Final Fantasy XV
Skończyłem dwa dni temu, przed premierą planowałem platynę, ale szkoda czasu. Gdybym olał poboczne questy to gra na max 20h.
Fabuła szczątkowa, gdyby nie film, który i tak jest mylący to w ogóle bym nie wiedział o co chodzi.
Film niby pokazuje, że głównym złym jest całe złe imperium, spodziewałem się jakieś walki o wyzwolenie kraju, a w grze wiadomo jak to wygląda.
Do tego płytki system walki i rozwoju postaci, questy w stylu złap 5 żab. Całą grę przeszedłem wciskając na zmianę trójkąt z kółkiem. Jedynym wyzwaniem było kilku huntów, podczas których użyłem magii, całkowiciej zbędnej w głównym wątku.
To już FF9 oferowało więcej zabawy ze swoją karcianką i pobocznymi questami niż ten cały "otwarty" świat w FFXV. Walki z summonami polegają na waleniu jednego przycisku i qte. Do tego przez całą grę użyłem ich w walce całe dwa razy.
Serio żadnego plusa chyba nie znajdę, zmarnowany potencjał. Nie wiem czy seria się cofa w rozwoju, czy dopasowuje do dzisiejszych czasów? Niewymagająca, widowiskowa rozgrywka, prowadząca gracza za rączkę.
5/10 max