Fran Bow (PS5Pro)
Cóż za wspaniała podróż do przeszłości, grając czułem się znowu jak łebas rozkminiający kolejne pomieszczenia w Prisoner of Ice, Broken Sword, Sanitarium, razem z siostrą w zimowe wieczory <3
Gra wyszła już jakiś czas temu bo w 2015 roku na PC, a w 2023 zawitała na konsolach. Zrobiło ją Szwedzkie indie studio Killingmonday.
Historia gry traktuje o 11 letniej dziewczynce, która pewnej nocy jest świadkiem morderstwa swoich rodziców. Razem ze swoim kotem Mr. Midnightem ucieka zaraz po tym do lasu, gdzie traci przytomność.
Budzi się w ośrodku psychiatrycznym Oswald Asylum, gdzie jest poddawana hipnozie przez pana doktora Deerna, w celu przypomnienia sobie tamtej feralnej nocy. Doktor podaje jej też nowe tabletki, które niestety powodują bardzo skrajne efekty uboczne, wizje, omamy, halucynacje, dziewczyna znowu opada z sił i trafiamy już jako beznadziejny przypadek nie do odratowania, przez przebytą traumę, na oddział.
Dziewczyna jednak postanawia uciec z przybytku, gdyż ma dość tego miejsca i przede wszystkim chce dowiedzieć się prawdy, co spotkało jej rodziców, odnaleźć swojego kota i wrócić do domu, do jedynej osoby, która jej została - Cioci Grace. I tu do akcji wkraczamy My.
Tytuł jeśli chodzi o kwestie fabularną to w głównej mierze horror-psychologiczny. Główna postać dziewczynki Fran Bow jest tu idealnie napisana. Po traumie jaką przeżyła, nadal jest dzieckiem, co za tym idzie, reaguje na napotykane rzeczy w dość specyficzny sposób. Jest ciągle ciekawska, ma w sobie pewną dozę odwagi, ma też wybujałą dziecięcą wyobraźnie. W pewnym momencie, zaczynamy zastanawiać się co jest prawdą, co jest wynikiem fantazji i kto tu ma rację, czy jesteśmy chorzy, czy wplątani zostaliśmy w jakąś grubszą intrygę i co tu się tak naprawdę dzieje. Osobiście historia przypadła mi do gustu. Lubię taką zabawę w Jungowskie tematy, vide SH2 czy Rule of Rose. I widać na kilometr, że twórcy czerpali garściami z takich tytułów.
Największą inspiracją jednak, wydaje mi się, że było Sanitarium i Torrin's Passage, jeśli chodzi o tematykę jak i samą budowę gry, zawarte motywy i pewne rozwiązania narracyjne. W jednej chwili znajdujemy się w szpitalu, by po ucieczce z niego, znaleźć się w krainie fantasy, z postaciami przypominającymi drzewa, gdzie możemy za pomocą zegarka zmieniać pory roku, by potem frunąć w kosmosie z przyjacielem panem Szkieletorem za pomocą jego latającego statku, napędzanego rowerkiem dziecięcym. Jest totalny rollercoaster i jest to niezmiernie fajnie wplecione w całość. Jak się można domyślać, bo już wspomniałem Sanitarium, pewne wydarzenia, napotykane postacie, mają swoją genezę w dzieciństwie Fran, tego co widziała i czym się interesowała.
Jednocześnie mam tu pewne zastrzeżenie, niestety - zakończenie. Jest bardzo nijakie. I trochę odziera budowaną przez całą grę ciekawość, bo brak tutaj odrobinę jakiejś kulminacji i wyjaśnienia kilku rzeczy. Już widziałem, że są oczywiście filmiki na YT analizujące i tłumaczące obrót spraw (nie omieszkam obczaić), no ale i tak, zakończenie gry jest po prostu meh.
Gra to totalny oldschoolowy point'n'click. Nic odkrywczego w zasadzie. Zbieranie przedmiotów, gmeranie w ekwipunku, łączenie przedmiotów, rozmawianie z napotkanymi postaciami, rozwiązywanie bardzo ciekawych zagadek.
Jednym z ciekawszych patentów są wspomniane wcześniej tabletki, po wzięciu 'lekarstwa' rzeczywistość wokół nas zmienia się, wykręca i przeobraża w obrazy z koszmarów, wizje ztraumatyzowanego dziecka. Co, raz, że wprowadza duży element grozy, tak też daje pole do popisu twórcom, aby pokombinować z łamigłówkami. W takim odrealnionym świecie, możemy trafić na poszlaki, zobaczyć dodatkowe przedmioty, czy też postacie.
Nie ma też jakiś dłużyzn i nudy przez to, jest dość dynamicznie jak na p'n'c. Każdy chapter (jest ich 5), wprowadza jakiś myk, który dodaje trochę świeżości, jak właśnie te tabletki, wcześniej wspomniana, zabawa porami roku itp:.
Pomiędzy chapterami, pojawiają się też sekcje z mini grą np:. klasyczna gra we Froggera, ucieczka przed potworem z prostym platformowaniem itp:.
Naprawdę gra jest napchana fajnymi patentami, rozwiązaniami, przez co czeka się na kolejne łamigłówki, pomysły czy kolejne fabularne odkrycia jak na szpilkach.
Jeśli chodzi o oprawę A/V to ma swoją główną i bardzo ładną estetykę. Wszystko rysowane, kolorowe, baśniowe przypomina momentami książki dla dzieci z kartkami układającymi się w takie odstające pionowe obrazki (nie wiem jak to się nazywa xD). Tak samo wygląda animacja i poruszanie się postaci. Jak kawałki przyklejonych do siebie fragmentów kartki. Daje to bardzo fajny efekt.
Muzyka też niezła. Jak na taką tematykę przystało, jest dość mroczna, dźwięki pozytywek zmixowane ze smyczkami, czy innym klimatycznym plumkaniem. Naturalnie zależy to głównie od miejscówki w jakiej się znajdujemy.
Odwiedzając baśniowe krainy, muzyczka jest bardziej wesoła i sielska. Biorąc tabletkę, przenosząc się do koszmaru, przygrywa mroczny ambient ze złowrogimi szeptami w oddali.
Ogólnie cała oprawa jest na plus. Bardzo buduje klimat i dodaje tej wyjątkowej wykręconej stylistyce taką spójną tożsamość.
Ukończyłem ją w 8 godzin, co jest myślę idealnym wynikiem jak na p'n'c. Świetnie się bawiłem i polecam każdemu, kto lubi gry z tego gatunku. Ja szczerze o nim trochę zapomniałem, a jednak jest to mój gatunek z dzieciństwa.
Jedyny zgrzyt to to zakończenie. Twórcy trochę z nim nie dowieźli, nie wiem czy się nie za bardzo zakałapućkali ze swoimi pomysłami. Niemniej słabko, ale to jedynie ostatnie 2 minuty przygody. Cała reszta jest cymesik i potężna
Super wjechało mi w przerwie od Persony A już kolejna przerwa, z kolejnym tytułem ludzi z Killingmonday - Little Misfortune, niebawem! Nie mogę się doczekać