Ej, a tak poważnie to gdyby nie "Ninja Gaiden" w tytule to Yaiba byłaby teraz wspominana jako fajna giereczka dla odmóżdżenia. Niby nic specjalnego, ale rozpiździanie zombiaków cyber-ninją ma ten swój urok gierek siódmej generacji
Dokładnie, wejść na pół godzinki, chwilę porobić rzeź, wyłączyć bez żalu i analizowania ukrytej głębi przekazu. Całkiem fajnie sprawdza się jako lekka przegryzka pomiędzy czymś poważniejszym.