Często kupuję dany tytuł dwa albo więcej razy, na innych platformach. Zazwyczaj ogrywam sobie na XOX, jak się spodoba to dorzucam do biblioteki Steama. DMC5 kupione drugi raz (mody to jest najlepsze co mogło spotkać ten tytuł, oprócz samego faktu jego istnienia), FFXV dla słodkich 60 klateczek również.
Kurna, samo DMC3 kupiłem z 8 razy i jak wyjdzie na Switcha to dokupi się i dziewiąty. Jak się z tym czuję? Normalnie, a jak mam się czuć? Zakup gierki to nie jest coś, nad czym dumam godzinami analizując wady i zalety. Gry na konsolę kupuję głównie z zamysłem "jak wyjadę na święta/w podróż to mogę zabrać konsolkę ze sobą i będę mógł pograć w tytuł X", nic więcej. Najchętniej kupowałbym wszystko na PC (NFS Heat na blaszce to zupełnie inna gra i + oczko do oceny przez wyższy framerate), ale tachanie stacjonarki jakoś mi się nie widzi.