-
Postów
73 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Reputacja
77 Exclusive SonyO don LOV
- Urodziny 28.12.1986
Informacje o profilu
-
Płeć:
mężczyzna
Ostatnie wizyty
490 wyświetleń profilu
-
-
Out run zamówiony, do tego Amiga z Sensible Soccer. Czekamy teraz dwa miesiące.
-
Ej, mam pytanko. Ściągnąłem sobie właśnie, bo dobra promka na sklepie. I nie mogę uwierzyć, jak to źle wygląda. Gram na PS4. Tekstury ładują mi się przed nosem, albo nawet się nie ładują. Zamieszczam screen. To tak ma wyglądać? Czy spróbować ściągnąć jeszcze raz? Pierwszy raz widzę coś takiego.
-
Od dawna twierdzę, że wydawanie archiwaliów, takich od 1-50 to czyste złoto. Odzyskać, zrobić i sprzedawać po uprzednich preorderach jak przy "specjalsach" na alledrogo. Te numery są praktycznie nieosiągalne obecnie.
-
-
W końcu ruszyłem kupkę wstydu i aż wstyd, że remake mojej ukochanej Mafii tak długo był w cieniu. I może wyjaśnijmy na początek, jeśli ktoś zlał pierwowzór na PC to 7 i koniec czytania. Jeśli zaś ktoś zakochał się na zabój w hicie Czechów, to remake jest słodziutką nagrodą po latach. Oczywiście rozmawiamy o jedynce tylko na PC. Intro nadal powoduje u mnie ciary. Wciąż mam pudełko z grą w garażu, soundtrackiem i mapą oklejoną taśmą, żeby się nie zniszczyła. Dla tej gry rodzice kupili mi kierownicę, żeby po szkole relaksować się jeżdżeniem taksówką i rozwożeniem ludzi. Ba! Zacząłem interesować się namiętnie mafią w USA. Cosa Nostra, omerta, Lucky Luciano - książki, filmy, wszystko. Nawet na allegro jakieś mody kupiłem, podmieniające tekstury na zimową scenerię. Tak, to jedna z najlepszych gier w moim życiu. Nawet GTA III mnie tak nie wciągnęło. Dojrzała fabuła, realizm czasowy (auta, budynki, ubrania). To dla mnie gra 10/10 z czasów PieCowych. Właśnie lecą napisy końcowe remasterka jedyneczki i co? Dla fanów gratka, na najwyższym poziomie. Szybki single player, z klasyczną ścieżką, którą trzeba podążać. Klimat, muza, nawet nowe postaci - wszystko się zgadza. Miasto odświeżone, aż stawałem by porównać miejscówki z pamięci. I jest pięknie, neony, banery, same budowle - cukiereczek. Widać, że nie pokpiono sprawy. Fabułę lekko pomieszano, misje także, ale w dobrym sensie. Rozwinięto i zmodyfikowano elementy, by nie trąciły mychą. Mówimy o grze mającej ponad 20 lat (w tym momencie). Cóż, oczka się zaszkliły przy Epilogu. Chyba każdy ma kilka gier, które wryły mu się w głowę i przywołuja wspaniałe wspomnienia. Mafia taką jest dla mnie i ten remake przyjmuję z całym dobrodziejstwem inwentarza.
-
Grif, Ty nie wiesz, że słowa potrafią ranić?
-
Co do parafrazy, zamieszczam screen. Co do wiki, jest ona internetową, ogólnodostępną encyklopedią (czasami wątpliwej jakości), tworzoną przez społeczność do powszechnego wykorzystywania. A nie prywatnym projektem osoby na YT. Posługiwanie się nią przez osoby zaznajomione z tematem (w tym przypadku growym), może wywoływać u mnie tylko współczucie, ale nie zniesmaczenie.
-
Trzeba jeszcze dołożyć z 20 kilo ziemniaków Vineta, masaż stópek co czwartek i zniżkę do JuraParku w Krasiejowie. Jakoś M@jka nie trawiłem od samego początku, miał człowiek nosa. Jest to dość podobne i może pewne zwroty mimowolnie zapamiętał z filmiku. Nie wiem. Trza zamieścić sprostowanie, Majkiemu podziękować i jechać dalej. Zbyt dużo ludzi pracuje na sukces Szmatławca, żeby teraz płakać nad rozlanym mlekiem. Dla mnie nie ma to wpływu na "speszal edyszyn" i czekam na xboxową wersję. A ten rozpierdak, czy jak mu tam, to film nagrywał w aucie pośród pól, przy drodze, bo się naoglądał filmów o mafii czy o co chodziło?
-
Wiadoma sprawa. To tzw. filtr nostalgii. Z pierwszą dziewczyną (wakacyjna miłość) to był dramat nie związek, ale człowiek wspomina inaczej. Zazwyczaj po czasie mózg wymazuje złe rzeczy i zostawia miłe wspomnienia. Gdybym odpalił teraz Drivera, bym się załamał, ale kiedyś po przeskoku z pegasusa, to była masakra i wciąż mam flashbacki gdy widzę screeny. Udawanie wstrząśnienia mózgu, żeby ze szkoły się zerwać i grać w Medal of Honor. Te sprawy. Dlatego takie wydania, to sentymentalna podróż lub przybliżenie młodszym graczom, jak to na nas działało. Łezka się w oku kręci.
-
-
Miałem połakomić się na ten tytuł już dawno temu, ale patrząc na moją "kupkę wstydu" nie chciałem brać kolejnej gry. Tym bardziej, że czasu mało, a szpilanie już mnie tak nie rajcuje. No, ale że promka wpadła na store, nieco ponad 50 ziko to jak za darmo, skusiłem się. I nie żałuję póki co. Tytuł mega specyficzny, podejrzewam dla danej grupy graczy. Fanów Prey, polskiego Sniper Contracts i tych klimatów. Dużo skradania, obwąchiwania każdego zakamarka, mało walki, craftowanie, no i ta zona przesiąknięta klimatem postapo. I to takiego postapo rodem z PRL. Masywne bloki z wielkiej płyty, meblościanki (a raczej ich pozostałości), zrujnowane szkoły z salami gimnastycznymi - coś pięknego. Walki mało i jest raczej zbędna, a także słaba (strzelanie). Widać, że gra tworzona przez zespół z małym budżetem. Co ma swoje plusy (prostota potęgująca klimat) jak i wady (owe strzelanie, poruszanie postacią ociężałe pomimo zwiększenia czułości sterowania). Czuć dużo serducha twórców, pomimo małych możliwości. Dobry patent z ograniczonymi mapami. Mam już dość sandboxów, w których upchano za dużo i zamiast dobrze poznać mały skrawek, snujesz się jak smród w gaciach, nie mogąc zdecydować co robić, bo przytłacza mnogość opcji. Grafika średnia, co jednak ma swój urok w postapo. Dźwięk bez rewelacji, dialogi dość drętwe (wersja angielska z akcetem wschodnim). Fajne budowanie bazy i dbanie o kompanów. Jak już wspomniałem, mało cioram z różnych powodów. Chernobylite mnie zassał. Klimatem. Niby nic się nie dzieje, wpadasz do pomieszczenia i widzisz włączony TV oraz lalki siedzące w jego kierunku na krzesłach. Grając po ciemku w ciszy, można dostać gęsiej skórki. Lubuję się w tak ascetycznych grach, gdzie małe detale tworzą mi obraz, a wyobraźnia dopełnia resztę. Bardzo oszczędny i specyficzny tytuł skierowany do wąskiej grupki graczy. Oby powstała kontynuacja.
- 102 odpowiedzi
-
- 6
-
Grzybciu dobrze prawi. Sam bym się dał schłostać za numery tak od 30 do 70, bo dla mnie to był okres szkolny, uciekania z lekcji co by w MoH Underground popykać. Ściera w rajstopach na pociągu mi imponował udając Sama Fishera. Teraz robię retrospekcję, powracam do tych wydań i widzę z innej perspektywy. Publicystyka się rodziła, bardziej oparta na subiektywnym odczuciu emocjonalnym, a nie faktach, źródłach i rozpracowaniu tematu. Recki też często trąciły mychą. (Bodaj Ace i ISS pierwszy. Jakie to było drewno. Możliwe że starszy numer, może inny autor, nie mogę teraz sprawdzić, ale poziom był szokujący.) To jednak kocham tamte numery bezgranicznie. Nawet Schivę.
-
Lola miałem wszystkie numery, pożyczyłem ziomkowi, zapomniałem na długi czas o tym, a jak poprosiłem o zwrot, powiedział, że spalił w piecu. Do tej pory jak o tym myślę, to mi się słabo robi i mnie na wymioty bierze z nerwów.
-
Jest jeden typ ludzi, którzy przeżywają. Wrażliwcy. Gdyby mógł mieć na profilowym nakładkę "Stand with Aloy", to by z taką śmigał dumnie.