-
Postów
4 238 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez kotlet_schabowy
-
Marginalizacja recenzji i metacritica
kotlet_schabowy odpowiedział(a) na MaZZeo temat w Graczpospolita
Na średnie z metacritica mam wyj.ebane, zresztą gdyby nie obwieszczający je regularnie bohaterowie Console Wars, to nawet bym ich nie znał. Oglądanie gameplay'u to zupełnie inna bajka niż recenzja, gdzie czytam opinię człowieka, który skończył grę, a przecież nie obejrzę całego playthrough. Wolę, przykładowo, przeczytać kilka zdań o tym, że design leveli trzyma poziom przez większość gry, ale końcówka jest średnia i zrobiona na szybko, niż obejrzeć 10 minut jednego losowego poziomu. Analogicznie do dema, które jest mile widziane, żeby poznać mechanikę gry (i często po zagraniu łapałem zajawkę na dany tytuł), ale nie wywnioskuję z niego wieeelu innych aspektów tytułu. Choć nie jest to decydujące przy wyborze gry (jak Yano, zazwyczaj wiem już dużo wcześniej, czy chcę sprawdzić dany tytuł, szczególnie w obecnych czasach), to jednak nadal jakąś tam wagę przywiązuję do recenzji w PE, może częściowo to sentyment, może nie. Są to tak czy siak ludzie, którzy grają na większości sprzętów, i to od wielu lat, jako tako kojarzę ich gusta i podejście do gier, co biorę też pod uwagę czytając tekst. Natomiast typowy gracz : znafca, jakich wielu na tym podforum chociażby, kreowany obecnie na ostoję obiektywizmu i rzetelności, ma już tak wypaczone podejście do gier, że w bardzo małym stopniu się jego opinią sugeruję. Ot, wchodząc do CW czy jakiegoś tematu dedykowanego danej gierce, zawsze przeczytam, że to crap, to przeciętniak, A i tak lepsze od B. Nie chodzi mi nawet o trolling, taki typ gracza jest już po prostu rozpieszczony, dużo gier, dużo czasu, wszystko staję się "meh", Bioshock Infinite to crap, Beyond to crap, Uncharted to crap, MGS4 to crap nie warty wliczania w kanon, itd. itp. Jeśli chcę popatrzeć jak gra wygląda w akcji, to raczej wskakuję na gametrailers, niż kanały jakichś marnych youtuberów, którzy z rzetelnością, jak nieraz już się okazywało, też mają często niewiele wspólnego. Te słynne "kupowane oceny" czy inne akcje, o które oskarżało się pisma tradycyjne, to w dzisiejszych czasach raczej bolączka kanałów z milionami widzów. Na YT prędzej obejrzę materiały, które nie są recenzją, jakieś testy sprzętu, oldschoolowe klimaty, itd. -
Nie no końcówki to Ci te dwa trupy i tak nie zmieniły, z tego co pamiętam (grałem w grudniu) to trzeba by się mocno rozpędzić z zabijaniem, żeby mieć złą końcówkę. Ja skończyłem jakiś czas temu God of War HD na PS3. Gierkę oczywiście wymaksowałem kilka lat temu na PS2, później też zdarzyło mi się ją powtórzyć, więc na PS3 to był już piąty albo szósty raz. Jedno trofeum wpada za przejście poniżej 5 h, a jako, że nie wyrobiłem się za pierwszym razem, to od razu zacząłem od nowa i powiem szczerze, że już mam serdecznie dość tego tytułu, szczególnie, że cierpi na chorobę, jaką jest brak możliwości wyłączania cutscenek. No ale pomijając to wszystko : reedycja jest na niezłym poziomie, gierka, jak pamiętacie, razem z sequelem prezentowały maksimum mocy PS2, więc i teraz w wysokiej rozdziałce wygląda to naprawdę spoko, no i 60fpsów (choć GoWy były raczej płynnymi gierkami). Jestem fanem serii, więc gameplay zawsze sprawiał mi dużą frajdę, choć teraz pewne motywy zaczęły już lekko nudzić (co innego pierwsze podejście, a no i na poziomie trudności God też było ciekawie). Oczywiście nie ma opcji, żebym kupił ten tytuł (mam sprawne PS2 i oba GoWy), ale miałem okazję pożyczyć od kumpla, wbić pierwszą platynę i posmakować tych reedycji HD. Dwójeczkę też sobie skończę, jako preludium do trójki, ale zaraz po sobie to tych gier lepiej nie przechodzić. Bardziej mnie interesuje kolekcja z PSP, szczególnie Ghost of Sparta.
-
Od 1:30. Popek przede wszystkim często ogarnia kozackie bity, flow już nie tak tragiczne, jak było kiedyś, a wersy przynajmniej wywołują uśmiech. Ja tam gościa (jako rapera) lubię i sprawdzam to, co od niego wychodzi, chyba po prostu jest coś w jego postaci, za to robionych hurtowo gó.wien Ciemnej Strefy nawet nie tykam.
-
Podpisuję się pod słowami Mejma, PR to słabizna, zresztą jedna rzecz, ile tych walk było, druga, że nie miały wcale takiej mocy, jakiej by się człowiek spodziewał. Nijakie to, design kreatur i mechów też taki se. A po nowym trailerze czekam na Godzillę jeszcze mocniej i teraz wizyta w kinie jest już niemal pewna, wykonali swoją robotę.
-
Kasyno oczywiście obowiązkowe. Pesci ma też drugo, czy nawet trzecioplanową rolę w serii Zabójcza Broń, no ale to chyba znasz ? W Dawno Temu w Ameryce, który również jest rewelacyjnym filmem, ma jakiś mały epizod, nawet go dokładnie nie pamiętam, bo film oglądałem parę dobrych lat temu.
-
Z tym, że nie dzieje się w kosmosie, w sensie, poza Ziemią. Nie wiem zresztą do końca, czy Qvastrze chodzi o dryfowanie w przestrzeni, czy cokolwiek pozaziemskiego, no ale jedziemy : Trochę klasyki jest do sprawdzenia, cztery części Alien to pozycje obowiązkowe. Z najświeższych to wiadomo, Gravity, jest już na BD. Moon również polecam. Odyseję Kosmiczną 2001 sprawdzić wypada, ale szczerze mówiąc nie polecam. Sunshine jest całkiem niezły. Typowo luźne podejście to obie nowe części Star Trek, obie dobre. Lubię też Misję na Marsa i Czerwoną Planetę, choć powszechnie uważane są raczej za średniaki/słabiaki.
-
The Wolf Among Us: Episode Two : w sumie ciężko coś pisać o kolejnych epizodach gier Telltale, formuła się nie zmienia, interaktywności tu chyba jeszcze mniej, niż poprzednio, no ale losty postaci nadal interesują. Twist przewidywalny od pierwszego odcinka w sumie. Zastanawiam się, czy nie darować sobie teraz grania na bieżąco w nowe epizody Wolfa i WD i skończyć wszystko po premierze ostatnich odcinków, bo jakoś tak wybija człowieka z klimatu granie na raty. Uncharted 3 : koniec przygody. Trzy części zaliczałem sobie po trochę od stycznia, z czego najwiecej czasu spędziłem w mutli U2. Tu zaznaczę, że U3 ma online passa, więc nie pogram pożyczając gierkę od kumpla, najśmieszniejsze jest tłumaczenie Naughty Dog mówiące o "kosztach utrzymania multi", kiedy w U2 passa nie ma, a multi jest popularny od lat (poniekąd pewnie z tego własnie powodu). "Moda" na passy przyszła i odeszła, ale nie wszyscy udostępniają je teraz darmowo (sorry, ND puściło U3 w formule F2P z blokadą expa na 15 poziomie bez dopłat, dziękujemy).Ale mniejsza z tym, przejdźmy do singla. Dominują opinie, iż gra jest znacznie gorsza od U2, z czym się nie zgodzę. Fabuła jest na klasycznym Unchartedowym poziomie, za to mamy tu wreszcie ciekawszych antagonistów (najlepszych w serii), fajną ekipę bohaterów (po trochę każdego, ale też większa niż w U2 rola Sulliego), świetne, zróżnicowane miejscówki (props za całą akcję na oceanie, mega klimatyczną pustynię i inne) i bardzo dobrą muzykę. Grafika jest jeszcze lepsza niż w dwójce, rewelka. Ogólnie przypadły mi do gustu bliskowschodnie klimaty. Nie da się ukryć, że mechanika, patenty, skrypty to powtórka z rozrywki w stosunku do U2, zmian tu praktycznie nie ma (pomijając pierdoły, jak nowe bronie, małe różnice w systemie walki). Tak czy siak, gierka zapewnia masę frajdy i mocno wciąga, co zresztą trzeba powiedzieć o całej serii. Świetna seria, z chęcią zagram kiedyś w czwórkę. Biorąc pod uwagę, że to prawie to samo, ale w innych miejscówkach, stawiam poniżej dwójki, której atmosfera mimo wszystko bardziej mi się spodobała.
-
Her : ujdzie, ale trochę to wszystko mdłe i błahe, jak sobie przypominam teksty o tym, że rola Johansson zasługuje na Oscara/Glob, to mi się śmiać chce. Phoenix jak zawsze na poziomie. Dla mnie średniak. Weather Man : film niezbyt głośny, a szkoda, bo jest bardzo dobry. Główny bohater to prezenter pogody w TV, który, choć ma poukładane życie zawodowe i finansowe, nie radzi sobie zupełnie w kontaktach z rodziną, ciągle próbując je poprawić (zdobycie lepszej pracy w jego mniemaniu ma być środkiem do tego celu). Cage w produkcji na wyższym poziomie to dla niektórych pewnie w ogóle święto (no ale premiera w 2005 roku), no i spisał się ok, pasuje do takich ról. Ogólnie dosyć depresyjny klimat miesza się z całkiem śmiesznymi momentami. Polecam.
-
Co do serii Uncharted, to własnie ogrywam i bardzo mało danych wrzuca na dysj, o TLoU nie powiem, ale na pewno poniżej kilku GB, także śmiało. Zresztą, nie będziesz chyba grał we wszystko na raz, w razie konieczności pousuwasz instalki gier, które skończyłeś i elo. Co do exów, to na pewno God of War 3 i MGS4, o ile jesteś fanem serii, jak lubisz platformówki to seria Ratchet and Clank, dla mnie to pozycje, które zadecydowały o zakupie tej konsoli.
-
W skrócie : Bardzo klimatyczne DLC, ale, jak już wspomniano, duży skok na kasę. Mimo wszystko i tak za bardziej bezczelne uważam wrzucenie Javika jako DLC. No ale to EA. Co do czwórki, to po tym, co zrobiono z zakończeniami ME3, wątpię w cokolwiek innego, niż prequel/pokazanie wydarzeń z czasów trylogii z innej perspektywy. Czekam na trailer na E3.
-
Co prawda Słupek pewnie skończył miesiąc temu ME3, ale dodam tylko, że każde zakończenie da się uzyskać bez multi , ale trzeba ograć wszystkie DLC (wiem, bo tak miałem).
-
Ostatnio widziałem : Ain't Them Body Saints : w skrócie, mąż idzie do więzienia, żona w ciąży zostaje na wolności, facet ucieka i kombinuje, jak nawiązać z rodziną kontakt i razem się ulotnić. Zarys brzmi ciekawie, film jednak przedstawia tę historię w sposób monotonny, bohater podejmuje sporo nielogicznych, nieostrożnych decyzji. Aktorsko ok, ale ogólnie nie ma co sobie zawracać głowy, zresztą sam nie wiedziałbym o tym filmie, gdyby nie jakiś ranking najlepszych plakatów filmowych 2013. Best Man Down (Drużba Nie Żyje) : nastawiałem się na komedię, ale w trakcie trwania filmu zrozumiałem, że takie spojrzenie na ten film nie ma sensu, to raczej dramat z kilkoma śmieszniejszymi dialogami. Początkowo niezbyt mi się podobał, ale z czasem film zaczyna interesować. Trochę irytująca (początkowo) postać młodej dziewczyny, reszta bez większego wyrazu (poza grubym, który w każdym filmie w którym go widzę, gra prawie tą samą postać). Tzw. film z przesłąniem. Można sprawdzić. Szefowie Wrogowie : takie se, głupkowate w negatywnym sensie i generalnie mało śmieszne. Najzabawniejszy w tym wszystkim jest chyba Jamie Foxx, Jennifer pojawia się tylko, żeby poświecić buźką i ciałem, a główna ekipa to irytujący i nieśmieszny Charlie Day, ni chooja nie sprawdzający się w komediach Bateman (w ogóle za nim nie przepadam) i w miarę spoko Sudeikis. No i Spacey na poziomie. Z braku laku można obejrzeć, ale raczej nie polecam. The Watch (Straż Sąsiedzka) : znowu, sięgnąłem po film, znając w zasadzie tylko obsadę i jednozdaniowy zarys fabuły, jakież więc było moje zdziwienie, kiedy okazało się (dosyć szybko), że co może i nie byłoby problemem, gdyby film był śmieszniejszy. Chociaż nie powiem, są zabawne momenty, no i całkiem niezły soundtrack. Ujdzie. Doubt : po śmierci P.S. Hoffmana rzucały się w oczy różnego rodzaju filmografie owego aktora, a co za tym idzie przypomniałem sobie o paru zaległych produkcjach z jego udziałem. Wątpliwość jest filmem bardzo dobrym, Hoffman stworzył świetną kreację, o Meryl Streep nie trzeba nawet nic pisać. Jak najbardziej polecam tym, którzy nie widzieli, ale nastawcie się na produkcję powolną, spokojną (bynajmniej nie nudną) Człowiek z Księżyca : jako film biograficzny : ok, tyle, że biografia Kaufmana zupełnie mnie nie interesowała sama w sobie (nie ukrywam, że typa po prostu nie znałem, na dodatek jego poczucie humoru było bardzo specyficzne), choć pokazane epizody z jego życia "scenicznego" były całkiem ciekawe. Jim świetnie wcielił się w Kaufmana, co nie zmienia to faktu, że film nie zrobił na mnie specjalnego wrażenia, ot obejrzeć i zapomnieć, niestety. 12 Years A Slave : no całkiem całkiem, ale czy film roku ? Raczej nie. Aktorsko bardzo wysoki poziom (Fassbender jak zwykle rządzi, mimo, że w epizodzie), ładny motyw przewodni, no i historia oparta (w jakim stopniu, to inna sprawa), na faktach. Mnie się spodobało, odrzucam całą dyskusję o poprawności politycznej itd. Przemoc jest pokazana całkiem dosadnie. Szkoda że ciężko odczuć tu w jakikolwiek sposób mijanie lat (charakteryzacji w zasadzie brak, Solomon wygląda po 12 latach prawie tak samo, jak przed całym koszmarem). W każdym razie, polecam. Kamerdyner : przy okazji skusiłem się na inną historię Murzyna w USA. Tutaj pachnie to wszystko już większą sztampą i uproszczeniami, główny bohater i jego historia mają w zasadzie niewiele wspólnego z prawdziwą historią kamerdynera z Białego Domu, ale oglądało się to i tak całkiem przyjemnie. Lubię Whitakera, więc tu plus, epizody prezydentów wypadały różnie (Nixon to nieporozumienie, Reagan całkiem nieźle, mówię tu o podobieństwie fizycznym), Oprah na drugim planie, o dziwo, spoko. Można sprawdzić. Grawitacja : niestety, typ filmu, który ewidentnie traci, gdy nie ogląda się go w kinie. Widoki i efekty piękne (choć to odbijanie się kosmonautów od wszystkiego trochę groteskowo momentami wyglądało), Bullock ok, ale też brak tu jakichś wyżyn aktorskich. Clooney przyjemny drugi plan. Już pomijam pewne nieścisłości związane z realiami kosmicznymi (orbitowanie satelit, prawa fizyki).Fajna muzyka i oczywiście świetne udźwiękowienie. W sumie szkoda, że taki krótki to film, polecam. Now You See Me : efekciarskie kino z całkiem niezłą obsadą, momentami naciągane i głupie, ale jako lekka rozrywka się nadaje.
-
Co do tego fan testu, to spotkałem się z tekstami, że to może uszkodzić konsolę, pier.dolenie czy jest taka szansa ?
-
Miałem to samo przy pierwszym uruchomieniu wersji F2P, zresztą chyba sporo osób tego doświadczyło, spotkałem się z dwoma rozwiązaniami : albo czekać (ale nie więcej, niż 5-10 minut mimo wszystko), a jak dalej się nie udaje, to usunąć zapisane dane gry (nie instalka, nie save, tylko ten mały pliczek), po czym znowu spróbować uruchomić. U mnie i u kumpla pomogło.
-
Sprawdź Alone Came The Spider (W Sieci Pająka), prequel Kolekcjonera, Freeman znowu gra tego samego detektywa, bez rewelacji, ale w podobnych klimatach.
-
No tak samo, jak można nie być fanem westernów czy sci-fi. Rozumiem jaranie się tym gatunkiem za dzieciaka, albo wracanie do osobistych klasyków przez sentyment, ale teraz ? Jeszcze jak widzę (chociażby w tym temacie) konsekwentnie oglądane i oceniane na 1-5/10 "dzieła" to się w tym utwierdzam jeszcze mocniej, bo tak jak wspomniałeś, gatunek jest obecnie upodlony. Raczej nie ma opcji, żebym się bał oglądając horror, no może jakieś dziwne wynalazki polecane przez fanów, z drugiej strony i tak nie mam potrzeby odczuwania strachu/obrzydzenia oglądając film, więc po chooj w ogóle oglądać ? Ogólnie to wiadomo, co kto lubi, no ale Ty już się zaczynasz rozkręcać w dochodzeniu, czego kto się bał w kinie i w ogóle jakie miał dzieciństwo. The Shining mnie też rozczarował, widziałem tylko raz (i nie mam ochoty do niego wracać, ale pewnie to kiedyś zrobię), sprawdziłem bo klasyk, no ale nie będę propsował, "bo trzeba", bo Kubrick. Ostatnio widziałem Filth : świetny, McAvoy wypada rewelacyjnie, dobry klimat. W skrócie : Szkocja, detektyw ćpun i seksoholik dąży do awansu poprzez uje.banie każdego ze swoich konkurentów w wydziale, to oczywiście tylko główny wątek. Film jest na podstawie książki Welsha, co dla niektórych może być zachętą do obejrzenia (napisał też Trainspotting). Polecam.
-
Ostatnio obczaiłem parę względnie nowych filmów. Dallas Buyers Club : czekałem na to w sumie od pierwszego zdjęcia wychudzonego McConaughey'a. Do końca nawet nie wiedziałem, o czym film w ogóle będzie, stąd zdziwienie, że to historia oparta na faktach. W każdym razie : film bardzo dobry, Mefju gra rewelacyjnie, no i oczywiście wrażenie robi jego głośna przemiana fizyczna (swoją drogą, patrząc na foty prawdziwego Woodroofa śmiem twierdzić, że nie był aż tak chudy w tamtych latach), Leto też na poziomie (gdybym nie wiedział, że to on, to mniej więcej do sceny z jego ojcem pewnie bym się nie domyślił). Film poszedł w kierunku, którego się raczej nie spodziewałem, czyli perypetii związanych z rozkręcaniem biznesu i walką z wiatrakami w postaci określonych organizacji. Niewiele tu skupienia się stricte na chorobie, może to i lepiej. Polecam, ale filmem roku toto nie jest. Bad Grandpa : no nie powiem, momentami mocna beka, choć czuć ewidentnie, że potencjał był duużo większy (liczę na jakieś dodatki albo rozszerzoną edycję jak Jackass 1,5 itd.). Duże wrażenie robi charakteryzacja, zresztą o ile się nie mylę, film jest w tej kategorii nominowany do Oscara. Knoxville serio wygląda jak dziadek. Ogólnie film opiera się na gagach ala Borat, ukryte kamery, reakcje prawdziwych ludzi itd., moje klimaty. Jak wspomniałem, parę razy można się mocno pośmiać, ale większość akcji raczej taka sobie. Film zdecydowanie powinien być dłuższy. Escape Plan : bardzo fajnie się ogląda, film miesza parę motywów, które można kojarzyć np. z Face Off czy Tango i Cash, co jest oczywiście plusem. Czuć klimat starszych akcyjniaków, Sly i Arnie wypadają całkiem spoko i naturalnie (jak już wspomniano, Sly trochę zbyt "na poważnego", Arnie z większym dystansem, tzn. to już bardziej kwestia scenariusza), końcówka trochę przesadzona i kiczowata, bo Polecam, dla mnie dużo lepszy niż, chociażby The Expendables (inne klimaty, ale jakieś tam porównanie jest)
-
Skończyłem Uncharted 2. Było tak, jak niemal każdy pisał : gra o wiele lepsza od poprzedniczki, mimo, że trzon rozgrywki jest właściwie niezmieniony. Grafika na duży plus (choć obok obszarów w wyglądających rewelacyjnie, są miejsca przeciętne, jak końcówka), muzyka również (jednym z minusów U1 dla mnie była za duża cisza), ciekawsza historia i więcej interakcji z postaciami, szkoda tylko, że prawie nie ma Sulliego, za to Chloe ani piękna, ani specjalnie ciekawa, dziwię się podnietom, jakie towarzyszyły tej postaci w czasie premiery. Inna sprawa, że główni źli tacy sobie, no i znowu, jak w jedynce, naciągane . Ogólnie gra jak dla mnie słabuje przy końcówce, ale mniejsza z tym. Piękne i przede wszystkim zróżnicowane scenerie, humor i ogólny fun (Drake to fajna postać, po prostu), większa frajda ze strzelania itd. Do tego dodać bardzo fajny (choć momentami wkur.wiający) tryb multi, który mocno przedłuża żywotność, zresztą na PS3 nie ma za bardzo alternatywy w podobnym gatunku. Tak czy siak, gra jako całościowe "przeżycie" jest świetna, ośmieszany już wielokrotnie cinematic experience, czy ktoś tego chce czy nie, zapewnia pozytywne emocje i frajdę, a o to chyba chodzi. Na normalu, zbierając jakieś 70 % skarbów, skończyłem w 13 h, także całkiem spoko wynik. P.S. singiel U2 > singiel Gearsów 1 (w dwójkę nie grałem). O multi nie mówię, w GoW grałem tylko na split screenie w Hordę (notabene, zayebiste).
-
Ostatnio widziałem : Wilk z Wall Street (poprawione kuhwa) : przed seansem wiedziałem tyle, że to Scorsese i Di Caprio, że film zbiera bardzo dobre oceny, no i widziałem jeden trailer z rok temu. Powiem tak : jako film jest bardzo dobry, jako film Scorsese, bez szału. Podjazdu do klasyków nie ma, a że podobna formuła, to brak tu jakiegoś większego elementu zaskoczenia (już pomijam, że historia oparta na faktach, bo i tak jej nie znałem przed seansem). Hasłami o zszokowaniu widzów w USA nie ma sobie co zawracać głowy, nie ma tu specjalnie nic ponad normę filmu dla dorosłego widza. Aktorsko rewelacja (Leo, wbrew niektórym opiniom, całkiem charakterystycznie), panienka to oczywiście tylko ozdobnik (lekki szok, jak się dowiedziałem po filmie, że jest z rocznika 1990, dałbym jej z 32 lata spokojnie), fajny epizod Dujardina, Hill jak dla mnie bez rewelacji. Realizacja to najwyższa półka, zdjęcia, reżyseria, muzyka : klasa. Świetne kino, ale oczekiwałem chyba czegoś lepszego, mimo wszystko mnie nie zmiażdżył. Obywatel Milk : pewnie nie zwróciłbym na ten film uwagi, gdyby nie zwyczaj sprawdzania filmów Oscarowych (najlepszy scenariusz i aktor pierwszoplanowy w 2009), odczekał swoje, w końcu z braku laku sprawdziłem, no i cóż, średniak, z bardzo dobrą rolą Penna . Na począku parę niesmacznych scenek, ale bez przesady. Gangi Nowego Jorku : w okolicach premiery kinowej jakoś mnie nie ciągnęło do seansu, klimat mi nie pasował. W końcu sprawdziłem i bardzo przypadł mi do gustu, kolejny dowód na to, że Scorsese nie robi słabych filmów. Propsy za aktorstwo (choć Leo jakoś bez wyrazu trochę, za to DDL jak zawsze mocarnie, choć momentami jest bliski przeszarżowania), muzykę, mimo wszystko klimat syfu Nowego Jorku tamtych lat. Enough Said (Ani Słowa WIęcej) : chyba ostatni występ Gandolfiniego, zresztą o ile się nie mylę, miał premierę już po jego śmierci. Tu od razu zaznaczę, że aktor owy jest tutaj największym plusem, choć nie gra głównej roli. Film to takie trochę ciepłe kluchy, można by to podciągnąc pod kategorię "komedia romantyczna", babskie klimaty, ale da się uśmiechnąć parę razy. Z braku laku, dla Jamesa, można obejrzeć. Last Vegas : historyjka prosta i przewidywalna, ale to raczej żaden problem, gorzej, że w zasadzie nie ma tu dużo powodu do śmiechu. Plus naturalnie za główną ekipę, co ciekawe, De Niro wypadł chyba najsłabiej. Dosyć przyjemnie się ogląda, ale nic ponad przeciętność. Polowanie (Jagten) : całkiem mocne kino, świetnie zagrany główny bohater, poza tym plus za epizody syna. Gra na emocjach, choć momentami zachowanie postaci, szczególnie pary dyrektorka przedszkola - psycholog, wydaje się niewiarygodne (choć to Skandynawia, więc może tam tak się to rozwiązuje). Dobrze budowany, surowy klimat. Lekko zaskoczyła mnie scena w markecie, . Warto sprawdzić.
-
Dallas Buyers Club już na BluRay.
-
Uncharted : przyjemna gierka, ale tylko tyle. Gameplay to, jak wiadomo, strzelanka z elementami skakania po gzymsach i platformach, i nie powiem, bo jest to wszystko miodne (choć poziomy to w zasadzie szerokie korytarze), no ale jednak to trochę za mało, a fanem strzelanek bez jakiejś większej głębi to znowu nie jestem. Graficznie ślicznie, mimo lat na karku, muzyki w sumie mało, minus. Klimat przygody, postacie i dialogi są spoko, chociaż fabuła jest prościutka i średnio wciągająca, bardziej interesują interakcje między bohaterami. No i motyw W ogóle gierka krótka : na liczniku 8 godzin z zebranymi około 40 skarbami. Inna sprawa, że momentami jest całkiem trudno, nawet na normalu. Props za making ofy w ramach dodatków. Ogólnie dałbym takie 7+/10, i nie ma tu raczej nic do rzeczy wiek tytułu. Zaczynam dwójeczkę i już zapowiada się mocniej.
-
Właśnie, Noah jeszcze, ciekawi mnie bardzo i liczę, że będzie mocne, Aronofsky chyba poniżej pewnego poziomu nie zejdzie (co prawda Zapaśnik i Czarny Łąbędź u mnie 7/10, no ale przynajmniej nie są nijakie).
-
Dobra, ostatnio widziałem : Nightmare Before Christmas : ze dwie dobre piosenki, fajna postać Skeletona, ale ogólnie nie porwał mnie jakoś. Jakbym oglądał za dzieciaka, to może film byby dziś dla mnie klasykiem, a tak to średniak. Niezbyt mi ogólnie pasuje klimat i design miasteczka, co, z tego co wiem, dla wielu jest główną zaletą. Święta Last Minute : typowy świąteczny przeciętniak, ale tyle tu irytujących motywów z amerykańskiego sąsiedztwa, że się momentami rzygać chce (łącznie z całą puentą i No i mało śmieszne, a za Timem Allenem nie przepadam. Leżąc w Święta przed TV można popatrzeć, ale jak się chce samemu coś w tych klimatach wybrać, to jest z 10 lepszych filmów w tych klimatach. Sunset Limited : w sumie niedawna wzmianka w tym temacie mnie na to nakierowała. Dobre kino "gadane", czyli dwie osoby, jedno pomieszczenie i właściwie cały czas trwająca rozmowa, właściwie spór, między ateistą po próbie samobójczej a wierzącym (w wielkim uproszczeniu oczywiście). Film dobry, polecam, aktorsko oczywiście wysoki poziom, ale momentami może zmęczyć, mimo wszystko dobrze, że trwa z 1,5 h. The Departed : od 2006 się zbierałem, no i w końcu pierwszy seans za mną. Cóż tu dużo mówić, świetny film, no ale w końcu to Scorsese. Zresztą cała ekipa bardzo mocna, największy props dla DiCaprio, jak dla mnie lepsza kreacja, niż późniejsze w Wyspie Tajemnic czy nawet Django. Końcówka troszkę przesadzona, ale tak czy siak jest dobrze. A Good Old Fashioned Orgy (Zróbmy Sobie Orgię) : też gdzieś na forum się przewinął ten tytuł, a że miałem ochotę na coś luźniejszego, to sprawdziłem, no i w sumie trochę stracony czas. Bardzo mało śmiesznych scen, niezbyt fajne postacie (jedynie główny bohater ujdzie, no i gruby ma parę momentów, no ale jest tak typowy, że to już nudne), no lipa ogólnie, nie polecam.
-
Przede wszystkim Uncharted 2 w multi, gierka rewelacyjna, tzn. ja raczej do tej pory byłem graczem singlowym typowo, nie spodziewałem się, że tryb online w takiej grze tak mocno mnie wciągnie. Zacząłem też Uncharted 1, żeby sobie ładnie i elegancko zaliczyć po kolei całą trylogię, ale bardziej mnie ciągnie do multi w dwójce. A zaczęło się od F2P trybu multi U3 (który już olałem, wiadomo jakieś ograniczenia w nabijaniu expa itd.). Jak coś to pykam w miarę regularnie w deathmatch i czasem jakieś survivale coop. Poza tym leży zaczęty Tekken 6, tzn. pyknę czasem online, zamierzam pozaliczać arcade, ale ta kampania fabularna z Larsem to jakiś paść. Zaliczę z obowiązku, w końcu to Tekken.
-
The Wolf Among Us : tuż po nowym epizodzie WD, więc schemat "serialowych" produkcji Telltale odczuwalny jeszcze mocniej (a zabieram się jeszcze za zaległe Back to The Future Game). Znając jeden epizod jakiejś gry tego studia, zna się już w sumie wszystkie (mówię o samej strukturze gry). Niby point and click, ale używania czegokolwiek na czymkolwiek tu prawie nie ma, zagadek zresztą też, w Wolfie mamy całkiem sporo QTE, jakieś tam wybory i kilka dialogów. Oczywiście gra stoi (znowu, jak w WD) klimatem, scenariuszem, bohaterami i oczywiście cliffhangerem. Bigby to kozacka postać, reszta też fajnie skonstruowana, komiksu nie znam, więc cała idea baśniowych postaci w naszym świecie bardzo mi się podoba. Chętnie sprawdzę następny epizody, choć wolałbym, żeby było w nich trochę więcej interakcji, bo ogólnie mamy tyle narzekania przez graczy na dzisiejsze standardy, samograje itd., a największy samograj 2012, czyli WD podostawał w chooj nagród i wyróżnień, tudzież propsów wśród użytkowników tego forum. Samograj Heavy Rain słabo, samograj WD spoko, bo historia i postacie ! Jak już wspomniałem, ukończyłem też naświeższy epizod Walking Dead, no ale nie mam tu dużo do dodania : więcej tego samego, tyle, że teraz . Fani i tak sprawdzą, choćby mieli dać 200 zł za 5 godzin "gry".