Skoro zaczynamy sezon podziękowań, to i ja rzekłbym parę słówek, jeśli można.
Historia rozwoju tego eventu, oraz uczuć się we mnie zmieniających można porównać do uczuć starego Ebenezera Scrooge’a w "Opowieści Wigilijnej" bądź bardziej chyba znanego z kreacji Jima Carrey'a Grincha z filmu pt. "Grinch: Świąt nie będzie". Podobnie jak te postacie, wcale nie byłem pozytywnie nastawiony do dzielenia się czymkolwiek czy w ogóle dopomóc się w poprawieniu wigilijnego nastroju. Ba, wręcz przeciwnie, myślałem tylko o sobie i o tym, by Was kolokwialnie mówiąc - wyruchać.
Etap
Pamiętacie pewnie, jak cebuliłem na statusach o "The Binding of Isaac: Rebirth". Nie robiłem tego bez powodu (za co zostałem należycie ukarany banem na statusy), gdyż zapisałem się na te mikołajki głównie po to, by ktoś mi kupił tę grę, a ja w zamian kupię jakąś pierdółkę wartą 10x mniej co by wyjść grubo na plus. Plan tym bardziej wydawał mi się rozsądny, gdyż parę dni przed Winter Sale pozbyłem się prawie całej mojej kasy. Niczym niezrażony czekałem aż nadejdzie dzień sądu, wiedziałem już kim jest moja ofiara, zobaczyłem, że ma parę tanich gierek na whishliście, więc wszystko się idealnie układało.
Nadszedł dzień wyprzedaży. Najpierw nerwy, bo kurde nic nie działało. W międzyczasie ludzie zaczęli pisać, że już GOTY prezenty zaczęli dostawać warte dużo więcej niż by się mogło wydawać, coś zaczynało się we mnie zmieniać. Kupiłem mojemu człowiekowi dwie, a nie jedną względnie tanie gry i poczułem w sercu, że robię dobrze. I nie dlatego, że kupiłem tanie gierki i cebula we mnie jest mocna, tylko sprawiło mi przyjemność kupienie obcemu człowiekowi czegoś, czego chciał. No ale ja nic nie dostałem, więc było mi trochę przykro... W tym czasie ludzie zaczęli spamować giftami na prawo i lewo, a ja patrząc na to pomyślałem tylko - "NO NIE! JA GORSZY BYĆ NIE MOGĘ!" I wtedy obudziła się we mnie nowa dusza, zastępująca starą...
Etap
Nie byłem pewien co robić. Nie chciałem być gorszy i myszka mimowolnie kierowała się ku whishliście mojej ofierze w poszukiwaniu tytułów. Sama klikała na zakup. Ani się obejrzałem, i z mojego cebulackiego planu nie zostało nic. Miał być Isaac dla mnie, a dla kogoś gónwogierka, a wyszło na to, że ja kupiłem już 5, a sam żadnej nie dostałem. I wcale nie było mi z tym źle. Jednak nadeszła noc i trzeba było pójść spać...
Rano się obudziłem i jak tylko włączyłem STEAMa, mym oczom ukazał się bóg. Cud. Ziemia obiecana, orgazm i 70 dziewic. Dostałem moją wymarzoną grę i jeszcze jedną którą chciałem a sam ją dzień wcześniej zakupiłem dla ofiary. Poczułem taką euforię i taką radość, że zapragnąłem się nią dzielić ze wszystkimi! A najlepsze jest to, że inni też zaczęli tak myśleć i prezenty zaczęły latać już nie tylko do konkretnych ludzi, ale do absolutnie każdego, od każdego. Zaczęła się istna orgia prezentowa z grami wartymi grube pieniądze! Gaben pewnie oczom niedowierzał kiedy obserwował na swoim jednym z miliona monitorów jak mała grupka polskich graczy obdarowuje siebie prezentami jak psychopaci. Długo się nie zastanawiałem, zdecydowałem, że kupię coś Veliusowi i... poszło. Ponownie poczułem zmianę. Już byłem pewien co robię i pewien tego co chcę zrobić. I było mi cholernie, ale to cholernie wstyd za mój oryginalny plan.
Etap
Nie zwracałem zbytnio uwagi na ciągle zmniejszający się stan mojego konta. To nie było ważne. Gdy nie grałem w Isaaca albo nie pisałem inżynierki, przeglądałem whishlisty ludzi w poszukiwaniu fajnych tytułów by ich obdarować. Sam zacząłem dostawać prezenty od innych osób, czy to z giveawayów, czy to tak po prostu jako prezent świąteczny. Kupowałem ludziom drobne gry. Bo chciałem! Bo sprawiało mi to przyjemność i czułem się szczęśliwy móc kogoś innego uszczęśliwić! Starałem trafiać się w gusta, dlatego gruntownie grzebałem, a czasem podstępem wyciągałem informacje o tym kto by jaką grę chciał. Doszło do tego, że całkowicie się spłukałem i nie miałem za co nawet z domu rodzinnego z powrotem do Krakowa wrócić. Musiałem od znajomego 2 dyszki pożyczyć na powrót do miasta smogu. A co zrobiłem z resztą pieniędzy? Kupiłem chleb, piwo, a za resztę (jakieś 5-6 zł) wydałem na... gierki dla ludzi. "Czy zwariowałem?" - pytałem siebie. Myślałem, że na tym koniec, no bo po już nawet nie mam za co kupować... było mi przykro, bo widziałem jak ludzie nadal się obdarowują a ja już nie mogę się do tego dołożyć .... ALE WTEDY PRZYSZŁA WYPŁATA!!
Etap
Dalej kupowałem. Dalej dostawałem. Czułem się cudownie. Było wspaniale. Byłem dumny czując, że przykładam się do świetnego eventu. Nie miałem żadnego problemu kupić komuś gifta, ale żeby sobie coś kupić, to się zastanawiałem 2 dni, myśląc, czy nie lepiej kupić komuś coś. Zacząłem myśleć poważnie o kupie PCta ze smokiem z prawdziwego zdarzenia. Postanowiłem, że raz na jakiś czas komuś coś będę kupować. Wyewoluowałem z polaka cebulaka do kogoś, kto chyba chwycił klimat imprezy i nie był najsłabszym ogniwem. Dziękuję Wam serdecznie za całe wydarzenie, za to, że jesteście wspaniałym Community i za to, że serce jest wielkie w każdym z Was.
Chciałbym podziękować w szczególności mojemu prywatnemu Gwiazdorowi w postaci Kermita, za mój wymarzony prezent. Dziękuję też Veliusowi za kilka gier i za rozpoczęcie całej inicjatywy. Dziękuję też Rejwenowi i innym za wszystkie gifty. Dziękuję, za najlepszy okres świąteczny w życiu.
Dziękuję za to, że patrząc na te obrazki z wszystkimi giftami jakie dałem, dostałem, jakie Wy daliście i dostaliście, raduje mi się serce i mam ochotę każdemu z Was postawić piwo, wyściskać (no homo) i jeszcze jedno piwo postawić. Jesteście genialni. TL;DR;
Było za(pipi)iście, czekam na kolejny taki event Wy wariaty Wy