
Bzduras
Patroni
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda temat: PSX EXTREME 332
Treść opublikowana przez Bzduras
-
Konsolowa Tęcza
Z tym, że rzeczone wymagania były już dostępne od jakiegoś czasu w chwili gdy wrzuciłeś stare, nieaktualne i spekulowane przez jakichś speców. Nawiasem mówiąc, ten artykuł z Eurogamera również jest nieaktualny, bo kilka dni temu wyszedł patch z masą fixów poprawiających stabilność/wydajność gry. EOT z mojej strony.
-
Konsolowa Tęcza
Czyli nie umiesz szukać informacji za pomocą internetu. To nie docinka, to fakt, który sam potwierdzasz swoim postem.
-
Konsolowa Tęcza
Pytasz gościa, który "pracuje w bezpieczeństwie IT", a nie potrafi znaleźć wymagań gry w Googlu. Nie zapominajmy o tym.
-
Need for Speed: Heat
Nie zawiedziesz się, tutaj malowanko i reszta to jest creme de la creme ze wszystkich części Fury prowadzą się inaczej, każdą tuningujesz, możesz nawet odpalić w dowolnym momencie podczas jazdy swobodnej tak zwany Live Tuning i tam pozmieniać suwaczkami, czy chcesz ustawić sobie furę bardziej pod drift, offroad czy do wyścigów. Proste, a świetne - zamiast lecieć do garażu czy zmieniać furę przed wyścigiem specjalnie na tę okazję to cyk, chwila zabawy i masz auto dostosowane do tego, co chcesz zrobić, a po akcji znów minuta i wracasz do tego, co miałeś. Są aktywności poboczne (strefy driftu, fotoradary, bilboardy) i jeśli model jazdy Ci podejdzie to jest co robić. No i te pościgi, ajjjj Jak Ci nie przeszkadzało w średnich częściach to i w bardzo dobrej nie będzie, jednak po sprawdzeniu triala z EA Access moje hajsy poszły na wersję PC i raczej do konsolowej wersji już bym nie wrócił. Poczucie pędu jest zbyt potężne, żeby z niego rezygnować.
-
Need for Speed: Heat
Kurła, ale to jest dobry racerek Grałem na XOX i na PC, zdecydowanie polecam opcję numer dwa. 30 klatek kaleczy ten tytuł niesamowicie i jestem cholernie zły na Ghost, że na konsolach premium nie dali opcji 1080p/60fps. Co tu dużo mówić, jest kozak qurwa gierka. Pierwsze kroki w świecie Heat potrafią być bolesne po przejściu z innych racerów, model jazdy jest specyficzny i typowo Ghost-NFSowy, do driftowania trzeba się przyzwyczaić, ale jak już wyczuje się auta to śmiganie jest przyjemne, płynne i satysfakcjonujące. Poczucie pędu urywa łeb przy samych piętach, generując adrenalinę jak za najlepszych czasów serii i pozwala się wyszaleć po ciężkim dniu. Jeżdżonko podzielono na dwie sekcje, dzień i noc (dodałbym do listy trzecią pozycję która imo zasługuje na osobne wyróżnienie, czyli jazdę swobodną w open worldzie), podczas których zdobywamy albo kasę na nowe furki, upgrade'y i pierdółki do kupienia, albo reputację, która owe furki, upgrade'y i pierdółki do kupienia odblokowuje. Jeśli jest jedna rzecz, którą NFSy robiły od zawsze dobrze to dawanie graczowi poczucia progresji w miarę upływu czasu i nie inaczej jest tutaj. Podział na wyścigi legalne i nielegalne z osobnymi walutami jest bardzo zgrabnie wpleciony do gry i zmusza gracza do przeplatania pór dnia i aktywności z nimi związanych jednocześnie wprowadzając swego rodzaju urozmaicenie między wyścigami. I pewnie, gra w czasie gdy słońce świeci na niebie, a panie kasjerki w Biedrze odliczają ile jeszcze czasu zostało im do końca zmiany wygląda zaledwie dobrze, za to gdy jeździmy w nocy oczy mogą cieszyć się tym, co oferuje silnik Frostbite. Mokre nawierzchnie, neony, gra świateł - Palm City po zmroku wygląda obłędnie i potrafi zachwycić zarówno od strony technicznej, jak i designerskiej. W całym tym przepychu razi tylko niewielki ruch uliczny i brak jakichkolwiek NPCów, ale to trochę czepialstwo na siłę (z tego co pamiętam to w peaku open-worldów w NFS było podobnie). Noc ma też do siebie to, że przywodzi mi na myśl... Dying Light. Ściganko w eventach to jedno, ale ulice patrolowane przez policję - to drugie. W każdym momencie nocnego wożonka po mieście, niezależnie od tego, czy jeździmy sobie swobodnie czy bierzemy udział w zawodach, na naszej drodze może pojawić się Sierżant Bagieta z kolegami i rozpocząć pościg. Kurła, nie jest łatwo ich zgubić! Skurczybyki są zawzięte, szybkie i nie odpuszczają w taranowaniu fury gracza, a wraz z wydłużającym się czasem pościgu zwiększa się nasz heat level (taki odpowiednik gwiazek z GTA - im więcej tym bardziej mamy przeyebane), co prowadzi do zwiększenia liczby goniących nas aut, rozstawienia kolczatek czy blokad, aż po helikopter i jednostki typu Rhino, szarżujące na nas i dążące do dewastującej czołówki. Deawstującej, bo każde auto ma swoją wytrzymałość - gdy zostaniemy mocno obici i spadnie ona do zera wózek zwyczajnie się rozkraczy i wystawi nas bagietom na srebrnej tacy. I gdzie to Dying Light, o którym wspomniałem? Otóż im więcej nocnych wyścigów zaliczymy pod rząd i im dłużej bawimy się w ściganego tym bardziej rośnie nam multiplier reputacji, którą zdobywamy. Jednak gdy złapią nas psiarskie - cała zdobyta tej nocy reputacja przepada (wraz z jakimś procentem kasy, którą zdobyliśmy ścigając się legalnie). Wprowadza to element "high risk-high reward" do zabawy i działa to wyśmienicie. Tylko od nas zależy, jak bardzo zaryzykujemy i kiedy skończymy noc (a ta kończy się wraz z wjazdem do bezpiecznego garażu). Jest to niewielki powiew świeżości w serii, ale był on bardzo potrzebny i tutaj sprawuje się tak, jak powinien. Osobny akapit należy się tuningowi, i o ile ten mechaniczny jest dość standardowy (podziałka na części, odblokowujemy coraz lepsze i coraz droższe ulepszenia do furki, standard), tak ten optyczny, wiejski jest po prostu banderasem, o takim o: Uwielbiałem dłubać się w wyglądzie aut w NFS:U2 i tutaj opcji jest tyle samo, jak nie więcej, co w tamtej części. Można malować, wlepiać wlepki, nakładać vinyle, zmieniać spoilery, felgi, spinnery, zderzaki, progri, walnąć neony, zmienić kolor ognia z rury wydechowej przy użyciu nitro, zmienić dźwięki wydechu... Jest tego naprawdę OGROM i jeśli graliście w Undergroundy i z łezką wspominacie swoje najbardziej obciachowo odpicowane auta to tutaj możecie zrobić wręcz remasterka tamych projektów. Nie ukrywam, że to właśnie ten bajer jest dla mnie najbardziej rajcujący w NFSach i tutaj został on zrobiony mistrzowsko, przez co michałek urus mocno. Dodatkowo można, na wzór Forzy Horizon, przejrzeć i ściągnąć sobie projekty z sieci bądź wrzucić owoce swojej ciężkiej pracy wieśniackiego tunera na serwer i udostępnić je do pobrania innym. A że community jak zawsze ma kilku magików to i niektóre wzory robią niesamowite wrażenie. Zresztą, co ja będę mówić, wrzucę parę takich fotek w spoiler: Do tego zero mikrotransakcji, możliwość grania online w ekipie albo offline samemu... Byłem bardzo sceptycznie nastawiony do tego Heata przez fabułkę (która jest głupia i upchnięta na siłę) i całą tą elo otoczkę dla milenialsów, ale to są detale, które giną w morzu tego, jak za(pipi)istą ścigałką jest nowy NFS. Z minusów wrzuciłbym to, co napisałem przed sekundą i OST (chyba, że ktoś lubi umcyś umcyś rytmy i mruczących murzynków), w którym brack rocka, metalu i jakichś ikonicznych kawałków znanych z poprzedniej części. Poza tym - warto w wuj, EA w końcu zrobiło coś dobrze!
- Death Stranding
- Death Stranding
- Death Stranding
- Death Stranding
-
Death Stranding
Jeszcze tylko słowo na niedzielę co do wcześniejszej dyskusji: gierka ma potencjał do polaryzowania jak żadna inna. Ale używanie "argumentu" pod tytułem "to gierka Kojimy, to fanatycy i jehowi Kojimy tak pieją nad nią, gdyby nie żółtek to byłoby inaczej!" jest równie słabe i rakogenne, co "nie podoba ci się gra? nie znasz się na sztuce, wracaj do Fortnajta i CoDa". (pipi)la idzie dostać.
- Death Stranding
- Death Stranding
- Death Stranding
-
Death Stranding
A nie zwracałem na to uwagi nawet. Przez całą grę mają w miare stałe miejsca bytowania i gra dość jasno komunikuje taki "danger zone" - najpierw animacja wchodzi w slo-mo przy zakładaniu kapturka, jak zbliżasz się do strefy wynurzonych to jest jeszcze jeden slo-mo jakby tak z dupy i bez powodu (i w tym momencie możesz jeszcze zmienić kurs na jakiś inny), a dopiero po przekroczeniu niewidzialnej linii rozkłada się odradek i jesteś na terytorium wroga.
-
Death Stranding
Deszcz jest generowany losowo, jedynie w niektórych miejscach (tam, gdzie trafiasz na BT) jest stały. Dopiero w 3 chapterze dostajesz do dyspozycji prognozę pogody na 30 minut do przodu - możesz wziąć ją pod uwagę i skorzystać z planowania trasy znacznikami na mapie tak, żeby ominąć opady, ale musisz to zrobić ręcznie, nie ma żadnej opcji automatyzacji tego procesu.
-
Everwild
Możemy zacząć odbijanie piłeczki, kto ile ma gier single/multi i komu czego ciągle mało, ale czy to ma sens? Nikt nie zmieni niczyich preferencji swoimi postami, także odłożę piłeczkę na bok. Jeśli będzie to gra singlowa to spoko, sprawdzę, jeśli nie - przejdę obok. Jednak osobiście bardziej chciałbym, żeby sprawdziła się opcja numer jeden niż opcja numer dwa.
- Death Stranding
-
Yerba mate
Ja kupiłem coś takiego: Nie polecam, miał być lekki posmak kakao, a daje to gorzką czekoladą tak z 90% i na tyle intensywnie, że w smaku jest zwyczajnie kiepskie.
- Death Stranding
-
Everwild
Racja, dzięki za przypomnienie.
-
Everwild
Tak, jest tylko jedna słuszna forma rozrywki dla jednej osoby.
-
Everwild
Często mam wrażenie że ludzie nie rozumieją, że ktoś chce sobie usiąść z padem w ręku wieczorem i pograć offline, samemu, wczuwając się w historię.
- Death Stranding
-
Star Wars Jedi: Fallen Order
9.0 od EA
- Xbox Game Pass - gry w abonamencie