 dla IV i dwóch 10 dla VC i SA). Jakby udzielił mi się jesienny hype, to odebrałbym całość pewnie trochę inaczej, no ale z drugiej strony, oceniam w tym momencie grę "na chłodno". Wiem tyle, że jeszcze dużo zabawy przede mną (no i cały tryb online).
  21. Transcendencja : średniak. Początek bardzo zamulasty, później robi się ciekawiej, żeby tak mniej więcej w połowie pojechać już całkiem w sztampę. Deepa tu malutko tak naprawdę, w ogóle film cierpi na brak interesujących głównych bohaterów, na drugim planie mamy za to nas.rane postaci, często wprowadzanych na siłę ("szefowa" terrorystów), których losy nam zwisają. W pewnym momencie zaczynają odgrywać absurdalnie dużą rolę, prowadząc do mocno naciąganych, często też niezbyt logicznych, wydarzeń. No takie typowe 5/10, fani sci-fi niech sprawdzają, nie nastawiając się na rewelację, reszta nic nie straci, jak sobie ten tytuł daruje.
  22. Neighbors : nie wiem czemu coś mi się ubzdurało, że Apatow ma jakiś związek z filmem, no w każdym razie miałem jakieś oczekiwania, a wyszło gorzej, niż średnio. Zaśmiałem się lekko może ze dwa razy. Poza Rogenem bohaterowie są irytujący lub obojętni, no i występuje sporo żenady, ale takiej nieśmiesznej. Pół filmu to słaba komedia (gagi opierają się na pomysłach, które byłyby może śmieszne jako luźny skecz, jak udawanie głosów znanych osób, albo naśladowanie DeNiro, ale nijak nie pasują do filmu), a pół (no, może przesadzam) to jakieś teledyskowe montaże nierealnych imprez, w ogóle nie widzę w tym sensu. No i ta wkur.wiająca aktoreczka jako partnerka Rogena. Nie polecam.
  23. Mam nieraz tak samo jak smoo i fakt, potrafi to zdenerwować. Staję sobie w jakimś miejscu, chcę się przyjrzeć miejscówce, posłuchać NPC czy coś, a oni za moment reagują jak poparzeni i albo zaczynają uciekać, albo dzwonią na psy, albo chcą się bić, lol. Zupełnie niepotrzebny patent.
  24. Czy Ty masz za crossgeny pretensje do graczy, czy to po prostu jakaś dziwna składnia zdania ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...