Kilka lat temu miałem zapalenie zatoki klinowej. Objawy jakie miałem to duże osłabienie organizmu, bardzo niskie OB krwi, zayebiste bóle głowy i stany depresyjne. Prawie tydzień włóczyłem się po lekarzach, zanim zdiagnozowali poprawie chorobę. 3 dni w szpitalu i potem antybiotyk, po którym chwila biegania kończyła się zawrotami głowy. Został mi po tym wszystkim kostniak w zatoce, taka pochodna nowotworu łagodnego. Muszę, co jakiś czas kontrolować, czy nie rośnie. Laryngolog mi zalecił, żeby nie wycinać, bo to w końcu zabieg dość głeboko w bani. Jakoś żyję jeszcze.