Może nie, że zacząłem bo już jestem daleko, ale mowa tu o Thank Goodness You're Here.
Ciężko będzie oddać słowami, co to jest za gierka. Ogólnie jesteśmy ludkiem pracującym dla korpo jako handlowiec. Szef wysyła Nas do sąsiedniego miasta na spotkanie z burmistrzem, aby coś załatwić. Na miejscu okazuje się, że burmistrz jest mocno zajęty, więc dla zabicia czasu idziemy pozwiedzać okolicę. Gra jest Monty Pythonowską komedią. Przedstawia w niesamowicie abstrakcyjno-absurdalny sposób północno brytyjską społeczność. Gagi, pastisz wylewa się z ekranu. Do Pythona można śmiało jeszcze wmixować Bennyego Hilla jeśli chodzi o klimat. Slapstickowy humor, z wulgarnymi żartami i przedstawionymi sytuacjami. Roi się tu od parodii brytolskiego stylu życia. Fish'n'Chipsy na głębokim oleju, zamiłowanie do pieczenia ciasta z wołowiną, zaczynanie dnia od Guinnessika, dziwny slang i dialekt wypizdowia wyspiarskiego.
Gra polega na bieganiu po mieście i "pomaganie" mieszkańcom w ich przedziwnych problemach. Gatunkowo to taki biedny point-n-click, a raczej run-n-slap. Rozgrywka płytka, bo używamy tylko analoga i jednego przycisku do klepania wszystkiego i wszystkich aby wejść w interakcje, ale co za rzeczy tu się potrafią zadziać to xD Kojarzenie faktów i co,gdzie,kto się znajduję w mieście wymagane, bo jest trochę biegania i cofania się, aby wszystkim odpowiednio dopomóc. Ciężko przytoczyć jakikolwiek przykład bo wszystko jest tu tak specyficzne, że szkoda psuć zabawę.
Grając, wjeżdża trochę vibe takiego Neverhooda i naszej polskiej gry WACKI, pewnie przez zdarzenia, które są dość wykręcone, a nie raz po prostu chore, że ktoś mógł coś takiego wymyślić w ogóle. Sama kreska gry też jest dość sugestywna, niektóre lokacje np:. wnętrze steka, ścieki czy wnętrze kufla z piwem lub postacie, szczególnie na zbliżeniach itp. to jak na jakimś kwasowym tripie. Ogólnie ekstra zaskoczenie i to taki mój chyba ulubiony indyk tego roku będzie. Jak ktoś lubi coś nietuzinkowego z jajem i dość świeżym podejściem na mieszanie różnych konwencji i kuma trochę brytolskiego świata, to zacieszanie michy gwarantowane