Wspaniała to była przygoda, nie zapomnę jej nigdy. Zrobione wszystko co się dało z wykuciem Ultima weapon włącznie. Mój ulubiony numerowany final to nię bedzie, moze top 3-4, ale sama historia top1.
Clive też został moim ulubionym głównym bohaterem w serii, robił co do niego należało bez zbędnego pierdolenia, z głupkowatym Zidanem czy wiecznie naburmuszonym Squallem jakoś cięzko sie utozsamić.
No a teraz odpalam FF1