Zgaduję, że i jedno, i drugie. AC aż do Syndicate były w miarę skondensowane i jeśli chciało się skończyć tylko fabułę plus liznąć kawałek pobocznego stuffu to 20-25h i było z bańki. Teraz siadasz do krowy pokroju Valhalli, wtapiasz w nią 90h i te c00rwy ubisoftowskie nawet nie dadzą Ci endingu z creditsami w nagrodę. Wcale nie mam o to do nich żalu Jak można skonstruować grę single player tak, że nie ma ona konkretnego punktu, w którym mówi "ok, to jest koniec historii, teraz idź graj w coś innego albo czyść sobie mapę jak masz ochotę"? Nie wiem, choć się domyślam.