Big Fish - może niekoniecznie nowy (2003), ale niedawno zupełnie pierwszy raz o nim usłyszałem i zastanawiałem sie, jakim cudem mi wczesniej umknął. Piekny film o sile wyobraźni, o próbie konfrontacji i pokonania barier między spoglądającym z fantazją na życie, umierającym ojcem, a patrzącym chłodno na sprawy synem, wypierającym się tego, co reprezentuje sobą ojciec. Mimo pozornie bajkowej, baśniowej wrecz treści, film przekazuje bardzo głebokie nauki życiowe, ale nie umoralnia na siłe, po prostu wyciąga się przyjemność z patrzenia jak z najbardziej szarego żywota można zrobić przygodę jak żadna inna. Doskonałe dzieło Tima Burtona, świetna rola Ewana McGregora, Heleny Bonham Carter i plejady innych znanych aktorów. Niektóre sceny IMO troche przeciągane (bo raczej jestem fanem kina akcji), jednakowoż naprawde warto zobaczyć. 8+/9
The Forbidden Kingdom - a całkiem fajny, przyjemny w odbiorze film akcji w klimacie kung-fu i troche fantasy. Nic jakoś szczególnie ambitnego, szczególnie śmiesznego czy strasznego, po prostu rodzinne kino akcji z Jacky'm Chanem, Jetem Li (jakoś srednio mi tutaj pasował) i kimśtam jeszcze malo znanym. Przywodzi na myśl czasy Karate Kida czy innych tego typu kwiatków. Scenografia mi bardzo przypadła do gustu. Relaksujące 100 minut. 7+ na 10
Iron Man - świetny film akcji, genialna ekraznizacja komiksu, Downey Jr. wraca w wielkim stylu, Paltrow też strasznie mi przypasowała (świetnie oddany klimat niedopowiedzeń pomiedzy nimi;). Dialogi naprawde fajne (rozmowa z dziennikarką i jej finał ). Efekty bardzo mi przypadły do gustu, design iron man'a jest naprawde świetny, scena gdy Stark zakłada na siebie cały ten outfit jest kapitalna. Film ani przez chwile sie nie nudzi, muzyka na poziomie, ale bez fajerwerków, nie cierpi na ostatnio często spotykaną bolączke krótkich filmów, no bardzo dobrze po prostu. Mocna 9
The Air I Breathe - też jakoś niezbyt nowy, ale bardzo dobry, poruszający dramat kryminalny, przedsawiający losy czwórki ludzi, powiązanych ze sobą w mniejszym lub większym stopniu, historie których symbolizują 4 strefy uczuciowe (dlategoteż, postaci te figurują pod 'imionami' hapiness, pleasure, sorrow i love), w zasadzie nic nowego, bo motyw przeplatających się historii był juz pare razy przerabiany, aczkolwiek, wbrew tematyce, bardzo przyjemnie sie oglada, jeśli ktoś ma oczywiscie choc troche tolerancji dla tego typu obrazów. Bystre dialogi, przyjemne dla oka ujęcia, plejada gwiazd (Garcia, świetny Fraser, Bacon, Gellar, Withaker...) i i doskonały soundtrack, tworzą naprawde smaczną mieszankę. 8+