Pod względem komfortu jedzenia i wyglądu jedzenia, w tym pewnie też jakości, to np Max Burgers bije Maka na łeb. Po pierwsze, nie ma kolejek tam, gdzie bywałem, bo polaki to mają jakiegoś je.bla na punkcie Maka i zawsze musi być zaje.bany. Do apokalipsy brakuje tylko dolewki napojów jak w KFC, ale to się nie stanie, bo Mak może sobie na to pozwolić. Do tego kanapka jest jakby mniej skapciała, lepiej wygląda, no i dozowniki z kieczupem, a nie żebranie o saszetki.