CoD Infinite Warfare
To mój pierwszy CoD od czasów MW (którego przeszedłem ze 3 lata temu dopiero), co zapewne ma bardzo znaczacy wplyw na odbior samego IW.
Bawiłem się przednio. Jasne, na początku cięzko mi się trochę było wczuć w klimat sci-fi, ale po godzince, dwóch już mi się przyjemnie i strzelało i latało. Ba, podobało mi się nawet lekko nieliniowe rozwiązanie z wyborem misji. Ethan, jak typowy blackbusterowy robot skradał widownię, tj. gracza, a same postacie i fabuła, choć sztampowe, były dośc symaptyczne i część z nich nawet polubiłem. Grało się przyjemnie, nie jest to poziom DOOMa, ale jest to solidny fps na 10h, co samo w sobie chyba jest wynikiem dość dobrym. A samo latanie dawało całkiem sporo frajdy. Podejrzewam, że gdyby gra nie nazywała się Call of Duty a jakoś inaczej, to nie byłoby takiej (pipi)burzy o setting gry.
Naturalnie tylko singla przeszedlem, multi pewnie nawet nie tknę.
z czystym sercem oceniam 7/10