No wpadło 1:35:16, czyli szybciej niż zakładałem, ale dobrze trzymało mi się tempo w okolicach plus/minus 1:30, więc pocisnąłem. 2 razy chwilę szedłem, zeby się napić izo i nie pozalewać z kubka, bo się bałem, żeby zjazdu nie było na koniec z braku paliwa. Zatem życiówka wpadła i zarazem mocniejszy trening do maratonu. Zadowolony jestem szczególnie z podbiegów, bo aż tak nie puchłem. Podbiegi były niezbyt strome, ale długie. Generalnie, bieg na plus, spoko organizacja, fajna meta na plaży, elegancki doping, czułem się jak na New York Marathon jak biegłem Świętojańską. Idzie ku dobremu. Pozdro 600.