Cohonez
Użytkownicy-
Postów
77 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Cohonez
-
Powiem tyle: nie oczekiwałem żadnych odpowiedzi - lubię niedpowiedzenia i możliwość własnych domniemywań. Z finału jestem bardzo zadowolony, aczkolwiek brakowało mi paru osób, np Eko, czy Ana Lucia - najwyraźniej nie byli najważniejsi:)Ostatnia sekwencja (oko Jacka) mnie po prostu zniszczyła. No i wzruszyłem się ogólnie. Szkoda, że to już koniec, bo drugiego takiego serialu dłuuuugo nie będzie.
-
Tak kminię i kminię...kurde no nachodzą mnie same oczywistości: -Dym w jednym z odcinków 5 serii był ukazany jako istota, której Inni używali do sądzenia ludzi. Wizyta Bena w podziemiach świątyni i hieroglify tam widoczne sugerują, że byt, którym jest Dym jest co najmniej tak stary jak sama wyspa - bodajże na jednym z nich jest ukazany jako "zwierzątko" egipskiego boga śmierci. Zważywszy na wydarzenia poprzedniego odcinka można domniemać, że przybrana matka Jacoba i Ezawa to ktoś pozostawiony z większej - być może 'egipskiej' populacji - tłumaczyło by to jej wiedzę o wyspie - teoretycznie tylko jej naprawdę "rdzenni" mieszkańcy mogliby takową posiadać. -Światło - Ameryki nie odkryję, ale najwyraźniej stara kobiecina wcale nie musiała znać jakiegoś wysublimowanego słownictwa na jego określenie. Ameryki nie odkryję, jeśli powiem, że dla jednych będzie to światło, a dla takiej Dharmy potężny ładunek elektromagnetyczny, który można wykorzystać do podróży w czasie. Jak wiadomo, Inni, czyli słudzy Jacoba ("Strażnik Światła" brzmi jakoś...nieładnie) nie lubili się z Dharmą - teraz wiadomo dlaczego. Wracając do Dymka - czyli co? Istota, którą widzimy nie jest bratem Jacoba, tylko istotą pożerającą wspomnienia, dusze i przejmującą wygląd swoich ofiar, a brat Jacoba to tylko jedna z nich? Hmm... Wykminiłem też sposób w jaki Dym można na stałe unieruchomić - otoczyć go słupami sonicznymi ze wszystkich stron i po kłopocie. To tyle póki co.
-
No właśnie obejrzałem i nie mogę powiedzieć, żebym był pod wrażeniem: -nagła zmiana języka na początku -"i is another baby!" -świaaatłooooo.... -donkey wheel -nieco nachalne nawiązanie do 1 sezonu A mogli pójść w stronę staroegipskich smaczków...
-
Największy moim zdaniem minus odcinka to taki, że strzelaninę przed łodzią przeżyła Kate. Resztę jakoś przetrawię. Nawet angielski Kwonów. I typowo bliskowschodni styl zejścia Sayida.
-
Kurde no, nie wiem co napisać o tym odcinku. Na pewno dużo było pozytywów, ale z drugiej strony czuję jakiś niedosyt. Co wydało mi się absurdalne: -Ilana (chociaż to było nawet zabawne) -migawka scen w czasie pocałunku - dosłownie jak z Mody na Suckcess -hmm...sposób, w jaki Hugo dowiedział się, gdzie jest obozowisko Locke'a (to ognisko wcale nie było tak słabo widoczne) -dziwi mnie, że jak rozwalili statek, to do zgliszczy zaraz nie podbił Locke z ekipa - musieli przecie coś słyszeć Obecność Libby mnie ucieszyła, ale mogliby tak z łaski swojej wyjaśnić trochę więcej jej przeszłości. Ogólnie - no w porządku, ale bez rewelacji.
-
@up Ja go kojarzę z "Hakerów" z Angeliną Jolie:D
-
Jakoś nie zawsze potrafię ubrać w słowa swoje odczucia odnośnie kolejnych odcinków Lost, dlatego dziś powiem, że zdziwiłem się. Głównie dlatego, że jakimś sposobem odcinek z Desem przebił u mnie "Ab Aeterno". Żadnych zauważalnych babolców, schizowy klimat, jaki dotychczas towarzyszył odcinkom o Szkocie (co jak co - nie wyjaśnili, czemu był w więzieniu) i pojawienie się kilku postaci - to zdecydowane plusy. Nie potrafię dostrzec minusów. A to, że mało akcji na wyspie było, to nic nie szkodzi - w "The Constant" też jakoś dżungli nie widzieliśmy:D Krótko mówiąc - oglądanie wciągnęło mnie jak chodzenie po bagnach:)
-
To ja tak 14x01 - może być, ale szału ni ma - dobry motyw z Tigerem, EA Sports, seksoholikami i kosmitą czarodziejem:D 14x02 - może się cofnąłem nieco w rozwoju, ale ten odcinek mnie naprawdę sponiewierał 14x03 - ale jaja:D plus bardzo niegłupie przedstawienie argumentów za legalizacją. Jak na mnie na równi z poprzednim odcinkiem.
-
Jak na "azjatycki" odcinek bardzo mi się podobał z wyjątkiem zwieńczenia alternatywnej historii (zapładniający nabój, hehe). Plusy za: -Mikhaila (ale mógł trochę dłużej powalczyć z Jinem) -Keamy'ego i Omara -dialogi Sawyera, Cerberusa, Milesa i Lapidusa -Widmore i sposób, w jaki podsumował Cerberusa oraz jego geofizyczka (btw - to ktoś z Dharmy, co nie?) -Desmond, aczkolwiek od początku się domyślałem, że jednak się pojawi Wydaje mi się, że za tydzień będzie jakiś taki melancholijny odcinek.
-
A ja sobie tak myślę właśnie. To Inni zrobili czystkę w Dharmie, gazując dziesiątki ludzi, to Inni porwali córkę Rousseau, Claire, niemal zabili Charliego. Inni prowadzeni przez Bena i Richarda. A ci podążali przecież za Jacobem, który do tych czynów musiał ich w jakiś sposób inspirować. Jeśli czegoś nie przegapiłem, średnio dobry ten Jacob. No i co z tą chatką, w której tkwił? Dlaczego tam był i istniał w jakiejś dziwnej formie? W chatce był Ezaw. Jacob siedział w pozostałościach statuy Właśnie ten motyw z chatką w "The man behind the Courtain" mi średnio pasuje. Jeśli to Ezaw był w chatce, to jakim cudem widzieliśmy jego "dymną" wersję już w 1 serii i to w różnych częściach wyspy? Jeśli dobrze pamiętam, to w momencie, kiedy Ben i Locke przybyli do chatki, to była ona otoczona kręgiem z popiołu - Ezaw wtedy musiałby być uwięziony w jednym miejscu. Chyba, że to faktycznie Jacob rezydował w chatce, a krąg z popiołu miał go chronić przed "towarzyszem".
-
Chciałem tylko zacytować mojego kolegę "W czasie oglądania tego odcinka nie miałem czasu oddychać". Jedyny minus, to ten motyw z "wodowaniem" statku. Reszta - RE-WE-LA-CJA! Dziękuję, dobranoc.
-
Odcinek moim zdaniem lepszy niż tydzień temu. Bardzo dużo akcji, przez co nie nudziłem się przez te 40 minut. Szokerów fabularnych może i nie ma, ale za to smaczki w alternatywnej rzeczywistości bardzo krzepiące - nowa odsłona Keamy'ego rządzi:D
-
Mi się jeszcze podobał motyw z jaskinią i Adamem i Ewą - takie małe puszczenie oka w stronę fanów
-
Ja powiem szczerze, że po odcinku z Jackiem spodziewałem się czegoś na miarę "Stranger in the Strange Land" z sezonu 3, a tu naprawdę zdziwiłem się na +. Zgadzam się z przedmówcą, że było tu coś "oldschoolowego". Nowa Claire bardzo korzystnie, scena w latarni jeszcze korzystniej...w ogóle naprawdę jestem ciekaw co będzie dalej:) BTW - z tym synem to przywalili jak łysy grzywą o kant kuli. Kto miałby być w takim razie jego matką?
-
No to teraz ja. Odcinki premierowe zaliczam do bardzo udanych, ale nie ma szału. W dalszym ciągu czekam na coś emocjonującego, jak "The Constant" czy "The Shape of things to come". "Nowy Locke" bardzo mi odpowiada, a i maksymalnie zdezorientowany Ben również robi swoje (aczkolwiek mogłoby być go więcej). Nie mam generalnie żadnych zarzutów - podchodzi mi montaż, dialogi, gra i zawijasy fabularne. Jeśli o uzasadnienie alternatywnej linii czasu chodzi, to doszedłem do takich samych przemyśleń co Koso, aczkolwiek słowa Juliet trochę ten światopogląd u mnie burzą. Na minus zaliczam "podwodny render". Co z tego, że z rekinem z wiadomym logiem...
-
Witam po dłuższej przerwie Póki co z czwartego sezonu Dextera jestem dużo bardziej zadowolony niż z 3. Głownie za sprawą nowej roli Dexa oraz Trinity killera. Ostatni odcinek podobał mi się chyba najbardziej - scena z załamką Debry mnie po prostu wcisnęła w fotel. Co do Trinity killera - dziwna postać - z jednej strony morderca, z drugiej ciota prosząca się o manto (vide przedostatni odcinek i scena za barem) a na końcu 'family guy'. Ciekawe. Swoją drogą - z doskoku interesuję się kryminałami itp i mam dziwne wrażenie, że scenarzyści tworząc Trinity killera wzorowali się trochę na tej postaci : BTK
-
Moją opinię o filmie wkleję z innego forum - nie chce mi się od nowa pisać Reżyserem tego filmu jest Michael Bay, co dla wszystkich lubiących dobre filmy jest już znakiem ostrzeżenia. Tak - to ten sam człowiek od "Armageddon" i "Pearl Harbor", tak więc wiedziałem, czego oczekiwać po przyjściu do kina: prostej fabuły, wielu scen z amerykańskimi maszynami bojowymi, flagi amerykańskiej jako bohatera drugoplanowego, patosu i rewelacyjnych efektów specjalnych i batalistycznych. I ze względu na ten ostatni czynnik ja - osoba nie cierpiąca m.in "Pearl Harbor" i szydząca z ludzi, którzy to lubią - postanowiłem zapłacić za bilet i zobaczyć to w pełnej krasie i okazałości. Co jak co, ale jako, że chciałbym być dobrym grafikiem lub tez designerem, założyłem, że będzie to dla mnie jakaś inspiracja. Krótko mówiąc nastawiałem się na przerost formy nad treścią. Ale nie, kur*a, aż taki! Ten film jest jak (pipi) opatulone w kokardkę - niby jest jakoś ładnie, ale dalej śmierdzi. Co mi nie podeszło: -fabula jako taka, ale ma tyle nieścisłości i błędów logicznych, że głowa boli. Mam ogólnie wrażenie, że scenarzyści, by poszerzyć grupę docelową, wrzucili tyle motywów z innych filmów, ile to możliwe. Szkoda tylko, że to w najlepszym przypadku nie działa, a w najgorszym - wypada żenująco. Oto wyłapane przeze mnie motywy: *sam początek, ludzie pierwotni-"Odyseja Kosmiczna" (SIC!) *scena z transformacją sprzętu kuchennego-"Gremliny" *główny bohater w akademiku oraz motyw z naćpaną matką-"American Pie", "How High" i inne komedie campusowe *scena zatopienia lotniskowców-"Titanic" *wątek miłosny, zwany też rzygiem-dowolny film dla nastolatek Poza tym mamy łącznie ze 20 minut sekwencji z lotniskowcami, samolotami i innym tego typu badziewiem. Amerykańska flaga jest na szczęście 3planowa, ale za to pełny angaż dostały patetyczne gadki, powodujące u mnie odruch wymiotny. Tyle fabula. Co jeszcze mi nie podeszło: -aktorstwo w formie szczątkowej, tylko John Torturro jakoś dawał radę, poza tym dubbing Bliźniaków, Megatrona (Hugo Weaving?) i Jetfire'a zaliczam na plus -efekty bardzo dobre, ale jest ich za dużo - w finale jest taka sieczka, że nie można się skupić, ogólnie montaż jest zbyt chaotyczny i dynamiczny -jako, że TS są zbudowane z miliona części, czasami chaotyczna jest ich transformacja, poza tym pod koniec ciężko rozróżnić poszczególne Decepticony. Ponadto: niby jest ponad 40 TS-ów w filmie, a bliżej poznajemy z 5; prawie kompletnie olano ekipę z części 1. -Polacy znów popisali się tłumaczeniem. Filmowy Fallen, czyli upadły jest tylko jeden, zatem polski tytuł powinien brzmieć "Zemsta Upadłego", a nie "...Upadłych". Ogólnie nie polecam i aż strach mnie przelatuje przed częścią 3, która będzie za 3 lata. Moja ocena: 5/10
-
Wybaczcie, ale nie moge sie powstrzymac - kto nie widzial finalu, niech nie wchodzi http://www.demotywatory.pl/komentarze/2314#komentarze Komentarze sa fajne:P
-
Obstawiam, że te odcinki będą mówić o Też jestem tego zdania. A co do samego finalu - jak psiorczylem na sezon 3 i 4, tak tu muszę oddac czesc czci - udalo sie scenarzystom wybrnac i sprawnie zamknac wiekszosc watkow (niedopowiedzieli chyba tylko Pomimo tego, że dalej widzimy dosyć dużo absurdów na plus zaliczam oraz ostatnie 5 minut. Przynajmniej skończyli jak mężczyźni:) PS. Brawa za pojawienie się Ethana z Lost:D
-
Zawsze można powiedzieć, że Wyspa nie pozwolila jej umrzeć
-
Moje luźne przewidywania: Zakładając, że nie zapobiegli incydentowi, tylko się doń przyczynili, zapewne dojdzie do podobnej implozji, jaka miała miejsce w finale 2 serii. Jak ktoś już zauważył - Radzinsky i Chang muszą przeżyć, co oznaczałoby, że incydent nie jest jakimś zwyczajnym wybuchem. Ciekaw jestem tylko czy wskutek incydentu główni bohaterowie wrócą do 2007 roku, czy zostaną w latach 70 (w końcu Rysio mówił Sun, że widział, jak wszyscy oni umierają). Co do ekipy pod statuą - zakładając, że Jacob był dobry, a jego rywal (ponoć Samuel to nazwa 'castingowa', tak samo jak 'Nigel' dla roli Widmore'a z lat 50) nie bardzo (aczkolwiek to chyba zbytnie uproszczenie) to mamy tu sytuację zachwiania równowagi. Jeśli "Samuel" to Dym (a skłaniałbym się ku tej tezie) to można się spodziewać chyba tylko większej ilości (nie zawsze lepszych) efektów specjalnych. Poza tym pole manewru jest dowolne i póki co nie będę zgadywał co znaczy motto "Destiny Found".
-
Heh, tak teraz myślę - w kontekście postaci "Demon - Locke'a" - scena z odcinka o Benie, kiedy mówi "To, co zaraz wyjdzie z tej dżungli to coś, czego nie mogę kontrolować" i zaraz potem widzimy Johna nabiera ciekawego wymiaru:) Na 90% zapodam sobie wszystkie odcinki przed 6 seria:)
-
Co mi się nie podobalo: - retrospekcja Juliet, akcja z lancuchem i Juliet, scena kiedy Juliet "sie puszcza" - takie to do choooya nie podobne... Do czego mam mieszane uczucia: - cliffhanger Co mi się podobalo: - reszta Ogólnie jakoś lepiej mi podeszlo niz final 4 serii. Dobrze dobrany aktor dla roli Jakuba, (amplified) Locke i Ben (ciągle jakby rozgrzeszany) cieszą oko. Ktoś wie kim jest koleś z którym Jacob rozmawia na samym początku? Mam wrażenie że już go widzialem wczesniej. Co do końcówki - moje zdanie jest takie: bomba wywola incydent, a nie zapobiegnie mu. Locke nie żyje, a od 7 odcinka widzimy albo Dymek, albo jego wlasciciela (Anubis??) mydlacego nam oczy. No to teraz czekamy ponad pol roku na ostatni sezon:)
-
Pan Cohonez mówi: I failed... Aczkolwiek zawsze myslalem ze "Incident part 1" to 42 minutowy epizod, a "Incident part 2" to 1,5 h godzinny pelnokrwisty final.
-
Strona ABC -> zakladka "Schedule", data 13 maja.