A ja przez weekend mało co grałem (przysiadłem na porzadnie do Ratcheta na PS4), ale ponownie, gra mną miotała na prawo i lewo rozwiązaniami, shrine'ami, widokami i postaciami Wczoraj W KOŃCU postanowiłem udać się do pierwszej bestii, chciałem do
bo kręciłem się w tej okolicy już od dłuższego czasu, ale biorąc pod uwagę to, że w sumie to tam sporo groźnych przeciwników kręciło
to poszedłem do tego co zapewne każdy zdrowy i chory wariat
Do bestii jeszcze nie doszedłem, bo trzeba było spać + chciałem wykonać kilka subquestów jeszcze, ale nie spodziewałem się, że
No i motyw z
nie żałuję, że przez 90% czasu nie tykam questów fabularnych, potem takie zadania, wydarzenia, dialogi i cutscenki kopią dziesięciokrotnie mocniej po jajach.
Magia Nintendo