Jak ja nienawidzę gier z gatunku jRPG. Zaczynając na różnych Finalach (VII, XIX, X i starsze remake na PSP/DS) , Joanne d'Arc, Shin Megami Tensei, poprzez Golden Suny, Paper Mario, aż po Dragon Questa. Obrzydza mnie statyczna walka, w której postacie stoją naprzeciwko siebie i wybieram, jaką czynność, kto ma wykonać. Próbowałem przekonać się do wielu z nich, bo przecież otrzymywały tak wysokie noty, a niektóre są uważane za 'kultowe'. Zawszę zabierając się z determinacją i zapałem próbowałem wkręcić się w świat i fabułę. Jednak bez skutecznie, nie miałem siły, aby zmuszać się dalej grać, w któryś z tych tytułów dłużej niż 2-3h.
WoW- to, co zrobił Bliizard z tak wspaniałym uniwersum, jakim był świat Warcrafta, można chyba porównać tylko do gwałtu na małej dziewczynce, przez 11 zawodników zespołu rugby, w skład którego wchodziliby sami murzyni po osiedzeniu wyroku 20 lat w więzieniu. Szkoda moich słów na opisywanie absurdów popełnionych na rzecz wymyślania kolejnych idiotycznych dodatków. Marzy mi się sytuacja, w której twórcy wydaliby czwartą cześć Warcrafta, bezpośrednio po wydarzeniach zakończonych w III i przyznali się do tego, że WoW to był taki żart, ale niestety na to liczyć nie mogę.