Laboga
Aldrich mnie mocno zaskoczył, umarłem przy pierwszej walce. Byłem zbyt zajęty chłonięciem klimatu i L O R E Anor Londo .
Za drugim razem przytrafiło się coś... ciekawego. Zabiłem go, a sekundę później zabił mnie swoim atakiem strzał Ale zaliczyło mi jako killa. Ale zyebałem i white knight, którego zawsze pokonywałem na schodach bez problemu, tym razem mnie z nich zrzucił... kilkadziesiąt tysięcy dusz poszło się kochać w ramach zemsty, po odrodzeniu się, zabiłem obu s(pipi)oli i tak długo siekałem trupy i je przesuwałem, aż same spadły w przepaść
Po tym pobuszowałem jeszcze trochę po lokacji, no i wkroczyłem dumnie do lochów.
JEZUS MARIA JAKI TEN LOCH MA KLIMAT. Wiedziałem, że będą krzykacze. Ale TEGO się nie spodziewałem :O
Pozwiedzałem je dokładnie (mam nadzieję), chyba nic mi nie umknęło oprócz paru zamkniętych cel. Te (pipi) co życie zabierają są poyebane, a ich stado pod koniec to już przesada. Umarłem na nich parę razy.
trafiłem na
, ale wejście jest w cholera wie od której strony, ale podejrzewam, że mogę tam się dostać jakoś albo przez te zamknięte cele, albo przez Zbezczeszczoną Stolicę (czy jak jej tam była Profaned Capital tak czy inaczej).
Poza tym, kolejny znakomity smaczek dla znawców L O R E - poznaliście trupa leżącego przy ognisku stolicy?
Na tym zakończyłbym przygodę, ale przed zabiciem Aldricha jeszcze wracając do tematu Anal Rondo, dzięki wiadomości trafiłem na
Kolejny świetny smaczek.
Last, but not least - wziąłem ślub. I tu pytanie teraz - Tak się miał zakończyć quest wiadomo kogo? Czy było jakieś inne wyjście? Czy powinienem teraz posłuchać Yurii ? Czy olać to?