Skończyłem Nawiedzony Dom na Wzgórzu. Po pierwszym odcinku byłem bardzo zawiedziony, miałem odczucie, że to takie tani horror, tylko rozbity na odcinki. Dałem kolejną szansę i okazało się to było złudne. Mega dobrze mi się to oglądało. Historyjka taka wiadomo, trochę naciągana, trochę niespójna momentami, ale spodobał mi się ten klimat i otoczka, które nie były straszne, czy przerażające, ale smutne i przygnębiające. No dawno już nie oglądałem czegoś, co byłoby w tak specyficzny sposób dołujące. Szczególnie historia niektórych bohaterów... w zasadzie każdego bohatera, a w szczególności Luka. Muzyka dość okrojona, ale ten motyw przewodni wpadał w ucho i robił robotę. Największy plus to na pewno gra aktorska. Miałem wrażenie jakby każda rola była idealnie obsadzona i nikt nie znalazł się tam przypadkiem. Nie mniej jednak, serial życia to nie był, ale na pewno obejrzałem to z wielką przyjemnością.