-
Postów
4 238 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez kotlet_schabowy
-
Jak na razie (kończę czwarty akt) chyba najlepszy kawałek z MGSa 4, szkoda, że użyty w trailerze z 2007 chyba w lepszy sposób, niż w grze.
-
Byle z gatunkami nie kombinowali, szczególnie z jakimś MMO czy innym choojstwem, a będzie git. E3 na pewno coś przyniesie.
-
DVI przeznacz na konsolę, dźwięk wyprowadź, jak tu wspominano, czinczami, kompa rzuć przez VGA i po kłopocie. Przejściówka albo kabel HDMI - DVI to jest parę złotych, tam nie ma żadnych ceregieli z konwersją sygnału. Chyba, że nie masz HDCP, to już du.pa. No a jak Ci bardzo zależy na kompie przez DVI, to możesz sobie za jakieś rozdzielacze kupić, ale to już nie tanie (za 30 zł chyba widziałem kiedyś) i nie wiem, czy w ogóle by poszło.
-
Identity (Tożsamość) : szkoda, że nie sprawdziłem go w okresie premiery (2003), miałem zajawkę na takie klimaty. W każdym razie, całkiem dobry thriller z zaskakującym zakończeniem i gęstym klimatem. Props dla Liotty, za to laska : prostytuka irytująca. Polecam. Half Nelson : Ryan Gosling jako nauczyciel, mający problemy z narkotykami, przyjaźniący się z jedną z uczennic. Kameralne kino, momentami przymulające, w tle "przesłanie". Można sprawdzić. 12 gniewnych ludzi, oczywiście oryginał : no, choć koneser ze mnie nie jest, to muszę przyznać, że peany dla tego dzieła są zasłużone. Lubię opowieści osadzone w jednej przestrzeni, skupiające się na relacjach między postaciami i poprzez to budujące napięcie, tutaj mamy do czynienia z wysokim poziomem. Pozycja obowiązkowa, polecam. The Railway Man : zainteresowała mnie tematyka (konfrontacja po latach ofiary i prześladowcy wojennego, oparta na prawdziwej historii), no i zachęciła obsada (Firth, Kidman, Sanada). Tu od razu zaznaczam, że Kidman ma niewiele do zagrania, a cały wątek "teraźniejszy", szczególnie początek, strasznie się ciągnie i jest nudny. Epizody wojenne ogląda się już dobrze, a że stanowią dużą część filmu, toteż go uratowały. Średniak, do obejrzenia z braku laku. Despicable Me 2 : słabsze od jedynki, ale nadal pozytywne, z kilkoma śmiesznymi momentami. Along Came Polly : komedia ze Stillerem i Aninston, w sumie już kiedyś po łebkach oglądałem, niedawno leciało w TV to sobie przypomniałem. Mimo, że historyjka sztampowa i przewidywalna (Stiller grający prawie tak samo we wszystkim), to ma parę mocno bekowych momentów (dobre epizody szefa : Aleca Baldwina), które ją wyróżniają na tle nieśmiesznych średniaków, jakich ostatnio trochę widziałem. Polecam.
-
Albo brać tego Super Slima i dokupić do tego pierwszy lepszy dysk 40-60 gb, niekoniecznie stricte do PS3, za jakieś grosze. Ja się rozpędziłem kupując 320 GB i teraz żałuję, dałem odczuwalnie więcej kasy, a przez pół roku nawet 100 gb nie zająłem (a i tak leży parę rzeczy, których nie używam i mógłbym w każdym momencie wyje.bać, strzelam, że tak serio dla wygodnego używania gier w tym momencie zużywam z 50 gb). No chyba, że pierwsze co ktoś robi, to wykupuje PS Plus na rok (sam miałem tak zrobić, ale wyszło inaczej). Super Slim to akurat innych minusów ma chyba dość.
-
Nie no gierki nie nazwałbym trudną, ale na pewno są czasem problemy z, że tak powiem, czytelnością celu. Sprawa z automatami jest taka, że jak coś się zyebie, to trzeba dużo czasu poświęcić na powtórkę, robiąc monotonne i stosunkowo łatwe rzeczy, aż dojdzie się do mięsa. Szczytem dla mnie był automat, chyba w pierwszej kryjówce, w którym, aby znaleźć maskę, trzeba przejść jedna po drugiej dwie gierki. Drugą było to kierowanie "iskierką" za pomocą sixaxisa, a sami wiecie, jak łatwo tam o wpadkę. Maska na samym końcu, a w przypadku skuchy zaczynało się całośc, razem z pierwszą gierką, czyli strzelaniną Bentley'em. Dobrze, że chyba za drugim razem mi pykło.
-
Nie no polskie tłumaczenie było słabiutkie, na dodatek w opcjach nie było możliwości zmiany (bezsens).
-
Z większością rzeczy się zgadzam (chociaż grałem w 2010, więc nie odczuwałem aż tak archaizmów), ale z końcową oceną troszkę pojechałeś , no i latanie po Cytadeli na początku to dla mnie jeden z najlepszych momentów w całej trylogii, tam na serio poczułem po raz pierwszy magię tego świata. Dobrze, że w ME3 No ale w sumie taki jest czasem problem z ocenianiem po latach, sam np. ogrywając Mafię po raz pierwszy prawie 10 lat po premierze nie byłem w stanie wczuć się w ten zachwyt, jaki panował w okolicach premiery. Tak czy siak, dobrze, że skończyłeś, dwójka i trójka są już dużo bardziej user friendly.
-
Wszystko reżyserowane przez Apatowa, a jak zaliczone, to można sprawdzać, co produkował (pomiń "Jeszcze dłuższe zaręczyny" i "Braci Przyrodnich").
-
Zacząłem MGS4, właściwie to II akt już, gram na Solid Normal (na inne przyjdzie czas) ale jedna rzecz mnie rozwala : w prawie każdej broni są kurevsko duże magazynki, na dodatek amunicja leży dookoła, a jak już jakimś cudem by mi jej zabrakło (nie realne), to mogę w każdym momencie kupić zdalnie od Drebina. Rationów 10, regainy i zupki, coś tu jest chyba lekko nie tak. Toż w jedynce w SOCOMie miało się najpierw max 24, potem stopniowo rosło, ale do 120 chyba. Wiadomo, na razie to jest takie przejście : oglądanie, dla fabuły, no ale jakieś tam wyzwanie fajnie, jakby było. Owszem, skradanie i wykańczanie/usypianie po cichu nie jest takie hop siup, wrogowie wreszcie mają jako taki wzrok, ale to inna sprawa. Z drugiej strony dziwny system checkpointów, chociażby No ale to trochę inne standardy jeszcze, może te nowe gierki mnie rozpieściły zbytnio.
-
Sly Cooper : Thieves in Time. Z całej serii skończyłem tylko jedynkę na PS2, i to całkiem niedawno (w czasach jej panowania sprawdziłem tylko demko), raczej nie mam w zwyczaju sprawdzać sequeli gier bez poznania poprzedniczek, no ale jako, że to "tylko" platformówka, to fabularnie nie ma dużego problemu, dali w Plusie to się pyknęło. Pierwsze wrażenie : w sumie to na moje oko gra mogłaby wyjśc na PS2 i nie byłoby dużej różnicy. Grafika owszem, ładna, kreskówkowa, fajny design (bez eksperymentowania, konsekwentnie ten sam od czasów PS2), ale mechanika chyba bez dużych zmian. Gra jest dosyć długa, nie mówiąc o robieniu 100 % (właśnie kończę zaliczać trofea i tutaj wspomnę, że z większością nie ma dużego problemu, ale jedno jest poronione, mianowicie "włącz mapę na każdym z leveli", w rezultacie po przejściu gry włączałem od nowa każdą misję, bo o trofeum dowiedziałem się będąc gdzieś w połowie gry, a i tak później zapominałem o tej czynności). Zbieractwo sprawia frajdę, patenty związane z wracaniem do wcześniej odwiedzonych światów, kiedy ma się już nowe stroje też spoko. Ogólnie spodobał mi się cały pomysł na fabułę (podróże w czasie) i wiążące się z tym patenty, czyli grywalni przodkowie Sly'a plus jego różne stroje. Minusem w tym wszystkim są dosyć długie loadingi, zniechęcające momentami do przeskakiwania między światami czy postaciami. Ogólnie mamy też grywalną starą ekipę, z czego zabawa Murray'em wypada najsłabiej i dobrze, że jest jej raczej mało (zresztą ogólnie ta postać to jak dla mnie niewypał, szczególnie jego oryginalny głos). Aha, trochę niezrozumiałe jest dla mnie, że część filmików można przerwać (niezbyt wygodnie), a część nie, co przy robieniu platyny może wkur.wiać. Inny problem : mimo włączonych napisów, pewne kwestie (np. nadawane przez "radio") nie są podpisane. W ogóle dosyć często występuje tu lekki chaos pod tym względem, wbijam do pomieszczenia, coś rozwalam, coś tłuczę, ktoś coś mówi, a z radia leci wskazówka, co mam zrobić, ledwo słyszalna, bez napisów. Raz miałęm sytuację, w której nie wiedziałem, co mam zrobić. No ale to szkopuł. W każdym razie, gierce dałbym takie 7+, podobnie jak Sly'owi 1. Rozumiem, czemu w pewnym sensie seria nie była taką do końca godną konkurencją Jaków i Ratchetów. Z jednej strony ma wszystko co trzeba, z drugiej trochę za duży tu miszmasz, trochę nijakie to momentami. Gra sprawia frajdę, ale nie czuję, że miałbym ochotę do niej wrócić.
-
First Class zdecydowanie, no i możesz śmiało oglądać nie znając reszty. X men jedynkę też sobie sprawdź, jak Ci spasuje klimat to obejrzysz całą trylogię.
-
Mam problem, otóż z dnia na dzień coś się bez wyraźnego powodu zje.bało z Windowsem 7, włączam kompa, system się nie ładuje, dostaję możliwość załadowania recovery menu, no to ładuję (będę używał nazw angielskich, bo w tym języku miałem system). Wyskakuje : http://3.bp.blogspot.com/_8qMdy9GxQw8/TRx4gVTTwkI/AAAAAAAAAeY/6y5hqG0GjZ4/s400/7.jpg na liście nie ma systemu żadnego, a klikając "load drivers" nie wiem w sumie, co mam robić (startup ładuje się z wydzielonej partycji X, a głowna partycja w ogóle nie rusza). Gdy dam ok bez wybierania systemu, to mam opcje : http://res1.windows.microsoft.com/resbox/en/windows%207/main/66b9e3c2-bb67-47bf-802c-b753b54bcc19_48.jpg Przywrócenie systemu odpada, bo nie postawiłem punktu przywracania, zresztą i tak nie wczytuje nic z dysku. Startup repair nic nie pomogło, system się restartuje, Image recovery też odpada, nie mam obrazu dysku. Ogólnie problemu by nie było, gdyby po podłączeniu dysku jako drugiego i uruchomieniu Win XP, można było w nim grzebać i skopiować rzeczy, na których mi zależy, zrobiłbym fomata i nara. Sęk w tym, że dysk w ogóle nie jest dostępny, gdy chcę się do niego dostać mam tylko komunikat "dysk nie jest sformatowany, czy chcesz sformatować teraz ?". Jest jakakolwiek szansa, żeby jeszcze odzyskać normalną metodą dane z tego walniętego HDD, czy mam się nastawiać na straty (całe szczęście, nic aż tak poważnego tam nie mam) ? Z góry dzięki za odpowiedź
-
No ja nie mówiłem, co ostatecznie się sprzedało lepiej (jakieś dane ?), tylko co było motywacją do zmian klimatu. Na sprzedaż dość innych czynników wpłynęło, zakładam, że mogłaby być gorsza. Gdyby ktoś "na górze" wyciągnął wnioski, że sprzedaż dwójki była mniejsza przez te zmiany, to byśmy w trójce mieli powrót do korzeni.
-
Pytanie, czy zawsze po zrobieniu tych wykończeń kończyłeś epizod ? Możesz ginąć i powtarzać różnymi broniami wykończenia, i to się zaliczy, o ile skończysz potem etap.
-
Ostatnio widziałem : Cela 211 : film produkcji hiszpańskiej; główny bohater to świeżo upieczony strażnik więzienny, który dzień przed rozpocząciem pracy (stąd nieformalny strój) chciał zrobić obchód, no ale akurat wybuchł bunt i w wyniku (trochę naciąganego) zbiegu okoliczności zostaje uwięziony z resztą dzikusów. Postanawia więc udawać, że jest nowym więźniem. Całkiem dobra rozrywka, momentami brutalna, charyzmatyczny, choć trochę przesadzony (głos) szef więźniów i trochę ci.powaty, ale przekonujący główny bohater. Jest tu parę głupot, niestety na tyle poważnych i pchających fabułę do przodu, że nie można ich zignorować, chociażby ale mimo wszystko polecam. Find Me Guilty : raczej niezbyt znany film z Vinem Dieselem w dosyć nietypowej jak na niego kreacji. Film, oparty o prawdziwe wydarzenia, przedstawia przebieg procesu sądowego rodziny mafijnej z New Jersey, w centrum stawiając broniącego się samemu, charyzmatycznego i zabawnego bohatera granego przez Diesela. Gość co chwila rozśmiesza ławę przysięgłych, robi sobie jaja z prokuratury i sędziego (do czasu). Wg. wprowadzenia, duża część wypowiedzi została "wyjęta" prosto ze stenogramów. W każdym razie mamy tu do czynienia z luźnym filmem "sądowym", z niezłym głównym bohaterem i Peterem Dinklagem na drugim planie. Całkiem spoko. Ostatnie Kuszenie Chrystusa : niełatwa sprawa. Po latach otoczka kontrowersji (wręcz herezji) już nie taka mocna, ale po części rozumiem reakcje ówczesnej publiki (najczęściej niedoszłej widowni). Ja jako katolik nie czuję się w żadnym wypadku oburzony, bo, rzecz najważniejsza, staram się w ogóle oddzielać utwór artystyczny od wiary i poglądów (do pewnych granic), a druga sprawa, że w zasadzie nic tak strasznie gorszącego się tu nie dzieje i osoba umiejąca wyjść poza kanoniczne myślenie dopuści do głowy myśl "no mogło być różnie". Dafoe świetny, Keitel (Judasz) również, reszta to w większości epizody (Bowiego nie poznałem, znowu). Film nie mógł być oczywiście krótszy, ale mamy tu momenty troszkę nużące. Zaskoczyć potrafią również sceny prawie surrealistyczne. Dobra muzyka, ale trochę jej mało. Pokazanie jeszcze bardziej ludzkiego Jezusa, mającego duże wątpliwości, niekonsekwentnego, momentami mało przekonującego lud, bardzo ciekawe, natomiast samo Obejrzeć trzeba, ocenić dosyć trudno, ale raczej na plus. Magnolia : również ciężko się wypowiedzieć. Z jednej strony, poza męczącym, głównie ze względu na montaż, początkiem (tzn. sceny po prologu z opisanym niedoszłym samobójstwem, pokazanie nam bohaterów), nie mogę się doczepić do filmu samego w sobie. Minus za przesadne operowanie muzyką (zapewne miało to swój głębszy sens, mnie momentami irytowało). Aktorsko najwyższa półka, niezła plejada gwiazd, z dominującym Tomem Cruisem (rewelacyjna rola), wyróżnia się też Julianne Moore, choć rolę miała dosyć krótką. Reszta na podobnym, wysokim poziomie, props. Historia, a właściwie historie, interesujące, ale w pewnym momencie człowiek zadaje sobie pytanie "dobra, do czego to w ogóle zmierza, jeśli w ogóle do czegokolwiek ?", a wynika to z rozciągniętego punktu kulminacyjnego, przynajmniej ja to tak odebrałem. Jednak zakończenie jest dosyć satysfakcjonujące. Motywem przewodnim określiłbym mimo wszystko relacje rodzice/dzieci. Film jest troszkę rozwleczony (przykład wystąpienia bohatera granego przez Cruise'a, mimo, że mocnego, to jednak pokazuje, że dałoby się sporo obciąć), ale raczej nie nudzi. Od P.T. Andersona nadal najwyżej stawiam Boogie Nights, ale to ze względów czysto rozrywkowych.
-
Małym problemem jest to, że trzeba każdy chapter robić od nowa, żeby sprawdzić czas. Ja wrzucam swoje najlepsze wyniki punktowe, raczej nie będę ich masterował, bo platyna jest : No Talk : 20539, 23 sek Tension : 53305 Clean Hit : 39463, 37 sek Overdose : 41266, 33 sek Assault : 82057 Safehouse : 26665 Fun & Games : 50312 Highball : 51142 Exposed : 41787
-
Myślę, że gdyby poprzestali na patentach i klimacie z jedynki, to by takiego hitu sprzedażowego nie zrobili. Ot, wówczas modne zaczynało być wrzucanie do platformówki elementów strzelania (możliwe, że moda po Ratchecie), mroczniejszy design też się lepiej sprzedawał. Decyzja całkiem wyrachowana mimo wszystko . Zauważ, że przy Jak 3 już było lekkie odcinanie kuponów.
-
Ogólnie to współczuję ludziom (o ile tacy są), którzy próbowali zaliczyć to trofeum sugerując się polskim tłumaczeniem ("znokautuj każdego przeciwnika w grze").
-
Możliwe, ale ja ja miałem niezrobiony na A+ jeden z podstawowych poziomów, także ciekawe. Stoodio, to próbuj patchować, bo szkoda by było platyny, a to akurat banalne trofea są. Assault jest ciężki (szczególnie parter), ale z Zackiem do zrobienia, polecam z marszu uderzyć szybko pierwszego gościa w holu, iść do pomieszczenia w górnym prawym rogu dwóch, gdzie uderzamy szybko piąchą dwójkę uzbrojonych, szybki odwrót i podnosząc jednemu z nich M4 zacząć pruć do biegnących już z dołu, szybka wymiana broni na leżącego w tym pokoju shotguna (uważając, żeby nie podniósł go wstający po nokaucie typek) i ciąg dalszy, można się posiłkować szybkim klikaniem :square18x18: na zmianę ze strzałem. Reszta to już luz.
-
Tak tak, poyebało mi się z drugą najczęściej przeze mnie używaną . Tu dodam, że miałem chyba lekkiego buga, bo złoto za "wszystko na A+" wpadło mi w momencie, w którym miałem jeszcze ze dwie misje niezaliczone na maksa, oczywiście prawilnie dokończyłem je mimo to.
-
Też mi się to niezbyt podoba. Swoją drogą, duży wysyp tych materiałów teraz, ja se już do premiery dam na wstrzymanie z oglądaniem.
-
Nowy Fincher :
-
Do zaliczenia A+ sens ma właściwie tylko maska Tony (tygrys), czyli wydłużenie czasu na kombo. Przy dobrych wiatrach robisz całe piętro na jednym combosie, a resztą się już nie martwisz.