Enemy Front
Po ponad pół rocznej przerwie wróciłem do konsoli, bo zachciało mi się FPSa w klimatach II WŚ, a że dużo tego nie ma, a nawet bardzo mało, to wybór był prosty. W sumie większą chęć miałem na Wolfensteina, ale nigdzie nie mogłem dostać, było tylko EF. Ogólnie rzecz biorąc, historyjka do uradzenia, choć nazbyt prymitywna. Na plus na pewno lokacje, szczególnie zimowa i niemieckie obozy. wnętrza pomieszczeń też ok, nawet duża szczegółowość pomieszczeń w rumowiskach Warszawy. No i to by było na tyle, bo więcej w tej grze irytuje, aniżeli cieszy. Przede wszystkim, grafika, która się zlewa i pikseluje na potęgę, czasami ciężko zauważyć przeciwników przez to, obraz mało przejrzysty, a do tego zaje,biście przycina. Spadki FPS są drastyczne, muli nawet przy ekranie loadingu. Do tego całkowicie skopany system autosave - albo jest często, albo bardzo rzadko i do tego kilka razy mi zrobiło autosave w momencie wybuchu i cudem nie musiałem powtarzać całego levelu. Nie wiem, po co w takiej gierce elementy skradania, skoro przeciwnicy i tak są wszechwidzący. Misje dość sztampowe, poza wyjątkami. Momentami jest bardzo fajnie, interesująco, jest ciekawa misja, a czasami nuda i chu.jnia. Zimowa lokacja i misja związana ze zniszczeniem niemieckiej super broni mocno ratuje ten tytuł.
No i teraz najlepsze, twórcy chwalą się, że mają swój zaje,bisty system snajperski w grze... okazuje się, że polega on na tym, że można przed strzałem wstrzymać oddech dla lepszej celności, a kamera co jakiś czas podąża za pociskiem... gurwa, przecież to było w Max Payne - grze sprzed prawie 15 lat.
6/10 - ocena zawyżona, bo mało konkurencji na rynku w wojennych FPSach, ale do feelingu MOH, czy COD daleko...ojj daleko.