Coś w tym jest. Mój ojciec zawsze wybierał auta nowe, ale niższej klasy, niż coś lepszego używanego, albo w leasingu, poza jakimiś tam kaszlakami, czy Dużym Fiatem. Wyznawał zasadę, że chce mieć swoje i nie po kimś. Znajomi zawsze jakieś podśmiech.ujki z tego robili, ale generalnie, dobrze na tym wychodził podczas gdy inni pakowali potem kasę w naprawę, albo tracili auta leasingowe, gdy przyszedł gorszy okres w branży.
A te BMW Touring fajne fury, 3 litry, 230 KM, przyjemnie to musi iść, choć sporobteż pewnie pali.