Dark Souls 2 (PS3)
moja skromna opinia.
Cóż to była za przygoda! Grę zakupiłem rok temu od Etam5 i tak sobie leżała bardzo długo, zanim ostatnio do niej w końcu przysiadłem na poważnie. Nie jest to gra idealna, ba, nie jest nawet najlepszymi Soulsami, ale czy jest dobrą grą? Jasne!
Zacznę od najważniejszego minusa DkS2, a mianowicie poziomu trudności. Soulsy przyzwyczaiły nas już do częstego widoku napisu YOU DIED, jednak zawsze kiedy umieraliśmy, to było to z naszej winy. Pisałem o tym w odpowiednim temacie, ale napiszę też tutaj: Może spadł mi skill, a może to coś nie tak z grą, ale dużo częściej w tej grze czułem, że umieram nie do końca z własnej winy. Co rusz spotykamy na swojej drodze w ciasnym korytarzu silnego przeciwnika z POISE tak dużym, że go nie ruszymy, póki sami nie wyczerpiemy się z staminy, bądź sam nie zaatakuje. Natrafimy na trochę większe korytarze, w których wpadniemy w zasadzkę i 5 przeciwników nas zaatakuje, praktycznie uniemożliwiając jakikolwiek ruch czy obronę. W pierwszych lokacjach trafimy na mnóstwo drzwi prowadzących w przepaść, trafimy na ciemne rejony, w których bez problemu wpadniemy w odmęty otchłani, bossowie zamiast przemyślani i ciekawi, zazwyczaj są humanoidami robionymi na jedno kopyto, a żeby nie było za łatwo to, oczywiście, towarzyszy im kilka/naście mniejszych mobków. Osobiście uważam, że takie podejście do gry "zróbmy grę trudną w tani sposób" nie przysporzyło jej tylu fanów co pierwszej odsłonie cyklu.
W momentach w których faktycznie było czuć stare, dobre soulsy, z wymagającymi, sensownymi i uczciwymi przeciwnikami, bawiłem się przednio nie mogąc się oderwać od TV. W końcu i do ostrego rżnięcia w odbyt przez stado kosynierów też się przyzwyczaiłem, ale chyba nie o to chodziło?
Drugim największym zgrzytem jaki słyszałem w stosunku do Dark Souls 2 jest projekt świata, który znacznie bardziej przypomina tunele kreta z jedną centralną jamą z kilkoma odnogami od niej, niż do skupionego, żywego i połączonego w jedną całość mnóstwem skrótów i przejść świata Dark Souls. Tam, prawie wszystkie lokacje były w jakiś sposób ze sobą związane, z jednej mogliśmy przejść bez problemu do drugiej, wszystko sprawiało wrażenie bardziej skondensowanego. Dark Souls 2 przypomina mi bardzo światy z Demon's Souls, gdzie w zasadzie mieliśmy 5 osobnych światów, które każdy z nich byl de facto długim korytarzem. Tam, w centrum gry był Nexus ze swoimi portalami. Tu mamy Majulę z kilkoma wyjściami, które nas doprowadzą do różnorakich lokacji. Te, zazwyczaj nie są ze sobą połączone z innymi, dostępnymi z osobnej ścieżki w Majuli (z drobnymi wyjątkami). Sprawia to, że w grze dużo trudniej się jest zgubić, co najwyżej na początku gry, bo potem już non stop wiemy gdzie powinniśmy się udać dalej. Zablokowana droga przez postać zamienioną w kamień? Nic strasznego, w końcu dostaniemy item by ją odczarować. Droga zablokowana kratą, którą tylko ktoś inny może przesunąć? Żaden problem, w połowie gry znajdziesz tego NPCa. Nie przeszkadza mi ten model świata, dzięki temu przynajmniej czułem ciągły progres w grze i nie gubiłem się tak często, jak to miało miejsce w Dark Souls. Same poziomy raczej nie zaskakują i nic nie zapadło mi w pamięci. Jasne, Shrine of Amana jest ładna, podobnie Tower of Heide czy klimatem ociekają grobowce, ale mam wrażenie, że to już wszystko gdzieś widziałem. Same lokacje są dość spore i zazwyczaj bardzo puste, NPCów jak na lekarstwo, ogniska są czasem tak bezsensownie rozstawione, że nie wiem czy się śmiać czy płakać, a poziomy, chociaż skrywają wiele sekretów, jakoś nie bardzo zachęcają do przeszukiwania. Straszą momentami słabym wykonaniem i pustką. Black Gulch i the Gutter to najgorsze lokacje w grze. Klimatem silą się na Blighttown i Valley of Defilement, ale przez ogromną ciemność, nieprzeniknioną bez pochodni tylko irytuje i wkurza, przez co prawie przebiegłem przez nie.
No dobra, ale co zagrało? Walka tradycyjnie jest bardzo dobra. Ciągle czuć tę siłę ciosów, każdy ruch jaki postać wykonuje. Nadal gra nie wybacza błędów nawet podczas walki z pojedynczym mobkiem, nawet jeden błąd jest surowo karany. Tradycyjnie do wyboru mamy całe multum broni, zbroi, czarów, cudów, pyromancji, hexów, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Jest też kilka convenantów, każdy ze swoimi unikalnymi mechanikami, które muszę przyznać są ciekawe i interesujące, nawet jeśli sprowadzają się do tego samego - PvP.
Gra wydaje mi się, że wypiękniała od czasów DkS1. Modele postaci są lepsze, wrogowie mają ciekawy design, poziomy momentami potrafią oczarować wyglądem. Gorzej z muzyką, jak w Demon's Souls i Dark Souls bossom towarzyszył genialny soundtrack, tak w DkS2 jakoś mi on w większości umykał. Zdecydowanie na plus jest samo działanie gry, nie spotkamy spadków do 5 FPSów w stylu blighttown, a sama gra tylko w paru lokacjach potrafi lekko chrupnąć. Nadal jest ogromna satysfakcja z pokonywania kolejnych przeciwników. Nadal cieszy każdy drobny sukces, każda ominięta pułapka. Cieszy i jednocześnie smuci kontakt z NPCami popadającymi w szaleństwo.
Chociaż twórcy zdecydowali się na chamskie utrudnianie gry, zrobili też parę ułatwień. Dużo szybciej zdobywa się nowe estusy i ulepszenia do nich. Dodali też parę nowych itemów do leczenia się. Od samego początku gry możemy bezstresowo podróżować między ogniskami, a bronie się same naprawiają w trakcie odpoczynku przy ognisku. Dużo łatwiej jest zachować swoją ludzką postać z wykorzystaniem human effigy i prawie do każdego bossa możemy podejść z jakimś NPC, który nam pomoże. Same walki z bossami, o ile walczymy 1 vs. 1 są stosunkowo proste, większość szefów to humanoidy z prostym do wyuczenia schematem ataków. Późniejsi bossowie to często gęsto kopia poprzednich, a sama ich ilość jest zdecydowanie zbyt duża. Powinno być z 10 bossów mniej.
Bawiłem się przy tych Soulsach przednio. Jak już przestałem się wkurzać na nieuczciwy poziom trudności, zacząłem czerpać znacznie większą przyjemność z grania i poznawania historii królestwa Drangleic. Ta jest naturalnie podawana w dialogach z NPC i opisie przedmiotów, jednak wydaje mi się przedstawiona bardziej bezpośrednio niż w poprzedniej części. Gra pękła w jakieś 30 godzin bez żadnych poradników, w tym czasie wbiłem prawie wszystkie trofea i z tego co widzę, to ominąłem jednego, prostego bossa w lokacji w której nie byłem.
8+/10
Się rozpisałem
dla TR;DR;
Dobre soulsy z kiepsko wywazonym poziomem trudnosci, dosc slabymi lokacjami, slaba muzyka i bossami. Nadal lepsze od większości gier na rynku
8+/10