Niewiele, byliśmy młodsi, pełni życia, energii i z nadzieją patrzeliśmy w przyszłość to i gierki inaczej smakowały.
A żeby trochę przerwać tę ciekawą rozmowę, która jednak bardziej pasuje do Konsolowej Tęczy, to skończyłem dwa dni temu The Ascent. Opinie są podzielone, od skrajnie zabugowanego gówna którego lepiej nie dotykać obecnie kijem aż po sztos giereczkę, za którą warto by było dać nawet mityczne trzy i pół bomby, Osobiście jestem pomiędzy tymi dwoma skrajnościami, jednak ze wskazaniem na ascentoentuzjastów. Weszło mi jak złoto, strzelanko w lekkim sosie RPGowym z - na szczęście, bo niektórzy tyle szczęścia nie mieli - bez rozwalania rozgrywki robalami. Goty nie zgarnie, ale bardzo miło zapamiętam cyberpunkowe pifpafy, dam 8/10 i jeśli kiedyś twórcy dorzucą new game plus to wrócę na kolejne 16 godzin do tej szpili. Nie spodziewałem się po niej wiele i dlatego tym bardziej miło się zaskoczyłem.